Data: 2001-08-28 19:50:16
Temat: Zagadka
Od: "Elizabeth" <w...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Co to jest?
Nie je, nie pije, a chodzi i żyje???
Człowiek dostroił się do takiego stanu, w którym nie musi przyjmować
pokarmów, witamin czy minerałów i żyje; utrzymuje własną wagę ciała, jest
zdrowy i pogodny, wrażliwy i pełen sił - nawet fizycznych.
Takie zjawisko zostało nazwane breatharianizmem od angielskiego słowa
breath - oddech. Wielu joginów, mistyków a nawet na pozór zupełnie
przeciętnych ludzi odżywiało się w ten sposób.
W
kulturze zachodniej najbardziej przebadaną medycznie w tej dziedzinie była
Teresa Neumann, niemiecka stygmatyczka, która nic nie jadła i nic nie piła
przez 17 lat - oprócz codziennej komunii św. i nawilżania od czasu do czasu
ust wodą. Prześwietlenie pokazało, że jej jelito skurczyło się do grubości
ołówka.
Inna Niemka - Maria Further z Bawarii - żyła 52 lata, pijąc tylko wodę z
pobliskiego źródła. Po trzytygodniowej obserwacji w monachijskim szpitalu
uniwersyteckim Maria wróciła do domu pieszo pokonując 60 km bez
jakichkolwiek problemów.
W tradycji wschodniej rozwinął się fenomen pod nazwą bigu, który jest też
znany w USA. Polega on na tym, że ludzie pod wpływem praktyk Qi Gong stają
się wolni od potrzeby przyjmowania pokarmów. Qi Gong polega z jednej strony
na odpowiednich energetyzujących ruchach ciała, powodujących zharmonizowanie
człowieka i dostrojenie go do duchowej czy boskiej natury życia, a z drugiej
strony na wypracowaniu w człowieku cnót w każdym aspekcie: poprzez
doskonałość serca, charakteru i działań możemy osiągnąć harmonię z
otoczeniem.
Stan bigu występuje spontanicznie i może być udziałem nawet tysięcy osób.
Procesowi bigu towarzyszy niezwykły rozwój intuicji i wrażliwości, odczucie
lekkości, mała potrzeba snu, polepszenie zdrowia oraz zmiana na lepsze
podejścia do życia.
Najbardziej znaną osobistością w dziedzinie propagowania breatharianizmu
oraz z tym związanego podejścia do życia jest 44-letnia Australijka
Jasmuhe-en. Już od 8 lat nie musi ona przyjmować pokarmów. Mając okazję do
spotkań z nią, byłem zachwycony jej pogodą ducha, intelektualną
błyskotliwością i nowoczesnym, aczkolwiek duchowym podejściem do życia.
Napisała wiele książek, inicjuje i koordynuje badania naukowe,
międzynarodowe działania mające na celu wyeliminowanie głodu na świecie i
budowanie bardziej zdrowego społeczeństwa, bierze aktywny udział w wielu
międzynarodowych konferencjach do spraw globalnego żywienia i zdrowia.
Według jej opinii w ciągu następnych 20 lat proces dostrajania się do - jak
to nazywa - "odżywiania światłem" będzie tak popularny i powszechny, że
praktycznie każdy mógłby się do niego dostroić bez większych komplikacji.
Jasmuheen proponuje 21-dniowy proces dostrajania organizmu do odżywiania
energią, poprzedzony miesiącami, a może i latami oczyszczania. Chodzi tutaj
o dostrojenie się do duchowej świadomości, a także obudzenie w organizmie
ciała świetlistego (coś w rodzaju aury - pola energetycznego), poprzez które
energia z kosmosu mogłaby się asymilować bezpośrednio na poziomie komórek
poprzez nadnercza.
Wg Jasmuheen na świecie już około 10 tysięcy ludzi odżywia się światłem -
bądź udowodnili sobie poprzez dłuższy czas, że są to w stanie uczynić.
Wśród pionierów breatharianizmu znajduje się Polka Kamilla, która mieszka w
Londynie. Jest ona pierwszą Polką i pierwszą osobą w Wielkiej Brytanii,
która zaczęła odżywiać się światłem. Miałem okazję śledzić rozwój Kamilli w
tej dziedzinie. Chociaż ma już 68 lat, jest pełna energii i życia. Z wręcz
zdumiewającym przyspieszeniem rozwija się intelektualnie. Na spotkaniu w
Warszawie oprócz szczegółowych relacji z przejścia procesu dostrajania się
wyłożyła teorię energetycznej i świetlistej budowy wszechświata z niezwykłą
precyzją.
Kamilla już od 2 lat odżywia się pranicznie. Wcześniej cierpiała na choroby
krwi i inne schorzenia, teraz cieszy się wspaniałym zdrowiem.
Spotykam się w Polsce z wieloma osobami, które kierowane intuicją czują, że
powinny dostroić się do żywienia pranicznego, wiele eksperymentują. Oto, co
jedna z nich mi powiedziała: "W pierwszym tygodniu było mi bardzo ciężko,
tak jakby moja dusza uciekła z ciała, ale już od drugiego tygodnia
przestałam tracić wagę, przestałam być głodna i czuję ciągły przypływ
energii i pomysłów. Nie jest możliwe dostrajanie się do tego procesu bez
całkowitej miłości i akceptacji siebie. Zrobiłam to dla siebie, więc nie
mam potrzeby ujawniania się publicznie, chciałabym trochę spokoju w życiu.
Trzeba jednak też podkreślić, że parę osób w Szkocji, nieodpowiednio
przygotowując się do odżywiania pranicznego straciło życie.
Pracując jako terapeuta, uwzględniający energie subtelne człowieka, widzę
też efekt, jaki przynosi dostrajanie się człowieka do jego duchowej natury.
Widzę też efekty harmonii z otoczeniem. Te elementy przyczyniają się do
wzrostu sił witalnych człowieka, które w sposób zdumiewający mogą wpłynąć na
odzyskanie zdrowia fizycznego i psychicznego, wyleczenie z chorób,
poprawienie jakości życia.
Gdyby nawet nie porywać się na porzucenie jedzenia, dostrajanie się do
naszej boskiej natury byłoby z pożytkiem dla nas i dla ludzi, którzy są
zdani na przebywanie z nami.
Powyższy artykuł ukazał się w miesięczniku Centrum Medycyny i Psychoterapii
w Katowicach (zrobiłam ocr). Żeby było jasne, nie promuję Śląska, jestem z
Mazowsza :) Pozdrawiam!
Elizabeth
--
--
Elizabeth
|