| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-08-17 19:51:20
Temat: jak pokonac lekiCzy znacie jakis sposob na pokonanie leku przed napascia, utrata zycia.
Nie raz gdy siedze sama w domu boje sie i to bardzo, wydaje mi sie ze
slysze czyjes kroki, ze ktos wejdzie do mnie. Kiedys jak mieszkalam w
akademiku, weszlo do naszego lacznika doch facetow i nie chcialo wyjsc.
Udalo nam sie zamknac w pokoju, ale dobijali sie do nas, grozili ze nas
zabija. Wpadlysmy w panike, nikt nie chcial nam pomoc, prawie wybili
nam szybe w drzwiach. Na szczescie do pokoju wrocili znajomi i udalo
sie nam uciec. Potem ich wyrzucili z akademika, ale nic im nie zrobili.
Balam sie ich spotkac na ulicy, wszyscy wydawali mi sie podobni do
nich. Ciagle chodzilam sprawdzac czy drzwi sa zamkniete. W tym calym
incydencie przerazialam sie sama soba, bo nie kontrolowalam swoich
dzialan - chcialam skoczyc z okna mojego pokoju do drugiego okna, gdzie
nie bylo zadnych balkonow, a mieszkalam na 9 pietrze. Kto wie co by
bylo, gdyby nie kolezanka ktora mnie trzymala za nogi i uprzytomnila mi
co ja wlasciwie robie.
Kiedys znow szlam do kosciola i zaczepilo mnie dwoch pijanych facetow i
nie chcieli mnie poscic, a najgorsze jest to ze nikt z ludzi nie chcial
mi pomoc. I przez ten drugi incydent moj strach sie wzmogl.
Pozdrowienia,
--
Marta
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-08-17 21:17:17
Temat: Re: jak pokonac lekija bym do kogos poszedl i o tym pogadal
przydalo by sie usiwadomienie ludziom z akdemika jaki Cie problem gnebi..
jestes kobieta - wiesz ilu facetow bedzie chcialo sie wykazac??? :))
a poza tym zobacz
w gebie to jest mocny kazdy Polak
ale tak naprawde, czy ktos zrobil by Ci krzydwe?
czy nawet jak Cie zlapali ten 2 raz?? to cos zrobili.... bylo groznie, ale
wszytsko sie dobrze skonczylo
tak samo prawdopodonie by bylo tez i za 1 razem, gdyby cos sie stalo
nie mowie, ze nie rozumiem Twojego strachu.. no ale wiesz.. strach ma
wielkie oczy :)
a poza tym... nie popadaj w leki tylko badz twarda, jak ludzie widza ze
jestes pewna siebie a nie przestraszona myszka to innaczej reaguja :)
glowa do gory, mi sie udalo to przezwyciezyc :) i teraz jestem straszny
kozaczek i Tobie tez tego zycze :)
nie z takich opresji wychodzilas ;)))
nikt Cie przeciez nie zabije tak sobie :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-17 21:40:34
Temat: Re: jak pokonac lekiMarta Wszeborowska wrote:
> Czy znacie jakis sposob na pokonanie leku przed napascia, utrata zycia.
Tzw. podpora czyli po prostu chłop.
Pozdrawiam
--
miau
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-17 23:07:07
Temat: Re: jak pokonac leki
Użytkownik "eFranken" <o...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3B7D8F52.1090800@poczta.onet.pl...
> Marta Wszeborowska wrote:
> > Czy znacie jakis sposob na pokonanie leku przed napascia, utrata zycia.
>
> Tzw. podpora czyli po prostu chłop.
Rozbroiłeś mnie tą wypowiedzią;).
Nie każdego stać na body-guarda;), chyba że uważasz, że z powodu lęku
pierwszy lepszy mięśniak jest lepszy niż nic.
A co do tego typu lęków, to bardzo trudno je pokonać
jesli kiedyś ktoś się kiedyś tak wystraszył.
Wyobraźnia pomaga w życiu ale nie zawsze.
Znam samotne osoby, które montują w domu "setki" zabezpieczeń i dalej się boją.
E.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-18 01:37:21
Temat: Re: jak pokonac lekiin article o...@p...elblag.sdi.tpnet.pl, Marta Wszeborowska at
m...@j...eu.org wrote on 08-17-01 21:51:
> Czy znacie jakis sposob na pokonanie leku przed napascia, utrata zycia.
> Nie raz gdy siedze sama w domu boje sie i to bardzo, wydaje mi sie ze
> slysze czyjes kroki, ze ktos wejdzie do mnie. Kiedys jak mieszkalam w
> akademiku, weszlo do naszego lacznika doch facetow i nie chcialo wyjsc.
> Udalo nam sie zamknac w pokoju, ale dobijali sie do nas, grozili ze nas
> zabija. Wpadlysmy w panike, nikt nie chcial nam pomoc, prawie wybili
> nam szybe w drzwiach. Na szczescie do pokoju wrocili znajomi i udalo
> sie nam uciec. Potem ich wyrzucili z akademika, ale nic im nie zrobili.
> Balam sie ich spotkac na ulicy, wszyscy wydawali mi sie podobni do
> nich. Ciagle chodzilam sprawdzac czy drzwi sa zamkniete. W tym calym
> incydencie przerazialam sie sama soba, bo nie kontrolowalam swoich
> dzialan - chcialam skoczyc z okna mojego pokoju do drugiego okna, gdzie
> nie bylo zadnych balkonow, a mieszkalam na 9 pietrze. Kto wie co by
> bylo, gdyby nie kolezanka ktora mnie trzymala za nogi i uprzytomnila mi
> co ja wlasciwie robie.
> Kiedys znow szlam do kosciola i zaczepilo mnie dwoch pijanych facetow i
> nie chcieli mnie poscic, a najgorsze jest to ze nikt z ludzi nie chcial
> mi pomoc. I przez ten drugi incydent moj strach sie wzmogl.
>
> Pozdrowienia,
Czesc,
gdyby nie nasze leki i obawy , moglibysmy stac sie nieostrozni - to po
pierwsze. Ale rozumiem, ze nasilenie Twoch lekow przeszkadza ci w normalnym
codziennym funckjonowaniu. Sadze, ze najlepsza droga bylaby mimo wszystko
terapia - moze krotkoterminowa, zoogniskowana tylko na tym problemie, ale
moze ten brak poczucia bezpieczenstwa ma swoje inne, oprocz opisanych
traumatycznych przezyc, zrodla.
Sama przez 2 lata walczylam z potrzeba spania przy zapalonym swietle i radiu
- zeby pokonac ciemnosc i cisze, zeby nie nasluchiwac wyimaginowanych krokow
zlodziei, ktorzy snili mi sie noc w noc. I praca terapeutyczna pomogla mi
rowniez w tym wzgledzie, choc nadal w nocy nie przejde sama ulica nawet 100
metrow - tylko tyle, ile konieczne do samochodu, ewentualnie taksowki. Ale
to akurat uwazam za ostroznosc usprawiedliwiona zarowno doswiadczeniem jak i
wyobraznia. Spanie przy zapalonym swietle bylo absurdem, a ja nie przepadam
za absurdalnymi zachowaniami, ktore utrudniaja mi zycie:) Cala sila jest jak
zwykle w Tobie, tylko zwroc sie terapeuty do pomoc w jej odzyskaniu albo
raczej wyzyskaniu. Jezeli nie mozesz lub nie chcesz, to z mojego
doswiadczenia (ale to ja tak dzialam) wiem, ze pomagaja racjonalizacje i
szczere rozmowy z sama soba.
Inna sprawa, ze lek, paniczny strach, brak poczucia pewnosci siebie i
bezpieczenstwa bardzo latwo czyni z nas ofiary - strach jest wyczuwalny.
Silnych rzadziej napastuja, chyba ze w gre wchodzi prowokacja. Strach jest w
oczach, w gestach i to widac i czuc. Moze kurs samoobrony moglby troche
podreperowac Twoje poczucie kontroli i sily? Drogi sa rozne:)))
Pozdrawiam i zycze powodzenia,
Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-18 01:49:15
Temat: Re: jak pokonac lekiin article 9lk81d$d7j$...@n...tpi.pl, Eva at e...@w...pl wrote on 08-18-01
1:07:
>
> Użytkownik "eFranken" <o...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:3B7D8F52.1090800@poczta.onet.pl...
>> Marta Wszeborowska wrote:
>
>>> Czy znacie jakis sposob na pokonanie leku przed napascia, utrata zycia.
>>
>> Tzw. podpora czyli po prostu chłop.
>
> Rozbroiłeś mnie tą wypowiedzią;).
> Nie każdego stać na body-guarda;), chyba że uważasz, że z powodu lęku
> pierwszy lepszy mięśniak jest lepszy niż nic.
>
> A co do tego typu lęków, to bardzo trudno je pokonać
> jesli kiedyś ktoś się kiedyś tak wystraszył.
> Wyobraźnia pomaga w życiu ale nie zawsze.
> Znam samotne osoby, które montują w domu "setki" zabezpieczeń i dalej się
> boją.
> E.
>
Evo, wlasnie mialam zrezygnowac z ironicznego wtretu o ochroniarzu, ale
skoro i tak mnie ubieglas:)
Strach jest w nas - i tam musimy z nim sie jakos ulozyc. Rzecz jasna
ostroznie, bo strategia "bez leku" moze spowodowac lekcewazenie istotnych
sygnalow ostrzegawczych.
Pozdrawiam niemal o swicie:)))
Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-18 12:24:48
Temat: Re: jak pokonac lekiEva:
> Rozbroiłeś mnie tą wypowiedzią;).
Trochę pozytywnych wibracji zawsze się przyda na grupie :).
> Nie każdego stać na body-guarda;), chyba że uważasz, że z powodu lęku
> pierwszy lepszy mięśniak jest lepszy niż nic.
Eee tam, mięśniak... Chodziło mi raczej o podporę duchową. Od dziecka
kanalizujemy swój lęk - w sytuacjach zagrożenia zawsze jest "maamaa!"
:). Czy słyszałaś kiedyś o "poczuciu bezpieczeństwa" w związkach? W
mniejszym stopniu jest to "posada ochroniarza" zaś w większym właśnie
skanalizowanie lęku w codziennym życiu.
> A co do tego typu lęków, to bardzo trudno je pokonać
A ja myślę że większość lęków da się wywabić poprzez zdrowe relacje
międzyludzkie.
> Znam samotne osoby, które montują w domu "setki" zabezpieczeń i dalej się boją.
No właśnie. Podkreślenia wymaga zwłaszcza słowo "samotne".
Pozdrawiam (zawsze ręcznie:)
--
miau
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-18 13:13:26
Temat: Re: jak pokonac lekiMarta pyta:
> Czy znacie jakis sposob na pokonanie leku przed napascia, utrata zycia.
> Nie raz gdy siedze sama w domu boje sie i to bardzo, wydaje mi sie ze
> slysze czyjes kroki, ze ktos wejdzie do mnie. Kiedys jak mieszkalam w
> akademiku, weszlo do naszego lacznika doch facetow i nie chcialo wyjsc.
> Udalo nam sie zamknac w pokoju, ale dobijali sie do nas, grozili ze nas
> zabija. Wpadlysmy w panike, nikt nie chcial nam pomoc, prawie wybili
> nam szybe w drzwiach. Na szczescie do pokoju wrocili znajomi i udalo
> sie nam uciec. Potem ich wyrzucili z akademika, ale nic im nie zrobili.
> Balam sie ich spotkac na ulicy, wszyscy wydawali mi sie podobni do
> nich. Ciagle chodzilam sprawdzac czy drzwi sa zamkniete. W tym calym
> incydencie przerazialam sie sama soba, bo nie kontrolowalam swoich
> dzialan - chcialam skoczyc z okna mojego pokoju do drugiego okna, gdzie
> nie bylo zadnych balkonow, a mieszkalam na 9 pietrze. Kto wie co by
> bylo, gdyby nie kolezanka ktora mnie trzymala za nogi i uprzytomnila mi
> co ja wlasciwie robie.
> Kiedys znow szlam do kosciola i zaczepilo mnie dwoch pijanych facetow i
> nie chcieli mnie poscic, a najgorsze jest to ze nikt z ludzi nie chcial
> mi pomoc. I przez ten drugi incydent moj strach sie wzmogl.
>
> Pozdrowienia,
>
> --
> Marta
Nie mam zadnych cudownych rad, zwlaszcza ze Twoj lek nie jest wyimaginowany,
tylko wynika z takich, a nie innych strasznych doswiadczen.
Tylko kilka skromnych sugestii:
- kurs jakiejs sztuki walki lub zachowywania sie w sytuacjach zagrozenia (byc
moze staniesz sie troche pewniejsza, byc moze w czesci sytuacji bedziesz sobie
w stanie poradzic z napastnikiem - na pewno nie zaszkodzi, pod warunkiem, ze
nie utracisz czujnosci);
- czlowiek to jak wiadomo istota spoleczna, istota rozmawiajaca - wiem, ze
niektóre kobiety dobrze sobie radza w takich sytuacjach, jakie opisujesz,
wciagajac potencjalnych napastników w rozmowe (najlepiej z podtekstem
erotycznym) - jest to próba przejecia inicjatywy, wyrównania sil, czasami
skuteczna, jesli chodzi o neutralizacje zlych zamiarów lub potencjalnie zlych
zamiarów, ale bywa ze ryzykowna, gdy ma sie do czynienia z ponadprzecietna
podloscia;
- jesli chodzi o mieszkanie i kroki na korytarzu - jesli masz mozliwosc
wyciszenia drzwi i lepszego zabezpieczenia drzwi, zrób to.
Pozdri
Saulo
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-19 18:14:53
Temat: Odp: jak pokonac leki
"Maciek" <s...@f...onet.pl> napisał(a) :
> nikt Cie przeciez nie zabije tak sobie :)
chyba sam w to nie wierzysz....
krzysztof(ek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-19 20:12:39
Temat: Re: jak pokonac leki
Użytkownik Joanna <c...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:B7A39371.16A58%c...@p...onet.pl...
> in article o...@p...elblag.sdi.tpnet.pl, Marta Wszeborowska at
> m...@j...eu.org wrote on 08-17-01 21:51:
>
> > Czy znacie jakis sposob na pokonanie leku przed napascia, utrata zycia.
> Czesc,
>Sadze, ze najlepsza droga bylaby mimo wszystko
> terapia - moze krotkoterminowa, zoogniskowana tylko na tym problemie, ale
> moze ten brak poczucia bezpieczenstwa ma swoje inne, oprocz opisanych
> traumatycznych przezyc, zrodla.
WITAM!
Ja również tak uważam. Konieczny psychiatra i psychoterapeuta.
Ja tu widzę kilka problemów:
1) zastanów się, co w Tobie jest takiego, co
przyciąga "takie sytuacje" i "takich ludzi". W kryminalistyce i w
psychologii znana jest postawa ew. ofiary.
> Inna sprawa, ze lek, paniczny strach, brak poczucia pewnosci siebie i
> bezpieczenstwa bardzo latwo czyni z nas ofiary - strach jest wyczuwalny.
2)Twoja reakcja w chwilach zagrożenia. Ten zamiar skoczenia z okna 9 piętra,
brak kontroli, ucieczka za wszelką cenę - zagrożenie dla zdrowia i życia.
Dlaczego nie podejmujesz obrony?
Poza tym, to nasłuchiwanie kroków, wręcz wymusza spowodowanie "takiej"
następnej sytuacji. Musisz się odciąć od "tych" myśli. Lęk przed napaścią,
utratą życia jest odzwierciedleniem Twojego umysłu. To, co się
zdarzyło, to już się zdarzyło, nie masz na to wpływu i nie ma sensu do tego
wracać. Nie odtwarzaj lęków. Teraz trzeba podjąc terapię i starać się aby
"takie" sytuacje już nie powtórzyły się. Widzę to poprzez świadome
nakierowanie Twojego umysłu na
pomyślne zdarzenia. Nie pozwól, aby przytłoczyły Cię przerażające myśli -
przecież to Ty decydujesz o ich kształcie. To tylko myśli, a myśli można
zmienić! Nie terroryzuj siebie, nie katuj! Każda powstała w nas myśl, tworzy
naszą przyszłość.
Gdyby to o mnie chodziło, wsparłabym się afirmacjami: "Jestem energią",
"Jestem bezpieczna", "Moje myśli wspierają moje poczucie bezpieczeństwa",
ale
to wymaga pewnego wtajemniczenia, tzn. wprowadzenia
do duchowości, ezoteryki, itp. nie każdy to czuje. Ja wyczuwam złe wibracje
na odległość i nie uciekam przed nimi. To one uciekają przede mną, nie mają
do mnie dostepu, czego i Tobie życzę. Nie kul się w obliczu przewidywanych
katastrof, które wcale nie muszą nastąpić. A zależy to tylko od Ciebie!
Wybierz pozytywny, żywy obraz tego, co ma dla Ciebie znaczenie. Nie uciekaj,
staw czoła!. Pozdrawiam!
> Silnych rzadziej napastuja, chyba ze w gre wchodzi prowokacja. Strach jest
w
> oczach, w gestach i to widac i czuc. Moze kurs samoobrony moglby troche
> podreperowac Twoje poczucie kontroli i sily? Drogi sa rozne:)))
> Pozdrawiam i zycze powodzenia,
> Joanna
>
Elizabeth
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |