| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-10-12 14:14:21
Temat: Zanim podziękujUświadomiliscie mi bardzo wiele rzeczy, za które serdecznie dziękuję. Rzeczy
bolesne, ale prawdziwe. Zgłosiłem się na grupę po pomoc, bo faktycznie
człowiek czasami sam przed sobą ukrywa swoje niektóre wady, swój brak
dojrzałości, nie zawsze potrafi byc w pelni obiektywny wobec samego siebie.
Czar prysł. Macie rację, że zatracenie siebie dla kogos innego to powazny
błąd. Macie bardzo dużo racji nie znając nawet tego co miałaby do
powiedzenia moja żona i myslę, że to nawet nie jest konieczne. Kubeł zimnej
wody na mój rozpalony łeb tez jest pomocą, też uświadamia często lepiej niż
życzliwe głaskanie po głowie.
Zgadzam się z wieloma sprawami, które opisywaliście, które ja sam zbyt późno
sam sobie szeptałem do ucha nie chcąc jednocześnie ich słyszeć. Z waszych
postów wynika, że to juz koniec mojego małżeństwa i będę musiał się z tym
pogodzić poprzez odbudowę samego siebie. Są momenty, że sam chciałbym podjąć
decyzję za żonę, ale zdaję sobie wciąż sprawę, że moje myśli nie są stabilne
i przez to sam nie wiem co robić. Sprawa dotyczy czekania na decyzję, którą
ma podjąć żona. Są chwile, że sam chcialbym zadecydować za nią, umniejszając
jej obecne cierpienie i rozterki. Myślę, że w ten sposób ułatwiłbym jej
życie, ale jednocześnie uważam, że nie powinienem odbierać jej mozliwości
być osobą odpowiedzialną za swoje decyzje. Może się przecież zdarzyć, że
tamten facet sam poświęci swoje uczucia do żony dla innych celów (jego zona,
nasze dziecko lub jeszcze coś innego) i co wtedy? Uważam więc, że jednak nie
powinienem za nią rozstrzygać tej sprawy, ale czy jest coś o czym powinienem
z nią teraz jeszcze rozmawiać, czy dać jej całkowity spokój? Czy mam prawo
powiedzieć, że nasz związek bez wzgledu na tamtego faceta nie ma juz sensu?
O co i czy w ogóle mam się jej o coś teraz pytać?
Czy opierając się na jej stwierdzeniu, że "gdybyśmy się teraz spotkali, to
nie zwróciłaby na mnie uwagi" mogę cokolwiek zrobić czy powiedzieć? Przecież
ona teraz ma burzę w mózgu, sercu, sumieniu, we własnych uczuciach. Czy mogę
zrobić cokolwiek dobrego?
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2004-10-12 14:41:49
Temat: Re: Zanim podziękuj
Użytkownik "Sokrates" <d...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ckgpp2$40q$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Czy opierając się na jej stwierdzeniu, że "gdybyśmy się teraz spotkali, to
> nie zwróciłaby na mnie uwagi" mogę cokolwiek zrobić czy powiedzieć?
Przecież
> ona teraz ma burzę w mózgu, sercu, sumieniu, we własnych uczuciach. Czy
mogę
> zrobić cokolwiek dobrego?
Najlepsze, co możesz zrobić, to dać jej czas na decyzję, powiedzieć jej o
tym, potem poprosić o czas na oswojenie się z nią i podjęcie swojej decyzji
co do dalszych Waszych losów.
Przed wszystkim - nie poświęcaj sie, nie kłam także samego siebie. Poproś ją
o skrócenie czasu udręki i podjęcie decyzji w miarę możliwości szybkiej,
oczywiścnie nie zapominając, ze to trudna decyzja, zmieniająca (jaka by nie
była) życie wielu osób (bo zmieni się ono nawet wówczas, gdy zostaniecie
razem).
A najgorsze jest to (a może i najlepsze? zależy od obrotu spraw) że
jakąkolwiek decyzję podejmie - wcale nie musi być ona ostateczną. I każdą
będzie trzeba zaakceptować...
Odsuń się trochę, nie wpływaj na nią, jeśli czujesz potrzebę porozmawiania -
porozmawiaj spokojnie i raczej słuchaj, niż mów. Nawet jeśli posłuchasz jej
tak naprawdę po raz pierwszy w życiu. Poproś ją, jak trochę ochłoniecie,
żeby powiedziała Ci, co jej przeszkadzało w Tobie, w Waszym związku, to
pomoże Ci uniknąć powielania błędów.
Wcale nie twierdziłabym stanowczo, że Wasze małżeństwo nie ma szans. Ale
dajcie sobie czas. Przemyśl, zmień się, posłuchaj co będzie chciała Ci
powiedzieć. I przyjmij to godnie, bo pewnie usłyszysz rzeczy, z którymi w
swojej idealnej wizji siebie samego i Twojej roli w rodzinie nie będziesz
umiał w pierwszym odruchu sie zgodzić.
Pamiętaj jednak, ze Twoje intencje - to jedno, a efekty Twoich działań - to
może być coś zupełnie odmiennego. Posłuchaj jej, mając za bazę to, co
usłyszałeś od tak wielu życzliwych Ci osób.
Podejdź dojrzale do krytyki, znajdując w niej bazę do pracy nad zmianą
swojego światopoglądu i schematu zachowań.
i jeszcze jedno: wiem, ze żeby się odbić, trzeba dotknąć dna. Może być
jeszcze gorzej niż jest. Ale potem może być tysiąckroć piękniej. Po
wytarzaniu się kiedyś w piekle rozpaczy dzis jestem spokojna, szcześliwa -
sama z sobą doszłam do ładu,a to pomogo jak diabli na dojście do ładu z
otoczeniem.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2004-10-12 14:50:51
Temat: Re: Zanim podziękuj
Użytkownik "Sokrates" :
> O co i czy w ogóle mam się jej o coś teraz pytać?
Moim zdaniem - NIC.
Daj jej wreszcie raz dorosnąć, zadecydować o czymś za siebie i poczuć
odpowiedzialność za to co robi.
Przecież to dorosła kobieta !
Trochę tak mi się wydaje (nie tylko z tego co pisałeś ostatnio, ale tez ze
wcześniejszych postów tych sprzed roku i więcej) że Twoja żona ciągle
uciekała od odpowiedzialności i od bycia dorosłą - choćby fakt sprowadzenia
się do rodziców, bo tak się czuła bezpieczniej.
Daj jej wreszcie zadecydować samej za siebie.
Również jeśli jej decyzja bedzie taka że zostaje z Tobą - musicie koniecznie
gruntownie przebudować Wasz związek.
Niech on będzie związkiem rzeczywiście partnerskim, a nie związkiem
niesamodzielnej księżniczki i niewolnika.
Chyba nie obędzie się bez jakiejś wspólnej terapii.
Ja jakoś jestem optymistką i myślę że jeszcze wszystko przed Wami.
I jeszcze jedno - tym razem o synu.
Bacz byś tego błędu - myślenia za kogoś i decydowania za kogoś nie popełnił
przy swoim synu (to już obojętnie czy Ty z Żoną będziecie osobno, czy w
małżeństwie).
On ma teraz 9 lat ale za chwilę bedzie miał 15, a potem 20.
On też się musi nauczyć samodzielnie podejmować decyzje i czasem świadomie
podejmować ryzyko.
Z Twojego pisania o synu tez wynika że Ty widzisz siebie jako osobę
zobowiązaną do opieki nad nim.
A tymczasem ojcostwo nie na tym polega, o czym Ci tutaj już inni pisali.
Ojciec (jak dla mnie) to powinna być osoba, taka która młodego uczy
odpowiedzialności.
W ten sposób ze poznaje on konsekwencje własnych działań.
Pozdrowienia i głowa do góry !!!
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2004-10-12 15:09:01
Temat: Re: Zanim podziękuj
Użytkownik "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:ckgqe1$2gdl$1@news2.ipartners.pl...
>
> Daj jej wreszcie raz dorosnąć, zadecydować o czymś za siebie i poczuć
> odpowiedzialność za to co robi.
Masz rację.
>
> Przecież to dorosła kobieta !
> Trochę tak mi się wydaje (nie tylko z tego co pisałeś ostatnio, ale tez ze
> wcześniejszych postów tych sprzed roku i więcej) że Twoja żona ciągle
> uciekała od odpowiedzialności i od bycia dorosłą - choćby fakt
sprowadzenia
> się do rodziców, bo tak się czuła bezpieczniej.
Zgadza się tak było.
> Daj jej wreszcie zadecydować samej za siebie.
Dam
>
> Również jeśli jej decyzja bedzie taka że zostaje z Tobą - musicie
koniecznie
> gruntownie przebudować Wasz związek.
Tak się sklada, że na ten temat dużo z nią rozmawialem od dawna. Myslę, że
ona duzo rozumiała z tego co jej mówilem, bo tą wiedzę czerpalem również z
różnych mądrych źródeł. Niestety była jakaś blokada z jej strony, że nie
mogła lub nie chcciala realizować tego wcześniej. Największym problemem,
który teraz jest to to, że ona nie bardzo rozumiała, że ja wcale nie chcę ją
przygniatać w jej potrzebach swoją miłością. Próbowałem jej tłumaczyć
(prosty przyklad), że jeśli jej pasją jest np. malarstwo, to wcale nie
znaczy, że ja też musze być malarzem, że są inni ludzie z którymi może
realizować swoje ambicje. Ja też na tyle wyzbyłem się swojej zazdrości o
brak jej pełnych uczuć wobec mnie, że sam wyrazałem zainteresowanie jej
sprawami, pomagałem jej, gdy pisała przewodnik przyrodniczy itd.
Interesowałem się jej sprawami na ile ona chciala się nimi ze mną dzielić.
Gorzej było w druga stronę. Gdybym przepadł w garażu na cały dzień, to
przyszlaby zobaczyć, czy jeszcze żyję, a nie co robię. Mówiłem jej, o swoich
niezrealizowanych pasjach i powodach dlaczego ich nie realizowałem.
Wielokrotnie próbowałem ją namówić na wyjście do teatru, do kina, na
wystawę. Wciąż napotykałem na niechęć. Teraz mi się wydaje, że to, co udało
nam się robić wspólnie, to było jedynie to, na co ona miala ochotę. Wydaje
mi się, że wcale nie trzeba być tak do siebie podobnym, by znaleść wspólne
cele i otworzyć się na siebie. Gdzieś zabraklo tego jej chcenia, a mnie
przychodziło to z czasem. Myślalem, że nasze róznice charakterów i
zainteresowań raczej wzbogacają związek poszerzając go o szersze horyzonty,
niż być, jak dwie krople wody co muszą mieć identyczne zainteresowania i
pragnienia by sie wzajemnie rozumieć. Dużo mógłbym o tym jeszcze pisać.
> Niech on będzie związkiem rzeczywiście partnerskim, a nie związkiem
> niesamodzielnej księżniczki i niewolnika.
Tutaj jest właśnie paradoks, że byliśmy związkiem partnerskim, przez co
wiele światełek ostrzegawczych umknęło mojej uwadze. Poza tym był to związek
partnerski, ale bez wzajemnego wystarczającego w swerach "wyższych"
porozumienia.
(Brak otwartości z jej strony)
> Chyba nie obędzie się bez jakiejś wspólnej terapii.
Raczej tak
>
> Ja jakoś jestem optymistką i myślę że jeszcze wszystko przed Wami.
Dzięki. Teraz dzięki wam staram nabrać sily na wariant negatywny. Jeśli tak
nie będzie, to ta sila przyda mi się przezwyciężyć ewentualny jej powrót do
mnie.
>
> On też się musi nauczyć samodzielnie podejmować decyzje i czasem świadomie
> podejmować ryzyko.
To wiem. Pisząc o mojej odpowiedzialności za niego nie mam na myśli
wyręczanie go w jpodejmowaniu różnych decyzji.
Jestem mądrym i myślącym ojcem i zona też tak uważa i dalem już temu nieraz
świadectwo, choć żona nie ma do mnie zaufania, w sytuacji, gdybym np. mial z
nim wyjechać sam na wakacje. Tak po prostu mi nie ufa nie mając ku temu
żadnych powodów.
> Z Twojego pisania o synu tez wynika że Ty widzisz siebie jako osobę
> zobowiązaną do opieki nad nim.
> A tymczasem ojcostwo nie na tym polega, o czym Ci tutaj już inni pisali.
> Ojciec (jak dla mnie) to powinna być osoba, taka która młodego uczy
> odpowiedzialności.
Zgadza się, tak to widzę, choć może pisze mało konkretnie, bo emocjonalnie.
> W ten sposób ze poznaje on konsekwencje własnych działań.
Zgadza się
>
> Pozdrowienia i głowa do góry !!!
A co z ptaszkiem??????
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2004-10-12 17:15:28
Temat: Re: Zanim podziękuj
Użytkownik "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> napisał w
wiadomości news:ckgqgj$or9$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Odsuń się trochę, nie wpływaj na nią, jeśli czujesz potrzebę
porozmawiania -
> porozmawiaj spokojnie i raczej słuchaj, niż mów.
Z tym się nie zgadzam.
Moim zdaniem otworzyła się przed nimi szansa na szczere odpowiedzi,
na to aby Aga powiedziała na przykład jak bardzo nie lubi Sokratesowego
pouczania jak żyć,
może jego religijności. Nie wiem czego jeszcze.
> Nawet jeśli posłuchasz jej
> tak naprawdę po raz pierwszy w życiu. Poproś ją, jak trochę ochłoniecie,
> żeby powiedziała Ci, co jej przeszkadzało w Tobie, w Waszym związku, to
> pomoże Ci uniknąć powielania błędów.
To własnie powinni zrobić.
> Wcale nie twierdziłabym stanowczo, że Wasze małżeństwo nie ma szans. Ale
> dajcie sobie czas.
Ostatnio widziałem taki film w którym małżonkowie postanawiali że moga być
ze sobą szczerze do bólu
ale przez 3 miesiace będą razem.
Kiedy się nad tym zastanowię w naszym kryzysie przyjeliśmy podobna
strategię.
Ja mówiłem durne rzeczy, nawet pisałem je na grupie, moja żona też
dopuszczała się złych rzeczy ale byliśmy a dzieki temu mielismy czas na
naprawianie
tych małych ale tak ważnych rzeczy. Nagle okazało się jakie to wszystko jest
proste. I jak wazne są te drobiazgi
jak one bardzo zmieniły nasze życie.
> Przemyśl, zmień się, posłuchaj co będzie chciała Ci
> powiedzieć. I przyjmij to godnie, bo pewnie usłyszysz rzeczy, z którymi w
> swojej idealnej wizji siebie samego i Twojej roli w rodzinie nie będziesz
> umiał w pierwszym odruchu sie zgodzić.
Jęsli stłumisz ją na poczatku wyjaśnieniami nic sie nie dowiesz.
Pytaj o szczegóły o to czy dobrze rozumiesz, ale nie spiesz się z
wyjaśnianiem.
Dowiedz się tak dużo jak zdołasz.
Na wyjaśnianie przyjdzie czas później.
> Pamiętaj jednak, ze Twoje intencje - to jedno, a efekty Twoich działań -
to
> może być coś zupełnie odmiennego. Posłuchaj jej, mając za bazę to, co
> usłyszałeś od tak wielu życzliwych Ci osób.
Jest ich naprawdę wielu.
> Podejdź dojrzale do krytyki, znajdując w niej bazę do pracy nad zmianą
> swojego światopoglądu i schematu zachowań.
A to nie bedzie łatwe, ale pamietaj że to własnie jest moment na weryfikacje
mądrych słów napisanych do innych o dojrzałości.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za pozytywny koniec
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2004-10-12 17:20:57
Temat: Re: Zanim podziękuj
Użytkownik "Sokrates" <d...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ckgpp2$40q$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Z waszych
> postów wynika, że to juz koniec mojego małżeństwa i będę musiał się z tym
> pogodzić poprzez odbudowę samego siebie.
Nic takiego nie wynika. Raczej to że jesli tak bedzie to poradzisz sobie.
>Są momenty, że sam chciałbym podjąć
> decyzję za żonę, ale zdaję sobie wciąż sprawę, że moje myśli nie są
stabilne
> i przez to sam nie wiem co robić.
brrr znowu bierzesz wiecej niz powinienes.
> Sprawa dotyczy czekania na decyzję, którą
> ma podjąć żona. Są chwile, że sam chcialbym zadecydować za nią,
umniejszając
> jej obecne cierpienie i rozterki.
Nie warto może ona wcale tego nie chce.
> Myślę, że w ten sposób ułatwiłbym jej
> życie, ale jednocześnie uważam, że nie powinienem odbierać jej mozliwości
> być osobą odpowiedzialną za swoje decyzje.
ufff
> Może się przecież zdarzyć, że
> tamten facet sam poświęci swoje uczucia do żony dla innych celów (jego
zona,
> nasze dziecko lub jeszcze coś innego) i co wtedy?
Niech on radzi sobie sam.
> Uważam więc, że jednak nie
> powinienem za nią rozstrzygać tej sprawy, ale czy jest coś o czym
powinienem
> z nią teraz jeszcze rozmawiać, czy dać jej całkowity spokój?
Rozmawiać, słuchać być.
> Czy mam prawo
> powiedzieć, że nasz związek bez wzgledu na tamtego faceta nie ma juz
sensu?
??? Możesz rozwinąć to zdanie.
> O co i czy w ogóle mam się jej o coś teraz pytać?
Na pewno wiesz.
> Czy opierając się na jej stwierdzeniu, że "gdybyśmy się teraz spotkali, to
> nie zwróciłaby na mnie uwagi"
Możesz zapytac ją co przez to rozumie?
Co dla niej jest teraz ważne ?
Jaki jest jej model małżenstwa?
> mogę cokolwiek zrobić czy powiedzieć? Przecież
> ona teraz ma burzę w mózgu, sercu, sumieniu, we własnych uczuciach. Czy
mogę
> zrobić cokolwiek dobrego?
Być wspaniałym mężem, który razem z nią ustalo co dla Was jest teraz
najlepsze.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2004-10-12 17:25:23
Temat: Re: Zanim podziękuj
Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ckh3dl$6v6$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> napisał w
> wiadomości news:ckgqgj$or9$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> > Odsuń się trochę, nie wpływaj na nią, jeśli czujesz potrzebę
> porozmawiania -
> > porozmawiaj spokojnie i raczej słuchaj, niż mów.
>
> Z tym się nie zgadzam.
> Moim zdaniem otworzyła się przed nimi szansa na szczere odpowiedzi,
> na to aby Aga powiedziała na przykład jak bardzo nie lubi Sokratesowego
> pouczania jak żyć,
> może jego religijności. Nie wiem czego jeszcze.
Ależ własnie do tego zmierzam. "Raczej słuchaj, niż mów" - on mówi ciągle,
jej nie daje szansy.
>
> > Przemyśl, zmień się, posłuchaj co będzie chciała Ci
> > powiedzieć. I przyjmij to godnie, bo pewnie usłyszysz rzeczy, z którymi
w
> > swojej idealnej wizji siebie samego i Twojej roli w rodzinie nie
będziesz
> > umiał w pierwszym odruchu sie zgodzić.
>
> Jęsli stłumisz ją na poczatku wyjaśnieniami nic sie nie dowiesz.
> Pytaj o szczegóły o to czy dobrze rozumiesz, ale nie spiesz się z
> wyjaśnianiem.
> Dowiedz się tak dużo jak zdołasz.
> Na wyjaśnianie przyjdzie czas później.
Nic dodać, nic ująć - słuchaj. Zapamiętuj. Uzgodnij z nią, że może będziesz
notował rzeczy, o które później będziesz chciał dopytać, porozmawiać,
wyjaśnić.
>
> Pozdrawiam i trzymam kciuki za pozytywny koniec
Więcej nas tu trzyma :)
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2004-10-12 17:29:13
Temat: Re: Zanim podziękuj
Użytkownik "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> napisał w
wiadomości news:ckh459$h9l$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
>
> Ależ własnie do tego zmierzam. "Raczej słuchaj, niż mów" - on mówi ciągle,
> jej nie daje szansy.
Nie prawda, mówię, by zapełnić ciszę, Ale nie zarzucam już jej potokiem
słów. Staram się wyciszyć, by zachować spokój na jej własne rozmyślania i by
syn miał poczucie że jest zgoda między nami. Staram się teraz dużo czasu
spędzać z nim (lekcje, zabawy), bo mozliwe, że za czas jakiś nie będzie mi
to dane na codzień. Jeśli będzie miała mi coś do powiedzenia, to powie, na
razie myśli, a ma bardzo dużo do przemyslenia. Sam już nie staram się myśleć
w bojaźliwy sposób, ze ona nie weźmie wszystkich aspektów pod uwagę. Na
prawdę dużo mi pomagacie. Przede wszystkim uratowaliście mi zycie, które
wisiało na włosku w chwilach największego załamania czy zwątpienia.
Dziękuję.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2004-10-12 17:31:19
Temat: Re: Zanim podziękuj
Użytkownik "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> napisał w
wiadomości news:ckh459$h9l$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Ależ własnie do tego zmierzam. "Raczej słuchaj, niż mów" - on mówi ciągle,
> jej nie daje szansy.
Tak wynikało z dalszej cześci postu, ale wolałem zaprotestować,
aby nie było zrozumienia dla działan typu wyprowadzę sie z domu czekając co
ona postanowi.
> Więcej nas tu trzyma :)
Sokratesie czytasz ? całe mnóstwo nas trzyma kciuki nie dajcie się
kryzysowi.
Pokaż żonie te posty może ona coś tu napisze ?
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2004-10-12 17:32:59
Temat: Re: Zanim podziękuj
Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ckh4bd$3ar$1@news.onet.pl...
>
> Sokratesie czytasz ? całe mnóstwo nas trzyma kciuki nie dajcie się
> kryzysowi.
> Pokaż żonie te posty może ona coś tu napisze ?
Właśnie się nad tym zastanawiam, czy dopuścić ją do komputera. Mam duzo
wątpliwości, oj dużo.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |