| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-01-29 01:27:10
Temat: Re: łańcuszekUżytkownik "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
> Użytkownik "Tomasz Kwiecień" <t...@o...pl>
> > Użytkownik "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
>
> > -Pszczoły pracujące dla osy... Och, jakież to wyuzdane...
> > -Ale ja tak lubię, pani hrabino... :)))
>
> Wokół zabezpieczenia Osy, fruwają dziwne "frędzle",
> niszczą wszystko permanentnie, by nie tyle, ose zabezpieczyć,
> bo rój można oddać innej, ale by fruwały dalej i swobodnie.
>
> A czy wyuzdane?
> Tak jest... to natura.
>
> Ale zdaża się frędzel, sensowny :-))
>
> Kwestia tego, czego się broni.
> I jakim kosztem.
Jeden ze skarbów Medyceuszy:
posążek przedstawiający walkę pszczoły ze smokiem,
średniowieczna alegoria,
pszczoła symbolizuje ludzką pracę, smok szatana,
pszczoła ma zbyt słabe żądło, by przebić łuski smoka,
a smok jest zbyt duży i niezgrabny, by dosięgnąć pszczołę w locie
pszczoła nie może jednak stanąć w miejscu
[Anna Maria Massinelli, Filippo M Tuena "Skarby Medyceuszy"]
Co w tym kontekście rozumiesz przez "frędzle" ?
--
Pozdrawiam
Tomasz Kwiecień
http://tomasz.kwiecien.prv.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-01-29 01:45:45
Temat: Re: łańcuszek
Użytkownik "Tomasz Kwiecień" <t...@o...pl> napisał w wiadomości
news:23209-1075339453@213.17.136.98...
> Użytkownik "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
> > Użytkownik "Tomasz Kwiecień" <t...@o...pl>
> > > Użytkownik "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
> >
> > > -Pszczoły pracujące dla osy... Och, jakież to wyuzdane...
> > > -Ale ja tak lubię, pani hrabino... :)))
> >
> > Wokół zabezpieczenia Osy, fruwają dziwne "frędzle",
> > niszczą wszystko permanentnie, by nie tyle, ose zabezpieczyć,
> > bo rój można oddać innej, ale by fruwały dalej i swobodnie.
> >
> > A czy wyuzdane?
> > Tak jest... to natura.
> >
> > Ale zdaża się frędzel, sensowny :-))
> >
> > Kwestia tego, czego się broni.
> > I jakim kosztem.
>
> Jeden ze skarbów Medyceuszy:
> posążek przedstawiający walkę pszczoły ze smokiem,
> średniowieczna alegoria,
> pszczoła symbolizuje ludzką pracę, smok szatana,
> pszczoła ma zbyt słabe żądło, by przebić łuski smoka,
> a smok jest zbyt duży i niezgrabny, by dosięgnąć pszczołę w locie
> pszczoła nie może jednak stanąć w miejscu
>
> [Anna Maria Massinelli, Filippo M Tuena "Skarby Medyceuszy"]
>
> Co w tym kontekście rozumiesz przez "frędzle" ?
Pszczoła nie tyle nie może, zakłuć smoka
co nawet nie próbuje, bo smok "ma twardy pacerz",
jest duży i nieprzydatny.
Ale dla frędzlosmoka jest nieuchwytna.
W tym fragmencie nikt nie wspomniał o "frędzlach".
A nawet je ukrył.
(jak zwykle tłumaczenia...z błędami)
eh.
Do jutra
pozdrówki
ett
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-30 01:29:06
Temat: Re: łańcuszek
EGOIZM. Postawa człowieka, który dobro własne przedkłada ponad dobro
innych; przeciwieństwo altruizmu*. Od czasów A. Comte'a rozpowszechniony
jest zabobon głoszący, że człowiek nie ma prawa dbać w pierwszym rzędzie o
samego siebie, że powinien zawsze i wszędzie dawać pierwszeństwo innym, a
zwłaszcza ludzkości*. Jeśli tego nie czyni, jest pogardy godnym egoistą. Zdrowy
rozsądek twierdzi, że prawda jest wręcz odwrotna, mimo że od wieków usiłuje
się w ludzi wmówić podobny do egoizmu zabobon. Sądzi mianowicie, że
człowiek ma także potrzeby społeczne, że powinien zatem dbać także o innych
- w pewnych warunkach nawet poświęcić się za nich - ale że jego obowiązki
wobec innych opierają się ostatecznie na obowiązkach wobec samego siebie.
Spełnienie tych obowiązków nie jest więc nie tylko niczym złym, ale
przeciwnie, podstawowym obowiązkiem moralnym. Bo obowiązki wobec
innych oparte są na ich częściowej tożsamości z nami. Tak np. największe
obowiązki mają rodzice wobec dzieci, bo te są im najbliższe, są częścią ich samych.
Kto więc odmawia człowiekowi prawa do zabiegania w pierwszym rzędzie o
siebie, podrywa tym samym podstawę wszystkich obowiązków wobec innych.
Ten zabobon połączony jest przy tym zwykle z dwoma innymi: z kolektywizmem*
i z egalitaryzmem moralnym (p. równość*). Pierwszy każe stawiać dobro
gromady, a zwłaszcza ludzkości, ponad dobro własne, drugi przeczy, by bliscy
mieli pierwszeństwo przed obcymi i domaga się, byśmy o wszystkich dbali w
równej mierze.
Zabobony dotyczące egoizmu zawdzięczają swoją popularność okoliczności, że
wielu ludzi przywiązuje, w rzeczy samej, zbyt wielką wagę do potrzeb
indywidualnych, zapominając o społecznych. Wypada jednak zrozumieć, że
potrzeby społeczne są także potrzebami jednostki i że kto ich nie zaspokaja,
przygotowuje sobie prawdopodobnie zły los w przyszłości. Ale z tego, że
należy uwzględnić także i te potrzeby, nie wynika wcale, byśmy nie mieli prawa
dbać o siebie, jak chciałby egoistyczny zabobon.
Patrz: altruizm, kolektywizm, ludzkość, miłość, równość.
ALTRUIZM. Altruizm został wynaleziony razem z dziwaczną nazwą przez
francuskiego filozofa A. Comte'a. Nazwa jest dziwaczna, bo składa się ze
źródłosłowów zaczerpniętych aż z trzech języków (łaciny, francuskiego i
greckiego) - a to co ona oznacza jest zasadniczo różne od autentycznej miłości,
którą altruizm miał zastąpić. Altruizm jest mianowicie miłością innego
człowieka w oderwaniu i dlatego, że jest innym człowiekiem. Jego
przedmiotem jest więc nieokreślone indywiduum, które mamy kochać
dlatego właśnie, że jest nam obce, różne od nas. Mamy więc do czynienia z
odwrotnością autentycznej miłości*, którą kochamy zawsze konkretną osobę, a
kochamy ją nie dlatego, że jest różna od nas, ale wręcz przeciwnie, dlatego
że jest nam bliska i o tyle, o ile ma tożsamości z nami. Sam Comte zdawał
sobie prawdopodobnie sprawę z tej różnicy, skoro ukuł dla swojego altruizmu
nową nazwę. Utożsamianie tego altruizmu z normalną miłością ludzką jest
zabobonem i mało jest widoków równie żałosnych, jak widok
duchownych chrześcijańskich głoszących ten zabobon z ambon,
mieszających altruizm z miłością
chrześcijańską.
Aby zrozumieć pochodzenie altruizmu wypada pamiętać, że w
altruizmie Comte'a wcale nie chodzi o jednostki ludzkie, ale o tzw. "wielki
byt" (grand etre), tj. o ludzkość* Altruizm stapia nas z tym "wielkim
bytem", jest więc narzędziem bałwochwalstwa*, jakim jest uwielbienie
ludzkości. Celem wynalazku było stworzenie doktryny, która by mogła w
ramach tego bałwochwalstwa zastąpić chrześcijańską naukę o miłości
bliźniego.
Patrz: bałwochwalswo, egoizm, kolektywizm, ludzkość, miłość.
KOLEKTYWIZM. Wyrażenie kolektywizm znaczy z jednej strony tyle, co
"komunizm" w szerokim słowa znaczeniu. Z drugiej strony oznacza pogląd
ogólniejszy, a mianowicie przyznawanie bezwzględnego pierwszeństwa
zbiorowości, społeczeństwu przed jednostką ludzką. Parafrazując znane
powiedzenie Mussoliniego, można kolektywizm zdefiniować słowami:
"Wszystko w społeczeństwie, wszystko przez społeczeństwo, wszystko dla
społeczeństwa". Kolektywizm podporządkowuje więc jednostkę całkowicie
zbiorowości, jego pełnym wyrazem jest totalitaryzm*. W rzeczy samej
według konsekwentnie przemyślanego kolektywizmu jednostka nie ma
żadnych praw.
Teoretyczną podbudową kolektywizmu jest wierzenie, ze tylko zbiorowość istnieje
w pełni, podczas gdy poszczególni ludzie, jednostki, są tylko jej
"momentami". Ale to wierzenie jest oczywistym zabobonem. Prawdą jest jego
przeciwieństwo: jedyną ważną rzeczywistością w społeczeństwie są właśnie
poszczególni ludzie, nie zbiorowość. Jeśli ona posiada także pewną
rzeczywistość, to mniejszą od rzeczywistości jednostek ludzkich.
Józef Bocheński "Sto zabobonów"
http://republika.pl/tkwiecie/ksiazki/Sto_zabobonow.r
ar
--
Pozdrawiam
Tomasz Kwiecień
http://tomasz.kwiecien.prv.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |