| « poprzedni wątek | następny wątek » |
81. Data: 2003-08-22 06:54:33
Temat: Re: ciężko... (długie)wiesz może to zabrzmi infantylnie, ale go bardzo kocham i bardzo chce z nim
być
wiem, że i on mnie kocha, ale może zawalilismy cos przez złe nawyki
G.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
82. Data: 2003-08-22 07:18:06
Temat: Re: ciężko... (długie)> zawsze mi powtarzano "jeśli czegoś pragniesz spełni się",
może to dziecinne,
> ale prawdziwe :)
>
A człowiek jest dwa razy nieszczęśliwy
- raz gdy marzy o niemożliwym
- drugi gdy niemożliwe marzenie mu się spełnia
;-))))
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
83. Data: 2003-08-22 07:34:20
Temat: Re: ciężko... (długie)> Ty nie wierzysz, że mi się uda, prawda?
> Czy masz jakieś przykre doświadczenia?
Tak!
Ale wiem również że:
"Kto ma nadzieję - jest naiwny
Kto jej nie ma - jest martwy"
Dlatego, nie wierząc, życzę Ci byś była szczęśliwa
;-)) (- no dobra - żeby Ci się udało - )
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
84. Data: 2003-08-22 07:44:30
Temat: Re: ciężko... (długie)
"gooshy" <g...@p...onet.pl> wrote in message
news:bi4ej6$a2i$1@uranos.cto.us.edu.pl...
> wiesz może to zabrzmi infantylnie, ale go bardzo kocham i bardzo chce
z nim
> być
> wiem, że i on mnie kocha, ale może zawalilismy cos przez złe nawyki
>
> G.
Oj gooshy, gooshy. Też tak myślałam i działałam przez 7 lat. Dorobiliśmy
się trójki dzieci. Ja cały czas przekonana że on mnie kocha i rozumie,
tylko ma ciężki okres w pracy, taki ma charakter trudny, tak został
wychowany (jedynak). Aż przy ostatniej rozmowie (bo pozwoliłam sobie być
z czegoś niezadowolona) dowiedziałam się takich rzeczy, że już nie chcę
z nim być. Ty masz mniej zmarnowanych lat (zapewne), nie masz dzieci,
nie daj się wpędzić w to co ja. Nie mówię że u Ciebie ma się to
zakończyć rozstaniem ale nie możesz się bać tego rozstanania i unikać go
za wszelką cenę bo wtedy zawsze przegrasz. I nie wymyślaj sobie co mąż
do Ciebie czuje i co o Tobie myśli tylko dowiedz się tego od niego i
niech on to udowodni swoim zachowaniem.
Pozdrawiam
Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
85. Data: 2003-08-22 10:38:03
Temat: Re: ciężko... (długie)
Użytkownik "gooshy" <g...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:bi4ej6$a2i$1@uranos.cto.us.edu.pl...
> wiesz może to zabrzmi infantylnie, ale go bardzo kocham i
bardzo chce z nim
> być
> wiem, że i on mnie kocha, ale może zawalilismy cos przez
złe nawyki
>
Przeczytałem jeszcze raz startowy list i nasunęła mi się
taka myśl.:
Weźcie d... w troki i na daleki wyjazd 'niezorganizowany' -
tak by silnik przestał działać na jałowych obrotach. Znam to
z autopsji, wiele lat czułem się jak silnik na jałowych
obrotach - do czego to doprowadziło to lepiej nie mówić bo
silnik był mocny i jak ....(no dobra miałem nie mówić).
Pomyśl, genetycznie chłop jest pozagniazdownikiem walczącym
stale o bezpieczeństwo - do gniazda przychodzi po chwilę
odpoczynku (i leczyć rany ;-))) ) Dzisiaj w popieprzonym
świecie gdy ciepełko podgrzeje leniwą duszę to siedzieć
będzie w fotelu i patrząc w TV marzyć o śmierci bo nawet
sobie nie uświadamia że "żyje wtedy gdy coś się wokół niego
dzieje, w czymś uczestniczy". A na dodatek kobieta -
gniazdownik - genetycznie nastawiona na stworzenie
bezpiecznego gniazda i czująca się świetnie gdy zagrożenia
brak ściele mu gniazdko w którym jego pazury (nieścierane)
wrastają w dłonie i nawet się nie ma jak podrapać bo w
wysprzątanym gniazdku nawet pcheł nie ma. ;-)))
Co zrobić? - oto jest pytanie
Pozwolić pozadniazdownikowi czuć ciepełko w gniazdku (by
chciał do niego wracać) i wyfruwać z nim poza gniazdo by
miał się kim poza gniazdem opiekować (mężczyźni lepiej
walczą z niebezpieczeństwami gdy przy okazji chronią swe
kobiety)
A jeżeli pozagniazdownik poza gniazdem samiczki znać nie
chce? - przygotować gniazdko innemu pozagniazdownikowi.
;-)))
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
86. Data: 2003-08-22 11:00:11
Temat: Re: ciężko... (długie)> nie wymyślaj sobie co mąż
> do Ciebie czuje i co o Tobie myśli tylko dowiedz się tego
od niego
vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv
>i niech on to udowodni swoim zachowaniem.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
>
!!!! - nic dodać !!!
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
87. Data: 2003-08-22 11:51:41
Temat: Re: ciężko... (długie)>
> "gooshy" <g...@p...onet.pl> wrote in message
> news:bi4ej6$a2i$1@uranos.cto.us.edu.pl...
> > wiesz może to zabrzmi infantylnie, ale go bardzo kocham i bardzo chce
> z nim
> > być
> > wiem, że i on mnie kocha, ale może zawalilismy cos przez złe nawyki
> >
> > G.
>
>
> Oj gooshy, gooshy. Też tak myślałam i działałam przez 7 lat. Dorobiliśmy
> się trójki dzieci. Ja cały czas przekonana że on mnie kocha i rozumie,
> tylko ma ciężki okres w pracy, taki ma charakter trudny, tak został
> wychowany (jedynak). Aż przy ostatniej rozmowie (bo pozwoliłam sobie być
> z czegoś niezadowolona) dowiedziałam się takich rzeczy, że już nie chcę
> z nim być. Ty masz mniej zmarnowanych lat (zapewne), nie masz dzieci,
> nie daj się wpędzić w to co ja. Nie mówię że u Ciebie ma się to
> zakończyć rozstaniem ale nie możesz się bać tego rozstanania i unikać go
> za wszelką cenę bo wtedy zawsze przegrasz. I nie wymyślaj sobie co mąż
> do Ciebie czuje i co o Tobie myśli tylko dowiedz się tego od niego i
> niech on to udowodni swoim zachowaniem.
>
> Pozdrawiam
> Magda
Słuchaj dzieweczko.... ona nie słucha!!!
Za kilka lat powie to samo co dziś mówi Magda.
Ale Gooshy musi i chce to przeżyć... pozwólmy jej się poparzyć!!!
Pozdrawiam Pinka
>
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
88. Data: 2003-08-22 12:09:47
Temat: Re: rozstanie i dzieci, było ciężko... (długie)Użytkownik "Eulalka"
> Ja wiem, że nie jest łatwo - ja rozstawałam sie z mężem mając córke w
> wieku 6,5 roku i drugą w wieku 7 miesięcy. Też myslałam, że świat sie
> skończył. Teraz wiem, że trzeba było wziąć się w garść od razu i kopnąć
> kawalera w dupsko, a nie się kajać, płaszczyć, myśleć w czym zawiniłam i
> co zrobiłam źle.
> Minęło już ponad 3 lata od tamtej pory i wiesz jakie ja teraz mam fajne
> i komfortowe życie? Faceta, który mnie kocha, szanuje (i co tu duzo
> gadac utrzymuje, bo grosze zarabiam). Mam ładne mieszkanko, 2
> fantastycznych dzieci..... wyleczyłam nerwicę i naprawdę jestem szczęśliwa.
Podziwiam Cię za odwagę, ja chyba bym się na to nie zdobyła, na szczęście
nie mam potrzeby sprawdzać...Jeśli moje pytania uznasz za natrętne, niewłaściwe
itp. to po prostu zignoruj. Czy Twój obecny partner nie miał problemów
z zaakceptowaniem dzieci innego mężczyzny? Powiedziałaś mu od razu?
Czy zdarzyło Ci się poznać kogoś, z kim mogłabyś być ale okazało się
niemożliwe z powodu maluszków?
--
Pozdrawiam
Asia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
89. Data: 2003-08-22 12:09:59
Temat: Re: ciężko... (długie)Użytkownik Magda Zalewska napisał:
Ty masz mniej zmarnowanych lat (zapewne), nie masz dzieci,
> nie daj się wpędzić w to co ja. Nie mówię że u Ciebie ma się to
> zakończyć rozstaniem ale nie możesz się bać tego rozstanania i unikać go
> za wszelką cenę bo wtedy zawsze przegrasz.
Taaaa.... spójrz na to z innej strony. Nawet jakbyś się miała rozwieść,
to jesteś w super sytuacji: wolna, bez dzieci, zobowiązań - skąd wiesz,
że za rok, dwa nie trafisz na kogoś, kto faktycznie bedzie facetem twego
życia? Pomyśl...... tracisz czas!
Ja wiem, że nie jest łatwo - ja rozstawałam sie z mężem mając córke w
wieku 6,5 roku i drugą w wieku 7 miesięcy. Też myslałam, że świat sie
skończył. Teraz wiem, że trzeba było wziąć się w garść od razu i kopnąć
kawalera w dupsko, a nie się kajać, płaszczyć, myśleć w czym zawiniłam i
co zrobiłam źle.
Minęło już ponad 3 lata od tamtej pory i wiesz jakie ja teraz mam fajne
i komfortowe życie? Faceta, który mnie kocha, szanuje (i co tu duzo
gadac utrzymuje, bo grosze zarabiam). Mam ładne mieszkanko, 2
fantastycznych dzieci..... wyleczyłam nerwicę i naprawdę jestem szczęśliwa.
Jak będziesz trwac w takiej kołomyji (jak to sie do cholery pisze?)
dorobisz sie siwych włosów zmarszczek i nerwicy. Po co sie mścic na
własnym zdrowiu. Wiem, że myslisz, że tędy droga, ale nawet jak juz
doprowadzisz spragnionego konia do wodopoju i tak nie zmusisz go, by się
napił!
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
90. Data: 2003-08-22 12:23:44
Temat: Re: rozstanie i dzieci, było ciężko... (długie)Użytkownik "Eulalka"
> Nie - wiesz to samo przyszło - jakoś nie szukałam faceta na siłe. A jak
> juz sie zaczęliśmy spotykać, to przez pierwszy rok tylko raz spotkaliśmy
> się bez moich dzieci. Zawsze były to spotkania intergaryjno-
> rodzinno-zastępcze :-)
> Od razu było wiadomo, że ja to nie znaczy tylko ja, ale ja + dzieci i
> inna kombinacja nie wchodziła w rachubę.
Dzięki za odpowiedź :) Twoja historia napawa optymizmem w stosunku do życia :)
--
Pozdrawiam
Asia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |