Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!wroclaw.rmf.pl!poznan.rmf.pl!news.man.pozna
n.pl!newsfeed.media.kyoto-u.ac.jp!newsfeed.gazeta.pl!news.onet.pl!newsgate.onet
.pl!niusy.onet.pl
From: "Krzysiek" <c...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Zazylosc w relacjach asymetrycznych
Date: 9 Feb 2004 18:21:27 +0100
Organization: Onet.pl SA
Lines: 27
Message-ID: <2...@n...onet.pl>
NNTP-Posting-Host: newsgate.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.test.onet.pl 1076347287 11076 213.180.130.18 (9 Feb 2004 17:21:27
GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 9 Feb 2004 17:21:27 GMT
Content-Disposition: inline
X-Mailer: http://niusy.onet.pl
X-Forwarded-For: 151.36.191.139, 192.168.243.41
X-User-Agent: Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:254500
Ukryj nagłówki
Witajcie
Chodzi mi o relacje, ktore z natury sa ukladem pionowym, w stylu
dowodca/zolnierz, wychowawca/wychowanek, dyrektor/pracownik,
terapeuta/pacjent...
Niby wszystko jest jasne, dowodca ma dowodzic i tyle, ale jak oceniac relacje
bardziej prywatne miedzy tymi osobami? Na ile mozna sie "spoufalac" - w roznym
sensie, np. czy terapeuta moze opowiadac pacjentowi o swoich przezyciach i
problemach? Jakie sa granice, jak to zrobic, zeby nikomu nie zaszkodzic, nie
uzaleznic kogos od siebie ani nie przekladac na barki innych swoich problemow?
Na ile rodzice moga opowiadac dzieciom np. o swoich bledach czy pozyciu
seksualnym? Przyklady mozna by mnozyc... a z drugiej strony moze mozna jakos
pomoc wlasnie poprzez takie wlasne "swiadectwo", bardziej niz przez sztywne
przestrzeganie barier, tak jak np. gdy terapeuta w osrodku odwykowym sie
przyzna, ze on tez mial taki problem, a wiec nie udaje gieroja, tylko jak
prawie rowny pomaga grupie (co oczywiscie nie znaczy, ze nie stawia wymagan).
Mysle, ze wlasnie w przypadku osob zagubionych swiadomosc, ze ktos ma/mial
podobny problem sporo zmienia, przynajmniej moze uspokoic i pomoc
oddramatyzowac sprawe.
I na ile z kolei ten "podwladny" moze miec tupet, aby wprost pytac o osobiste
sprawy "przelozonego"
Czekam na Wasze opinie, a moze polecicie mi jakas ksiazke na ten temat?
Krzysiek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|