Wystawa dawnej odzieży w dublińskim muzeum

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 2

1. Data: 2006-12-16 12:47:32

Temat: Wystawa dawnej odzieży w dublińskim muzeum
Od: "czeremcha " <c...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Właściwie sama nie wiem, dlaczego nie podzieliłam się z wami wcześniej
wrażeniami z wizyty w muzeum w Collins Barracks w Dublinie. Jedna z
ekspozycji nosi tytuł "What we wore". Wystawiona jest na niej odzież od
mniej więcej XVIII w. do ok. 1970 r. Trzy ostatnie suknie /z lat ok. 1960 -
1970/ wprawiły mnie w osłupienie - nie na darmo się mawiało, że wyspiarki
mają "specyficzny" styl. Nieważne. Nieważne też, że prezentowano na wystawie
pantofelki z atłasu i buciki skórkowe tak wąskie, że aż wierzyć się nie
chce, żeby na kogoś miały pasować /przy rozmiarze stopy "na nasze" ok. 35/.
Chociaż znam jedną dziewczynę, która "dałaby radę". Nieważne, że oglądnęłam
przepiękną biżuterię - w tym "pamiątkowo - prezentową" utkaną z ludzkich
włosów, albo wydłubany pracowicie z kości naszyjnik składający się z bodaj
sześciu połączonych łańcuszków o ogniwach długości ok. 3 mm. Najważniejsze
były dla mnie osiemnastowieczne podkolanówki zrobione na drutach przez
konkrentą dziewczynę /przy eksponatach były podane nazwiska osób, które te
rzeczy nosiły!/ jako część ślubnej wyprawy. Białe, ażurowe, o oczkach
wysokości może 1, może 1,5 mm. Nie więcej. Nawet w opisie podkreślono, że
zostały zrobione na supercienkich drutach. Na moje oko - druty nie mogły być
grubsze niż igły do szycia włóczką. Te podkolanówki powaliły mnie na kolana.

No i sklep przy muzeum - masa pamiątek /nieważne!/, ale przy tym mnóstwo
książeczek z propozycjami wykorzystania w celach dekoracyjnych typowych
celtyckich wzorów - do tatuaży, witrażyków, ramek do obrazków, malowania i
haftowania na odzieży i czegoś tam jeszcze. Gotowe szablony do kopiowania
czy naprasowywania. Nie mogę sobie darować, że nie kupiłam książki
opisującej wykonywanie koronki irlandzkiej. Ale to jest do nadrobienia.
Tylko podziwiać promocję kultury swojego kraju! Jestem pod wielkim wrażeniem!

Oczywiście pomijam zazdrosnym milczeniem fakt, że do muzeów o
statusie "National" wstęp jest bezpłatny /że nie wspomnę o darmowej szatni i
darmowych słuchawek - przewodników do indywidualnego zwiedzania/ . Bo
jako "narodowe" mają służyć narodowi...

Ania

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami

Do góry

Zobacz także

2. Data: 2006-12-17 19:26:36

Temat: Re: Wystawa dawnej odzieży w dublińskim muzeum
Od: "Mono" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

czeremcha napisał(a):
> Właściwie sama nie wiem, dlaczego nie podzieliłam się z wami wcześniej
> wrażeniami z wizyty w muzeum w Collins Barracks w Dublinie. Jedna z
> ekspozycji nosi tytuł "What we wore". Wystawiona jest na niej odzież od
> mniej więcej XVIII w. do ok. 1970 r. Trzy ostatnie suknie /z lat ok. 1960 -
> 1970/ wprawiły mnie w osłupienie - nie na darmo się mawiało, że wyspiarki
> mają "specyficzny" styl. Nieważne. Nieważne też, że prezentowano na wystawie
> pantofelki z atłasu i buciki skórkowe tak wąskie, że aż wierzyć się nie
> chce, żeby na kogoś miały pasować /przy rozmiarze stopy "na nasze" ok. 35/.
> Chociaż znam jedną dziewczynę, która "dałaby radę". Nieważne, że oglądnęłam
> przepiękną biżuterię - w tym "pamiątkowo - prezentową" utkaną z ludzkich
> włosów, albo wydłubany pracowicie z kości naszyjnik składający się z bodaj
> sześciu połączonych łańcuszków o ogniwach długości ok. 3 mm. Najważniejsze
> były dla mnie osiemnastowieczne podkolanówki zrobione na drutach przez
> konkrentą dziewczynę /przy eksponatach były podane nazwiska osób, które te
> rzeczy nosiły!/ jako część ślubnej wyprawy. Białe, ażurowe, o oczkach
> wysokości może 1, może 1,5 mm. Nie więcej. Nawet w opisie podkreślono, że
> zostały zrobione na supercienkich drutach. Na moje oko - druty nie mogły być
> grubsze niż igły do szycia włóczką. Te podkolanówki powaliły mnie na kolana.
>
> No i sklep przy muzeum - masa pamiątek /nieważne!/, ale przy tym mnóstwo
> książeczek z propozycjami wykorzystania w celach dekoracyjnych typowych
> celtyckich wzorów - do tatuaży, witrażyków, ramek do obrazków, malowania i
> haftowania na odzieży i czegoś tam jeszcze. Gotowe szablony do kopiowania
> czy naprasowywania. Nie mogę sobie darować, że nie kupiłam książki
> opisującej wykonywanie koronki irlandzkiej. Ale to jest do nadrobienia.
> Tylko podziwiać promocję kultury swojego kraju! Jestem pod wielkim wrażeniem!
>
> Oczywiście pomijam zazdrosnym milczeniem fakt, że do muzeów o
> statusie "National" wstęp jest bezpłatny /że nie wspomnę o darmowej szatni i
> darmowych słuchawek - przewodników do indywidualnego zwiedzania/ . Bo
> jako "narodowe" mają służyć narodowi...
>
> Ania
>
> --
> Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Pozazdrościć tylko przeżyć i spostrzegawczości. A może jakieś
fotki? Chętnie popatrzyłabym, ale babskim okiem, nie okiem
"przewodnikowym". Onegdaj buszowałam po internecie w poszukiwaniu
robótek typowych dla regionu mazurskiego - chodziło mi o szydełkowe
robótki. Niestety, niczego nie znalazłam. Ukazała się książka
dotycząca tego regionu, ale kulinarna, chwała i za to. Stare
zdjęcia, stare rysunki rodem z książek kucharskich naszych babć.
Zeby jeszcze robótki. Miałam kiedyś zapisaną stronę dotyczącą
robótek szydełkowych - była to strona angielska, a wzory tam
zamieszczone pochodziły z początku XX wieku. Niestety, stawianie na
nowo systemu komputerowego puszcza w niepamięć wiadomości wszelkiej
maści. Pozdrawiam Mono