Chujska przygoda dopadła mnie w szkole. Pięknie i trafnie to brzmi - przez
wakacje dojrzałem, do tego by samemu stwierdzić że warto się uczyć. Teraz
to jednak jest gówno warte. Zaległości które mam przydusiły mnie do dna, od
które chciałem się oderwać. Pierwsza pała już była. Pierwsze wezwanie
rodziców też, to bynajmniej nie z powodu zachowania, a nauki która jest na
poziomie podstawówki. W latach poprzednich lekcje traciłem na czytaniu
książek bo one bardziej mnie interesowały. Nauczyciele mi na to pozwalali,
bo wiedzieli, że i tak mnie nie nauczą. Toporna na naukę świnia ze mnie
była, to fakt. Teraz jak na złość w ostatniej klasie gimnazjum przeniosłem
się do innej szkoły, gdzie wymagają, gdzie żądają i gdzie krótko mówiąc
trzeba zapierdlać, a ja nawet uczyć się nie umiem. Chciałbym powiedzieć, że
żałuję tego, że tak sobie szkołę zlałem, ale nie mogę tak stwierdzić, to
jakoś nie w moim stylu. To by mnie za bardzo dobiło. Pomijając ten żenujący
fakt mojej głupoty, trudno mi nadrobić to, co straciłem. Moja
wychowawczyni, to nauczycielka chemii i matmy, czyli tego z czym problemów
mam najwięcej... źle się złożyło. Kolega z ławki, to gość który ciągle
nadaje a zżynanie od niego, to samobójstwo. Muszę umieć bardzo dobrze
wszystko, muszę wiedzieć najwięcej i muszę być najlepszy. Bardzo chce
siedzieć do rana nad książkami i chce chodzić do szkoły nie wyspany, bo
robiłem zadanie, które potem wszyscy ode mnie spiszą, bo tylko ja je będę
miał. Tak chce i inaczej być nie może. Spytacie się, o co do kurwy się
rozchodzi, że tak bardzo zaczęło mi zależeć na szkole ? świetne pytanie.
Idę za rok do lo i jeśli nie będzie to dobre liceum, to będę mógł iść się
zabić, bo tylko dobre liceum pozwoli mi dostać się tam gdzie chce na
studia. Chce mieć dużo kasy w przyszłości, chce mieć zajebisty zawód i chce
mieć własną duża chatę. Sprzedając bułki i ganiając z miotłą po ulicach
tego nie osiągnę.

To nie ma brzmieć jak płacz tego, który wreszcie przejrzał, to ma być...
nie wiem co. Powoli zaczynam dostrzegać błędy życiowe i parę myśli mnie
nachodzi. Jednak ta która wybija się przed wszystko, to fakt, że przez nie
jednak staje się silniejszy i dojrzalszy. Zagubiłem się w tym, dlatego
piszę o tym, może mi się przejaśni, co? Pierdole przyjemności, pierdole
znajomych, teraz najważniejsza będzie szkoła. Szukam jednak sposobu na to,
by nie było to suche pieprzenie, lecz jednak fakt dokonany. Nie jestem
załamany, jestem tylko wkurwiony. Lekcje lecą a ja nie umiem wbić się w
rytm pracy i ciężko mi nawet idzie przepisywanie z tablicy, bo tak się to
szybko dzieje, że ja nie czaje bazy. 31 członków klasy to za dużo na to,
bym swobodnie mógł spytać się o to, czego nie rozumiem. Mam żal do
dyrekcji, że jest nas tak dużo.

Koniec stękania, nie ważne, że tak było, nie ważne, teraz będę zapierdalał,
chce być kujonem, chce mieć taką ksywę. Mają mnie nazywać maminsynkiem bo w
szkole, chce taki być, zero tego Tomasza, który pisze to teraz. Bo jeśli on
by był w szkole, to rozpierdoliłby wszystko co mu się nie podoba i sprawił
dużo? bardzo dużo problemów. Jeszcze ta muzyka której słucham w momencie
pisania denerwuje mnie. Skoczna melodia nie pasuje do tego jak bardzo chce
mi się wpierdolić całemu światu. Chwila, zmianie ją. Jest kurwa, to będzie
dobre. Ciężki ambitne, ale co on da jeśli ja mam największy problem z jakim
się w życiu spotkałem? Chciałbym, żeby ktoś mi pomógł. Mógłbym spokojnie to
zdanie przed chwilą wymazać, ale po dodaniu do niego tego co zaraz napiszę
zaczyna posiadać jakiś sens? a wiec dokończę. Chciałbym, żeby ktoś mi
pomógł, i podał adresy stron, gdzie można douczyć się z praktycznie
wszystkiego, gdzie będzie wytłumaczone. Koniec, idę na rower? hipokryta?
Nie. Mam dość.

--
To był Fioletowy Kot, który z chęcią nasra ci na płot.

GG: 7526231 www.fioletowykot.sympatia.pl fioletowykot[@]vp.pl
alt.pl.zbluzgaj, alt.pl.tvn.brednie - grupy dobre w ryj