Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!mimuw.edu.pl!news.mimuw.edu.pl!newsfeed
.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "patrycja" <p...@K...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: inny aspekt przyczyn
Date: Sat, 3 May 2003 22:04:27 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 48
Message-ID: <b917ct$g4v$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: 212.244.58.202
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1051992286 16543 212.244.58.202 (3 May 2003 20:04:46
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 3 May 2003 20:04:46 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:200603
Ukryj nagłówki
właściwie "od zawsze" każdy kolejny wiek jest świadkiem co najmniej kilku
poważnych.. wojen. choć nie leje się krew (chociaż współcześnie...) jednak
ból, cierpienie a nawet nienawiść - są autentyczne. mam na myśli tzw. "wojny
pokoleń".
zastanawiam się jednak kto jest ich "prowokatorem".. "winowajcą"...
"przyczyną".
zawsze wydawało mi się oczywistym że to "pokolenie młodych" - to przecież
oni wpadają na idiotyczne pomysły, żyją wbrew 'zasadom' etc.
ale...
czy to nie "starsze pokolenie" ich wychowało? czy to nie od rodziców zależy
jacy będą "młodzi"? i nie mam na myśli jedynie "domowych" relacji typu: od
mojej mamy zależy jaka będę gdy dorosnę ;) ale tak bardzo generalnie: "od
wszystkich mam zależy jakie my wszystkie jesteśmy". mamy przecież jakieś
wzorce które naśladujemy bądź.. buntujemy się przeciwko nim, ale zdajemy się
zapominać że bunt następuje gdy pojawia się jakiś _błąd_ więc gdy wzorce są
albo niewłaściwe albo.. nieprzekonywujące.
poza tym.. każde pokolenie było kiedyś tym "młodym" i każde pokolenie ma na
swoim koncie swój "bunt". czy przypadkiem przyczyną tych wojen nie jest
nietolerancja ze str. owego "starszego pokolenia"? to co _my_ zbudowaliśmy
(zapomina się już o tym że było to budowane na buncie) jest jedyne i
właściwe.. najlepsze i nie ma innych opcji. 'po co wspominać "stare dobre
czasy" i uświadamiać sobie że byliśmy identyczni?'
każdy przedszkolak jest zapatrzony w świat dorosłych (nawet jak ci "dorośli"
dopiero kończą podstawówkę;) i automatycznie go naśladuje uznając za _dobry_
i _właściwy_ ale... nagle przedszkolak nabiera centymetrów i zaczyna
dostrzegać mankamenty tej "utopii" (oczywiście czasem to wynika z
niezrozumienia lub żywej obserwacji i wnioskowania) więc czy to nie "starsi"
są winni tego że ów wyrośnięty przedszkolak widzi coś co odbiega od jego
wcześniejszych wyobrażeń.. coś co "musi" zmienić?
oczywiście nie mówię "tak dla narkotyków! są młodzi mają do tego prawo nie
wtrącajmy się" bo to już byłby absurd i skrajność a ja skrajności uważam za
zło ostateczne :/ mówię jednak że chyba "starsi" zamiast szukać przyczyny i
unikać błędu z a k ł a d a j ą że ta przyczyna i błąd tkwi w "młodych" w ten
sposób piętnują ich nie dostrzegając ich racji a tym samym - zrażają ich do
siebie - a co za tym idzie: "mobilizują" do dalszej walki
przypomnę tylko że te walki automatycznie wywołują podział na "starsze" i
"młodsze" pokolenie.. a zawsze jak mamy dwa obozy pojawiają się konflikty i
w ten sposób.. koło się zamyka.
hmmm....
cieplutko
zadumana ;) patrycja.
|