Data: 2013-03-29 11:39:26
Temat: list Trumana do Papieża ten wykradziony ostatnio.
Od: outside <s...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
List Prezydenta Stanów Zjednoczonych (USA) Harry'ego Trumana do
papieża
Piusa XII w Watykanie napisany po zakończeniu II wojny światowej.
List opublikował paryski miesięcznik "Sennaciulo" nr 647/1959
Szanowny Panie Pacelli
Jako baptysta i jako głowa jednego z największych i najpotężniejszych
narodów świata, gdzie wszyscy nazywają mnie po prostu panem Trumanem,
nie mogę stosować zwrotu:
Jego Świątobliwość, ponieważ ten tytuł jest zarezerwowany tylko dla
Boga. My w Stanach Zjednoczonych uważamy wszystkich ludzi za równych
przed Bogiem i zwracamy się do siebie naszym własnym, prawdziwym
imieniem. W konsekwencji tego piszę do Pana jako do Pana Pacelliego.
Jestem przekonany, że ani Pan, ani Pański Kościół nie należą do tych,
którzy prawdziwie szukają pokoju i pracują dla niego. Twórcy naszego
narodu, poznawszy całą historię i cechy Pańskiego kościoła, tak bardzo
lubiącego politykę i wojnę, ustalili jako główną zasadę obowiązującą
nasz rząd, by nigdy papież nie miał prawa mieszać się do naszych
spraw. Dobrze poznaliśmy doświadczenie historii Europy i jesteśmy
pewni, że nasza demokracja nie trwałaby długo, jeśli pozwolilibyśmy -
na podobieństwo rządów europejskich - oplątać się waszymi doktrynami i
politycznymi intrygami.
Tomasz Jefferson, jeden z najmądrzejszych ludzi naszego kraju,
powiedział jasno: "Historia nie dostarczyła nam ani jednego przykładu
państwa pod wpływami kościoła, któremu udałoby się zachować wolność
religijną".
W konsekwencji Pan nie posiada najmniejszych kwalifikacji, aby móc
mnie pouczać o sposobie prowadzenia mego narodu drogą pokoju. Kilka
faktów mogłoby pomóc Panu w odświeżeniu swej pamięci. Pański
poprzednik w Watykanie, papież Pius XI rozpoczął atak faszystowski,
zawierając układy z Mussolinim w 1929 r. Cywilizacja chrześcijańska w
tym roku została haniebnie zdradzona. Sławny pisarz i historyk naszego
kraju, Lewis Mumford - ani komunista, ani antykatolik - napisał w
książce "Faith for Living" z 1940 r.: "Perfidia świata
chrześcijańskiego jasno urzeczywistniła się w 1929 r. przez konkordat,
który powiązał Mussoliniego z papieżem".
Wówczas tylko nieliczni w Stanach Zjednoczonych znali prawdziwe
oblicze faszyzmu tak dobrze jak Pan i papież Pius XI, a wy dwaj
pomogliście do jego sukcesu i związaliście z nim wasz kościół. Pan sam
- jako młody ksiądz i dyplomata - wykonywał specjalne zadanie - pomocy
Niemcom w przygotowaniach do drugiej wojny światowej. Spędził Pan
dwanaście lat w Niemczech. W porozumieniu z von Pappenem pomógł Pan
Hitlerowi wzmocnić się
oraz - jako kardynał Pacelli położył Pan podpis pod konkordatem,
który powiązał Watykan i Wielkie Niemcy w 1933 r.
Nie udowodni mi Pan swojej niewiedzy o tym, że Hitler i naziści
przygotowywali spisek przeciwko nam. Nawet katoliccy biografowie
piszą, że przez wiele lat był Pan najlepiej poinformowaną osobą w
całej Trzeciej Rzeszy. Po podpisaniu konkordatu, tak ważnego dla
Hitlera, von Pappen, który w Norymberdze z wielkim trudem uratował
swoje życie, powiedział: "Trzecia Rzesza jest pierwszym mocarstwem nie
tylko uznającym, lecz w dalszym ciągu wprowadzającym w życie szczytne
zasady papiestwa".
Pańscy kardynałowie i biskupi w Rzymie błogosławili oręż użyty przeciw
bezbronnym Abisyńczykom. Pański kardynał Schuster z Mediolanu ogłosił
podbój Abisynii, jako świętą wojnę, która pozwoli zatriumfować w tym
kraju krzyżowi chrześcijańskiemu. Pan rości sobie prawa, aby nadal
nazywać swój kościół - Kościołem Bożym i w konsekwencji żądać, abym
ja, szef cywilnego, konstytucyjnego państwa zgodził się uznawać Pana
jaki mojego zwierzchnika, a w ten sposób jako zwierzchnika narodu
amerykańskiego.
Czytając ten list możemy uzmysłowić sobie jacy naiwni
politycznie ,religijnie i o jak zamglonym morale po transformacji
ustrojowej w 1989 roku byli ci co z taką pychą, pośpiechem ,wręcz
prawie potajemnie podpisali konkordat z Watykanem. To był akt
dobrowolnego oddania się w niewolę tym co nigdy w historii państwa
Polskiego nie pochylili głowy ze wstydu, że mimo rzetelnego stosunku
naszych polskich oszołomów, byliśmy zawsze wystawiani przez Watykan
jako przynęta dla wielkich obok nas sąsiadów ,którym Watykan i wówczas
obecnie z jednakowa energią i aktywnością pomaga zdobywać dominujące
miejsce lub pozycję na płaszczyźnie politycznej .Pozostajemy ciągle
politycznym króliczkiem doświadczalnym. Jedni nas głaszczą od innych
według zasług dostajemy kopa. Ogólnie rzecz biorąc, zawsze są tacy co
taką rolę Polski uważają za wyjątkowo korzystną. Nigdy jednak nie
zastanawiają się kto ma z tego i jaką korzyść. Bo my dość często
wychodzimy na głupków.
|