Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.ipartners.pl!news.internetia.pl!mimuw.edu.pl!news.mimuw.
edu.pl!uw.edu.pl!news.cyf-kr.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
sgate.onet.pl!newsgate.pl
From: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: felieton MN - niebezpieczne zabawy
Date: 20 Jul 2002 18:22:37 +0200
Organization: email<>news gateway
Lines: 81
Message-ID: <2...@j...micznet.fr>
Reply-To: "Magdalena Nawrocka" <m...@w...fr>
NNTP-Posting-Host: newsgate.test.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.onet.pl 1027182157 27741 192.168.240.245 (20 Jul 2002 16:22:37 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 20 Jul 2002 16:22:37 GMT
X-Mailer: PMMail 2000 Professional (2.20.2475) For Windows 98 (4.10.2222)
X-Received: from jupiter.micznet.fr ([213.245.48.50]) by viefep11-int.chello.at
(InterMail vM.5.01.03.06 201-253-122-118-106-20010523) with ESMTP id
<2...@j...micznet.fr> for
<p...@n...pl>; Sat, 20 Jul 2002 18:21:52 +0200
X-Received: from jupiter.micznet.fr ([213.245.48.50]) by viefep11-int.chello.at
(InterMail vM.5.01.03.06 201-253-122-118-106-20010523) with ESMTP id
<2...@j...micznet.fr> for
<p...@n...pl>; Sat, 20 Jul 2002 18:21:52 +0200
X-Received: from jupiter.micznet.fr ([213.245.48.50]) by viefep11-int.chello.at
(InterMail vM.5.01.03.06 201-253-122-118-106-20010523) with ESMTP id
<2...@j...micznet.fr> for
<p...@n...pl>; Sat, 20 Jul 2002 18:21:52 +0200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:146938
Ukryj nagłówki
NIEBEZPIECZNE ZABAWY
Rozmowa toczyła się akurat na temat możliwości szkodliwego
wpływu prywatnej telewizji amerykańskiej oraz
najprzeróżniejszych gier komputerowych na młodzież. Dodałam
przy okazji coś z innej branży, a mianowicie - niebezpieczne
zabawy.
Obecnie we Francji jest głośna i dość wstrząsająca afera
dotycząca coraz popularniejszej wśród młodzieży gry "Jeux de
Roles", w dosłownym tłumaczeniu - odgrywanie ról. Miała być to
zabawa wysoce twórcza, relaksująca, oparta na silnej więzi
zespołowej, a więc wszystko OK. W praniu się okazuje, że ta gra
jest nie tylko mało zabawna, ale wręcz niebezpieczna. Trudno
uwierzyć, a jednak. Bazą tej "zabawy" jest jak najdalej
posunięta fantazja, wyobraźnia graczy. Dla niektórych graczy
zbytnie zaangażowanie powoduje katastrofalne skutki.
Gra jest oparta na maksymalnym zaangażowaniu wyobraźni -
niby piękna rzecz. W coraz liczniejszych sprzedających
wyłącznie rekwizyty do tej gry butikach można się zaopatrzyć w
ludziki, plansze i wszelkie inne duperelki mające wspomagać
właśnie tę wyobraźnię. Gra polega na wymyśleniu scenariusza,
najczęściej z pradawnych, rycerskich czasów, przydzielenie ról,
a więc wczucie się poszczególnych graczy w osobowość
"odgrywanej" postaci. Są oczywiście szlachetni rycerze i
demoniczne czarne charaktery. Scenariusze bywają niezmiernie
dramatyczne, ze wszech miar prawdopodobne, angażujące graczy na
maksa. Siła sugestii, nacisk grupy, zbytnia identyfikacja z
odgrywaną postacią, niekontrolowane podporządkowanie się
wymogom wymyślonego scenariusza i... tragedia gotowa.
To bardzo niebezpieczna gra. Jeśli można by tak określić -
schizofrenogenna. Gracze tak intensywnie wczuwają się w role,
że często kontynuują grę poza zabawową planszą, w ich
codziennym realnym życiu. Były przypadki wielu samobójstw
młodocianych graczy, bo akurat tak obmyślony był jakiś tam
scenariusz, próby zabójstwa "śmiertelnego wroga" z gry, która
miała być zabawowa, relaksująca. Trzeba będzie zgwałcić, to
zgwałci? Niektórzy gracze tracą kontakt z rzeczywistością,
realne życie kontynuują jak w transie. Alarmy psychologów są
coraz głośniejsze, jak dotąd jednak gra jest wciąż popularna i
ma swoich zatraconych pasjonatów. Fachurzy nabijający szmal na
tej autentycznie wciągającej pasji młodocianych oczywiście
problem bagatelizują - bronią swej kabzy. Nie muszę dodawać, że
sprzedawane, zresztą bardzo wymyślne rekwizyty są, szczególnie
jak na kieszeń młodzieniaszka, bardzo, bardzo drogie.
Ktoś powie, wystarczy interesować się, co dzieciaki robią,
najlepiej grać z nimi. Czy wielu jest jednak tatusiów czy
ciotek biorących udział w grze lub chociaż interweniujących,
by, w razie zbyt "gorącego" scenariusza załagodzić kanty? Skąd
wiadomo jak daleko może odlecieć dzieciak w porywach tak
porywającej i dopingowanej fantazji? To tak jak z towarzysko
pitymi piwkami pod budką z piwem - jeden wróci, choćby na
czworaka do domu, inny padnie na pobliskim trawniku. Nie chcę
demonizować, widziałam jednak wstrząsające reportaże pokazujące
osieroconych rodziców kompletnie zaskoczonych i nie będących w
stanie zrozumieć przytrafiającej się im tragedii - jak to,
zabił się dla zabawy?!
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|