| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-07-23 21:13:21
Temat: double troubleFundamentem świata jest jego istnienie; jeśli zaprzeczymy temu, że świat
jest, przestanie on istnieć. Słowo potrafi zarówno budować, jak i niszczyć
świat. Świat zatem jest tworem niepewnym; cóż dopiero z pojęciem
rzeczywistości... ona jest tak ulotna, jak ulotne jest wszystko to, co może
ją tworzyć.
Kładąc się spać, zaczynam analizować świat, i rzeczywistość, która go
tworzy. Wtedy, aby móc cokolwiek przeanalizować, muszę się do kogoś zwracać,
tak aby analiza mogła być prowadzona; aby mógł nastąpić odzew na moje
wnioski, i aby nastąpiło sprzężenie zwrotne.
Nie zawsze jest tak samo. Dziwne są te momenty, kiedy zwracam się sam do
siebie, ale nie wiem, które z tych moich ja jest tym prawdziwym ja; czy ja,
to ja pytające, czy ja, to ja odpowiadające.
Zasadą analizy świata jest odnoszenie się czegoś do czegoś. Musi zatem być
coś, co jest w miarę trwałe, o co można oprzeć analizę. Zasada względności
wszystkiego tylko utrudnia próby znalezienia obiektywnego punktu
odniesienia. Nie wiem co jest prawdziwe, i dlatego nie mogę stwierdzić, co
prawdziwe nie jest.
Względne jest wszystko, i jest względne na tyle sposobów, ilu jest ludzi
chętnych coś uwzględnić. Im większy potencjał wiedzy ma dany człowiek, tym
więcej przysparza problemów analitykowi swoją względnością. Wynikałoby z
tego, że ludzie ubożsi w wiedze teoretyczną są lepszymi nośnikami
obiektywizmu. Z drugiej jednak strony, ci którzy wiedzą więcej (teoria i
praktyka), wydają się być lepiej uposażeni w narzędzi niezbędne do
przeprowadzania analizy świata. Pozostaje jednak wątpliwość, czy oby ich
analiza, poprzez ich wiedzę, nie staje się bardziej subiektywna, aniżeli
analiza ludzi, których wiedza jest mniej 'skażona' wiedzą innych.
Ucieczka w prostą rzeczywistość nie zawsze pomaga. Można wyobrażać sobie, że
świat składa się tylko z tego, co doświadczamy. Tym samym ogranicza się
poznawanie rzeczywistości do analizy przyczyn i skutków istnienia, takich
jak tzw. problemy dnia codziennego, gdzie liczy się tylko zapewnienie sobie
maksymalnie najlepszych warunków życia w oparciu o dostępne środki. Tym
samym odrzucamy filozoficzną sferę ludzkiego życia; czasem można na tym
skorzystać, a czasem stracić.
Ludzie, którzy odrzucają filozofię, robią to głównie z przyczyn czysto
praktycznych; nie chcą mieszać się w takie sprawy, ponieważ nie wierzą w ich
przydatność, ani w ewentualne korzyści, jakie mogłyby z tego wyniknąć. Nie
mogę otwarcie powiedzieć, że tym samym pozbawiają się uduchowienia swego
życia, gdyż byłby to mój subiektywny osąd, wynikający z mojego własnego
doświadczenia. Powiem jednak, że pogłębianie wiedzy na temat filozoficznej
struktury świata grozi alienacją jednostki która się tego podejmuje; to
również są wnioski oparte o moje własne doświadczenia.
Alienacja popycha jednostkę w kierunku poszukiwań rozmówcy, który mógłby tą
jednostkę wysłuchać. W sytuacji, gdy żaden rozmówca nie pojawia się na
horyzoncie życia, alienowana jednostka sama zaczyna takiego rozmówcę
tworzyć. Może to ją doprowadzić do dwóch stanów psychicznych; schizofrenii,
lub tego, co aktualnie dzieje się ze mną.
Objawy i sposoby leczenia schizofrenii nie są obce współczesnej psychiatrii,
więc nie trzeba niczego takiego tutaj opisywać. Warto natomiast opisać to,
co przytrafia się mi, gdy nasilenie mojego wyobcowania społecznego popycha
mnie do prowadzenia rozmów ze samym sobą.
Nie są to rozmowy prowadzone sposobem dialogu; jest to raczej transfer myśli
z jednego ja do drugiego, a oba te ja są moim ja. Te dwa ja różnią się
między sobą cechami charakteru, podejściem do świata, filozofią życiową, a
także w inny sposób planują swoją przyszłość. Brzmi to jak opis
schizofrenii, jednak usilnie będę starał się negować taką diagnozę, gdyż
samą schizofrenię, a raczej jej wstępną fazę, przeżyłem niecałe dwa lata
temu, i zdaję sobie z tego sprawę, że znacznie różni się ona od tego stanu,
jaki odczuwam obecnie.
Obecnie bowiem, moje ja zostało rozdzielone na dwie części; i tak jest część
która czegoś chce dociec, i jest druga część, która albo bagatelizuje
dociekania tej pierwszej, albo się w nie angażuje. Mówiąc inaczej: w wyniku
mojej alienacji podzielona została moja psychika na dwie części, tak bym nie
czuł się sam, i abym miał kogoś do prowadzenia rozmów, czy raczej do
transferowania myśli. A więc, gdy zostałem odepchnięty przez społeczeństwo
za moje inne spojrzenie na świat, wytworzyłem sobie drugiego ja, odbierając
pewne cechy ja pierwszemu, i przekazując je ja drugiemu. Powstały zatem dwa
różne ja, które stały się przyczyną mojej współczesnej analizy świata,
której to analizy niektóre efekty są zawarte w tym tekście.
Zasadnicze pytanie, jakie stawiam przed sobą obecnie jest takie: Dokąd mnie
to zaprowadzi? Analiza tego, co się ze mną niebawem stanie nie jest
potrzebna, gdyż dałaby ona jedynie pewne prawdopodobne możliwości, a nie
dokładne wyliczenia, czy wnioski.
Taka sytuacja, jaką tu przedstawiłem, jest niewątpliwie sytuacją
nerwicogenną. Mając jednak na uwadze moje doświadczenie w takich sprawach,
nie obawiam się żadnych poważniejszych powikłań, które mogły by załamać
prawidłowe funkcjonowanie mojej psychiki. Chyba, że moja psychika przestała
już funkcjonować prawidłowo, i jednym z efektów tego jest brak mojej
świadomości na zaistniałe wydarzenia załamania się mojej psychiki.
Sposobem na złagodzenie ewentualnej szkodliwości tego zjawiska, jakim jest
rozszczepienie się mojego ja, jest pogodzenie się z tym. Wtedy wcześniej,
czy później, objawy tego rozszczepienia ustąpią, i wszystko będzie jak
dawniej. To ponowne zlepienie się mojego ja, może powstać wtedy, kiedy znowu
poczuję się akceptowany przez społeczeństwo, a może do tego dojść tylko
wtedy, kiedy będę mógł nawiązać normalny kontakt z drugim człowiekiem. Do
tej pory bowiem, moje kontakty z innymi ludźmi nie były normalne. Wynikało
to z tego, że ja sam nie byłem w pełni normalny; rozerwany między kilkoma
kanonami istnienia (człowiek, dziecko, mężczyzna, student, dziennikarz,
filozof, artysta, itd.) nie potrafiłem odnaleźć siebie, i nie potrafiłem
ukształtować własnego ja. Dlatego nie wiedziałem kim jestem, i nie
wiedziałem, jako kto mam się odnosić do innych ludzi.
Nie napisałem więcej, bo chciałem się tylko komuś wyżalić, a nie robić z
siebie psychola...
pozdrawiam serdecznie
Łukasz
(p.s. jeśli myśleliście, że naprawdę odchodzę, to musicie być zawiedzeni...)
[Chicane - Ordinary Morning]
--
www.nawrocki.art.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-07-23 21:33:33
Temat: Re: double trouble
Użytkownik "nawrocki" <p...@n...art.pl>
news:bfmtn9$f47$1@news.onet.pl...
> [...]
> Nie napisałem więcej, bo chciałem się tylko komuś wyżalić, a nie
> robić z siebie psychola...
>
> pozdrawiam serdecznie
> Łukasz
>
> (p.s. jeśli myśleliście, że naprawdę odchodzę, to musicie być
> zawiedzeni...)
>
> [Chicane - Ordinary Morning]
> --
> www.nawrocki.art.pl
> Fundamentem świata jest jego istnienie; jeśli zaprzeczymy temu,
> że świat jest, przestanie on istnieć.
zaprzeczyłem
świata nie ma ;DDD
hurrraaa ;)))
PS. wszech-rzeczy nie można zaprzeczyć. TO po prostu JEST
re:
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-07-24 21:28:02
Temat: Re: double troublerzadko czytam grupy, ale ten post mie zaintrygowal :)
pozwole sobie na dyskusje..
> Fundamentem świata jest jego istnienie; jeśli zaprzeczymy temu, że świat
> jest, przestanie on istnieć.
świat nie jest twoim wymysłem. jesteś jego częścią.
> Słowo potrafi zarówno budować, jak i niszczyć
> świat. Świat zatem jest tworem niepewnym; cóż dopiero z pojęciem
> rzeczywistości... ona jest tak ulotna, jak ulotne jest wszystko to, co
może
> ją tworzyć.
zamiast słowa rzeczywistość wolę: 'teraźniejszość'. w każdej chwili
decydujesz o tym co robisz.
> Kładąc się spać, zaczynam analizować świat, i rzeczywistość, która go
> tworzy. Wtedy, aby móc cokolwiek przeanalizować, muszę się do kogoś
zwracać,
> tak aby analiza mogła być prowadzona; aby mógł nastąpić odzew na moje
> wnioski, i aby nastąpiło sprzężenie zwrotne.
analiza ma sens jeśli planujesz coś zrobić (lub jesteś zmuszony coś zrobić)
w przyszłości. Szukasz najlepszego rozwiązania na bazie wszystkich
doświadczeń z przeszłości i wybierasz to, które jest według ciebie
najlepsze. Natomiast rozważanie nad sensem istnienia to już filozofia.
Odradzam, bo przed zagłębianiem się w tą dziedzinę stoi tabliczka 'zakaz
wjazdu'. Można zwariować. Poważnie... :)
> Nie zawsze jest tak samo. Dziwne są te momenty, kiedy zwracam się sam do
> siebie, ale nie wiem, które z tych moich ja jest tym prawdziwym ja; czy
ja,
> to ja pytające, czy ja, to ja odpowiadające.
Proponuję zasadę: 'od myślenia boli głowa...'. Sport, turystyka, hobby,
praca(ale taka która sprawia przyjemność), rozmowy o niczym, to są rzeczy,
które dosyć skutecznie pozwalają zapomnieć o myśleniu. Osobiście uważam, że
ludzki mózg to taki ciekawy twór, że gdy nie karmisz go ciągle wrażeniami i
bodźcami ze świata, zaczyna sam sobie tych wrażeń szukać i wymyśla rozmaite
rzeczy.
Nadmiar myślenia jest zły, bo czlowiek potrzebuje coraz to nowych bodźców
weryfikujących to co wymyślił jego mozg.
> Zasadą analizy świata jest odnoszenie się czegoś do czegoś. Musi zatem być
> coś, co jest w miarę trwałe, o co można oprzeć analizę.
tak, to idealy. ludzie, ktorzy sa przez wszystkich szanowani za to co robia.
Ich sposob zycia jest godny nasladowania.
> Zasada względności
> wszystkiego tylko utrudnia próby znalezienia obiektywnego punktu
> odniesienia. Nie wiem co jest prawdziwe, i dlatego nie mogę stwierdzić, co
> prawdziwe nie jest.
pytaj doswiadczonych ludzi. nie polegaj tylko na swoich przemysleniach.
> Względne jest wszystko, i jest względne na tyle sposobów, ilu jest ludzi
> chętnych coś uwzględnić. Im większy potencjał wiedzy ma dany człowiek, tym
> więcej przysparza problemów analitykowi swoją względnością.
tak. dlatego naturalne jest ze ludzie lubia przebywac z osobami o podobnym
potencjale wiedzy.
nadaja wtedy na na tych samych plaszczyznach.
> Wynikałoby z
> tego, że ludzie ubożsi w wiedze teoretyczną są lepszymi nośnikami
> obiektywizmu.
zgadza sie. wiekszosc szefow dobrze prosperujacych firm w naszym kraju nie
skonczyla nawet szkoly sredniej. skad bierze sie ich sukces? intuicja, wiara
we wlasne sily, upór, umiejetnosc przekonywania innych, wiedza ogolna,
dociekanie przyczyn(w ujeciu psychologicznym), kojarzenie faktów... oni
po prostu twardo stoja na ziemi.
> Z drugiej jednak strony, ci którzy wiedzą więcej (teoria i
> praktyka), wydają się być lepiej uposażeni w narzędzi niezbędne do
> przeprowadzania analizy świata. Pozostaje jednak wątpliwość, czy oby ich
> analiza, poprzez ich wiedzę, nie staje się bardziej subiektywna, aniżeli
> analiza ludzi, których wiedza jest mniej 'skażona' wiedzą innych.
tu sie nie zgadzam. 'skazenie wiedza innych' nie jest pojeciem zlym. Motorem
rozwoju wlasnej osoby jest wlasnie korzystanie z doswiadczen innych ludzi i
unikanie bledow ktore popelniaja inni.
nalezy jednak ustawic sobie odpowiedni filtr i nie przyjmowac wszystkiego co
mowia.
> Ucieczka w prostą rzeczywistość nie zawsze pomaga. Można wyobrażać sobie,
że
> świat składa się tylko z tego, co doświadczamy. Tym samym ogranicza się
> poznawanie rzeczywistości do analizy przyczyn i skutków istnienia, takich
> jak tzw. problemy dnia codziennego, gdzie liczy się tylko zapewnienie
sobie
> maksymalnie najlepszych warunków życia w oparciu o dostępne środki. Tym
> samym odrzucamy filozoficzną sferę ludzkiego życia; czasem można na tym
> skorzystać, a czasem stracić.
analiza filozoficznej strony zycia bez poteznej wiedzy jest niebezpieczna.
> Ludzie, którzy odrzucają filozofię, robią to głównie z przyczyn czysto
> praktycznych; nie chcą mieszać się w takie sprawy, ponieważ nie wierzą w
ich
> przydatność, ani w ewentualne korzyści, jakie mogłyby z tego wyniknąć.
>Nie mogę otwarcie powiedzieć, że tym samym pozbawiają się uduchowienia
swego
> życia, gdyż byłby to mój subiektywny osąd, wynikający z mojego własnego
> doświadczenia.
rozwazania filozoficzne sa potrzebna, ale z umiarem.
>Powiem jednak, że pogłębianie wiedzy na temat filozoficznej
> struktury świata grozi alienacją jednostki która się tego podejmuje; to
> również są wnioski oparte o moje własne doświadczenia.
latwo sprawdzic czy filozofia jest dobra czy zla. :)
jesli filozof zostal wyalienowany, to znaczy ze jego filozofia nie jest
dobra i ludzie nie zgodzili sie z jego racjami.
sa na swiecie filozofie, ktore przetrwaly wieki. mozna sie z nimi zgadzac
lub nie. to indywidualna sprawa.
> Alienacja popycha jednostkę w kierunku poszukiwań rozmówcy, który mógłby
tą
> jednostkę wysłuchać. W sytuacji, gdy żaden rozmówca nie pojawia się na
> horyzoncie życia, alienowana jednostka sama zaczyna takiego rozmówcę
> tworzyć. Może to ją doprowadzić do dwóch stanów psychicznych;
schizofrenii,
> lub tego, co aktualnie dzieje się ze mną.
mozemy czasem pogadac. :)
lubie takie tematy, bylebys mnie nie przekonywal do swoich racji. chodzi mi
raczej o wymiane doswiadczen :)
> Objawy i sposoby leczenia schizofrenii nie są obce współczesnej
psychiatrii,
> więc nie trzeba niczego takiego tutaj opisywać. Warto natomiast opisać to,
> co przytrafia się mi, gdy nasilenie mojego wyobcowania społecznego popycha
> mnie do prowadzenia rozmów ze samym sobą.
> Nie są to rozmowy prowadzone sposobem dialogu; jest to raczej transfer
myśli
> z jednego ja do drugiego, a oba te ja są moim ja. Te dwa ja różnią się
> między sobą cechami charakteru, podejściem do świata, filozofią życiową, a
> także w inny sposób planują swoją przyszłość. Brzmi to jak opis
> schizofrenii, jednak usilnie będę starał się negować taką diagnozę, gdyż
> samą schizofrenię, a raczej jej wstępną fazę, przeżyłem niecałe dwa lata
> temu, i zdaję sobie z tego sprawę, że znacznie różni się ona od tego
stanu,
> jaki odczuwam obecnie.
> Obecnie bowiem, moje ja zostało rozdzielone na dwie części; i tak jest
część
> która czegoś chce dociec, i jest druga część, która albo bagatelizuje
> dociekania tej pierwszej, albo się w nie angażuje. Mówiąc inaczej: w
wyniku
> mojej alienacji podzielona została moja psychika na dwie części, tak bym
nie
> czuł się sam, i abym miał kogoś do prowadzenia rozmów, czy raczej do
> transferowania myśli. A więc, gdy zostałem odepchnięty przez społeczeństwo
> za moje inne spojrzenie na świat, wytworzyłem sobie drugiego ja,
odbierając
> pewne cechy ja pierwszemu, i przekazując je ja drugiemu. Powstały zatem
dwa
> różne ja, które stały się przyczyną mojej współczesnej analizy świata,
> której to analizy niektóre efekty są zawarte w tym tekście.
przeciez te dwie osoby w tobie to twoj wlasny wymysl!
i do tego ta filozofia jest zla, skoro sam chcesz sie z tego wyrwac piszac
ten tekst.
sa dwie rady na to zeby pozbyc sie tego obrazu:
- potrzebujesz tzw. strzalu obuchem w glowe. musisz dostac od zycia tak
zdrowego kopniaka, ze odechce ci sie nad tym zastanawiac :) i twoja
filozofia 'dwoch osob' legnie w gruzach.
- spotkasz na swojej drodze kogos kto toba pokieruje i pozwoli ci
wykorzystac twoje umiejetnosci we wlasciwy sposob.
> Zasadnicze pytanie, jakie stawiam przed sobą obecnie jest takie: Dokąd
mnie
> to zaprowadzi? Analiza tego, co się ze mną niebawem stanie nie jest
> potrzebna, gdyż dałaby ona jedynie pewne prawdopodobne możliwości, a nie
> dokładne wyliczenia, czy wnioski.
> Taka sytuacja, jaką tu przedstawiłem, jest niewątpliwie sytuacją
> nerwicogenną. Mając jednak na uwadze moje doświadczenie w takich sprawach,
> nie obawiam się żadnych poważniejszych powikłań, które mogły by załamać
> prawidłowe funkcjonowanie mojej psychiki. Chyba, że moja psychika
przestała
> już funkcjonować prawidłowo, i jednym z efektów tego jest brak mojej
> świadomości na zaistniałe wydarzenia załamania się mojej psychiki.
no wlasnie, chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy.
> Sposobem na złagodzenie ewentualnej szkodliwości tego zjawiska, jakim jest
> rozszczepienie się mojego ja, jest pogodzenie się z tym. Wtedy wcześniej,
> czy później, objawy tego rozszczepienia ustąpią, i wszystko będzie jak
> dawniej. To ponowne zlepienie się mojego ja, może powstać wtedy, kiedy
znowu
> poczuję się akceptowany przez społeczeństwo, a może do tego dojść tylko
> wtedy, kiedy będę mógł nawiązać normalny kontakt z drugim człowiekiem. Do
> tej pory bowiem, moje kontakty z innymi ludźmi nie były normalne. Wynikało
> to z tego, że ja sam nie byłem w pełni normalny; rozerwany między kilkoma
> kanonami istnienia (człowiek, dziecko, mężczyzna, student, dziennikarz,
> filozof, artysta, itd.) nie potrafiłem odnaleźć siebie, i nie potrafiłem
> ukształtować własnego ja. Dlatego nie wiedziałem kim jestem, i nie
> wiedziałem, jako kto mam się odnosić do innych ludzi.
ech. ci artysci... :)
wiesz kim artysta? to jest czlowiek ktory potrafi pokazac innym swoje
wnetrze.
obejrzalem sobie twoje prace. i do mysle? twoje wnetrze jest mocno
odjechane.
a najciekawsze jest to ze dokladnie o to chodzi. :)
ludzie szukaja coraz silniejszych wrazen, a twoje dziela robia wrazenie.
podobnie jak strony typu www.naznaczeni.pl. przeciez to jest czad
dzisiejszych czasow.
doradzam prace w reklamie.
> Nie napisałem więcej, bo chciałem się tylko komuś wyżalić, a nie robić z
> siebie psychola...
>
> pozdrawiam serdecznie
> Łukasz
>
> (p.s. jeśli myśleliście, że naprawdę odchodzę, to musicie być
zawiedzeni...)
:-)
Zdrowko
Albert
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-07-24 22:37:05
Temat: Re: double troubleaha, pierwsze szesc cyfr naszych telefonow komorkowych sie porkrywa :)
pozdrawiam tym bardziej.
Zdrowko
Albert
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |