Data: 2004-11-12 16:30:43
Temat: długie
Od: d...@v...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
No! Zakasałem rękawy! Lubię merytoryczną dyskusję!
Może zacznę od końca:
> OK - o ile Ty podasz link do jakichś rzetelnych opracowań na temat tego
> lobbowania, o którym piszesz.
Podaję źródło lobbowania w podziękowaniu, że spełniłeś moją prośbę o dyskusję
merytoryczną. Może być Newsweek? To będzie wiarygodne żródło? Jeli tak, to
proszę bardzo:
Newsweek Polska, nr. 37/2003, 14.09.2003, str. 17, "Recepta na wczasy", w
cyklu "Nasze śledztwo". Zajawka z okładki: "Lekarz na uwięzi" oraz
dalej "Demaskujemy producentów leków, którzy dają, lekarzy, którzy biorą. Za
wszystko płaci pacjent"
Cytaty:
"Miliony złotych wydają koncerny farmaceutyczne na prezenty dla lekarzy,
którzy wypisują recepty na ich specyfiki. Kupując leki, płacimy nie tylko za
swoje zdrowie, ale też za kosztowne upominki."
"Lekarze jeździli na kilku i kilkunastodniowe wypady m.in. na Majorkę, Kretę,
Maderę, Sycylię, Mauritius, a także do Singapuru i Portugalii. Była to nagroda
za wypisywanie leku i zachęta, by robić tak dalej. Oprócz paru godzin
pogadanek marketingowych cały wyjazd skupiał się na zwiedzaniu i zabawie.
Według pracowniczki Novartisu, która wysłała na zagraniczne wojaże sześciu
lekarzy, głównym punktem programu była zabawa. - Wszyscy wracali zadowoleni -
mówi i na dowód pokazuje dziękczynny prezent od lekarza: drogą, ale niezbyt
gustowną papierośnicę z Portugalii."
"Czasem więc imprezy dla lekarzy odbywają się w Polsce. Pod koniec czerwca
firma Hexal zorganizowała "zawody wędkarskie" w Przeczycach pod Częstochową.
Sympatię środowiska medycznego zjednywano w czasie wieczornych "towarzyskich
spotkań". Kulminacyjnym momentem jednego z nich było wkroczenie na "salę
konferencyjną" dwóch młodych pań, ubranych niemal wyłącznie w szarfy, na
których widniały nazwy leków produkowanych przez Hexal. Z czasem panie zdjęły
szarfy i całkiem odsłoniły swoje wdzięki, co spotkało się z entuzjazmem
zaproszonych panów lekarzy. "Newsweek" dotarł do nagrania filmowego
dokumentującego tę zabawę podczas zawodów wędkarskich."
Stąd utarł się termin: "Lekarze-wędkarze", :-(((
Wystarczy? Możemy więc nie podważać więcej faktu nieetycznego lobbing w
Polsce, (a niech tam! niech mam tę satysfakcję! dodam jeszcze: "kosztem
pacjentów").
> Z fizjologicznego punktu widzenia różnica jest zasadnicza: pigułka
> (jedna mniej, druga bardziej, ale zawsze) imituje cykliczną czynność
> hormonalną jajnika, czyli "udaje" normalne fnkcjonowanie organizmu
> kobiety.
Z fizjologicznego punktu widzenia kobieta powinna mieć dwie miesiączki w
życiu! Tę pierwszą i tę ostatnią! Okres pomiędzy nimi powinny wypełniać CIĄŻE!
(podkreślam, że piszę o fizjologii, więc proszę nie imputować mi w
następstwie, że odnoszę się do innych sfer życia).
Nie wierzysz?
Jeszcze w końcu XIX wieku wielodzietność była regułą. Uwzględniając wysoką
śmiertelność noworodków, musimy dostrzec, iż w przeszłości kobiety całe życie
chodziły w ciąży! Moja babcia np. miała siedmioro dzieci, Bóg raczy wiedzieć
ile razy poroniła. 7 razy 9 to 63, a 63 dzielone przez 12 to ok. 5 lat! Jak
więc wyglądał ten jajnik mojej babci przez te 5 lat ciąży? Normalne
funkcjonowanie organizmu kobiety to ciąża!, (podkreślam raz jeszcze: z
fizjologicznego punktu widzenia patrząc), a ściślej następujące po sobie
ciąże. Cykliczność o której piszesz nie jest wynikiem zmiany fizjologii
(takowa nie mogła się dokonać przez zaledwie 100 lat), lecz zmian kulturowych
oraz błogosławieństwa antykoncepcji. Jajnik może sobie być cykliczny
miesięcznie, choć nie jest to dla niego stan fizjologiczny...
Tak więc 3 iniekcje (9 miesięcy), to będzie dopiero zbliżone do fizjologii, :-)
> Depo-provera to preparat o działaniu czysto gestagennym,
> którego działanie antykoncepcyjne ma nieco inny mechanizm niż pigułek,
> bo opiera się przede wszystkim na blokowaniu wyrzutu LH (jak napisał
> Vlad czasem trudno odwracalnym).
Dla lekarza pytanie, które zadam jest banalne. Jest ono na tyle proste, że
nikt nie dostrzega pytania i tym bardziej nie odpowiada na nie:
Dlaczego kobieta będąca w ciąży nie zachodzi w... ciążę?!
Jaka jest odpowiedź? Może taka:
Bo ciąża to najlepsza metoda antyjkoncepcyjna!
Ja wcale nie żartuję. Co by to było gdyby kobieta będąca, no powiedzmy w 4
miesiącu ciąży miała owulację i w efekcie zaszłaby w kolejną ciążę...
Siła tego argumentu jest powalająca. Otóż naukowcy opracowujący "pigułkę"
chcieli uzyskać efekt ciąży, bez ciąży.
I tu znów iniekcja wydaje się bardziej "fizjologiczna".
> Główne wady Depo-Provery w porównaniu z pigułką to częste problemy z
> powrotem płodności i możliwość nieregularnych krwawień, plus niemożność
> szybkiego odstawienia w przypadku działań niepożądanych
Sory, ale opisujesz wady iniekcji, a nie wady konkretnego leku. Jak podasz
antybiotyk domiąśniowo masz podobny problem... już go nie ujmiesz. Mimo to
wielu lekarzy ordynuje iniekcje, a wielu przedkłada je nawet nad formę "per
os". Przypominam też, że w HTZ lekarze bez obaw stosują dehydroepiandrosteron
w postaci inikecji.
> (choćby i
> takich, jak wymieniane przez Ciebie w kontekście innych pigułek
> powikłania zakrzepowo-zatorowe, ale i zmiany nastroju, bezsenność,
> depresja, objawy skórne (pokrzywka, trądzik, hirsutyzm, łysienie),
> mlekotok, wzrost masy ciała itd).
To lek, a nie cukierek, ma swe działania niepożądane, warto o nich wiedzieć.
Tu zadałbym pytanie o klasyfikację pacjentek do metody (ot, choćby wywiad).
> Antykoncepcja w tej formie ma zatem w porównaniu z pigułką kilka wad i
> dwie zalety - to, ze jest tania i to, że nie można zapomnieć o wzięciu
> pigułki.
Wymieniłem ich więcej, choć nie wszystkie (wątroba, mniejsze ryzyko zakażeń
grzybiczych i bakteryjnych)
> Faktm ze że nie ma przy niej krwawień miesiączkowych (ale moga
> być "inne"), jest zaletą względną/dyskusyjną.
Nie zgadzam się! Ginekolodzy nie kwestionują już tej korzyści. Do tego
stopnia, że radzi się kobietom stosowanie pigułki w systemie "pack to pack",
tzn. trzy miesiące bez przerwy, potem jedno krwawienia z odstawienia, itd.
Rzucam jeszcze hasło: hemoglobina i żelazo...
> Można ją zatem polecać przede wszystkim kobietom, które nie potrafią lub
> nie mogą przyjmować systematycznie tabletki z różnych powodów, oraz
> kobietom, które nie planują zajścia w ciążę,
To oczywiście efekt lobbingu, :-)
Tego argumentu zupełnie nie łapię? Nie chce mi się grzebać w czasach
połowicznego rozpadu, ale przecież depo-provera to nie uran.
> a raczej planują, że nie
> będą już zachodzić w ciążę (stąd względna popularność tej formy
> antykoncepcji w wojsku).
???W jakim wojsku??? Chcesz mi powiedzieć, że kobiety w wojsku dostają
zastrzyk w... cztery litery, niczym delbetę?
Pozdrawiam,
demo
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|