Data: 2008-11-03 22:16:33
Temat: ataki telepatyczne/psioniczne
Od: Jax <7...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam
Z pewną dezaprobatą dla siebie ostatnio stwierdziłem, że w życiu przywykłem
do impulsowych, silnych, negatywnych i logicznie nieuzasadnionych uczuć.
Ostatnio miałem dwa takie jaskrawe przykłady w dniach 2008.11.01 i
2008.11.03.
Pierwszy przykład to sytuacja na cmentarzu w święto zmarłych (poszedłem
zapalić znicze bo chora matka Mnie prosiła). Idąc tam pomyślałem, że przy
okazji się pomodlę za zmarłych krewnych. Odpaliłem znicze, zrobiłem dwa
kroki w tył i w myślach wypowiedziałem zdanie: "Panie Boże proszę Cię by
mieli motywację bycia lepszymi bez względu na to gdzie są." (to był błąd,
bo trzeba było poprosić o to by "mieli wiedzę niezbędną do bycia lepszymi"
- bo motywację, to już każdy musi sam wykrzesać). Jak myślałem to zdanie to
jakby w okolicy oczu i nosa uderzały Mnie impulsy "wzruszenia". To było
zaskoczenie. Te impulsy od razu wzbudziły moją nieufność i negatywne
nastawienie. Bo ja nigdy nad nikim nie rozpaczałem, nie roztkliwiałem się,
ani nie doświadczyłem od innych niczego co bym wspominał z rzeczywistą
nostalgią. Impulsy wzruszenia uderzały jakby automatycznie na sygnał "mieli
motywację" - w ogóle nie było żadnych impulsów uczuć na inne myśli w
szczególności na myśli o zmarłych. Te impulsy kilkakrotnie się powtórzyły
jak szedłem do domu i rozważałem czy aby właściwie się pomodliłem (w końcu
doszedłem do powyższego wniosku końcowego).
Druga sytuacja miała miejsce w poniedziałek. Przy sporządzaniu podań o
pracę. Po chwili sobie uświadomiłem, że odczuwam w rejonie mostka lekki
ścisk, silne uczucie podminowania, niepewności i lekkiego strachu. Te
wyraźne uczucia wynikały rzekomo z mojej niechęci do wnikania w nieznane
środowisko firmy. Gdy się jednak nad tym zastanowiłem, to z mojej niechęci
nie powinny wynikać tak silne "dołujące" uczucia. Gdy zidentyfikowałem te
uczucia jako sztuczne, to jak ręką odjął i pozostała tylko "prawdziwie
moja", racjonalna niechęć wnikania w nowe środowisko. W tej sytuacji cel
ataku był oczywisty, żeby Mnie zniechęcić do poszukiwania pracy. Wcześniej
obserwowałem analogiczne ataki telepatyczne w momentach gdy ponownie
zaczynałem się modlić - gdy je zidentyfikowałem ataki zostały przerwane.
Nie ma żadnych powodów by sądzić, że to jedyne przypadki.
To kto atakuje tymi uczuciami, to już sprawa jakby wtórna, bo wygląda na
to, że ataki telepatyczno-psioniczne to jedyna stosowana przez nich
technika. Najważniejsze to uświadomienie sobie istnienia takich anomalii,
ale nawet dla Mnie jest to ciągły proces bo po prostu przywykłem do tego,
że w określonych sytuacjach dopadają Mnie negatywne uczucia (uzupełnieniem
są sytuacje gdy ktoś ewidentnie psionicznie Mnie rozśmiesza). Problem w
tym, że ataki psioniczne są dobierane zgodnie z podejmowanym działaniem -
widać też, że częściowo są zautomatyzowane, tak by nie było zbędnego
opóźnienia czyli wrażenia braku synchronizacji, bo wtedy oszustwo było by
bardziej oczywiste. Na powyższych przykładach po raz kolejny utwierdziłem
się w przekonaniu, że nie można polegać na uczuciach. W naszych warunkach
są one używane jako "łuk kryzysowy" , czyli mechanizm wywoływania pożądanej
zmiany bez faktycznych zmian realiów ofiary. Dlatego konieczne jest
racjonalne, formalne i świadome określenie zakresu swojej odpowiedzialności
w taki sposób by był on aktualny zarówno w chwilach euforii, stabilizacji,
jak i załamania nerwowego czy depresji. Precyzyjny zakres odpowiedzialności
jest świetnym uzupełnieniem sumienia i jak kompas zawsze wskazuje
indywidualny kurs oraz odchylenia od niego.
z totaliztycznym salutem
Jax
|