| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-04-17 10:00:37
Temat: szamba-łamba
Był zwyczajny kwietniowy poranek. W Kowalewie zapchało się szambo.
- Będziemy za 5 minut - zachrząkał głos w słuchawce.
Ekipa przepychaczy niebawem była na miejscu. A byli to: stary
doświadczony w przepychaniu majster, najlepszy na całą okolicę i jego
pomocnik-praktykant, który właśnie przyuczał się do zawodu.
Podeszli pod wylot. Fetor unosił się potworny, żołądki podchodziły pod
gardło.
- Patrz i ucz się! - zawołał majster zakasując rękawy.
Majster zanurzył się w szambie po same uszy. Zabulgotało. Zakotłowało
się. Praktykant patrzył z przerażeniem.
- Siedemnastkę! - krzyczy majster...
Młodzian podaje posłusznie klucz zatykając nos i załzawione oczy.
- Czternastkę! - woła dalej majster..
Emocje sięgają zenitu. Powietrze jest coraz cięższe. Fetor staje się już
tak niemiłosierny, że nawet muchy, które zleciały się tu chyba z całego
powiatu wydają się latać ospale i bzyczeć niemrawo.
- Francuza!
Chłopak blady jak ściana podaje klucz...
Po kilku chwilach słychać dwa tępe uderzenia i zbawienne bulgotanie.
Całe szambo powoli spływa ukazując ociekające szlamem ciało majstra.
Tylko jedna jednyna rzecz nie pasuje do tego odrażającego obrazka.
To uśmiech majstra. Szczery. Rzadko promienieje na jego twarzy. Uśmiech,
który ukazuje się na twarzy zawsze wtedy gdy wykona dobrą robotę.
Uśmiech zadowolenia.
- A ty patrz i ucz się... bo całe życie będziesz klucze podawał -
zawołał majster - a teraz już czas wrócić do szarej codzienności...
Tak. Przepychanie szamb to niezwykle ciężka robota. najważniejsze to
robić dokładnie to co się lubi. z pasją.
Zdrówko
Albert
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |