| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-08-18 14:21:42
Temat: dylematy KordianaMój wątek jest właściwie tylko rozwinięciem myśli użytkownika Allfreda z
postu "Po co żyję?".
Użytkowniku Allfred- uderzyłeś we właściwe struny!
Wspomniałeś o sytuacji młodego człowieka, jego wewnętrznych rozterkach...
rozterkach wyjątkowo mi osobiście bliskich.
Myślę, że mogę napisać tu coś na ten temat.
Nie zamierzam jednak wyklikać swej biografii, lecz raczej ująć problem nieco
szerzej.
Rodzi się dziecko.
Początkowo jego poglądy kształtowane są przez rodziców- oni często ( nie
licząc sytuacji, gdy oboje są ateistami), nawet jeśli sami nie są zbyt
religijni, prowadzą je do Kościoła, dbają by przyjęło sakramenty.
Tak jest w znakomitej większości polskich rodzin. Mniejsza tu o rzeczywiste
pobudki działań rodziców- czy istotnie wierzą, że to co robią, ma głęboki
sens, czy też czynią to tylko dlatego, żeby dziecko zgromadziło potrzebne
papierki. Tak czy owak pojawia się kontakt z Kościołem, z wiarą, z Bogiem.
Następnie dziecko idzie do szkoły, później do liceum, gdzie zdobywa bardzo
wszechstronną i różnorodną wiedzę (w ogólniaku szczególnie)- orientuje się
mniej więcej w prawach fizyki, chemii, biologii, poznaje nowe teorie. Ta
wiedza kłuci się z nauką Kościoła. Pojawiają się rozterki- z jednej strony
młody człowiek czuje, że wierzyć dosłownie w nauki Kościoła jest absurdem, z
drugiej nie jest na tyle mocny by o nich zapomnieć i żyć obok nich. Do tego
musi brać pod uwagę niekompletność i ułomność ludzkiej wiedzy... ale i
Kościół dostarcza powodów by wątpić w jego nieomylność. Poza tym świat
okazuje się być innym, niż głosi Kościół- mało kto, włączając często samych
duchownych, stosuje się do nauk religii.
A przecież młodzi ludzie tak bardzo potrzebują oparcia, czegoś w co mogliby
wierzyć, ideałów.
Co mają?
Dylematy Kordiana
-miłość można kupić
-wiara pada na papieskich progach
-...itd. (cytatów niestety nie pamiętam)
Osobiście postanowiłam zaufać sobie samej, nie uznawać autorytetu Kościoła,
nie przyjmować niczego a priori... to trudne, ale tak czuję się najlepiej.
Zbieram doświadczenia i na nich staram się budować światopogląd. Na razie
chyba najbliższy jest mi Camus i jego koncepcja człowieka jako Syzyfa, ale
co będzie jutro to "ludzie to nie wiedzą...":)
pozdrawiam
agnieszka (guniek)
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-08-18 16:17:28
Temat: Odp: dylematy Kordiana
Agnieszka <g...@i...pl> napisała m.in:
> Pojawiają się rozterki- z jednej strony
> młody człowiek czuje, że wierzyć dosłownie w nauki Kościoła jest absurdem,
z
> drugiej nie jest na tyle mocny by o nich zapomnieć i żyć obok nich. Do
tego
> musi brać pod uwagę niekompletność i ułomność ludzkiej wiedzy... ale i
> Kościół dostarcza powodów by wątpić w jego nieomylność. Poza tym świat
> okazuje się być innym, niż głosi Kościół- mało kto, włączając często
samych
> duchownych, stosuje się do nauk religii.
Agnieszko !
Zobacz, piszesz religii, a w domysle, rzymsko-katolickiej. Czy nie warto
poszukac podobienstw w roznych religiach. I czy uwaznie stosujac wlasnie te
podobienstwa w swoim zyciu czlowiek nie staje sie szczesliwym i czy nie
unika cierpienia? Mam na mysli nie tyle dzis, ale w dlugim przedziale
czasowym...
Duchowosc jest potrzeba, tak sadze. I nie musimy utozsamiac duchowosci z
jedna religia. Jesli zechcesz, zajrzyj do ksiazki Eichelbergera "7 boskich
pomylek". Znajdziesz tam pisana lekkim jezykiem analize 7 grzechow glownych
i ich analigii z buddyzmu...
Serdecznosci
Marek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-18 16:22:35
Temat: RE: dylematy Kordiana
-----Original Message-----
From: o...@n...pl
[mailto:o...@n...pl]On Behalf Of Marek N.
Sent: Saturday, August 18, 2001 6:17 PM
To: p...@n...pl
Subject: Odp: dylematy Kordiana
>Agnieszko !
>Zobacz, piszesz religii, a w domysle, rzymsko-katolickiej. Czy nie warto
>poszukac podobienstw w roznych religiach. I czy uwaznie stosujac wlasnie te
>podobienstwa w swoim zyciu czlowiek nie staje sie szczesliwym i czy nie
>unika cierpienia? Mam na mysli nie tyle dzis, ale w dlugim przedziale
>czasowym...
>Duchowosc jest potrzeba, tak sadze. I nie musimy utozsamiac duchowosci z
>jedna religia. Jesli zechcesz, zajrzyj do ksiazki Eichelbergera "7 boskich
>pomylek". Znajdziesz tam pisana lekkim jezykiem analize 7 grzechow glownych
>i ich analigii z buddyzmu...
>Serdecznosci
>Marek
Oczywiście zdaję sobie sprawę, z różnorodności wyznań, jednak jak pisałam,
nie zamierzałam przedstawić mojej biografii lecz przeciętnego polskiego
nastolatka- a realia sa takie, ze większość Polaków styka się własnie z
religia rzymsko- katolicką, i to ona towarzyszy im od młodych lat.
Jesli chodzi o utożsamianie duchowosci z jedną religią- jestem od tego
bardzo daleka.
Co do tytułu, który mi podałeś- bardzo dziękuję- na pewno zajrzę!
:)
pozdrawiam
agnieszka (guniek)
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-18 18:10:31
Temat: Re: dylematy Kordiana
Agnieszka w news:MGBBKNCGJBHGIDOPIMLKAEAPCDAA.guniek@inetia.pl..
.
(...)
Na początek proszę Agnieszko, nie nazywaj mnie użytkownikiem Allfredem
ale tak normalnie, Allfredem :)). Będzie bardziej po ludzku ...;) OK?
Piszesz...
> /.../ uderzyłeś we właściwe struny!
> Wspomniałeś o sytuacji młodego człowieka, jego wewnętrznych rozterkach...
> rozterkach wyjątkowo mi osobiście bliskich.
Jak sądzę, w tym gronie myślących ludzi, wielu jest takich, którzy ten problem
"przerabiali", jakkolwiek z różnymi skutkami.
Wykład O.Wiesława jest moim zdaniem typową postawą tych, którym zależy
na utrzymaniu ilościowego poziomu wiernych (kościołowi). Swoboda wyrażania
poglądów w naszym kraju jest rzeczą stosunkowo młodą. Dlatego też krytyka
kościoła czy też sceptycyzm wobec dogmatów wiary jest w tej skali również
nowym zjawiskiem, do którego ludzie kościoła muszą przywyknąć i nie tylko.
Muszą opracować nowe strategie działania, gdyż trend jest bardzo niepokojący.
A rzecz jest niebagatelna przede wszystkim ze względu na potrzeby samookreślenia
się właśnie ludzi młodych, gdzie tradycyjne wzorce moralne przekazywane wraz
z kompleksem wiedzy o wierze, zbyt łatwo ulegają degradacji.
> /.../ Tak czy owak pojawia się kontakt z Kościołem, z wiarą, z Bogiem.
> Następnie dziecko idzie do szkoły, /.../ orientuje się
> mniej więcej w prawach fizyki, chemii, biologii, poznaje nowe teorie. Ta
> wiedza kłuci się z nauką Kościoła. Pojawiają się rozterki- z jednej strony
> młody człowiek czuje, że wierzyć dosłownie w nauki Kościoła jest absurdem, z
> drugiej nie jest na tyle mocny by o nich zapomnieć i żyć obok nich.
Moim zdaniem występuje pewna naiwność duszpasterzy zakładająca iż utrzymanie
tradycyjnego obrazu wiary jest jeszcze możliwe (patrz O.Wiesław lub nawet Rinaldo;)
Ale trzeba kogoś genialnego, kto potrafiłby pogodzic te wszystkie sprzeczności.
Nowego, współczesnego mesjasza. Bo racje dotyczace postaw moralnych
przedstawiane w naukach O.Wiesława są bez wątpienia słuszne. Również sama
wiara, wielu ludziom ułatwia życie, dając im gotowe, uspokajające odpowiedzi
i nadzieję na "niesmiertelność" i nie zmuszając do pozostawania ze świadomością
kosmicznej pustki.
/.../
> A przecież młodzi ludzie tak bardzo potrzebują oparcia, czegoś w co mogliby
> wierzyć, ideałów.
Młodzi przede wszystkim, ale i starszym też jest to okazuje się potrzebne...
> Osobiście postanowiłam zaufać sobie samej, nie uznawać autorytetu Kościoła,
> nie przyjmować niczego a priori... to trudne, ale tak czuję się najlepiej.
> Zbieram doświadczenia i na nich staram się budować światopogląd.
I chyba tak właśnie trzeba. Niestety bardzo często sam Koścół, ustami swych
przedstawicieli powoduje naszą irytację... Tak jak niby oczywisty wykład
O.Wiesława. Albo fragment przesłania, jakie przypadkiem usłyszałem kilka
dni temu w radiu, gdzie w podobnym duchu, ateizm utożsamiano z brakiem moralności...
> pozdrawiam
> agnieszka (guniek)
Tak czy inaczej, hartu ducha życzę ;))
--
serdeczności
Allfređ
~~~~~~~~~
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-18 18:27:02
Temat: Re: dylematy Kordiana
Marek N. w news:9lm47h$9l5$1@news.lublin.pl...
(...)
> Duchowosc jest potrzeba, tak sadze. I nie musimy utozsamiac duchowosci z
> jedna religia.
A co rozumiesz Marku pod pojęciem "duchowości"?
Moim zdaniem nie chodzi tutaj o jakiekolwiek wybory pomiedzy róznymi religiami.
Wszystkie posiadają tę sama cechę - odpowiadaja na pytania, na które nie może
odpowiedzieć nauka (jeszcze). A więc służą również temu samemu celowi -
wypełnieniu pustki niewiedzy, uspokojeniu umysłów.
I w tym sensie wiara (duchowość) może być potrzebna.
Pytanie - jak omijając dogmaty wiary przekazać wszystkie prawidła
moralne, całkowicie słuszne, i tradycyjnie przekazywane wraz z nią.
Bo największym moim zdaniem nieszczęściem jest nie odchodzenie od wiary,
ale równoczesne, jakby za jednym zamachem kontestowanie podstawowych
praw moralnych. Oczywiście ma to miejsce własnie wśród młodzieży i jest
związane z typowym buntem wobec świata zastanego...
--
serdeczności
Allfređ
~~~~~~~~~
Jesli zechcesz, zajrzyj do ksiazki Eichelbergera "7 boskich
> pomylek". Znajdziesz tam pisana lekkim jezykiem analize 7 grzechow glownych
> i ich analigii z buddyzmu...
> Serdecznosci
> Marek
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-18 19:24:54
Temat: Re: dylematy KordianaAgnieszka <g...@i...pl> napisała:
> Mój wątek jest właściwie tylko rozwinięciem myśli użytkownika Allfreda z
> postu "Po co żyję?".
Jednak z tego, co czytam dalej wnioskuję, że wciąż nie znasz odpowiedzi na
to pytanie...
> Rodzi się dziecko.
[...] Pojawiają się rozterki- z jednej strony
> młody człowiek czuje, że wierzyć dosłownie w nauki Kościoła jest absurdem,
z
> drugiej nie jest na tyle mocny by o nich zapomnieć i żyć obok nich. Do
tego
> musi brać pod uwagę niekompletność i ułomność ludzkiej wiedzy... ale i
> Kościół dostarcza powodów by wątpić w jego nieomylność. Poza tym świat
> okazuje się być innym, niż głosi Kościół
Sam tego doświadczyłem i wiem, jak trudno jest pogodzić teorię z praktyką.
Na każdym kroku czai się łatwizna, którą tak łatwo można wybrać. Czyż nie
jest proste sięgnięcie po banał?
- mało kto, włączając często samych
> duchownych, stosuje się do nauk religii.
Najtrudniejsze jest na nich nie patrzeć, ale chyba tylko to pozostaje. Brak
konsekwencji to kolejna ławizna...
> A przecież młodzi ludzie tak bardzo potrzebują oparcia, czegoś w co
mogliby
> wierzyć, ideałów.
Myślę, że jakieś ideały są. Czy nie chodzi raczej o ludzi, którzy byliby
żywymi ich nosicielami, żywicielami ;) ?.Sam czasami myślę, że gdybym
spotkał takiego człowieka, pogadał z nim, to może by coś się zmieniło. Ale
czy wtedy życie byłoby łatwiejsze? Kolejna idejka...?
> -miłość można kupić
A można?
> -wiara pada na papieskich progach
A pada?
> Osobiście postanowiłam zaufać sobie samej,
Czyż sobie nie należy ufać przede wszystkim? A może chodzi Ci o zaufanie do
własnych możliwości poznawczych? Ja ostatnio stwierdziłem, że moje są bardzo
ograniczone...
>nie uznawać autorytetu Kościoła,
A czyj/kogo można przyjąc? Na każdym kroku komuś wierzymy...Prezenterce w
wiadomościach, gazecie, koleżance...
> Na razie
> chyba najbliższy jest mi Camus i jego koncepcja człowieka jako Syzyfa,
To znaczy wtaczam kamień na górę, żeby chwilę później zobaczyć, jak spada? A
może rodzę się i umieram?
Pozdrawiam
K.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-18 19:42:06
Temat: RE: dylematy Kordiana
-----Original Message-----
From: o...@n...pl
[mailto:o...@n...pl]On Behalf Of Laik
Sent: Saturday, August 18, 2001 9:25 PM
To: p...@n...pl
Subject: Re: dylematy Kordiana
K. (?) napisał:
>Sam tego doświadczyłem i wiem, jak trudno jest pogodzić teorię z praktyką.
>Na każdym kroku czai się łatwizna, którą tak łatwo można wybrać. Czyż nie
>jest proste sięgnięcie po banał?
być moze dla niektórych proste, lecz dla mnie niezadowalajace- niczego nie
rozwiązuje
-> mało kto, włączając często samych
>> duchownych, stosuje się do nauk religii.
>Najtrudniejsze jest na nich nie patrzeć, ale chyba tylko to pozostaje. Brak
>konsekwencji to kolejna ławizna...
myslę, ze trzeba na nich patrzeć... obserwować, myśleć, wyciągać wnioski
>> -miłość można kupić
pocałunki kobiety kupiłem- tak jakoś to było...moze ktoś mnie poprawi
>A można?
>> -wiara pada na papieskich progach
>A pada?
to były niezupełnie dosłowne cytaty z "Kordiana"
ale myśle, ze jest w nich dużo prawdy
>A czyj/kogo można przyjąc? Na każdym kroku komuś wierzymy...Prezenterce w
>wiadomościach, gazecie, koleżance...
ani koleżanka, ani prezenterka nie są dla mnie autorytetami
>> Na razie
>> chyba najbliższy jest mi Camus i jego koncepcja człowieka jako Syzyfa,
>To znaczy wtaczam kamień na górę, żeby chwilę później zobaczyć, jak spada?
A
>może rodzę się i umieram?
wtaczanie kamienia oczywiście
i przede wszystkim to, że Syzyf wie, ze kamień za chwilę spadnie
pozdrawiam
agnieszka (guniek)
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-18 21:48:22
Temat: Re: dylematy Kordianag...@i...pl (Agnieszka) wrote in message
news:<MGBBKNCGJBHGIDOPIMLKAEAPCDAA.guniek@inetia.pl>
...
> Tak czy owak pojawia się kontakt z Kościołem, z wiarą, z Bogiem.
> Następnie dziecko idzie do szkoły, później do liceum, gdzie zdobywa bardzo
> wszechstronną i różnorodną wiedzę (w ogólniaku szczególnie)- orientuje się
> mniej więcej w prawach fizyki, chemii, biologii, poznaje nowe teorie. Ta
> wiedza kłuci się z nauką Kościoła. Pojawiają się rozterki- z jednej strony
> młody człowiek czuje, że wierzyć dosłownie w nauki Kościoła jest absurdem, z
> drugiej nie jest na tyle mocny by o nich zapomnieć i żyć obok nich. Do tego
> musi brać pod uwagę niekompletność i ułomność ludzkiej wiedzy... ale i
> Kościół dostarcza powodów by wątpić w jego nieomylność. Poza tym świat
> okazuje się być innym, niż głosi Kościół- mało kto, włączając często samych
> duchownych, stosuje się do nauk religii.
> A przecież młodzi ludzie tak bardzo potrzebują oparcia, >
Ja tak skrotowo sie wlacze, z powodu braku czasu na szersze dywagacje.
Uwazam Agnieszko, ze nie tylko mlody czlowiek potrzebuje oparcia. W
zyciu kazdego przychodza takie chwile - zwykle sytuacje traumatyczne -
ze tego oparcia potrzebuje do dalszego istnienia jak powietrza. Wiara,
idealy, to cos innego niz
niz wyznawany system religijny. Sa to pojecia daleko wezsze.
> Osobiście postanowiłam zaufać sobie samej, nie uznawać autorytetu Kościoła,
> nie przyjmować niczego a priori... to trudne, ale tak czuję się najlepiej.
> Zbieram doświadczenia i na nich staram się budować światopogląd. Na razie
> chyba najbliższy jest mi Camus i jego koncepcja człowieka jako Syzyfa, ale
> co będzie jutro to "ludzie to nie wiedzą...":)
Patrzac z perspektywy ateistycznej uwazam jednak, ze ludziom gleboko
religijnym, niekoniecznie praktykujacym, jest w zyciu latwiej. Na
przyklad smierci wlasnego dziecka nie traktuja jako ostatecznego kresu
jego istnienia. Wierza, ze niesmiertelna dusza nadal egzystuje w
pozaziemskich formach zycia, maja nadzieje, ze kiedys sie spotkaja, ze
nie ma smierci, tylko transcendencja w inna, doskonalsza forme.
Jezeli dotyka ich nedza, krzywda, niesprawiedliwosc, okrucienstwo, to
oni widza sens w tym cierpieniu i oczekuja nagrody w Krolestwie
Niebieskim ktore - z racji tego cierpienia - bedzie kiedys nalezalo do
nich. Chetnie powoluja sie na przypowiesc o Hiobie, ktorego sile wiary
Bog sprawdzal odbierajac to, co bylo mu w zyciu najdrozsze. Odebral
wiec rodzine, bogactwo, pozycje spoleczna i zdrowie, a ten nadal
wielbil Boga. Wiec wzruszony sila milosci swojej owieczki, zwrocil mu
wszystko z nawiazka - wyzdrowial, dorobil sie, nowa zona urodzila nowe
dzieci. I raczej nie wypada zwracac uwagi na drobiazgi psychologiczne
. Liczbowo bylo tego wszystkiego zdecydowanie wiecej niz przedtem ;).
Wiara religijna dawala ludziom sile przetrwania przeciwnosci losu i
gory mogla przenosic. Powstrzymywala od zbrodni, byla przeslanka dobra
wobec bliznich, kladla podwaliny pod systemy moralno-etyczne.
Prekursorem dzisiejszego europejskiego prawa byl nie tylko Kodeks
Hammurabiego ale i religia chrzescijanska.
Czlowiek religijny nie zastanawia sie nad sensem wlasnego zycia - on
go zna!
Ateisci nie maja takich odniesien. Wiec musza byc silniejsi
psychicznie niz ludzie religijni. W kazdym razie nie szukaj Agnieszko
logiki w kanonach wiary, bo jej tam nie znajdziesz.
Mimo wielu licznych dobrodziejstw jakie daje religia chrzescijanska
lub inna, istnieja i zawsze beda istniec malkontenci, ktorym sie ona
zdecydowanie nie podoba. Sa to ateisci. Ich los bedzie marny. Umra, i
po ewidentnej smierci stana sie pozywieniem dla bialych, tlustych
robakow. Poniewaz nie maja duszy, tylko psychike, wiec ta psychika
zgasnie, jak wylaczony z kontaktu komputer. I dobry Bog nie przyjdzie
ich zrestartowac, bo ma dosyc innych, odpowiadajacych mu, poslusznych
komputerkow.
Dorrit
> pozdrawiam
> agnieszka (guniek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-19 09:22:50
Temat: Re: dylematy Kordiana
Dorit w news:ee22a052.0108181348.4d5c1786@posting.google.com
...
(...)
Wszystko OK. A nawet więcej, gdyż to ostatnie odbieram jak przejaw
poczucia humoru... co w tym wypadku jest równiez pomocne :)).
> Mimo wielu licznych dobrodziejstw jakie daje religia chrzescijanska
> lub inna, istnieja i zawsze beda istniec malkontenci, ktorym sie ona
> zdecydowanie nie podoba. Sa to ateisci. Ich los bedzie marny. Umra, i
> po ewidentnej smierci stana sie pozywieniem dla bialych, tlustych
> robakow. Poniewaz nie maja duszy, tylko psychike, wiec ta psychika
> zgasnie, jak wylaczony z kontaktu komputer. I dobry Bog nie przyjdzie
> ich zrestartowac, bo ma dosyc innych, odpowiadajacych mu, poslusznych
> komputerkow.
Dokładnie tak niestety...
W moim domu ojciec mawiali, że piekło jest tylko dla tych, którzy w nie wierzą...
A Ci którzy nie wierzą - przechadają się po nim jako turyści ;)))
> Dorrit
--
serdeczności
Allfređ
~~~~~~~~~
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-19 10:08:57
Temat: Re: dylematy Kordiana - znow filozofuje :)
Użytkownik "Agnieszka" <g...@i...pl> napisał w wiadomości
news:MGBBKNCGJBHGIDOPIMLKAEAPCDAA.guniek@inetia.pl..
.
>
> Pojawiają się rozterki- z jednej strony
> młody człowiek czuje, że wierzyć dosłownie w nauki Kościoła jest absurdem,
z
> drugiej nie jest na tyle mocny by o nich zapomnieć i żyć obok nich. Do
tego
> musi brać pod uwagę niekompletność i ułomność ludzkiej wiedzy... ale i
> Kościół dostarcza powodów by wątpić w jego nieomylność. Poza tym świat
> okazuje się być innym, niż głosi Kościół- mało kto, włączając często
samych
> duchownych, stosuje się do nauk religii.
widzisz Agnieszko tak sobie mysle ( bo i mnie "dylematy kordiana " nie byly
kiedys obce)
Bog istnieje wylacznie dla tego, kto wierzy a ta wiara wlasnie , jak
powiedzial Kirkegaard "nie jest rodzajem wiedzy".
Mozesz wierzyc w Boga, mozesz wierzyc w dobro, mozesz wierzyc w drugiego
czlowieka.
Ludzie wierza - bo tak jest dla nich lzej - nie bede powtarzala słow
Dorrit - w pelni sie z nia zgadzam
--
pozdrawia
Valérie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |