Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "nawrocki" <p...@n...art.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: double trouble
Date: Wed, 23 Jul 2003 23:13:21 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 105
Sender: w...@o...pl@pb107.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
Message-ID: <bfmtn9$f47$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: pb107.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1058994729 15495 213.76.115.107 (23 Jul 2003 21:12:09 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 23 Jul 2003 21:12:09 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:216514
Ukryj nagłówki
Fundamentem świata jest jego istnienie; jeśli zaprzeczymy temu, że świat
jest, przestanie on istnieć. Słowo potrafi zarówno budować, jak i niszczyć
świat. Świat zatem jest tworem niepewnym; cóż dopiero z pojęciem
rzeczywistości... ona jest tak ulotna, jak ulotne jest wszystko to, co może
ją tworzyć.
Kładąc się spać, zaczynam analizować świat, i rzeczywistość, która go
tworzy. Wtedy, aby móc cokolwiek przeanalizować, muszę się do kogoś zwracać,
tak aby analiza mogła być prowadzona; aby mógł nastąpić odzew na moje
wnioski, i aby nastąpiło sprzężenie zwrotne.
Nie zawsze jest tak samo. Dziwne są te momenty, kiedy zwracam się sam do
siebie, ale nie wiem, które z tych moich ja jest tym prawdziwym ja; czy ja,
to ja pytające, czy ja, to ja odpowiadające.
Zasadą analizy świata jest odnoszenie się czegoś do czegoś. Musi zatem być
coś, co jest w miarę trwałe, o co można oprzeć analizę. Zasada względności
wszystkiego tylko utrudnia próby znalezienia obiektywnego punktu
odniesienia. Nie wiem co jest prawdziwe, i dlatego nie mogę stwierdzić, co
prawdziwe nie jest.
Względne jest wszystko, i jest względne na tyle sposobów, ilu jest ludzi
chętnych coś uwzględnić. Im większy potencjał wiedzy ma dany człowiek, tym
więcej przysparza problemów analitykowi swoją względnością. Wynikałoby z
tego, że ludzie ubożsi w wiedze teoretyczną są lepszymi nośnikami
obiektywizmu. Z drugiej jednak strony, ci którzy wiedzą więcej (teoria i
praktyka), wydają się być lepiej uposażeni w narzędzi niezbędne do
przeprowadzania analizy świata. Pozostaje jednak wątpliwość, czy oby ich
analiza, poprzez ich wiedzę, nie staje się bardziej subiektywna, aniżeli
analiza ludzi, których wiedza jest mniej 'skażona' wiedzą innych.
Ucieczka w prostą rzeczywistość nie zawsze pomaga. Można wyobrażać sobie, że
świat składa się tylko z tego, co doświadczamy. Tym samym ogranicza się
poznawanie rzeczywistości do analizy przyczyn i skutków istnienia, takich
jak tzw. problemy dnia codziennego, gdzie liczy się tylko zapewnienie sobie
maksymalnie najlepszych warunków życia w oparciu o dostępne środki. Tym
samym odrzucamy filozoficzną sferę ludzkiego życia; czasem można na tym
skorzystać, a czasem stracić.
Ludzie, którzy odrzucają filozofię, robią to głównie z przyczyn czysto
praktycznych; nie chcą mieszać się w takie sprawy, ponieważ nie wierzą w ich
przydatność, ani w ewentualne korzyści, jakie mogłyby z tego wyniknąć. Nie
mogę otwarcie powiedzieć, że tym samym pozbawiają się uduchowienia swego
życia, gdyż byłby to mój subiektywny osąd, wynikający z mojego własnego
doświadczenia. Powiem jednak, że pogłębianie wiedzy na temat filozoficznej
struktury świata grozi alienacją jednostki która się tego podejmuje; to
również są wnioski oparte o moje własne doświadczenia.
Alienacja popycha jednostkę w kierunku poszukiwań rozmówcy, który mógłby tą
jednostkę wysłuchać. W sytuacji, gdy żaden rozmówca nie pojawia się na
horyzoncie życia, alienowana jednostka sama zaczyna takiego rozmówcę
tworzyć. Może to ją doprowadzić do dwóch stanów psychicznych; schizofrenii,
lub tego, co aktualnie dzieje się ze mną.
Objawy i sposoby leczenia schizofrenii nie są obce współczesnej psychiatrii,
więc nie trzeba niczego takiego tutaj opisywać. Warto natomiast opisać to,
co przytrafia się mi, gdy nasilenie mojego wyobcowania społecznego popycha
mnie do prowadzenia rozmów ze samym sobą.
Nie są to rozmowy prowadzone sposobem dialogu; jest to raczej transfer myśli
z jednego ja do drugiego, a oba te ja są moim ja. Te dwa ja różnią się
między sobą cechami charakteru, podejściem do świata, filozofią życiową, a
także w inny sposób planują swoją przyszłość. Brzmi to jak opis
schizofrenii, jednak usilnie będę starał się negować taką diagnozę, gdyż
samą schizofrenię, a raczej jej wstępną fazę, przeżyłem niecałe dwa lata
temu, i zdaję sobie z tego sprawę, że znacznie różni się ona od tego stanu,
jaki odczuwam obecnie.
Obecnie bowiem, moje ja zostało rozdzielone na dwie części; i tak jest część
która czegoś chce dociec, i jest druga część, która albo bagatelizuje
dociekania tej pierwszej, albo się w nie angażuje. Mówiąc inaczej: w wyniku
mojej alienacji podzielona została moja psychika na dwie części, tak bym nie
czuł się sam, i abym miał kogoś do prowadzenia rozmów, czy raczej do
transferowania myśli. A więc, gdy zostałem odepchnięty przez społeczeństwo
za moje inne spojrzenie na świat, wytworzyłem sobie drugiego ja, odbierając
pewne cechy ja pierwszemu, i przekazując je ja drugiemu. Powstały zatem dwa
różne ja, które stały się przyczyną mojej współczesnej analizy świata,
której to analizy niektóre efekty są zawarte w tym tekście.
Zasadnicze pytanie, jakie stawiam przed sobą obecnie jest takie: Dokąd mnie
to zaprowadzi? Analiza tego, co się ze mną niebawem stanie nie jest
potrzebna, gdyż dałaby ona jedynie pewne prawdopodobne możliwości, a nie
dokładne wyliczenia, czy wnioski.
Taka sytuacja, jaką tu przedstawiłem, jest niewątpliwie sytuacją
nerwicogenną. Mając jednak na uwadze moje doświadczenie w takich sprawach,
nie obawiam się żadnych poważniejszych powikłań, które mogły by załamać
prawidłowe funkcjonowanie mojej psychiki. Chyba, że moja psychika przestała
już funkcjonować prawidłowo, i jednym z efektów tego jest brak mojej
świadomości na zaistniałe wydarzenia załamania się mojej psychiki.
Sposobem na złagodzenie ewentualnej szkodliwości tego zjawiska, jakim jest
rozszczepienie się mojego ja, jest pogodzenie się z tym. Wtedy wcześniej,
czy później, objawy tego rozszczepienia ustąpią, i wszystko będzie jak
dawniej. To ponowne zlepienie się mojego ja, może powstać wtedy, kiedy znowu
poczuję się akceptowany przez społeczeństwo, a może do tego dojść tylko
wtedy, kiedy będę mógł nawiązać normalny kontakt z drugim człowiekiem. Do
tej pory bowiem, moje kontakty z innymi ludźmi nie były normalne. Wynikało
to z tego, że ja sam nie byłem w pełni normalny; rozerwany między kilkoma
kanonami istnienia (człowiek, dziecko, mężczyzna, student, dziennikarz,
filozof, artysta, itd.) nie potrafiłem odnaleźć siebie, i nie potrafiłem
ukształtować własnego ja. Dlatego nie wiedziałem kim jestem, i nie
wiedziałem, jako kto mam się odnosić do innych ludzi.
Nie napisałem więcej, bo chciałem się tylko komuś wyżalić, a nie robić z
siebie psychola...
pozdrawiam serdecznie
Łukasz
(p.s. jeśli myśleliście, że naprawdę odchodzę, to musicie być zawiedzeni...)
[Chicane - Ordinary Morning]
--
www.nawrocki.art.pl
|