Strona główna Grupy pl.sci.psychologia psycholog, terapeuta czy psychiatra?

Grupy

Szukaj w grupach

 

psycholog, terapeuta czy psychiatra?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 16


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2007-03-23 07:34:17

Temat: psycholog, terapeuta czy psychiatra?
Od: Karmakoma <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam,

Właściwie to piszę w sprawie swojej mamy. Nie wiem co robić. Ma chyba
depresję. Nie chce się jej żyć, nie widzi celu, nic ją nie cieszy. Jest
mnóstwo przyczyn. W Wigilię powiedziała mojemu mężowi (dlaczego nie mnie?),
że przegrała swoje życie. Przypuszczam, że tu chodzi o to, że małżeństwo
jej jest zdecydowanie nieudane (mąż tyran traktujący ją jak "szmatę" w
zestawieniu z moim mężem, który jest jego 100% przeciwieństwem), ma bardzo
niskie poczucie własnej wartości (właśnie przeszła na emeryturę
nauczycielską, która w jej przypadku jest tak niska, że spowodowało to
dodatkowego doła po 30 latach pracy), ma problemy z pamiecią (wczoraj mi
się przyznała, że ostatnio zgubiła się na małym osiedlu, na którym mieszka
i zapomniała drogi do domu, a było to nie po raz pierwszy), w dodatku
ostatnio ma problemy ze zdrowiem (przypuszczam, choć ona oczywiście
zaprzecza żebym się nie martwiła, że w grudniu miała usuniętą macicę),
obwinia się za całe zło świata (nawet za mój wypadek we wrześniu i kolejną
operację kręgosłupa). Próbujemy z siostrą z nią rozmawiać, ale ona nie
chce, chowa głowę w piasek, udaje, że wszystko jest w porządku. A my
widzimy jak gaśnie. Boję się, że to doprowadzi do najgorszego i chcemy jej
pomóc. Była już na jednej wizycie u psychiatry w ośrodku zdrowia, ale po
tej wizycie miała takiego doła, że już z nikim nie chciała rozmawiać. I
powiedziała, że więcej tam nie pójdzie, bo ją to za dużo kosztuje. Po raz
kolejny chowa głowę w piasek.

Proszę pomóżcie - nakierujcie nas co mamy z mamą zrobić? Gdzie ja wysłać i
jak z tego wyciągnąć?

Pozdrawiam i dziekuję,

Karmakoma.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2007-03-23 08:45:27

Temat: Re: psycholog, terapeuta czy psychiatra?
Od: "Hanka" <c...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 23 Mar, 08:34, Karmakoma <k...@g...pl> wrote:

> Właściwie to piszę w sprawie swojej mamy. Nie wiem co robić. Ma chyba
> depresję. Nie chce się jej żyć, nie widzi celu, nic ją nie cieszy. Jest
> mnóstwo przyczyn. W Wigilię powiedziała mojemu mężowi (dlaczego nie mnie?),
> że przegrała swoje życie. Przypuszczam, że tu chodzi o to, że małżeństwo
> jej jest zdecydowanie nieudane (mąż tyran traktujący ją jak "szmatę" )

Jeżeli trwała w tym związku, w jakiś sposób zgodziła się na istniejące
w nim warunki. To raz. Po drugie: nie cofnie się zaistniałych
wydarzeń, a bezustanne ich roztrząsanie wzmaga tylko ból i poczucie
bezsensu.

Moim zdaniem:
Twojej mamie potrzebna jest wielka porcja miłości i czułości. Jeśli
nie dostała tego od męża, może Wy, córki, mogłybyście zapewnić jej
choć namiastkę tego, czego tak jej brak - spokoju, miłości
bezwarunkowej, pełnej akceptacji. Tyle, że najlepiej byłoby, aby
któraś z Was zabrała mamę do siebie. Czy takie rozwiązanie wchodzi w
ogóle w grę?

Proponowałabym rozwód, ale to pewnie nie przejdzie.
Jednakże w opisanym przypadku przydałyby się rozwiązania ekstremalne,
żadne półśrodki nie dadzą rezultatu. Wizyta u specjalisty też nic nie
da, jeśli mama wróci do domu, w którym nadal będzie traktowana jak
zero. Może tylko pogorszyć sytuację, jeśli mąż przy najbliższej okazji
wytknie mamie, że jest wariatką, bo była u psychologa czy psychiatry.
I w związku z tym...(tu wstaw najbardziej prawdopodobny tekst)

> ...ma bardzo
> niskie poczucie własnej wartości (właśnie przeszła na emeryturę
> nauczycielską, która w jej przypadku jest tak niska, że spowodowało to
> dodatkowego doła po 30 latach pracy)

Proponuję, żebyście pomogły mamie w znalezieniu zajęcia dodatkowego.
Nie chodzi mi nawet o zarobkowanie, ale o poczucie przydatności - może
jakaś świetlica, biblioteka, może spotkania uniwersytetu trzeciego
wieku?

> ma problemy z pamięcią

Koniecznie lekarz - to może być poważna sprawa.

> ostatnio ma problemy ze zdrowiem (przypuszczam, choć ona oczywiście
> zaprzecza żebym się nie martwiła, że w grudniu miała usuniętą macicę),

Masz prawo, jako najbliższa rodzina, dowiedzieć się szczegółów w
szpitalu.

> Próbujemy z siostrą z nią rozmawiać, ale ona nie
> chce, chowa głowę w piasek, udaje, że wszystko jest w porządku.

I to jest najtrudniejszy moment - jeśli mama nie zechce szczerze z
Wami porozmawiać, może tak być, że pozostanie w obecnym trwaniu,
półtrwaniu w zasadzie, dochodząc w którymś momencie do rozwiązań
ostatecznych. No bo - jeśli nic nie ma sensu, to po co żyć...

Proponowałabym rozmowę z mężem - ojcem, choć, jeśli mowa o tyranii, to
pewnie uznasz, że nic z takiej rozmowy nie wyniknie. Może jednak warto
spróbować uzmysłowić ojcu, że jego żona jest w kiepskim stanie i
wymaga trochę odmiennego traktowania niż przez ostatnie lata. Jeśli
istotnie usłyszysz, że to nie jego wina, lub, że jego to nie obchodzi,
będziecie miały z siostrą podstawy do konkretnego działania.

> Była już na jednej wizycie u psychiatry w ośrodku zdrowia, ale po
> tej wizycie miała takiego doła, że już z nikim nie chciała rozmawiać.

Warto popytać, poszukać sprawdzonych terapeutów. Nie neguję poziomu
działania pracowników służby zdrowia, wiem jednak, że zawsze można
znaleźć kogoś, kto bardziej pomoże w danym przypadku. Niewykluczone,
że mamie potrzebne są konkretne leki, żeby zapewnić jej lepsze
"odbicie" do sensownego życia i działania.

> Po raz kolejny chowa głowę w piasek.

A jak wyglądają Wasze rozmowy z mamą?
Same ogólniki? Ustępowanie dla świętego spokoju? Czyjego spokoju -
mamy, ojca, czy Waszego?...

Twoja mama zakończyła pewien etap swojego życia. Podsumowała go - i
wyszło to, co wyszło. Tylko od niej zależy, czy będzie chciała coś z
tym podsumowaniem zrobić, wyciągnąć jakieś wnioski. Wy możecie jej w
tym pomóc, nakierować ewentualnie, ale sama wiesz, że ostateczne
decyzje będzie podejmować ona sama.

Przypomnij mamie przy okazji, że, będąc nauczycielką, wychowała tyle
dzieci, nie tylko swoje córki, zapytaj, czy naprawdę uważa to wszystko
za jedną wielką przegraną, uzmysłów jej, że jest Wam jeszcze bardzo
potrzebna, daj propozycje zapełnienia jej czasu.

Może rozmowy w internecie? Może pisanie pamiętnika? Takie zapisanie,
nazwanie negatywnych przeżyć, niekiedy pomaga w zamknięciu wielu
tematów. Zamiast udawania, że wszystko jest ok, bo nie jest, warto
ponazywać, sprecyzować te fatalności chociażby po to, by móc
zrozumieć, wybaczyć, zdystansować się na przyszłość.

To, co powyżej - musisz dopasować do konkretnej sytuacji, bo każdy z
nas jest inny, a Twoje widzenie związku rodziców niekoniecznie musi
być zgodne z ich postrzeganiem tego układu i z rolami, jakie w nim od
lat odgrywają. O tym też warto pamiętać.

Ale - spróbujcie mamie pomóc.
Życzę powodzenia.

Hanka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2007-03-23 08:50:50

Temat: Re: psycholog, terapeuta czy psychiatra?
Od: "PN" <s...@l...po> szukaj wiadomości tego autora

Hanka<c...@g...com>
news:1174639527.388208.50790@l77g2000hsb.googlegroup
s.com

[...]
> Może rozmowy w internecie? Może pisanie pamiętnika? Takie zapisanie,
> nazwanie negatywnych przeżyć, niekiedy pomaga w zamknięciu wielu
> tematów. Zamiast udawania, że wszystko jest ok, bo nie jest, warto
> ponazywać, sprecyzować te fatalności chociażby po to, by móc
> zrozumieć, wybaczyć, zdystansować się na przyszłość.
[...]

To akurat dość ryzykowna porada, zwłaszcza jeżeli miałby to być blog.
Zamiast odwrotu od udawania, może to być prosta droga do samookłamywania się
na większą skalę.
W tym doradzania innym "jak żyć".

PN


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2007-03-23 09:08:22

Temat: Re: psycholog, terapeuta czy psychiatra?
Od: "Hanka" <c...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 23 Mar, 09:50, "PN" <s...@l...po> wrote:
> Hanka<c...@g...com>news:1174639527.388208.5
0...@l...googlegroups.com
>
> > Może rozmowy w internecie? Może pisanie pamiętnika?

> To akurat dość ryzykowna porada, zwłaszcza jeżeli miałby to być blog.

Nie - absolutnie nie blog!
Wyłącznie dla siebie - w celu sprecyzowania sytuacji, nazwania emocji,
próby ich okiełznania i oswojenia.

> Zamiast odwrotu od udawania, może to być prosta droga do samookłamywania się
> na większą skalę.

Myślę o 100% szczerości tej osoby wobec siebie samej. Ale też - nie
wiem, czy to jeszcze jest możliwe. W przypadku wieloletniego spychania
negatywów w najdalsze zakamarki umysłu, notorycznego ich wypierania i
głoszenia całemu światu: - jest ok! - ta maska może być nie do
odspawania.

> W tym doradzania innym "jak żyć".

W tym - przodują kolorowe pisemka, nie do przebicia ;)
>
> PN

Hanka
:)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2007-03-23 09:24:29

Temat: Re: psycholog, terapeuta czy psychiatra?
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"Karmakoma" <k...@g...pl> wrote in message
news:ixba2vcxrvxn$.14f8k1spo2sj9.dlg@40tude.net...

Jakos czuje sytuacje takich ludzi jak mam i jakos wiem
co znaczy "pomoc jej" - zdajesz sobie sprawe co
bedzie znaczylo pomóc, czyli "przebudowac" takiego czlowieka?
Przebudowac jej caly system wartosci, otworza sie stare wspomnienia...
nie dziwie sie ze przy wizycie u psychiatry/psychologa jest bardziej
zdołowana.
W dodatku nie chce sie uzewnetrznic - skoro do tej pory nie umial do kogo,
to teraz bedzie jej ciezko.
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2007-03-23 09:31:53

Temat: Re: psycholog, terapeuta czy psychiatra?
Od: Karmakoma <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 23 Mar 2007 01:45:27 -0700, Hanka napisał(a):

<ciach>

>
> Moim zdaniem:
> Twojej mamie potrzebna jest wielka porcja miłości i czułości. Jeśli
> nie dostała tego od męża, może Wy, córki, mogłybyście zapewnić jej
> choć namiastkę tego, czego tak jej brak - spokoju, miłości
> bezwarunkowej, pełnej akceptacji. Tyle, że najlepiej byłoby, aby
> któraś z Was zabrała mamę do siebie. Czy takie rozwiązanie wchodzi w
> ogóle w grę?

mama od kilku lat jest "bombardowana" miłością przez nas, tj. przez córki,
ale też zięcia. angażujemy w to okazywanie sympatii także rodzinę mamy, w
stopniu, w jakim to oczywiście jest możliwe, pomaga nam najlepsza koleżanka
mamy, ale ona nie chce podejmować za nią decyzji.
>
> Proponowałabym rozwód, ale to pewnie nie przejdzie.

do tej pory były ze 2 podejścia. ale mama zadowalała się obietnicą poprawy
ze strony ojca i sytuacja wracała do punktu wyjścia. poza tym - jak sama
mówi, ona sobie nie poradzi, gdzie będzie mieszkać itd. (wymówki, bo na
wynajęcie mieszkania miałaby wystarczające środki, a nasze argumenty nie
przekonują jej). sęk w tym, że boi się zmian, a może boi się co ludzie
powiedzą?


> Jednakże w opisanym przypadku przydałyby się rozwiązania ekstremalne,
> żadne półśrodki nie dadzą rezultatu.

i tu się zgadzam. tylko problem polega na tym, że jej się już nic nie chce.
a na działania ekstremalne musi sama się zgodzić i sama przez to przejść.
ani rozwodu ani terapii nie da się przeprowadzić bez jej uczestnictwa.

<ciach>
>

> Proponuję, żebyście pomogły mamie w znalezieniu zajęcia dodatkowego.
> Nie chodzi mi nawet o zarobkowanie, ale o poczucie przydatności - może
> jakaś świetlica, biblioteka, może spotkania uniwersytetu trzeciego
> wieku?

sugerujemy, ale do niczego nie jesteśmy w stanie jej zmusić. kupiła sobie w
zeszłym roku działkę, żeby się oderwać. ale... jej mąż już zaczął
przerabiać działkę na warzywnik. z kwiatów nici, z marzeń nici, jej się nie
chce z tym walczyć, a ojciec wyśmiewa i ja i nas.

<ciach>
>>
>> Próbujemy z siostrą z nią rozmawiać, ale ona nie
>> chce, chowa głowę w piasek, udaje, że wszystko jest w porządku.
>
> I to jest najtrudniejszy moment - jeśli mama nie zechce szczerze z
> Wami porozmawiać, może tak być, że pozostanie w obecnym trwaniu,
> półtrwaniu w zasadzie, dochodząc w którymś momencie do rozwiązań
> ostatecznych. No bo - jeśli nic nie ma sensu, to po co żyć...

więc właśnie.. sęk w tym, że nie chce z nami rozmawiać. nie chce nas sobą
obciążać. tak twierdzi. nachalne wypytywanie powoduje, że się zamyka, a nie
pytanie powoduje u niej marazm. do lekarza też nie pójdzie, jeśli nie
zostanie zmuszona.
>
> Proponowałabym rozmowę z mężem - ojcem, choć, jeśli mowa o tyranii, to
> pewnie uznasz, że nic z takiej rozmowy nie wyniknie. Może jednak warto
> spróbować uzmysłowić ojcu, że jego żona jest w kiepskim stanie i
> wymaga trochę odmiennego traktowania niż przez ostatnie lata. Jeśli
> istotnie usłyszysz, że to nie jego wina, lub, że jego to nie obchodzi,
> będziecie miały z siostrą podstawy do konkretnego działania.

mamy podstawy. jego mama nic nie obchodzi. od co najmniej 15 lat jest to
małżeństwo wyłącznie na papierze. nic ich nie łączy. nienawidzą się. od lat
ze sobą nie rozmawiają, co najwyżej krzyczą, olewają się. o istotnych
sprawach, jak wyjazd np. dowiaduje się od osób trzecich (a prowadzą, można
powiedzieć wspólnie firmę).

<ciach>
> >
> Warto popytać, poszukać sprawdzonych terapeutów.

Mozesz kogoś polecić w Warszawie lub okolicach? nie chcę oddawać mamy w
ręce kogoś nieodpowiedzialnego....

<ciach>
>
> A jak wyglądają Wasze rozmowy z mamą?
> Same ogólniki? Ustępowanie dla świętego spokoju? Czyjego spokoju -
> mamy, ojca, czy Waszego?...

męczymy ją, dopytujemy, codziennie pytamy jak się czuje i co słychać.
drążymy tematy (zdrowie, praca, dom, zainteresowania i marzenia), ale ona
ciagle próbuje nas spławiać. zbyt często jej się udaje - wychodzi i tyle.
>
<ciach>
> Przypomnij mamie przy okazji, że, będąc nauczycielką, wychowała tyle
> dzieci, nie tylko swoje córki, zapytaj, czy naprawdę uważa to wszystko
> za jedną wielką przegraną, uzmysłów jej, że jest Wam jeszcze bardzo
> potrzebna, daj propozycje zapełnienia jej czasu.

ciągle z siostrą coś wymyślamy. działka, pies, SPA, proponowałyśmy
działalność charytatywną, ale ona jest taką osobą, a może jest w takim
stanie, że nie chce jej się już nic. niemoc.
>
> Może rozmowy w internecie? Może pisanie pamiętnika? Takie zapisanie,
> nazwanie negatywnych przeżyć, niekiedy pomaga w zamknięciu wielu
> tematów.

to nie przejdzie. musiałaby wtedy usiąść, zastanowić się, przemyśleć i
przyznać się przed sobą do problemów. a ona tego nie chce.

dzieki za sugestie.

pozdrowienia,

K.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2007-03-23 09:36:53

Temat: Re: psycholog, terapeuta czy psychiatra?
Od: Karmakoma <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 23 Mar 2007 10:24:29 +0100, Duch napisał(a):

> "Karmakoma" <k...@g...pl> wrote in message
> news:ixba2vcxrvxn$.14f8k1spo2sj9.dlg@40tude.net...
>
> Jakos czuje sytuacje takich ludzi jak mam i jakos wiem
> co znaczy "pomoc jej" - zdajesz sobie sprawe co
> bedzie znaczylo pomóc, czyli "przebudowac" takiego czlowieka?
> Przebudowac jej caly system wartosci, otworza sie stare wspomnienia...
> nie dziwie sie ze przy wizycie u psychiatry/psychologa jest bardziej
> zdołowana.
> W dodatku nie chce sie uzewnetrznic - skoro do tej pory nie umial do kogo,
> to teraz bedzie jej ciezko.
> Duch

Wiem, że to _bardzo_ trudne zadanie. ale nie można jej zostawić samej
sobie. chcemy z siostrą jej pomóc, ale póki co działamy po omacku, nie
jesteśmy psychologami, nie znamy się na pomaganiu ludziom. przy tym nie
chcemy zrobić jej krzywdy. wiem, ze musimy opracować plan działania i
konsekwentnie go realizować, bo mama sama sobie nie pomoże. wymaga
"popchnięcia", żeby coś zrobić i kontroli, jak uczeń, czy na pewno coś
robi.

K.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2007-03-23 09:51:13

Temat: Re: psycholog, terapeuta czy psychiatra?
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"Karmakoma" <k...@g...pl> wrote in message
news:1l8b9dj70yn4$.aitqey1y1g97$.dlg@40tude.net...

> Wiem, że to _bardzo_ trudne zadanie. ale nie można jej zostawić samej
> sobie. chcemy z siostrą jej pomóc, ale póki co działamy po omacku, nie
> jesteśmy psychologami, nie znamy się na pomaganiu ludziom. przy tym nie
> chcemy zrobić jej krzywdy. wiem, ze musimy opracować plan działania i
> konsekwentnie go realizować, bo mama sama sobie nie pomoże. wymaga
> "popchnięcia", żeby coś zrobić i kontroli, jak uczeń, czy na pewno coś
> robi.

Wlasnie, pomoc ale zeby nie zaszkodzic - dobry plan.

Tak przy okazji, mysle sobie ale nie jestem specjalista,
jesli mama mowi "zmarnowalam zycie", to byc moze nie
do konca ja od tego odciagac (w sensie "wszystko bylo dobrze"),
tylko cos takiego - "popelnilas duzo bledow, ale kto ich nie popelnia?"
albo - "popelnilas duzo bledow, bo zylas w ciezkich warunkach".
Mamie moze byc potrzebna refleksja - zreszta, to ze teraz
to wszystko do niej przychodzi (zmarnowalam zycie)
jest skutkiem tego ze ona nie dawala z tym rady wiec omijala ten "temat",
ktory byl ponad jej sily.
Teraz, jesli ma sie uzewnetrznic, zapoznac z tym "tematem" to ma poczucie
ze spotyka sie z czyms co ja przygniecie (łagodnie mówiac). No bo
w sumie zawsze ja przygniatało.
A jak mama wyobraza sobie dalsze swoje dzialanie?
Zupelnie bezradna na to co sie dzieje, czy obiera jakis kierunek?
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2007-03-23 09:57:28

Temat: Re: psycholog, terapeuta czy psychiatra?
Od: "Vicky" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Proszę pomóżcie - nakierujcie nas co mamy z mamą zrobić? Gdzie ja wysłać i
> jak z tego wyciągnąć?

Znajdźcie dobrego psychologa, najlepiej prywatnie. W przychodni zdrowia
(oczywiście nie uogólniając) każdy ma swoje 10 minut.
Czego można dowiedzieć się o człowieku który ma opowiedzieć większość życia
w 10 minut?? Chyba niewiele. Do tego dochodzi niechęć pacjenta do
opowiadania o swoich koszmarach obcej osobie...
Może warto zapłacić ta 100 i postarać się żeby mama posiedziała tam z
godzinę. Nakłonić ją żeby spróbowała jeszcze raz - to bardzo ważne!!
Poza tym zróbcie wszystko by wyszła do ludzi. Może poszukajcie jakiegoś
klubu seniora w pobliżu jej miejsca zamieszkania. Jeśli jest przemoc w
rodzinie (bo piszesz o mężu tyranie) należy to zgłosić. Przemoc nie tylko
może być fizyczna ale i psychiczna. Kiedy wchodzi sie w wiek emerytalny
często występuje depresja, dlatego dobrze by było żeby mam zanlazła sobie
jakieś zajęcie albo hobby.

Pozdrawiam
Vicky


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2007-03-23 10:17:34

Temat: Re: psycholog, terapeuta czy psychiatra?
Od: "Hanka" <c...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 23 Mar, 10:31, Karmakoma <k...@g...pl> wrote:

> ... do lekarza też nie pójdzie, jeśli nie zostanie zmuszona.

Przyszło mi na myśl, że trzeba - oprócz zadbania o stan psychiczny -
bardzo dokładnie przebadać mamę pod względem fizycznym, że tak to
nazwę. Na własnej skórze przekonałam się kiedyś, co znaczy brak
pewnych mikroelementów w organizmie i jaki to może mieć wpływ na
psychikę.

Co do terapii w Warszawie - to nie moje okolice, ale może ktoś się
odezwie i poda Ci namiary.

> męczymy ją, dopytujemy, codziennie pytamy jak się czuje i co słychać.
> drążymy tematy (zdrowie, praca, dom, zainteresowania i marzenia), ale ona
> ciągle próbuje nas spławiać. zbyt często jej się udaje - wychodzi i tyle.

A może zmienić to o 180 stopni? Przez parę dni nie dzwonić, nie pytać,
może sama coś wtedy powie?
I - co powie? Może zacznie się martwić o Was?

(pamiętnik)
> to nie przejdzie. musiałaby wtedy usiąść, zastanowić się, przemyśleć i
> przyznać się przed sobą do problemów. a ona tego nie chce.

Może też być typową _męczennicą_ i godzić się z tym stanem, trwać w
rezygnacji, bo tak ma być.

> dzięki za sugestie.

Powodzenia.

Hanka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

dlaczego aż tyle nieba?
Krew z krwi naszej... ;)
Re: Być razem
Być razem
Jaka propozycja literatury do pracy mgr ??

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »