| « poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2002-07-18 09:01:45
Temat: Re: lojalność wobec partneraUżytkownik "Sokrates" <d...@w...pl>
> > Jak to Marchewkowo? ;0
> > Marchewka
>
> Przypadkowo, bez żadnego zwiazku z tobą:-))
> Darek
No to zaluje :(
Pozdrawiam :)
Marchewka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2002-07-18 09:20:48
Temat: Re: lojalność wobec partneraUżytkownik <A...@w...pl> napisał w wiadomości
> Kilka razy przeczytałam ten tekst, czyżby znów polowanie na tesciowe? Ja
> odebrałam fakt wciskania Hani siatki jako gest podyktowany troską nie
tylko
> o synka, o nich oboje, jako akt życzliwości i miłości ze strony kobiety
> troszczącej się o dwójkę swoich dzieci, w sposób w jaki potrafi to
> przekazać. Naprawdę jest to wyrachowana kobieta robiąca krecią robotę pod
> Hanią, rodem z koronkowych opowiesci Agaty Christie? Nie wydaje mi się.
Nie
> łatwiej wziąźć tę siatkę (jesli naprawdę protesty nic nie dają) i te
zbędne
> dla nich produkty rozdać komuś, a w najgorszym wypadku postawić niedaleko
> smietnika, gwarantuję że za pół godziny siatki nie będzie, za to inni się
> ucieszą, przynajmniej gest tesciowej komuś sprawi prawdziwą radość.
>
Jeżu! Skadze! Jakie polowanie? Panie Boże bron! Po prostu bardzo
subiektywnie w sposob pseudo-psychologiczny zinterpretowalam sytuacje, o
ktorej pisala Hania. Ja naprawde nic nie mam do tesciowych, a szczegolnie do
tesciowej Hani. I pojecia nie mam, czy jest owa tesciowa "wyrachowana
kobieta rodem z koronkowych opowiesci Agaty Christie" (nie czytam, zreszta).
Ja tez odebralam gest tesciowej jako cos, co robi w dobrej wierze.
Aczkolwiek zdaje sobie sprawe, ze to irytuje jej syna. Poza tym wszystkim,
to Hania wie najlepiej, jaka jest jej tesciowa i jak powinni z TŻ wobec niej
postepowac :)
Przyrzekam - juz nie pokusze sie o takie (nad)interpretacje. Chcialam tylko,
w odpowiedzi na Hani pytania,
podyskutowac... :(
Asiu, prosze o łaskę :)
Pozdrawiam :)
Iwonka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2002-07-18 09:55:19
Temat: Re: lojalność wobec partneraUżytkownik <A...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:ah4jsh$s3n$...@n...tpi.pl...
> Kilka razy przeczytałam ten tekst, czyżby znów polowanie na tesciowe? Ja
> odebrałam fakt wciskania Hani siatki jako gest podyktowany troską nie
tylko
> o synka, o nich oboje, jako akt życzliwości i miłości ze strony kobiety
> troszczącej się o dwójkę swoich dzieci, w sposób w jaki potrafi to
> przekazać. Naprawdę jest to wyrachowana kobieta robiąca krecią robotę pod
> Hanią, rodem z koronkowych opowiesci Agaty Christie? Nie wydaje mi się.
Nie
> łatwiej wziąźć tę siatkę (jesli naprawdę protesty nic nie dają) i te
zbędne
> dla nich produkty rozdać komuś, a w najgorszym wypadku postawić niedaleko
> smietnika, gwarantuję że za pół godziny siatki nie będzie, za to inni się
> ucieszą, przynajmniej gest tesciowej komuś sprawi prawdziwą radość.
Asiu, a moze sie nigdy z czyms takim nie spotkalas? (nie krytykuje!).
Niestety sa osoby, ktore uwazaja, ze to nic takiego oszukac swojego
partnera, albo na przyklad matke dziecka, dajac dziecku pod nieobecnosc
matki zabronione rzeczy (np. na ktore dziecko reaguje alergią), na zasadzie,
ze "przeciez nic sie stanie, a matka/mąż/żona nie beda wiedziec".
Tez nie wiem, czemu niektore osoby tak postepuja, ale spotkalam kilka
takich....
--
Pozdrawiam jak zwykle niezwykle cieplutko,
Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2002-07-19 07:15:20
Temat: Re: lojalność wobec partneraUżytkownik <A...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ah4jsh$s3n$1@news.tpi.pl...
> [...]czyżby znów polowanie na tesciowe? Ja
> odebrałam fakt wciskania Hani siatki jako gest podyktowany
troską nie tylko
> o synka, o nich oboje, jako akt życzliwości i miłości ze
strony kobiety
> troszczącej się o dwójkę swoich dzieci, w sposób w jaki
potrafi to
> przekazać. Naprawdę jest to wyrachowana kobieta robiąca krecią
robotę pod
> Hanią, rodem z koronkowych opowiesci Agaty Christie?
Auć! :) Nie, przecież wielokrotnie pisałam, że moja "teściowa"
to fajna kobieta (jak na teściową ;). Tyle że z gatunku
"wciskaczy" - chyba wszystkie matki tak mają, tylko niektóre
bardziej. A w pewnej chwili skala tego "wsparcia" przekroczyła
naszą wytrzymałość. A właściwie głównie wytrzymałość TŻ. I
nastapiło to mniej więcej w okolicach momentu, kiedy mu
zapowiedziałam, że od dziś to on wyrzuca do kosza zepsute
jedzenie z lodówki (np. surowe mięso, którego nie zdążyłam
przygotować, bo teściowa zaopatrzyła nas w kotlety na tydzień).
Informację, że takie dokarmianie nas przez teściową sprawia mi
przykrość, bo odbiera mi jedną z nielicznych możliwości okazania
uczucia TŻ przez przygotowanie mu czegoś pysznego, pozostawiłam
dla siebie, bo nie chciałam być małostkowa. Mam wyjaśniać dalej?
A ta konkretna sytuacja z tekstem "bierz, póki on nie widzi"
zabolała mnie nie z powodu przypuszczeń, że teściowa chce nas
skłócić, bo - jak już pisałam - to osoba, którą trudno
podejrzewać o złe intentcje. Sprawił mi przykrość fakt, że ktoś
(tu - teściowa) nie widzi nic złego w świadomym zrobieniu przeze
mnie czegoś, co zdenerwuje TŻ; jasne, że to niby nic wielkiego,
z domu by mnie przecież z tego powodu nie wyrzucił, ale byłoby
mu przykro, że postapiłam niezgodnie z - ostatecznie wspólnie
przez nas - ustalonymi zasadami. Wydaje mi się, że z punktu
widzenia teściowej mogło to wyglądać tak: TŻ siatki nie weźmie i
jeszcze nakrzyczy; jeśli ja ją wezmę, to może i nakrzyczy na
mnie, ale na pewno mniej (fakt :) i ostatecznie nieszczęsne
kotlety zostaną zjedzone. Korzyść potrójna - mamy pełne brzuchy,
nie musimy stać przy garach i nie będzie Trzeciej Wojny
Rodzinnej. Wszystko gra, nie?
Otóż nie wszystko, bo moim zdaniem takie drobiazgi się kumulują
i w końcu zaczynają mieć spore znaczenie. No i wydawało mi się,
że coś z teściową ustaliliśmy, a tu okazuje się, że - delikatnie
mówiąc - ona się specjalnie tymi ustaleniami nie przejmuje.
Pozdrawiam
Hanka chyba nie aż tak niewdzięczna, jak mogłoby się zdawać
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2002-07-19 07:22:24
Temat: Re: lojalność wobec partnera
Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> napisał w
wiadomości news:ah8dpu$1h8v$1@news2.ipartners.pl...
> Auć! :) Nie, przecież wielokrotnie pisałam, że moja "teściowa"
> to fajna kobieta (jak na teściową ;). Tyle że z gatunku
> "wciskaczy" - chyba wszystkie matki tak mają, tylko niektóre
> bardziej. A w pewnej chwili skala tego "wsparcia" przekroczyła
> naszą wytrzymałość. A właściwie głównie wytrzymałość TŻ. I
> nastapiło to mniej więcej w okolicach momentu, kiedy mu
> zapowiedziałam, że od dziś to on wyrzuca do kosza zepsute
> jedzenie z lodówki (np. surowe mięso, którego nie zdążyłam
> przygotować, bo teściowa zaopatrzyła nas w kotlety na tydzień).
zamrażareczka załatwi sprawę :)
> A ta konkretna sytuacja z tekstem "bierz, póki on nie widzi"
> zabolała mnie nie z powodu przypuszczeń, że teściowa chce nas
> skłócić, bo - jak już pisałam - to osoba, którą trudno
> podejrzewać o złe intentcje. Sprawił mi przykrość fakt, że ktoś
> (tu - teściowa) nie widzi nic złego w świadomym zrobieniu przeze
> mnie czegoś, co zdenerwuje TŻ;
moja mama często obawia się, że coś co robi zdenerwuje TŻ - zawsze go przy
niej pytam czy istotnie ma coś przeciwko
przy następnym spotkaniu oczywiście zdążyła zapomnieć o rozmowie i tak jest
stale :)
po prostu starsi ludzie tak mają i wszystko zalezy od tego z jaką intencja
jest coś robione prawda?
a po paru razach przytargiwania przez mamę rzeczy u nas nie zużywanych
nauczyła się czego sie nie przynosi bo sie zmarnuje u nas a szkoda
w takich przypadkach raczej egzamin zdają rozmowy typu informacyjne a nie
ustalające
pozdr.Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2002-07-19 11:09:53
Temat: Odp: lojalność wobec partnera
Użytkownik Marchewka <i...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:ah621o$dsj$...@n...tpi.pl...
> Jeżu! Skadze! Jakie polowanie? Panie Boże bron! Po prostu bardzo
> subiektywnie w sposob pseudo-psychologiczny zinterpretowalam sytuacje, o
> ktorej pisala Hania. Ja naprawde nic nie mam do tesciowych, a szczegolnie
do
> tesciowej Hani. I pojecia nie mam, czy jest owa tesciowa "wyrachowana
> kobieta rodem z koronkowych opowiesci Agaty Christie" (nie czytam,
zreszta).
> Ja tez odebralam gest tesciowej jako cos, co robi w dobrej wierze.
> Aczkolwiek zdaje sobie sprawe, ze to irytuje jej syna. Poza tym wszystkim,
> to Hania wie najlepiej, jaka jest jej tesciowa i jak powinni z TŻ wobec
niej
> postepowac :)
> Przyrzekam - juz nie pokusze sie o takie (nad)interpretacje. Chcialam
tylko,
> w odpowiedzi na Hani pytania,
> podyskutowac... :(
> Asiu, prosze o łaskę :)
Iwonka, zaraz wpedzisz mnie w kompleksy. Ja tu z ,IMO, delikatnym! tekstem
odzwierciedlającym moją reakcję/mój punkt widzenia na przedstawioną
sytuację, a Ty mi tu zaraz jakieś przyrzeczenia, jakieś nadinterpretacje,
jakieś łaski, co jest u licha :-))) Każda z nas przedstawiła swoją opinię
patrząc z boku na zdarzenie, moja jest taka j.w., w życiu staram się unikać,
jak wspomniałaś nadinterpretacji faktów, a opisana przez Hanię sytuacja
skojarzyła mi się z, pardon, robieniem z igły wideł i burzą w szklance wody.
Ale, jeszcze raz powtarzam, to tylko moje zdanie.
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2002-07-19 11:38:20
Temat: Odp: lojalność wobec partnera
Użytkownik Madzik <s...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:ah63jn$lqr$...@n...tpi.pl...
> Asiu, a moze sie nigdy z czyms takim nie spotkalas? (nie krytykuje!).
Ależ oczywiście że się spotkałam, vide moja mama i rzadziej teściowa,
poradziłam sobie w sposób opisany w poprzednim poście. Mianowicie
zagroziłam, że jeżeli będą tak robić, większość produktów będę oddawać
ludziom, efekt - teraz jedna i druga zawsze się mnie pytają, czy coś chcę, a
jeśli tak to co?
> Niestety sa osoby, ktore uwazaja, ze to nic takiego oszukac swojego
> partnera, albo na przyklad matke dziecka, dajac dziecku pod nieobecnosc
> matki zabronione rzeczy (np. na ktore dziecko reaguje alergią), na
zasadzie,
> ze "przeciez nic sie stanie, a matka/mąż/żona nie beda wiedziec".
A to już zupełnie inna 'odmiana' problemu, którego Hania nie opisywała. W
takim przypadku byłabym konsekwentna i upierdliwa, z elementami częściowej
separacji dziecka od babci na przykład.
> Pozdrawiam jak zwykle niezwykle cieplutko,
Ja pozdrawiam chłodniej, bo za chwilę całkiem się ugotuję :-))
Asia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2002-07-20 13:29:52
Temat: Re: lojalność wobec partnera
moze znamy ta sama pare?
Wlasnie odwiedzili mnie moi znajomi. Byli u mnie kilka dni, zawsze uwazalam
ich za perfekcyjna pare. Sa razem 8 lat i dobrze im razem choc nie maja
slubu i wcale nie zamierzaja go na razie brac.
Jednak cos mnie tym razem porazilo w ich zachowaniu.
Nie wiem... wczesniej moze tego tak nie widzialam bo nie przebywalismy razem
kilka dni pod rzad.
Chodzi o to, ze jemu bez przerwy cos sie nie podobalo, a to byl zmeczony, a
to cos go zdenerwowalo i bez przerwy wyzywal sie na niej. Traktowal ja jak
male dziecko (on ma 35, a ona 26 lat), rzucal bluzgami na lewo i prawo (bo
sie np. zdenerwowal, a czesciej bo to ona go zdenerwowala). Zdarzalo sie, ze
czasem padaly pod jej adresem niemile slowa...
Widzialam, ze czasem bylo jej glupio i starala sie to pokryc usmiechem, a
czasami po prostu po niej to splywalo, a jeszcze czasami prosila, zeby juz
dal sobie spokoj. Takie zlosci nie trwaly dluzej niz 2 minuty i po tym
czasie wszystko bylo OK.
Tak sie zastanawialam... moze on sie tak zachowuje bo juz dlugo sa razem i
nie ma tyle cierpliwosci do niej co kiedys? I czy jej to przeszkadza czy po
prostu sie przyzwyczaila?
Nie wiem... ale nie wyglada to ladnie jak niby 'dojrzala' para tak sie
zachowuje miedzy soba (choc wlasciwie zazwyczaj to nietaktowne zachowanie
wynikalo z jego strony).
Nawet jesli znamy sie bardzo dobrze - od przedszkola (z nia) to jednak
sposob w jaki sie traktuja nie jest OK bo wyglada to tak jakby jedno
dogryzajac drugiemu chcialo lepiej wypasc w oczach znajomych.
W sumie z drugiej strony sa razem juz 8 lat wiec moze jest im tak dobrze???
Ja wiem tylko tyle, ze cieszylam sie z ich wizyty, ale jednoczesnie po
przebywaniu w ich towarzystwie 5 dni i wysluchiwaniu ich utyskiwan w
stostunku do siebie oraz jego pretensji i humorow (w stosunku do niej)
odetchnelam z ulga jak pojechali. Bardzo mnie ta wizyta zmeczyla i juz nie
uwazam ich za perfekcyjna pare. Mysle, ze ja i moj maz przewyzszamy ich o
niebo ;)
Pozdrawiam,
Magda
"Marchewka" <i...@w...pl> ha scritto nel messaggio
news:ah3qqs$lcs$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> napisał w
> wiadomości news:ah3m5n$in6$1@news2.ipartners.pl...
> > Użytkownik "Marchewka" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
> > news:ah3lbn$khv$4@news.tpi.pl...
> > > [...]
> > > Co do opisanego zachowania, to jesli to sa zarty, to OK. [...]
> >
> > Ja się właśnie zastanawiam, czy OK. Bo to niby takie właśnie
> > jest półżartobliwe, czasem ktoś się przy takiej jadowitej
> > odzywce uśmiechnie, czasem, kiedy sprawy zajdą już za daleko,
> > ktoś trzeci obraca wszystko w żart, ale mnie jest przykro tego
> > słuchać. Kiedyś się zadawałam z facetem, który zamiast mi
> > powiedzieć, że mam się pospieszyć (albo jeszcze lepiej trzymać
> > dziób na kłódkę), robił całe przedstawienie dla czekających
> > kolegów: A teraz, proszę państwa, Ania sznuruje lewego buta...
> > Jeszcze tylko szybkie poszukiwania szaliczka... I oto, proszę
> > państwa, jesteśmy świadkami wspaniałego rekordu, jedynie
> > kwadrans na wyjście z domu [tak naprawdę to były góra 2 minuty -
> > przyp. aut.]. Też niby miało być śmieszne i gość nie mógł pojąć,
> > dlaczego mnie to wkurza.
> >
>
> Nie do konca dobrze to sprecyzowalam, przepraszam. Chodzilo mi o to, ze
> jesli obydwoje traktuja to jako zart, rodzaj gry slownej, zwykle wyglupy,
to
> jest OK. Jesli te slowa nikogo nie urazaja, nie sa wyrazem
"zakamuflowanej"
> w zart powaznej krytyki.
> W opisanym przez zdarzeniu Ty poczulas sie zle, wiec tu nic nie bylo OK.
> Byloby, gdybys i Ty sie tym jego komentowaniem sytuacji bawila.
> Czasami tez wszystko zalezy od humoru obydwojga - raz cos moze smieszyc,
> innym razem calkiem podobny tekst moze wywolac irytacje. Ale wtedy nalezy
od
> razu partnera przeprosic, przytulic, pocalowac, okazujac tym samym, ze sie
> go nie chcialo zranic czy mu umniejszyc.
> Czasami tez po prostu widac, ze para lubi sobie nawzajem calkiem serio
> dokuczac na forum. Dla mnie nie jest to zdrowe zjawisko. A dla nich cos
> zwyczajnego, co nie powinno budzic emocji innych. Tez nam taka pare,
czasami
> sie widujemy i jest mi jakos nieswojo, jak slysze, jak oni caly czas tak
> sobie dogaduja. A znaja sie juz chyba z 8 lat, wiec pewnie jest im z tym
po
> prostu dobrze.
> Pozdrawiam :)
> Iwonka
>
>
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |