| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-02-07 14:20:21
Temat: juz po rozmowie z tata...ufff powiem wam ze moj ojciec stanal na wysokosci zadania. Zadnych moralow,
kazan, nic z tych rzeczy. rzeczo3wa rozmowa typu coby tu zrobic....lacznie z
propozycja przemeblowania mojego pokoju jak dziecko sie pojawi na
swiecie(bowiem bede mieszkac na razie z bratem). Poprosil jednak zebym
wstrzymala sie z przeprowadzka jeszcze tydzien. jesli wtedy bede zdecydowana
to nie ma problemu moge sie przeprowadzac. Prosil o ten tydzien bo podobno
brat obiecal do 15-tego schronienie w moim pokoju zablakanemu koledze ktory
przyjechal zdawac sejse(studiuje na zaocznych). wiec coz nie mialam wyjscia.
musialam sie zgodzic na ten tydzien czasu coby po pierwsze nie wyszlo na to,
ze brak we mnie dobrej woli a po drugie coby nie wyrzucic chlopiny na bruk:)
ale powiem wam- kamien z serca....
Ojciec mojego dziecka do piet nie dorasta mojemu ojcu...pod wzgledem
madrosci, zachowania, stosunku do bliskich. Wiadomo ze kazdy ma swoje wady
ale jak sie okazalo na mojego tate zawsze moge liczyc a na ojca mojego
dziecka prawie nigdy...
ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2003-02-08 08:51:57
Temat: Re: juz po rozmowie z tata...> Ojciec mojego dziecka do piet nie dorasta mojemu ojcu...pod wzgledem
> madrosci, zachowania, stosunku do bliskich. Wiadomo ze kazdy ma swoje wady
> ale jak sie okazalo na mojego tate zawsze moge liczyc a na ojca mojego
> dziecka prawie nigdy...
Do ojcostwa trzeba dojrzewać i to czasami nawet długo. W moim przypadku
trwało to 1/2 roku od czasu jej narodzin. Też zachowywałem się egoistycznie
i samolubnie- co prawda nie w stosunku do małżonki, ale ogólnie. Nasza
córeczka ma już 3 latka, a ja nawet teraz nie zawsze jestem pewien jak
pownienem zareagować. Ale wiem, że praces dojrzewania mam już prawei za
sobą. Ale mogę się mylić. Może daj sowjemu TZ jeszcze trochę czasu.
Wyprowadzić się i spalić za sobą mosty zawsze zdążysz. Ale jak już to
zrobisz, to odbudować to co zostało zniszczone (nie tylko oczywiście z
Twojej winy) jest b. trudno. Zastanów się.
Życzę dobrego wyboru.
Pozdrawiam
T. Pondo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2003-02-08 11:29:51
Temat: Re: juz po rozmowie z tata...
Użytkownik "Tomasz P" <s...@p...fm> napisał w wiadomości
news:b22ghs$pbk$1@news.onet.pl...
> Do ojcostwa trzeba dojrzewać i to czasami nawet długo. W moim przypadku
> trwało to 1/2 roku od czasu jej narodzin. Też zachowywałem się
egoistycznie
> i samolubnie-
Moj maz podczas ciazy zachowywal sie rewelacyjnie
ale po porodzie nie umial jakos odnalezc w nowej
sytuacji, pol roku trwalo przyzwyczajanie sie (raz
super a raz przedkladal wlasne interesy nad potrzebami
dziecka), teraz dopiero moge powiedziec, ze jest super
w pelni dojrzalym ojcem. Ale kosztowalo to mnie wiele
wysilku, ciagle rozmowy, czasami awantury, i upor (czesto juz chcialam
odpuscic) no ale przede
wszystkim z jego strony byla chec wspolpracy.
mm
Ps.Ale nie jestem za podtrzymywaniem zwiazku dla
dzieci.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2003-02-08 18:46:03
Temat: Re: juz po rozmowie z tata...
"mm" <m...@w...pl> wrote in message
news:b22pr7$sdm$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Moj maz podczas ciazy zachowywal sie rewelacyjnie
> ale po porodzie nie umial jakos odnalezc w nowej
> sytuacji,
Mój dokładnie odwrotnie - przez 9 miesięcy był nie do wytrzymania (drażliwy,
wybuchowy, samolubny, zły, że nagle wszystko ma się zmienić itp). Gdybym go
przedtem nie znała aż tak dobrze, pewnie też bym się wyprowadziła.
Postanowiłam jednak zaczekać mając pełną świadomość, że w każdej chwili mogę
się wyprowadzić i że w razie czego dam sobie radę sama. Okazało się, że
intuicja mnie nie zawiodła. Wszystko odwróciło się o 180 st w chwili, gdy
wziął nowonarodzonego syna na ręce i tak już zostało do dziś (prawie 11
lat). Nie wiem, dlaczego wtedy tak się zachowywał. Nie wracam do tamtego
okresu w rozmowach i niczego mu nie wypominam, bo nie ma potrzeby.
Podejrzewam, że był to paniczny, paraliżujący, 'męski' strach przed
ojcostwem. Niektóre modele tak mają:( Na szczęście my mamy naszą babską
intuicję. Problem polega tylko na tym, żeby ROBIĆ to, co ona nam podpowiada.
Jak mówi "uciekaj", to trzeba pakować manatki i wiać.
Anka
Anka
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2003-02-09 18:18:57
Temat: Re: juz po rozmowie z tata...Miranka napisał(a):
> Mój dokładnie odwrotnie - przez 9 miesięcy był nie do wytrzymania (
> drażliwy, wybuchowy, samolubny, zły, że nagle wszystko ma się zmienić
> itp).
[...]
> Wszystko odwróciło
> się o 180 st w chwili, gdy wziął nowonarodzonego syna na ręce i tak
> już zostało do dziś (prawie 11 lat). Nie wiem, dlaczego wtedy tak się
> zachowywał.
Bo on już zanim dziecko się urodziło posiadł świadomość jak to będzie.
Poczuł już wtedy ciężar przyszłej odpowiedzialności. Przetrawił to
wszystko, a jak pojawiło się małe był gotowy na jego przyjęcie.
Gorzej jest wtedy, kiedy młody tatuś jest najpierw szczęśliwy i dumny, a
potem przychodzi rzeczywistość, która go przerasta - co się czasem
zdarza ... oj zdarza ...
Pozdrawiam,
Nela
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2003-02-10 08:26:40
Temat: Re: juz po rozmowie z tata...Użytkownik "saga" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:b20fad$b20$1@SunSITE.icm.edu.pl...
> [...] Ojciec mojego dziecka do piet nie dorasta
> mojemu ojcu...[...]
Auć. Ryzykowne podejście do sprawy.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |