| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2006-06-19 06:24:17
Temat: inwazjaśniła mi się inwazja. często śnią mi się inawzje. są dwa
rodzaje śniących mi się inwazji; inwazja japonii na chiny w 1937
roku i inwazja cywilizacji pozaziemskiej na Ziemię. w tym pierwszym
przypadku śni mi się, że jestem żołnierzem walczącym na pierwszej
lini frontu; tarzam się w okopach pośród rozszarpanych ciał
zabitych wrogów i przyjaciół. w tym drugim przypadku, gdy śni mi
się inawzja obcych, obcy zawsze bez trudu opanowują ziemię.
dzisiaj śniło mi się, że obcy w pierwszej kolejności zaatakowali
bazy wojskowe w stanach zjednoczonych. widziałem w śnie pustynię,
zapewne tę w newadzie czy arizonie, na tej pustyni ogrodzony siatką i
drutem kolczastym teren usłany hangarami, radarami i pasami
startowymi. w trakcie inwazji obcy lądowali na tych pasach swoimi,
bardzo podobnymi do naszych, samolotami, jakby czuli sie u siebie;
jakby od zawsze roszczyli sobie prawo do tej ziemi, naszej Ziemi.
wyglądali jak postacie z kreskówki. szczególnie pamiętam
strażników, których zauważyłem gdy pełnili warte. obchodzili
teraz zajętej bazy gaworząc coś do siebie; już we śnie
skojarzyłem ich z wartownikami z hitlerowskich obozów zagłady. ci
obcy nie byli wysocy, wyźsi do metra i szejśdziesięciu centymetrów,
mniejsi około metra wzrostu, ale mogę się mylić, bo widziałem ich
z daleka. jeden miał trąbę, dokładnie taką jak u słonia. ciało
ich całe było opancerzone w stalowe zbroje, takie same jakich kiedyś
używali ludzie, ale nie o kroju średniowiecznym, lecz późniejszym,
takim, jaki miały zbroje hiszpańskich konkwistadorów z okresu
podboju ameryce łacińskiej. trąba też miała pancerz.
ci obcy byli trochę szurnięci. gdy strażnicy się oddalili, z jamy w
skale, którą obserwowałem w tle, wyłonił się jeden obcy. najpierw
wychylił głowę, zerknął na lewo prawo, zrobił krok do przodu,
znowu się rozejżał, i gdy już się upewniwszy, że teren jest
'czysty', machając ręką dał znak w kierunku jamy z której
wyszedł. wtedy z jamy wybiegła z bronią w rękach grupka może
kilkunastu obcych-turystów. byli to amatorzy czegoś na podobieństwo
ziemskiego safarii. płacili przewodnikom za dowiezienie ich w miejsca,
w których mogliby postrzelać sobie ludzi.
grupka obcych-turystów równie szybko jak wybiegła z jamy w skale,
tak szybko pobiegła w lewo i tyle ją widziałem. wzrokiem zrobiłem
jednak screenshot, i powtarzając sobie obraz na zwolnieniu
zauważyłem, jak jeden z tych obcych męczy się ze swoją bronią. on
jeden zatrzymał się na chwilę i na komende przewodnika 'szykuj
broń' wyciągnął różowy, plastikowy łuk-zabawkę na plastikowe
strzałki z gumową przyssawką. obcy naciągnął strzałe i
wypuścił ją dwa metry przed siebie, po czym strzała upadła lekko
na ziemię. zaprawdę, wyglądało to komicznie, ale było to całkiem
serio.
reszty snu nie pamiętam. wiem tylko, że była jakaś kobieta na
autostradzie 66, łapała stopa, ja jechałem autem. nie proszę o
interpretacje; sam nie rozumiem tego snu ;)
pozdro.
Ł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |