Data: 2010-07-04 20:59:10
Temat: czy można zrozumieć? czy też rozumienie jest aktualnym wydarzaniem się bez wysiłku?
Od: Piotrek Zawodny <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Mam poważne wątpliwości, czy rzeczy można poznać i czy cierpienie (jego
przyczyny) można poznać. Byłoby tak, gdyby rzeczy i cierpienie były
oddzielne od nas, były poza nami i mielibyśmy się z nimi niejako stykać,
by je poznać i zobaczyć i zrozumieć. Tymczasem nie ma oddzielenia między
mną a cierpieniem, nie ma oddzielenia między mną a rzeczami, nie ma
oddzielenia między mną a osobami. Do tych rzeczy ja się nie zbliżam ani
się od nich nie oddalam. One są we mnie, będąc mną nie mogą być
zobaczone i zrozumiane. "Patrzenie" zakłada, że przedmiot znajduje się
"przede mną". Z cierpieniem, gniewem, kontaktem z ludźmi jest tak, że
nie ma początku ani końca tych zdarzeń. Nie można więc ujrzeć związku
między nimi a czymś innym. Obserwator jest obserwowanym i jeśli na
przykład chcę zrozumieć swój gniew odczuwany w relacji z osobą bliską,
automatycznie ustawiam się w nienaturalnej (niemożliwej do uczynienia)
relacji kogoś kto patrzy na coś wobec niego zewnętrznego. Tymczasem
gniew i wszelkie pojawiające się uczucia są mną. Ja nie mogę się
wydzielić z siebie i jakby cofnąć, odchylić siebie jako podmiot ku
tyłowi, tak by widzieć swoje uczucia. Jest to kompletnie niemożliwe i
nienaturalne. Oczywiście mamy skłonność postrzegać, czyli wydzielać się
ze zdarzeń ku tyłowi, by przed sobą mieć obserwowane i doświadczane.
Także mamy skłonność, by patrzeć, czyli uważać, że to co widzimy jest
"na zewnątrz", jest "przed nami". W ten sposób rodzi się chwytanie tego,
co jest "przed nami". Najpierw nienaturalnie sądzimy, że coś jest przed
nami, a następnie chwytamy to, choć to nie jest przed nami, więc nie ma
czego chwytać.
|