| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2010-04-14 22:21:03
Temat: szkocka baśń na polską nutęwychyliłem właśnie trzeci kieliszek szkockiej - a z braku lodu piłem ją
tak, jak należy pić czystą wódkę, czyli do dna. dobra szkocka whisky -
trzykrotnie destylowana o jasnosłomkowej barwie - zaczęła już swoje harce w
moim organizmie.
na moim biurku leżał nieprzeczytany "piesek przydrożny" miłosza.
nieprzeczytany - ponieważ nie udało mi się za pierwszym podejściem doznać
uczucia euforii lub chociażby zaciekawienia. więc ostał się na biurku jak
ta niepotrzebna cegła na budowie. i czekał dnia, aż pomaszeruje ze swoim
tymczasowym panem do swojego domu - miejskiej biblioteki.
teraz, kiedy to piszę, obecność czwartego kieliszka wydaje mi się
niezbędna. obecność w moim wnętrzu - więc dopełniam procedury i dopełniam
naczynko - tylko po to, aby za chwilę opróżnić je z jasnosłomkowej
zawartości. ot - koło historii - budujemy coś tylko po to, aby to zniszczyć
i na gruzach zbudować rzecz następną.
za oknami rozgorzał spór o pochówek naszego jaśnie panującego do soboty
prezydenta. staram się wyciszać emocje, które cisną mi się do gardła w
związku z tymi wydarzeniami. prawdziwy mężczyzna nie daje się bowiem uwieść
emocjom - taką drogę pozostawia raczej kobietom - swoim matkom, żonom i
kochankom. no chyba, że pochyli się nazbyt nad wódką - tak, wtedy emocje
niosą go jak nieposkromiony ogier początkującego jeźdźca.
kiedy widzę ten spór - muszę skorzystać z dobrodziejstwa płynącego z
doświadczenia szkockich gorzelników. ta obca ingerencje w polskie sprawy
jest przyjmowana przeze mnie z otwartymi ramionami. bierzcie i pijcie z
tego wszyscy, albowiem to co się właśnie stało nie da się wytłumaczyć
matematycznymi zawiłościami logicznych koniunkcji czy alternatyw.
braliście kiedyś do ręki biblię, otwierając ja na chybił-trafił?
tak - dla żartów, albo poważnie - po to aby zobaczyć - jaki przekaz będzie
nam dany - "z góry"?
na moim biurku leżał "piesek przydrożny" miłosza - nie wiem czy już o tym
wspominałem. powodowany impulsem, chwyciłem książkę i otworzyłem ją tedy na
pierwszej lepszej stronie.
kochani...
nie wiem jak powiedzieć wam coś, co zdaje się tkwić w innym wymiarze.
czy wyznajecie wiarę w przypadki?
słuchajcie, co czesław miłosz wyszeptał do mnie, obracając się z boku na
bok w swojej krypcie na skałce.
***
baśń
katedra była gotycka, ale zbudowana w dziewiętnastym wieku i następnie
pomniejszona przez otaczające ją wieżowce. chór dziecięcy śpiewał "kyrie"
haydna i słowa psalmu 19 o niebiosach opowiadających chwałę boga. następnie
poeci, jeden po drugim, recytowali wiersze ich zmarłego przyjaciela,
wsparte psalmem 26 prośbą do pana zastępów o opiekę nad nim, tym, który nie
zasiadał z ludźmi kłamstwa i nie obcował z obłudnikami. odmówiono modlitwy
oraz grano muzykę haydna, purcella i mozarta.
nieliczni pośród tysiąca osób zgromadzonych w katedrze wiedzieli, dlaczego
tak właśnie urządzono obrzęd żałobny. ten poeta pochodził z kraju, w kórym
bardziej niż zbrodnicza tyrania dokuczała mu powszechna brzydota i
wulgarność. jego otoczenie przyjmowało ja jako najzupełniej naturalną, on
natomiast, cienkoskóry i wybredny, zgrzytał zębami i nie umiał powściągac
swojego gniewu. na próżno próbowął zamykać uszy na papkę słów wzmacnianych
przez głośniki i na lejącą się z nich lepką muzykę romantycznych
kompozytorów albo pokrewne jej cygańskie romanse. te dźwięki łączyły się
dla niego z ogólną szarością, brudem i zapachem gotowanej kapusty. wreszcie
znalazł schronienie na wyspie książek i płyt, którą wymyślił z kilkoma
przyjaciółmi. czytali angielskich poetów metafizycznych i słuchali
zdobytych z trudem płyt barokowej muzyki.
państwo nie lubiło poety, bo jego widoczną odrazę tłumaczyło na swoją
modłę, czyli politycznie. został więc wygnany i swoje wygnanie przyjął
pogodnie, bo nagle, po raz pierwszy w życiu, poczuł się normalnie, otoczony
ludźmi, widokami, zapachami nie powodującymi spazmatycznych odruchów.
zyskał zagranicą wielką sławę i występował publicznie w obronie poezji oraz
wszelkiej sztuki, twierdząc, że w całych dziejach obcowania z ludźmi
estetyka zawsze poprzedza etykę. do swego kraju wrócić nie zamierzał i
słusznie będzie miał swój grób w mieście vivaldiego.
***
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2010-04-14 23:17:58
Temat: Re: szkocka baśń na polską nutęDnia Thu, 15 Apr 2010 00:21:03 +0200, tren R napisał(a):
> za oknami rozgorzał spór o pochówek naszego jaśnie panującego do soboty
> prezydenta. staram się wyciszać emocje, które cisną mi się do gardła w
> związku z tymi wydarzeniami. prawdziwy mężczyzna nie daje się bowiem uwieść
> emocjom - taką drogę pozostawia raczej kobietom - swoim matkom, żonom i
> kochankom. no chyba, że pochyli się nazbyt nad wódką - tak, wtedy emocje
> niosą go jak nieposkromiony ogier początkującego jeźdźca.
> kiedy widzę ten spór - muszę skorzystać z dobrodziejstwa płynącego z
> doświadczenia szkockich gorzelników. ta obca ingerencje w polskie sprawy
> jest przyjmowana przeze mnie z otwartymi ramionami. bierzcie i pijcie z
> tego wszyscy, albowiem to co się właśnie stało nie da się wytłumaczyć
> matematycznymi zawiłościami logicznych koniunkcji czy alternatyw.
To co opisujesz, to typowy dla mężczyzn (w naszym kraju) sposób walki z
depresją - przez alkohol. Było kilka bardzo ciekawych artykułów na temat
depresji ostatnio w jakiejś prasie kobiecej.
> braliście kiedyś do ręki biblię, otwierając ja na chybił-trafił?
> tak - dla żartów, albo poważnie - po to aby zobaczyć - jaki przekaz będzie
> nam dany - "z góry"?
Tak.
Poszedłem do pokoju, chwyciłem książkę i otworzyłem, na chybił trafił.
Wcale nie jest to książka o rytuałach pogrzebowych, jej tytuł brzmi
"Turkusowa grzywa śnieżnego lwa. Buddyjskie opowieści z Tybetu"
Cytuję oto, co się ukazało 'z góry', str. 158:
"W Tybecie pochówek zmarłych polegał na oddaniu ciała we władanie żywiołów,
gdyż w tej mroźnej, górskiej krainie trudno było grzebać czy kremować ciała
zmarłych - podłoże było zmarznięte i skaliste, drewno na opał zaś niełatwe
do zdobycia. Poprzez poćwiartowanie i rozrzucenie szczątków umożliwiano
również zmarłemu niesienie pożytku głodnym dzikim zwierzętom."
--
Redart, co zmienił ksywkę na mniej krwistą
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2010-04-14 23:21:34
Temat: Re: szkocka baśń na polską nutęDnia 15-kwiecień-10, zażółcony wlazł między psychopatów i wykrakał:
> Dnia Thu, 15 Apr 2010 00:21:03 +0200, tren R napisał(a):
>
>> za oknami rozgorzał spór o pochówek naszego jaśnie panującego do soboty
>> prezydenta. staram się wyciszać emocje, które cisną mi się do gardła w
>> związku z tymi wydarzeniami. prawdziwy mężczyzna nie daje się bowiem uwieść
>> emocjom - taką drogę pozostawia raczej kobietom - swoim matkom, żonom i
>> kochankom. no chyba, że pochyli się nazbyt nad wódką - tak, wtedy emocje
>> niosą go jak nieposkromiony ogier początkującego jeźdźca.
>> kiedy widzę ten spór - muszę skorzystać z dobrodziejstwa płynącego z
>> doświadczenia szkockich gorzelników. ta obca ingerencje w polskie sprawy
>> jest przyjmowana przeze mnie z otwartymi ramionami. bierzcie i pijcie z
>> tego wszyscy, albowiem to co się właśnie stało nie da się wytłumaczyć
>> matematycznymi zawiłościami logicznych koniunkcji czy alternatyw.
>
> To co opisujesz, to typowy dla mężczyzn (w naszym kraju) sposób walki z
> depresją - przez alkohol. Było kilka bardzo ciekawych artykułów na temat
> depresji ostatnio w jakiejś prasie kobiecej.
>
>> braliście kiedyś do ręki biblię, otwierając ja na chybił-trafił?
>> tak - dla żartów, albo poważnie - po to aby zobaczyć - jaki przekaz będzie
>> nam dany - "z góry"?
> Tak.
> Poszedłem do pokoju, chwyciłem książkę i otworzyłem, na chybił trafił.
> Wcale nie jest to książka o rytuałach pogrzebowych, jej tytuł brzmi
> "Turkusowa grzywa śnieżnego lwa. Buddyjskie opowieści z Tybetu"
> Cytuję oto, co się ukazało 'z góry', str. 158:
>
> "W Tybecie pochówek zmarłych polegał na oddaniu ciała we władanie żywiołów,
> gdyż w tej mroźnej, górskiej krainie trudno było grzebać czy kremować ciała
> zmarłych - podłoże było zmarznięte i skaliste, drewno na opał zaś niełatwe
> do zdobycia. Poprzez poćwiartowanie i rozrzucenie szczątków umożliwiano
> również zmarłemu niesienie pożytku głodnym dzikim zwierzętom."
i co z tego wynika?
nic, jak zwykle z buddyzmu.
zero treści, całkowite rozmycie sensu.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2010-04-14 23:32:11
Temat: Re: szkocka baśń na polską nutę
tren R napisał(a):
> wychyli�em w�a�nie trzeci kieliszek szkockiej - a z braku lodu pi�em j�
> tak, jak nale�y pi� czyst� w�dk�, czyli do dna. dobra szkocka whisky -
> trzykrotnie destylowana o jasnos�omkowej barwie - zacz�a ju� swoje harce w
> moim organizmie.
>
> na moim biurku le�a� nieprzeczytany "piesek przydro�ny" mi�osza.
> nieprzeczytany - poniewa� nie uda�o mi si� za pierwszym podej�ciem dozna�
> uczucia euforii lub chocia�by zaciekawienia. wi�c osta� si� na biurku jak
> ta niepotrzebna ceg�a na budowie. i czeka� dnia, a� pomaszeruje ze swoim
> tymczasowym panem do swojego domu - miejskiej biblioteki.
>
> teraz, kiedy to pisz�, obecno�� czwartego kieliszka wydaje mi si�
> niezb�dna. obecno�� w moim wn�trzu - wi�c dope�niam procedury i
dope�niam
> naczynko - tylko po to, aby za chwil� opr�ni� je z jasnos�omkowej
> zawarto�ci. ot - ko�o historii - budujemy co� tylko po to, aby to zniszczy�
> i na gruzach zbudowa� rzecz nast�pn�.
>
> za oknami rozgorza� sp�r o poch�wek naszego ja�nie panuj�cego do soboty
> prezydenta. staram si� wycisza� emocje, kt�re cisn� mi si� do gard�a w
> zwi�zku z tymi wydarzeniami. prawdziwy m�czyzna nie daje si� bowiem
uwie��
> emocjom - tak� drog� pozostawia raczej kobietom - swoim matkom, �onom i
> kochankom. no chyba, �e pochyli si� nazbyt nad w�dk� - tak, wtedy emocje
> nios� go jak nieposkromiony ogier pocz�tkuj�cego je�d�ca.
>
> kiedy widz� ten sp�r - musz� skorzysta� z dobrodziejstwa p�yn�cego z
> do�wiadczenia szkockich gorzelnik�w. ta obca ingerencje w polskie sprawy
> jest przyjmowana przeze mnie z otwartymi ramionami. bierzcie i pijcie z
> tego wszyscy, albowiem to co si� w�a�nie sta�o nie da si� wyt�umaczy�
> matematycznymi zawi�o�ciami logicznych koniunkcji czy alternatyw.
>
> brali�cie kiedy� do r�ki bibli�, otwieraj�c ja na chybi�-trafi�?
> tak - dla �art�w, albo powa�nie - po to aby zobaczy� - jaki przekaz
b�dzie
> nam dany - "z g�ry"?
>
> na moim biurku le�a� "piesek przydro�ny" mi�osza - nie wiem czy ju� o tym
> wspomina�em. powodowany impulsem, chwyci�em ksi��k� i otworzy�em j�
tedy na
> pierwszej lepszej stronie.
>
> kochani...
> nie wiem jak powiedzieďż˝ wam coďż˝, co zdaje siďż˝ tkwiďż˝ w innym wymiarze.
>
> czy wyznajecie wiarďż˝ w przypadki?
> s�uchajcie, co czes�aw mi�osz wyszepta� do mnie, obracaj�c si� z boku
na
> bok w swojej krypcie na ska�ce.
>
> ***
>
> ba��
>
> katedra by�a gotycka, ale zbudowana w dziewi�tnastym wieku i nast�pnie
> pomniejszona przez otaczaj�ce j� wie�owce. ch�r dzieci�cy �piewa�
"kyrie"
> haydna i s�owa psalmu 19 o niebiosach opowiadaj�cych chwa�� boga.
nast�pnie
> poeci, jeden po drugim, recytowali wiersze ich zmar�ego przyjaciela,
> wsparte psalmem 26 pro�b� do pana zast�p�w o opiek� nad nim, tym, kt�ry
nie
> zasiada� z lud�mi k�amstwa i nie obcowa� z ob�udnikami. odm�wiono
modlitwy
> oraz grano muzykďż˝ haydna, purcella i mozarta.
>
> nieliczni po�r�d tysi�ca os�b zgromadzonych w katedrze wiedzieli, dlaczego
> tak w�a�nie urz�dzono obrz�d �a�obny. ten poeta pochodzi� z kraju, w
k�rym
> bardziej ni� zbrodnicza tyrania dokucza�a mu powszechna brzydota i
> wulgarno��. jego otoczenie przyjmowa�o ja jako najzupe�niej naturaln�, on
> natomiast, cienkosk�ry i wybredny, zgrzyta� z�bami i nie umia�
pow�ci�gac
> swojego gniewu. na pr�no pr�bow�� zamyka� uszy na papk� s��w
wzmacnianych
> przez g�o�niki i na lej�c� si� z nich lepk� muzyk� romantycznych
> kompozytor�w albo pokrewne jej cyga�skie romanse. te d�wi�ki ��czy�y
siďż˝
> dla niego z og�ln� szaro�ci�, brudem i zapachem gotowanej kapusty. wreszcie
> znalaz� schronienie na wyspie ksi��ek i p�yt, kt�r� wymy�li� z
kilkoma
> przyjaci�mi. czytali angielskich poet�w metafizycznych i s�uchali
> zdobytych z trudem p�yt barokowej muzyki.
>
> pa�stwo nie lubi�o poety, bo jego widoczn� odraz� t�umaczy�o na swoj�
> mod��, czyli politycznie. zosta� wi�c wygnany i swoje wygnanie przyj��
> pogodnie, bo nagle, po raz pierwszy w �yciu, poczu� si� normalnie, otoczony
> lud�mi, widokami, zapachami nie powoduj�cymi spazmatycznych odruch�w.
> zyska� zagranic� wielk� s�aw� i wyst�powa� publicznie w obronie
poezji oraz
> wszelkiej sztuki, twierdz�c, �e w ca�ych dziejach obcowania z lud�mi
> estetyka zawsze poprzedza etyk�. do swego kraju wr�ci� nie zamierza� i
> s�usznie b�dzie mia� sw�j gr�b w mie�cie vivaldiego.
>
> ***
Bardzo ciekawe,, estetyka wyprzedza etykę,, aaa jakie
głebokie...twardy morderca powie/ nie zabijam kobiet i dzieci /
dlaczego zabija z łatwością facetów, a kobiet i dzieci się wzdryga
zabić? A bo kobieta i dziecko są słabi, a słabość to urok, urok który
odsuwa broń od ich skroni. Ciekawe, że podobając się można wygrać o
wiele więcej niż walcząc.;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2010-04-15 06:25:40
Temat: Re: szkocka baśń na polską nutę
Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
news:119ch63ku3zhq.dlg@trenerowa.karma...
>> "W Tybecie pochówek zmarłych polegał na oddaniu ciała we władanie
>> żywiołów,
>> gdyż w tej mroźnej, górskiej krainie trudno było grzebać czy kremować
>> ciała
>> zmarłych - podłoże było zmarznięte i skaliste, drewno na opał zaś
>> niełatwe
>> do zdobycia. Poprzez poćwiartowanie i rozrzucenie szczątków umożliwiano
>> również zmarłemu niesienie pożytku głodnym dzikim zwierzętom."
>
> i co z tego wynika?
> nic, jak zwykle z buddyzmu.
> zero treści, całkowite rozmycie sensu.
Nie dziwi mnie Twoja reakcja. Ten opis, skrajny z punktu widzenia
kulury eurochrześcijańskiej, i w ogóle nie przebija się do Twojej
świadomości.
W naszej kulturze istnieje silna presja, by konkretne, fizyczne
miejsca pochówku robić bardzo konkretnymi miejscami pamięci
- rodzinnej, społecznej, narodowej.
W Tybecie robi się to inaczej. Po prostu. I dlatego tam taki konflikt,
jak u nas - o miejsce pochówku - w ogóle by nie powstał. Sępy,
które czekają na szczątki - są wszędzie. Są niewybredne i wdzięczne.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2010-04-15 07:56:02
Temat: Re: szkocka baśń na polską nutę
Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
news:1ixl94mbhf73x$.dlg@trenerowa.karma...
> wychyliłem właśnie trzeci kieliszek szkockiej - a z braku lodu piłem ją
Ba, a ja słuchałam przed snem Kronik Jakuba Wędrowycza.
Mam napisać co Pilipiuk wyszeptał mi na ucho?
MK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2010-04-15 07:57:55
Temat: Re: szkocka baśń na polską nutę
Użytkownik "zażółcony" <z...@y...on.pl> napisał w wiadomości
news:hq6bgf$ru2$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
> news:119ch63ku3zhq.dlg@trenerowa.karma...
>
>>> "W Tybecie pochówek zmarłych polegał na oddaniu ciała we władanie
>>> żywiołów,
>>> gdyż w tej mroźnej, górskiej krainie trudno było grzebać czy kremować
>>> ciała
>>> zmarłych - podłoże było zmarznięte i skaliste, drewno na opał zaś
>>> niełatwe
>>> do zdobycia. Poprzez poćwiartowanie i rozrzucenie szczątków umożliwiano
>>> również zmarłemu niesienie pożytku głodnym dzikim zwierzętom."
>>
>> i co z tego wynika?
>> nic, jak zwykle z buddyzmu.
>> zero treści, całkowite rozmycie sensu.
>
> Nie dziwi mnie Twoja reakcja. Ten opis, skrajny z punktu widzenia
> kulury eurochrześcijańskiej, i w ogóle nie przebija się do Twojej
> świadomości.
> W naszej kulturze istnieje silna presja, by konkretne, fizyczne
> miejsca pochówku robić bardzo konkretnymi miejscami pamięci
> - rodzinnej, społecznej, narodowej.
>
> W Tybecie robi się to inaczej. Po prostu. I dlatego tam taki konflikt,
> jak u nas - o miejsce pochówku - w ogóle by nie powstał. Sępy,
> które czekają na szczątki - są wszędzie. Są niewybredne i wdzięczne.
>
Mam problem z chodzeniem na grób Taty - przez silną świadomość, że on gdzieś
JEST.
Groby wydają mi się takie..... niepotrzebne, skoro i tak jesteśmy przecież
bardziej Duchem, niż ciałem.
MK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2010-04-15 08:29:42
Temat: Re: szkocka baśń na polską nutę
Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
news:hq6gqo$ec0$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
> news:1ixl94mbhf73x$.dlg@trenerowa.karma...
>> wychyliłem właśnie trzeci kieliszek szkockiej - a z braku lodu piłem ją
>
> Ba, a ja słuchałam przed snem Kronik Jakuba Wędrowycza.
>
> Mam napisać co Pilipiuk wyszeptał mi na ucho?
A dlaczego nie ? ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2010-04-15 08:35:55
Temat: Re: szkocka baśń na polską nutęW Usenecie Vilar <v...@U...TO.op.pl> tak oto plecie:
>
> Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
> news:1ixl94mbhf73x$.dlg@trenerowa.karma...
>> wychyliłem właśnie trzeci kieliszek szkockiej - a z braku lodu piłem ją
>
> Ba, a ja słuchałam przed snem Kronik Jakuba Wędrowycza.
To ciekawe zjawisko. U mnie w kanciastej szklaneczce pomieszkiwał Jim
Kukurydznik.
> Mam napisać co Pilipiuk wyszeptał mi na ucho?
A czytać i tak przecież nie umiem.
Qra, btw najgorszą dla whisky profanacją jest dosmaczać ją lodem
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2010-04-15 08:47:52
Temat: Re: szkocka baśń na polską nutęDnia 15-kwiecień-10, zażółcony wlazł między psychopatów i wykrakał:
> Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
> news:119ch63ku3zhq.dlg@trenerowa.karma...
>
>>> "W Tybecie pochówek zmarłych polegał na oddaniu ciała we władanie
>>> żywiołów,
>>> gdyż w tej mroźnej, górskiej krainie trudno było grzebać czy kremować
>>> ciała
>>> zmarłych - podłoże było zmarznięte i skaliste, drewno na opał zaś
>>> niełatwe
>>> do zdobycia. Poprzez poćwiartowanie i rozrzucenie szczątków umożliwiano
>>> również zmarłemu niesienie pożytku głodnym dzikim zwierzętom."
>>
>> i co z tego wynika?
>> nic, jak zwykle z buddyzmu.
>> zero treści, całkowite rozmycie sensu.
>
> Nie dziwi mnie Twoja reakcja. Ten opis, skrajny z punktu widzenia
> kulury eurochrześcijańskiej, i w ogóle nie przebija się do Twojej
> świadomości.
ależ przebija się drogi redarcie.
zapytałem tylko - jakiż sens ma cytowanie mi tego fragmentu.
mają kaczyńskiego oddać żywiołom?
co chciałeś mi przez to powiedzieć?
nie dorabiaj mi gęby :)
> W naszej kulturze istnieje silna presja, by konkretne, fizyczne
> miejsca pochówku robić bardzo konkretnymi miejscami pamięci
> - rodzinnej, społecznej, narodowej.
w buddyźmie istnieje silna presja, by pochówek zmarłych polegał na oddaniu
ciała we władanie żywiołów. oprócz oczywiście tego, że - tak jak cytujesz -
w tybecie była twarda ziemia i zdaje się dlatego truposzczaków nie
zakopywali tylko utleniali.
> W Tybecie robi się to inaczej. Po prostu. I dlatego tam taki konflikt,
> jak u nas - o miejsce pochówku - w ogóle by nie powstał. Sępy,
> które czekają na szczątki - są wszędzie. Są niewybredne i wdzięczne.
po prostu? ot tak inaczej się robi? a u nas jest presja?
przeczyść se czakry czy cuś :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |