| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-01-14 02:14:58
Temat: korekta literówki> Mryja cierpiała dlatego, że umierał Jej jedyny Syn.
Maryja cierpiała dlatego, że umierał Jej jedyny Syn.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-01-14 06:16:24
Temat: Re: o cierpieniuUżytkownik "mind_dancer" <t...@o...pl> napisał w wiadomości
news:3174-1042485389@213.17.236.86...
> Psychologia nie jest w stanie rozwiązać problemu nieuniknionego
cierpienia,
> bo to się da tylko na płaszczyźnie duchowej, zaś to wykracza poza
psychologię ?
> Przepraszam, zapomniałem. Masz rację, że to NTG.
Miło mi - raczej rzadko przyznajesz komuś rację :)
> No to może ja źle zrozumiałem Ef 5:22-32 i Ap 21:9 ?
> Wytłumacz mi.
Tego już zupełnie nie rozumiem.
Ef 5,22-32 - To akurat z cierpieniem nie ma nic wspólnego - chyba, że w
głębokiej nadinterpretacji - ale każdy Pismo Św. odczytuje do siebie. Dla
mnie ten fragment jest zupełnie zrozumiały - zacytuję tytuł akapitu "Zasady
życia domowego - wielki wzór dla mężów i żon".
Ap 21,9 - Tu problem jest bardziej złożony. Apokalipsa, jak pewnie wiesz,
jest księgą czysto symboliczną. Jej interpretacja często wymaga nie tyle
wiary, co znajomości języka oryginalnego i zwyczajów panujących w ówczesnym
świecie. Apokalipsę należy też postrzegać jako całość. Nie można z niej
wyrwać jednego, małego fragmentu i interpretować go tak, jakoby reszta nie
istniała. Taki właśnie błąd popełniają Świdkowie Jechowy. W podanym przez
Ciebie fragmencie nie ma w/g mnie nic o cierpieniu.
> Dobrze wyczułeś.
> Moje najważniejsze problemy jednak nie są psychiczne, ale praktyczne.
> I jak na razie najlepszym psychologiem dla siebie jestem ja sam.
> (oczywiście dla siebie tylko, na pewno nie dla innych)
I znów się cieszę, że się zgadzamy. Myślę, że wszelkie problemy praktyczne w
kontaktach z ludźmi są jednak głeboko związane z psychiką. Zastanawiam się,
czy można być swoim psychologiem. Chyba nawet wykwalifikowany specjalista
nie byłby w stanie obiektywnie oceniać swoich zachowań, ale jeśli Twoja
metoda przynosi skutek, to pozostaje mi tylko życzyć powodzenia.
pozdrawiam
dav
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-01-14 06:54:32
Temat: Re: doprecyzowanie> Użytkownik mind_dancer <t...@o...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@2...17.236.86...
> Mryja cierpiała dlatego, że umierał Jej jedyny Syn.
> On umierał, żeby nie cierpiała Jego Oblubienica.
> Właściwie to trudno powiedzieć, jakie cierpienie jest gorsze
> (po zredukowaniu cierpienia Jezusa do poziomu ludzkiego).
Gdyby przyjąć kilka błędnych założeń Twojej tezy - to znaczy: zredukować
cierpienie Jezusa do poziomu ludzkiego i przyjąć, że wspomnianą Oblubienicą
jest Maryja, to problem spłaszczył by się do stosunkowo błachego zagadnienia
raczej filozoficznego. Czy cierpienie, by oszczędzić cierpienia ukochanej
osoby jest lepsze od cierpienia z powodu cierpienia ukochanej osoby. (Trochę
zagmatwane to wyszło :) ) Ale takiej redukcji nie można przeprowadzić. Bo
nie można pominąć Boskiej natury Jezusa Chrystusa i nie można zapomnieć, że
tą Oblubienicą jest Kościół.
pozdrawiam
dav
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-01-14 09:28:17
Temat: Re: doprecyzowanieUżytkownik davido <d...@s...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b00c70$r1v$...@n...tpi.pl...
> > Użytkownik mind_dancer <t...@o...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> napisał:3...@2...17.236.86...
> > Mryja cierpiała dlatego, że umierał Jej jedyny Syn.
> > On umierał, żeby nie cierpiała Jego Oblubienica.
> > Właściwie to trudno powiedzieć, jakie cierpienie jest gorsze
> > (po zredukowaniu cierpienia Jezusa do poziomu ludzkiego).
>
> Gdyby przyjąć kilka błędnych założeń Twojej tezy - to znaczy: zredukować
> cierpienie Jezusa do poziomu ludzkiego i przyjąć, że wspomnianą Oblubienicą
> jest Maryja, to problem spłaszczył by się do stosunkowo błachego zagadnienia
> raczej filozoficznego.
Nie, nie o to mi chodzi. To by się kupy nie trzymało.
I jakiś Edyp by wyskoczył. Bez sensu.
Zresztą Maryja jest Matką Kościoła (Mster Ecclesiae),
i po redukcji zagadnienia do poziomu ludzkiego,
byłaby raczej teściową Oblubienicy.
> Czy cierpienie, by oszczędzić cierpienia ukochanej
> osoby jest lepsze od cierpienia z powodu cierpienia ukochanej osoby. (Trochę
> zagmatwane to wyszło :) ) Ale takiej redukcji nie można przeprowadzić. Bo
> nie można pominąć Boskiej natury Jezusa Chrystusa i nie można zapomnieć, że
> tą Oblubienicą jest Kościół.
Przy poczynionym w tym poście założeniu,
zgodzę się, że chodzi mi o problem filozoficzny
(i psychologiczny chyba też, bo psychologia spekulatywna jest działem filozofii).
O Jezusie wspomniałem dlatego, że sam obecnie doświadczam takiej sytuacji,
( oczywiście nie w tak czysty sposób
- bez porównania ze zredukowaną do poziomu ludzkiego sytuacją Jezusa,
nawet nie ma o czym mówić ),
i myśl, że On znosząc analogiczne cierpienie,
był w stanie je przebaczać, dodaje mi sił duchowych
(czyli w efekcie także i psychicznych).
Z tym postem sam za dobrze nie wiem, o co mi chodziło.
W zasadzie chodziło mi tylko o podzielenie się swoim spostrzeżeniem.
Doznawanie samemu określonego rodzaju bólu pomaga zrozumieć lepiej cierpienie Jezusa.
Wydaje mi się, że nie chciałem podświadomie się wyżalić, ale może się mylę.
> pozdrawiam
> dav
--
Pozdrawiam
Tomasz Kwiecień
http://republika.pl/tkwiecie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-01-14 09:32:28
Temat: Re: doprecyzowaniemind_dancer <t...@o...pl>
news:13493-1042536498@213.17.236.86:
[cut]
> O Jezusie wspomniałem dlatego, że sam obecnie doświadczam takiej sytuacji,
[cut]
> i myśl, że On znosząc analogiczne cierpienie,
> był w stanie je przebaczać, dodaje mi sił duchowych
> (czyli w efekcie także i psychicznych).
>
[cut]
> Doznawanie samemu określonego rodzaju bólu pomaga zrozumieć lepiej
> cierpienie Jezusa. Wydaje mi się, że nie chciałem podświadomie się
> wyżalić, ale może się mylę.
Wyżal się świadomie, może zostaniesz lepiej zrozumiany (a może przeciwnie).
P.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-01-14 09:36:39
Temat: Re: o cierpieniuUżytkownik davido <d...@s...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b009vc$bsp$...@n...tpi.pl...
> Użytkownik "mind_dancer" <t...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:3174-1042485389@213.17.236.86...
>
> > Psychologia nie jest w stanie rozwiązać problemu nieuniknionego cierpienia,
> > bo to się da tylko na płaszczyźnie duchowej, zaś to wykracza poza psychologię ?
> > Przepraszam, zapomniałem. Masz rację, że to NTG.
>
> Miło mi - raczej rzadko przyznajesz komuś rację :)
Przyznaję ci rację, bo masz rację, a nie po to, żeby ci było miło.
Ale jest mi miło, że ci jest miło. ;)))
Zobacz podwątek "doprecyzowanie" - tam ci już chyba nie przyznam racji.
> > No to może ja źle zrozumiałem Ef 5:22-32 i Ap 21:9 ?
> > Wytłumacz mi.
>
> Tego już zupełnie nie rozumiem.
> Ef 5,22-32 - To akurat z cierpieniem nie ma nic wspólnego - chyba, że w
> głębokiej nadinterpretacji - ale każdy Pismo Św. odczytuje do siebie. Dla
> mnie ten fragment jest zupełnie zrozumiały - zacytuję tytuł akapitu "Zasady
> życia domowego - wielki wzór dla mężów i żon".
Dałem za szeroki kontekst. Konkretniej Ef 5:32.
> Ap 21,9 - Tu problem jest bardziej złożony. Apokalipsa, jak pewnie wiesz,
> jest księgą czysto symboliczną. Jej interpretacja często wymaga nie tyle
> wiary, co znajomości języka oryginalnego i zwyczajów panujących w ówczesnym
> świecie. Apokalipsę należy też postrzegać jako całość. Nie można z niej
> wyrwać jednego, małego fragmentu i interpretować go tak, jakoby reszta nie
> istniała. Taki właśnie błąd popełniają Świdkowie Jechowy. W podanym przez
> Ciebie fragmencie nie ma w/g mnie nic o cierpieniu.
Mnie w tych fragmentach chodziło o Oblubienicę Chrystusa. Że jest coś takiego.
W tym temacie jeszcze jest "Pieśń na pieśniami".
> > Dobrze wyczułeś.
> > Moje najważniejsze problemy jednak nie są psychiczne, ale praktyczne.
> > I jak na razie najlepszym psychologiem dla siebie jestem ja sam.
> > (oczywiście dla siebie tylko, na pewno nie dla innych)
>
> I znów się cieszę, że się zgadzamy. Myślę, że wszelkie problemy praktyczne w
> kontaktach z ludźmi są jednak głeboko związane z psychiką. Zastanawiam się,
> czy można być swoim psychologiem. Chyba nawet wykwalifikowany specjalista
> nie byłby w stanie obiektywnie oceniać swoich zachowań, ale jeśli Twoja
> metoda przynosi skutek, to pozostaje mi tylko życzyć powodzenia.
Przynosi skutek, bo ja nie stosuję tylko psychologii, ale także to co znam z nauki
Kościoła.
Gdybym stosował tylko to, co znam z psychologii, to bym z tobą teraz nie rozmawiał.
> pozdrawiam
> dav
--
Pozdrawiam
Tomasz Kwiecień
http://republika.pl/tkwiecie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-01-14 09:41:06
Temat: Re: doprecyzowanieUżytkownik Paweł Niezbecki <t...@p...neostrada.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:b00leh$jk0$...@n...tpi.pl...
> mind_dancer <t...@o...pl>
> news:13493-1042536498@213.17.236.86:
>
> [cut]
> > O Jezusie wspomniałem dlatego, że sam obecnie doświadczam takiej sytuacji,
> [cut]
> > i myśl, że On znosząc analogiczne cierpienie,
> > był w stanie je przebaczać, dodaje mi sił duchowych
> > (czyli w efekcie także i psychicznych).
> >
> [cut]
> > Doznawanie samemu określonego rodzaju bólu pomaga zrozumieć lepiej
> > cierpienie Jezusa. Wydaje mi się, że nie chciałem podświadomie się
> > wyżalić, ale może się mylę.
>
> Wyżal się świadomie, może zostaniesz lepiej zrozumiany (a może przeciwnie).
>
> P.
Biorę pod uwagę, że może być wręcz przeciwnie.
Poza tym za bardzo boli, żebym to odsłaniał.
I znajduję pociechę u Boga.
Nie muszę jej mieć koniecznie od ludzi, chociaż wtedy jest łatwiej.
Poza tym usenet to nie jest miejsce na tak osobiste rzeczy.
To można tylko prywatnie.
--
Pozdrawiam
Tomasz Kwiecień
http://republika.pl/tkwiecie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-01-15 21:33:18
Temat: Re: o cierpieniu"Viadro" <u...@i...pl> wrote in news:b04hb0$kqn$4@news.tpi.pl:
> a może twarz z dupą pomyliłeś ;D
Dlaczego ja dopiero dzisiaj zobaczylem twoja odpowiedz?
--
KOMINEK [uowca uosi]
Skargi i wnioski: k...@k...pl
Gadu-1209534 ICQ-50601009
Wzmozona kontrola - dzwignia spolecznego zaufania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-01-16 03:22:49
Temat: Re: o cierpieniuUżytkownik Viadro <u...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b04hb6$kqn$...@n...tpi.pl...
> > Cierpienie Jezusa było większe niż jego Matki,
> > bo dla Niej cierpiał Jej Syn,
> > a On umierał, aby nie cierpiała Jego Oblubienica.
>
>
> chcesz qrw@ cierpienie zobaczyć to se qrw@ wyjdź z domu (a nie na necie
> siedzisz) i popatrz sobie na ludzi na ulicach
>
> Buraku
Wychodzę. Widzę.
I wcale przez to nie zaczynam lekceważyć cierpienia Jezusa, tak jak ty.
(epitet pod twoim adresem sobie daruję,
bo postawiony ci tutaj zarzut jest gorszy od każdego epitetu)
--
Pozdrawiam
Tomasz Kwiecień
http://republika.pl/tkwiecie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-01-16 12:53:37
Temat: Marzenia senne MARZENIA SENNE
"Poziom snow, niestety, nie zalezy od ilosci poduszek.
- Wieslaw Brudzinski
Sen jest to powtarzajacy sie regularnie stan fizjologiczny.
Charakteryzuje sie on ograniczeniem aktywnosci, obnizeniem
napiecia miesniowego i zawieszeniem swiadomosci. Kazdy czlowiek
sni, nie kazdy jednak pamieta swoj sen po przebudzeniu. Marzenia
senne to ciag obrazow i zjawisk psychicznych zachodzacych podczas
snu. Kazdego snu! Trwaja one prze okolo jednej czwartej snu, a
pojawiaja sie cyklicznie w fazie tak zwanego snu paradoksalnego
(szybki ruch galek ocznych) podczas 10 - 15 minut, najczesciej na
poczatku i koncu nocy.
Zapomnienie tresci snu nastepuje bardzo szybko, osiem minut
od ustania szybkich ruchow galek ocznych. To tlumaczy, dlaczego
pamietamy tylko marzenia senne sprzed przebudzenia. Mysli
pojawiajace sie w czasie marzen sennych maja scisly zwiazek ze
wspomnieniami i stanami afektywnymi.
Freud wykazal, ze obrazowy jezyk marzen sennych - ich tresc
jawna - ma zawsze glebokie, skondensowane, symboliczne znaczenie -
tresc ukryta. Mozna je zrozumiec, jesli sie je przeanalizuje i
odwola do metody skojarzen myslowych. To elementy podswiadomosci,
ktore przebijaja w marzeniu sennym.
Marzenie senne to prywatny i pierwotny jezyk, wczesniejszy od
mowy, ktory objawia sie spontanicznie. Tylko za jego pomoca mozna
wyrazic zlozone stany niejasno doswiadczane przez podmiot. Z
drugiej strony wedlug Freuda jest to rowniez jedyny jezyk
pozwalajacy w zawoalowany sposob wyrazic mysli i uczucia
niemozliwe do zaakceptowania w innej formie. Marzenie senne wyraza
zawsze jakies stlumione pragnienie. Jest ono niezbedne dla naszej
psychicznej rownowagi.
Wyobraznia bywa najbardziej rozbudzona podczas snu.
Wyobrazamy sobie rzeczy przeszle, terazniejsze, jak i z
przyszlosci. Niekiedy miewamy koszmary. Jak powie Wladyslaw
Brudzinski: "Czlowiek na prozno obawia sie snow, najstraszniejszy
sen jest niczym wobec zycia." A Wladyslaw Orkan doda: "Sni mi sie
rzeczywistosc, ktora znalem, choc urodzilem sie na jej pogrobie;
mam to uczucie - wiedze, iz na nia patrzylem. Chcialbym, izby
odzyla przez moj sen..." Summa summarum, marzenia senne to bardzo
istotny element naszego zycia psychicznego.
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |