| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-01-03 11:10:33
Temat: piersi problem (długawe trochę)Zdaję sobie sprawę że opisany problem -przy niektórych poruszanych tutaj
jest nic nie znaczący, dla mnie jednak -a zwłaszcza dla mojej ukochanej jest
poważny.
Jeśli ktoś z Grupowiczów dojdzie do wniosku, że post jest OT i nie pasuje do
tematyki niniejszej grupy, proszę o podanie bardziej odpowiedniej
Tytułem wstępu:
mam 38 lat, moja żona 36, od 13 lat jesteśmy ze sobą, mamy trójkę dzieci
(córka ma 6 lat, chłopaki 9 i 4).
Żona jest drobną osobą o jasnej karnacji i jasnych włosach, w czasie ciąży
nie przytyła znacznie, poza pierwszym porodem (cesarka) dwa kolejne odbyły
się siłami natury, przy mojej skromnej obecności. dzieci były karmione
piersią do 3 roku życia. Poza córką która musiała ustąpić
miejscanajmłodszemu braciszkowi, więc okres karmienia miała trochę krótszy.
Moja małżonka zawsze była zadowolona ze swojego wyglądu, po każdym dziecku
do następnej ciąży jej sylwetka wracała do dawnego wyglądu, jedynie piersi
nadal były powiększone z uwagi na karmienie.
W tej chwili, kilkanaście miesięcy od odstawienia ostatniego dziecka, żona
jest załamana wyglądem swoich piersi. Nie jest to osoba pusta, ani zbytnio
się sobą przejmująca sobą -jednak, mimo że moim zdaniem daleko jej do tzw.
"afrykańskiego typu kobiecości" ona ma na ten temat zupełnie inne zdanie.
Uważa, że za fakt bycia troskliwą matką zapłaciła bardzo wysoką cenę. Nie
ukrywam - ja też widzę różnicę, ale kocham swoją kobietę i mnie przeszkadza
to dużo mniej, choć zwykle chyba bywa odwrotnie (panowie [można tak o nich
powiedzieć w tej sytuacji?] rozpaczają kiedy biust ich żon "traci
kondycję").
Do rzeczy: piersi straciły dawną objętość, tak jakby dzieci w połowie
wyssały ich zawartość i bardziej poddają się prawom grawitacji. Skóra
sprawia wrażenie zbyt obszernej, jakby było jej zbyt wiele. Nie chciałbym by
mnie źle zrozumiano, choć pamiętam jak wyglądały wcześniej, czuję się jakby
nic się nie zmieniło, reaguję na nie jak dawniej, podoba mi się nawet, że
stały się jakby bardziej czułe, lepiej reagują na pieszczoty, może to
kwestia karmienia, może doświadczenia mojego i żony. Jednak zawsze w trakcie
pieszczot i nie tylko -czuję że jak wielką stratą są dla Niej te zmiany, i
czuję że kładzie się to między nami.
Przechodząc do meritum: przeszukałem Internet, różne portale
kobiece, medyczne, kosmetyczne. To ogromny przemysł, cała gałąź gospodarki -
preparaty i zabiegi pozwalające przywracać (?) dawny wygląd. Pytanie tylko
które z nich naprawdę są skuteczne? nie możemy sobie pozwolić na testowanie
ich po kolei, ą dość drogie -a utrzymanie naszych pociech pochłania spore
wydatki.
Drugie pytanie dotyczy Aloesu, w postaci czystej, naturalnej, surowej
i nieprzetworzonej. Swego czasu roślina ta pomogła mi przywrócić mi
naturalny wygląd skóry na jednej z dłoni, potwornie poparzonej na całej
powierzchni. Lekarze z którymi rozmawiałem, oznajmili mi że d końca życia,
po kilku miesiącach regeneracji skóry, zostaną mi sine ślady na powierzchni
całej rany. któryś ze znajomych polecił mi aloes, dodając że nie mam już nic
do stracenia. Po miesiącu nikt z pytanych nie był w stanie określić, która
rękę poparzyłem. Dzisiaj po paru latach, sam tego nie pamiętam, wygląd obu
dłoni jest identyczny!
czy w związku z tym ktoś z Państwa może mi powiedzieć czy Aloes może być
także pomocny w przypadku opisanych kłopotów żony? czy jej w jakiś sposób
nie zaszkodzę? Czy można dodawać jeszcze czegoś? (miód, witaminy A i E?) -
proszę o wszelkie sugestie! Czy jest jakiś maksymalny okres czasu dl
podobnej terapii? I czy są jakieś ew. skutki uboczne? Myślałem o okładach z
miąższu spomiędzy skóry liści aloesu, jakby żelu czy galaretki... także o
delikatnym wmasowywaniu ew. mieszanek, maści, mikstur sporządzonych z
takiego miąższu. Oczywiście zgodnie z zasadami, czyli po ósemce okalającej
jakby piersi.
Rysiek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2005-01-03 14:27:56
Temat: Re: piersi problem (długawe trochę)
Oczywiście zgodnie z zasadami, czyli po ósemce okalającej
> jakby piersi.
nie sądze aby preparaty ogólnie dostepne an rynku przywróciły jedrnośc
piersi i je wypełniły ,chyba nalezałoby zapytac o jakies interwencje
chirugiczne .
oczywiscie kremy ,ćwiczenia (pływanie)i masaże są ok i nie zaszkodzą
p.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2005-01-04 11:38:31
Temat: Re: piersi problem (długawe trochę)Moze nie na temat, ale nie moge sie powstrzymac...
Twoja zona moze zazdroscic niejednej kobiecie pieknych piersi, ale niejedna
kobieta pozazdroscilaby takiego meza, wogole takie rodzinki:) W obliczu
takiej wartosci problem piersi to pestka, aczkolwiek rozumie....
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2005-01-05 07:36:17
Temat: Re: piersi problem (długawe trochę)On Tue, 4 Jan 2005, malina wrote:
> takiej wartosci problem piersi to pestka, aczkolwiek rozumie....
tez tak mysle, ale widocznie dla niej jest to wazny problem.
Co do aloesu - wlasnego pogladu nie mam ale znam osoby, ktore
na ten temat posiadaja wiedze, z tego, co wiem aloes poprawia
procesy regeneracyjne skory i tkanki podskornej ale czy az do
takiego takiego stopnia - tak przypuszczam
P.>
--
Piotr Kasztelowicz <P...@r...am.torun.pl>
http://www.am.torun.pl
http://www.am.torun.pl/~pekasz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2005-01-06 09:43:02
Temat: Re: piersi problem (długawe trochę)pamana wrote:
> Oczywiście zgodnie z zasadami, czyli po ósemce okalającej
>> jakby piersi.
>
>
> nie sądze aby preparaty ogólnie dostepne an rynku przywróciły
> jedrnośc piersi i je wypełniły ,chyba nalezałoby zapytac o jakies
> interwencje chirugiczne .
> oczywiscie kremy ,ćwiczenia (pływanie)i masaże są ok i nie zaszkodzą
> p.
ja bym była przeciwna interwencji chirurgicznej...
bo zawsze to jest sztuczne, no i zostaja blizny...
w dodatku to jest podobno bardzo bolesne...
do basenu się przychylam, woda potrafi czynić cuda, polecam też ciepłe
i zimne prysznice piersi (kończące się zimnym)
masaże - też jak najbardziej...
a co do kosmetyków, myślę że warto by było sięgnąć po jakiś produkt
firmy vichy ( w aptekach), co prawda nie są one najtańsze,ale coś za
coś...
pozdrawiam
--
e_m_i_
"Ci,co poznali mrok, światło kochają;
Oczekują świtu, nocy się lękając." Dean R. Koontz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |