« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-10-16 16:18:05
Temat: toksyczni rodzice/tesciowe (dlugie i smutne)Rodzice mojego meza sa mistrzami chaosu - czego się nie dotkna, popadaja w
tarapaty. Generalnie ich problemem jest zycie ponad stan i zle ustawione
priorytety np. kupno nowego samochodu na kredyt w sytuacji, gdy od kilku
miesiecy nie placa czynszu. Laduja się w interesy, na których się nie znaja
i bardzo szybko prowadzi to do katastrof. niestety, tesciowa jest
wyszczekana, awanturnicza osoba, przy tym mocno zakompleksiona. nie przynosi
skutku tlumaczenie jej czegokolwiek. tesc jest pod calkowitym jej wplywem,
mimo, ze on również ponosi konsekwencje jej decyzji. przy tym on on jest
bardzo slaby psychicznie, latwo popada w depresje.
mój maz przechodzil rozne stany - najpierw ilekroc prosili (żądali?...),
dawal im pieniadze, w wiekszosci przypadkow na wieczne nieoddanie. niestety,
żądania zrobily się coraz czestsze, kwoty coraz wyzsze. zaczal odmawiac.
obydwoje zauwazylismy, ze dawanie im pieniedzy nie przynosi zadnego skutku.
oni nie ucza się na bledach, tylko je powielaja. wydaje mi się, ze
ewentualna wygrana 6-tka w toto-lotka przyniosla by im wiecej klopotow niż
jej brak. pisze caly czas o nich w liczbie mnogiej, ale praktycznie wszelkie
decyzje podejmuje tesciowa. ja zas chcialabym się skupic na tesciu. dzwoni
on, przyjezdza, placze, ze się zabije, jak mu się nie pozyczy pieniedzy. dla
mnie za kazdym razem jest to szok totalny, bo moja rodzina jest - ze tak się
wyraze - normalna. moi rodzice nie trwonia pieniedzy, mimo, ze niewiele
zarabiaja, potrafia sobie odlozyc na nowe meble czy wakacje nad morzem. ja
zachowanie tescia odbieram jako pelne desperacji wolanie o pomoc. gdyby
chcial popelnic samobojstwo, zaplanowalby to po cichu i zrobilby. ale on o
tym mowi. zachowuje się troche jak dziecko, bo traktowany jest przez swoja
zone jak dziecko...
co byscie zrobili na naszym miejscu? czy uwazacie, tak jak ja, ze pozyczanie
im pieniedzy wpedza ich w wieksze klopoty? dodam, ze mozliwosci pozyczania
czy raczej dawania im przez nas pieniedzy sa mocno ograniczone - nie
jestesmy jakimis bogaczami, borykamy się z kredytem, dzieki któremu mamy
kawalerke. dajemy sobie rade, ale nie stac nas na finasowanie ich porazek.
ich żądania powoduja tez bunt, bo ile można pomagac doroslym ludziom.
obecnie prowadza maly sklepik. zatrudniaja kilku pracownikow, na których ich
nie stac, bo sklep nie przynosi az takich dochodow. w zeszlym miesiacu ktos
z rodziny się zlamal i pozyczyl im pieniadze na pensje dla tych pracownikow.
w tym miesiacu problem się powtorzyl.....tesciowa nie chce slyszec o
zwolnieniu tych pracownikow, bo to ktos znajomy i z rodziny. twierdzi, ze te
osoby maja zla sytuacje zyciowa, a zapomina, w jakiej ona jest sytuacji. mi
się wydaje, ze tu wychodza kompleksy - ona się nie przyzna swoim pracownikom
do tego, ze jej nie wyszlo. oczywiście pensje wyplaca im z utargu, który
jest zobowiazana przekazywac do centrali tego sklepu. wszelkie proby
tlumaczenia jej prostych ekonomicznych zaleznosci koncza się awantura,
placzem i zgrzytaniem zebow... probowalismy im nawet tlumaczyc, ze maja
calkiem niemale emerytury - na potrzeby w ich wieku oraz oplaty wystarczy,
by zyc.
ja osobiscie bardzo się boje, ze tesc nie będzie w kolko straszyl, ze sobie
cos zrobi, ale naprawde odbierze sobie zycie. chyba kazdego cos takiego by
tąpnelo, tym bardziej, ze tesciowa znajdzie od razu winnych - wyrodne
dzieci, które nie daly pieniedzy. tak już było kiedys, jak ich eksmitowala
spoldzielnia z 70-metrowego mieszkania do obecnego - 30-metrowego. tesciowej
nawet przez mysl nie przeszlo, ze to jej wina, ze doprowadzila do takiej
sytuacji, mimo, ze jeszcze wtedy obydwoje pracowali na etacie. tesciowa od
razu uczynila winnym mojego meza - bo przeciez mogl wziąć kredyt i splacic
dlug w ich spoldzielni. moi tesciowie sa jak morderczy bluszcz - oplataja,
az braknie tchu.
czy ktos z was ma pomysl, jak wyjsc z tej -moim zdaniem patowej -
sytuacji?....
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2002-10-16 18:53:19
Temat: Re: toksyczni rodzice/tesciowe (dlugie i smutne)Sytuacja chyba dobrze mi znana. Rodzice na nic nie mają pieniędzy, na obiady
brakuje, a właśnie pojechali po odtwarzacz DVD bo kolega ojca taki ma i on
tez chce. Matce pomysł się nie podoba, ale nie protestuje. To jakiś
patalogiczny związek.
Nie pożyczamy im pieniędzy. Uważamy, że to ich sprawa, co zrobią ze swoim
życiem. Są dorośli i jeśli cos się stanie niedobrego, sami poniosą
konsekwencje swoich czynów.
Dorota
Użytkownik "rena" <r...@p...pl> napisał w wiadomości
news:aok3fs$1672$1@foka.acn.pl...
> Rodzice mojego meza sa mistrzami chaosu - czego się nie dotkna, popadaja w
> tarapaty. Generalnie ich problemem jest zycie ponad stan i zle ustawione
> priorytety np. kupno nowego samochodu na kredyt w sytuacji, gdy od kilku
> miesiecy nie placa czynszu. Laduja się w interesy, na których się nie
znaja
> i bardzo szybko prowadzi to do katastrof. niestety, tesciowa jest
> wyszczekana, awanturnicza osoba, przy tym mocno zakompleksiona. nie
przynosi
> skutku tlumaczenie jej czegokolwiek. tesc jest pod calkowitym jej wplywem,
> mimo, ze on również ponosi konsekwencje jej decyzji. przy tym on on jest
> bardzo slaby psychicznie, latwo popada w depresje.
>
>
>
> mój maz przechodzil rozne stany - najpierw ilekroc prosili (żądali?...),
> dawal im pieniadze, w wiekszosci przypadkow na wieczne nieoddanie.
niestety,
> żądania zrobily się coraz czestsze, kwoty coraz wyzsze. zaczal odmawiac.
> obydwoje zauwazylismy, ze dawanie im pieniedzy nie przynosi zadnego
skutku.
> oni nie ucza się na bledach, tylko je powielaja. wydaje mi się, ze
> ewentualna wygrana 6-tka w toto-lotka przyniosla by im wiecej klopotow niż
> jej brak. pisze caly czas o nich w liczbie mnogiej, ale praktycznie
wszelkie
> decyzje podejmuje tesciowa. ja zas chcialabym się skupic na tesciu. dzwoni
> on, przyjezdza, placze, ze się zabije, jak mu się nie pozyczy pieniedzy.
dla
> mnie za kazdym razem jest to szok totalny, bo moja rodzina jest - ze tak
się
> wyraze - normalna. moi rodzice nie trwonia pieniedzy, mimo, ze niewiele
> zarabiaja, potrafia sobie odlozyc na nowe meble czy wakacje nad morzem. ja
> zachowanie tescia odbieram jako pelne desperacji wolanie o pomoc. gdyby
> chcial popelnic samobojstwo, zaplanowalby to po cichu i zrobilby. ale on o
> tym mowi. zachowuje się troche jak dziecko, bo traktowany jest przez swoja
> zone jak dziecko...
>
>
>
> co byscie zrobili na naszym miejscu? czy uwazacie, tak jak ja, ze
pozyczanie
> im pieniedzy wpedza ich w wieksze klopoty? dodam, ze mozliwosci pozyczania
> czy raczej dawania im przez nas pieniedzy sa mocno ograniczone - nie
> jestesmy jakimis bogaczami, borykamy się z kredytem, dzieki któremu mamy
> kawalerke. dajemy sobie rade, ale nie stac nas na finasowanie ich porazek.
> ich żądania powoduja tez bunt, bo ile można pomagac doroslym ludziom.
>
>
>
> obecnie prowadza maly sklepik. zatrudniaja kilku pracownikow, na których
ich
> nie stac, bo sklep nie przynosi az takich dochodow. w zeszlym miesiacu
ktos
> z rodziny się zlamal i pozyczyl im pieniadze na pensje dla tych
pracownikow.
> w tym miesiacu problem się powtorzyl.....tesciowa nie chce slyszec o
> zwolnieniu tych pracownikow, bo to ktos znajomy i z rodziny. twierdzi, ze
te
> osoby maja zla sytuacje zyciowa, a zapomina, w jakiej ona jest sytuacji.
mi
> się wydaje, ze tu wychodza kompleksy - ona się nie przyzna swoim
pracownikom
> do tego, ze jej nie wyszlo. oczywiście pensje wyplaca im z utargu, który
> jest zobowiazana przekazywac do centrali tego sklepu. wszelkie proby
> tlumaczenia jej prostych ekonomicznych zaleznosci koncza się awantura,
> placzem i zgrzytaniem zebow... probowalismy im nawet tlumaczyc, ze maja
> calkiem niemale emerytury - na potrzeby w ich wieku oraz oplaty wystarczy,
> by zyc.
>
>
>
> ja osobiscie bardzo się boje, ze tesc nie będzie w kolko straszyl, ze
sobie
> cos zrobi, ale naprawde odbierze sobie zycie. chyba kazdego cos takiego by
> tąpnelo, tym bardziej, ze tesciowa znajdzie od razu winnych - wyrodne
> dzieci, które nie daly pieniedzy. tak już było kiedys, jak ich eksmitowala
> spoldzielnia z 70-metrowego mieszkania do obecnego - 30-metrowego.
tesciowej
> nawet przez mysl nie przeszlo, ze to jej wina, ze doprowadzila do takiej
> sytuacji, mimo, ze jeszcze wtedy obydwoje pracowali na etacie. tesciowa od
> razu uczynila winnym mojego meza - bo przeciez mogl wziąć kredyt i splacic
> dlug w ich spoldzielni. moi tesciowie sa jak morderczy bluszcz - oplataja,
> az braknie tchu.
>
>
>
> czy ktos z was ma pomysl, jak wyjsc z tej -moim zdaniem patowej -
> sytuacji?....
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2002-10-16 19:52:44
Temat: Re: toksyczni rodzice/tesciowe (dlugie i smutne)
> Rodzice mojego meza sa mistrzami chaosu - czego się nie dotkna, popadaja w
> tarapaty. Generalnie ich problemem jest zycie ponad stan i zle ustawione
> priorytety
Nie tak dawno czytałam tutaj niemal identyczną historię o wspaniałych
rodzicach. Nieodpowiedzialnośc parodziesięciolatków to chyba jakaś zaraza.
:-/
> czy ktos z was ma pomysl, jak wyjsc z tej -moim zdaniem patowej -
> sytuacji?....
Odpowiedź z dystansu: Uciec jak najdalej od nich albo zerwać kontakty pod
jakimś pretekstem. Tak byłoby najbezpieczniej dla was, choć pewnie brzmi
nierealnie.
--
Renya
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2002-10-16 20:01:22
Temat: Re: toksyczni rodzice/tesciowe (dlugie i smutne)czesc.
jesli naprawde chcecie pomoc rodzicom, nie obawiajac sie o przetrwonienie
kolejnej pozyczki, mozecie postawic sprawe jasno. jesli maja jakies
rachunki, np.do zaplaty rate za kredyt, poproscie o odcinek i wplaccie ja
osobiscie. moze taki sposob poskutkuje. na pewno nie zaszkodzi sprobowac.
powinniscie tez porozmawiac o sytuacji w rodzinie i postawic sprawe jasno.
albo... albo (czyt. albo pozyczamy i placimy rachunki (z pozytkiem dla
wszystkich) albo do widzenia i nie poruszamy juz wiecej tego tematu).
ciekawa jestem, czy przes waszym slubem tez byly takie sytuacje?
pozdrawiam. Beata
Użytkownik "rena" <r...@p...pl> napisał w wiadomości
news:aok3fs$1672$1@foka.acn.pl...
> Rodzice mojego meza sa mistrzami chaosu - czego się nie dotkna, popadaja w
> tarapaty. Generalnie ich problemem jest zycie ponad stan i zle ustawione
> priorytety np. kupno nowego samochodu na kredyt w sytuacji, gdy od kilku
> miesiecy nie placa czynszu. Laduja się w interesy, na których się nie
znaja
> i bardzo szybko prowadzi to do katastrof. niestety, tesciowa jest
> wyszczekana, awanturnicza osoba, przy tym mocno zakompleksiona. nie
przynosi
> skutku tlumaczenie jej czegokolwiek. tesc jest pod calkowitym jej wplywem,
> mimo, ze on również ponosi konsekwencje jej decyzji. przy tym on on jest
> bardzo slaby psychicznie, latwo popada w depresje.
>
>
>
> mój maz przechodzil rozne stany - najpierw ilekroc prosili (żądali?...),
> dawal im pieniadze, w wiekszosci przypadkow na wieczne nieoddanie.
niestety,
> żądania zrobily się coraz czestsze, kwoty coraz wyzsze. zaczal odmawiac.
> obydwoje zauwazylismy, ze dawanie im pieniedzy nie przynosi zadnego
skutku.
> oni nie ucza się na bledach, tylko je powielaja. wydaje mi się, ze
> ewentualna wygrana 6-tka w toto-lotka przyniosla by im wiecej klopotow niż
> jej brak. pisze caly czas o nich w liczbie mnogiej, ale praktycznie
wszelkie
> decyzje podejmuje tesciowa. ja zas chcialabym się skupic na tesciu. dzwoni
> on, przyjezdza, placze, ze się zabije, jak mu się nie pozyczy pieniedzy.
dla
> mnie za kazdym razem jest to szok totalny, bo moja rodzina jest - ze tak
się
> wyraze - normalna. moi rodzice nie trwonia pieniedzy, mimo, ze niewiele
> zarabiaja, potrafia sobie odlozyc na nowe meble czy wakacje nad morzem. ja
> zachowanie tescia odbieram jako pelne desperacji wolanie o pomoc. gdyby
> chcial popelnic samobojstwo, zaplanowalby to po cichu i zrobilby. ale on o
> tym mowi. zachowuje się troche jak dziecko, bo traktowany jest przez swoja
> zone jak dziecko...
>
>
>
> co byscie zrobili na naszym miejscu? czy uwazacie, tak jak ja, ze
pozyczanie
> im pieniedzy wpedza ich w wieksze klopoty? dodam, ze mozliwosci pozyczania
> czy raczej dawania im przez nas pieniedzy sa mocno ograniczone - nie
> jestesmy jakimis bogaczami, borykamy się z kredytem, dzieki któremu mamy
> kawalerke. dajemy sobie rade, ale nie stac nas na finasowanie ich porazek.
> ich żądania powoduja tez bunt, bo ile można pomagac doroslym ludziom.
>
>
>
> obecnie prowadza maly sklepik. zatrudniaja kilku pracownikow, na których
ich
> nie stac, bo sklep nie przynosi az takich dochodow. w zeszlym miesiacu
ktos
> z rodziny się zlamal i pozyczyl im pieniadze na pensje dla tych
pracownikow.
> w tym miesiacu problem się powtorzyl.....tesciowa nie chce slyszec o
> zwolnieniu tych pracownikow, bo to ktos znajomy i z rodziny. twierdzi, ze
te
> osoby maja zla sytuacje zyciowa, a zapomina, w jakiej ona jest sytuacji.
mi
> się wydaje, ze tu wychodza kompleksy - ona się nie przyzna swoim
pracownikom
> do tego, ze jej nie wyszlo. oczywiście pensje wyplaca im z utargu, który
> jest zobowiazana przekazywac do centrali tego sklepu. wszelkie proby
> tlumaczenia jej prostych ekonomicznych zaleznosci koncza się awantura,
> placzem i zgrzytaniem zebow... probowalismy im nawet tlumaczyc, ze maja
> calkiem niemale emerytury - na potrzeby w ich wieku oraz oplaty wystarczy,
> by zyc.
>
>
>
> ja osobiscie bardzo się boje, ze tesc nie będzie w kolko straszyl, ze
sobie
> cos zrobi, ale naprawde odbierze sobie zycie. chyba kazdego cos takiego by
> tąpnelo, tym bardziej, ze tesciowa znajdzie od razu winnych - wyrodne
> dzieci, które nie daly pieniedzy. tak już było kiedys, jak ich eksmitowala
> spoldzielnia z 70-metrowego mieszkania do obecnego - 30-metrowego.
tesciowej
> nawet przez mysl nie przeszlo, ze to jej wina, ze doprowadzila do takiej
> sytuacji, mimo, ze jeszcze wtedy obydwoje pracowali na etacie. tesciowa od
> razu uczynila winnym mojego meza - bo przeciez mogl wziąć kredyt i splacic
> dlug w ich spoldzielni. moi tesciowie sa jak morderczy bluszcz - oplataja,
> az braknie tchu.
>
>
>
> czy ktos z was ma pomysl, jak wyjsc z tej -moim zdaniem patowej -
> sytuacji?....
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2002-10-16 20:13:35
Temat: Re: toksyczni rodzice/tesciowe (dlugie i smutne)> jesli naprawde chcecie pomoc rodzicom, nie obawiajac sie o przetrwonienie
> kolejnej pozyczki, mozecie postawic sprawe jasno. jesli maja jakies
> rachunki, np.do zaplaty rate za kredyt, poproscie o odcinek i wplaccie ja
> osobiscie. moze taki sposob poskutkuje. na pewno nie zaszkodzi sprobowac.
nie stac nas na placenie ich zycia. czynsz, telefony komorkowe, benzyna,
kredyty...cale szczescie, ze nas nie stac, bo gdybym miala oplacac ich
fanaberie, to chyba by mnie szlag trafil:(
> powinniscie tez porozmawiac o sytuacji w rodzinie i postawic sprawe jasno.
> albo... albo (czyt. albo pozyczamy i placimy rachunki (z pozytkiem dla
> wszystkich) albo do widzenia i nie poruszamy juz wiecej tego tematu).
biezace placenie tez by nie rozwiazalo problemu, bo np. czynsz nie jest
placony juz z pol roku...
> ciekawa jestem, czy przes waszym slubem tez byly takie sytuacje?
byly. ale oni mnie niewiele obchodza. ja cierpie patrzac, jak moj maz
cierpi. miota sie. chce im pomoc, ale ani pieniadze, ani dlugie i zmudne
rozmowy nie sa rozwiazaniem. jak grochem o sciane.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2002-10-16 20:15:49
Temat: Re: toksyczni rodzice/tesciowe (dlugie i smutne)> Są dorośli i jeśli cos się stanie niedobrego, sami poniosą
> konsekwencje swoich czynów.
tez tak uwazam. tylko tu zabrnelo juz to tak daleko, ze mimo, ze ich nie
lubie, czuje sie nieswojo myslac, ze tesc targnie sie na swoje zycie, bo
tesciowej nie udal sie interes jej zycia.
chyba jednak pojde do psychologa (btw - mozecie w wwie kogos polecic?...).
moze uczucie, ze zrobilismy wszystko, co moglismy ukoi niepokoj w sercu...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2002-10-16 20:22:54
Temat: Re: toksyczni rodzice/tesciowe (dlugie i smutne)> Odpowiedź z dystansu: Uciec jak najdalej od nich albo zerwać kontakty pod
> jakimś pretekstem. Tak byłoby najbezpieczniej dla was, choć pewnie brzmi
> nierealnie.
nierealne. gdyby byla taka mozliwosc, to kupilabym im bilet do australi czy
nawet na marsa - byle w jedna strone. to bardzo trudne nie ulec
manipulacjom, kiedy robia to ludzie najblizsi.
moi tesciowie zrobili mojemu mezowi w zyciu tyle swinstw, ze az przykro bylo
by to tu pisac i bylby to caly elaborat. ale on jest tak cholernie rodzinny,
jest idealnym synem i wnuczkiem. powiedzialabym: wymarzonym. bardzo mi
przykro, ze akurat jemu trafila sie taka rodzina. dziwnie to sie w zyciu
uklada. ja jestem nierodzinna, jeden z numerow tesciow i wykreslilabym ich
ze swojego zycia. moj maz nie. nie jest to kwestia pepowiny, on ma odcieta.
ale oni naporawde bardzo perfidnie zyruja na jego uczuciach.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2002-10-17 10:28:10
Temat: Re: toksyczni rodzice/tesciowe (dlugie i smutne)Rena, koniecznie, ale to koniecznie przeczytaj książkę "Toksyczni teściowie"
Susan Forward. Jest tam opisany IDENTYCZNY przypadek. Gorąco polecam.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2002-10-17 13:09:48
Temat: Re: toksyczni rodzice/tesciowe (dlugie i smutne)
Użytkownik "Kini " <k...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:aom3bq$gqd$1@news.gazeta.pl...
> Rena, koniecznie, ale to koniecznie przeczytaj książkę "Toksyczni
teściowie"
> Susan Forward. Jest tam opisany IDENTYCZNY przypadek. Gorąco polecam.
Abstrahując od rzeczywiście paskudnych teściów reny: wg kryteriów S. Foward
KAŻDY jest osobnikiem toksycznym, tak jak wg K. Horney każdy jest
"osobowością neurotyczną". "Toksyczność" jest pojęciem szalenie rozciągliwym
i pojemnym. Możemy do niej zaliczyć wszystko, co nam u innych nie odpowiada.
;-)
Ola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2002-10-17 17:32:00
Temat: Re: toksyczni rodzice/tesciowe (dlugie i smutne)
Użytkownik "rena" <r...@p...pl> napisał w wiadomości
news:aokh9f$fj$1@foka.acn.pl...
> > >
> > ciekawa jestem, czy przes waszym slubem tez byly takie sytuacje?
>
> byly. ale oni mnie niewiele obchodza. ja cierpie patrzac, jak moj maz
> cierpi. miota sie. chce im pomoc, ale ani pieniadze, ani dlugie i zmudne
> rozmowy nie sa rozwiazaniem. jak grochem o sciane.
>
> może po prostu czas na to, by Twój mąż odciął się zupełnie od tej rodziny?
Wiem, że czasami może ucierpirć na tym wasze dziecko (dzieci), lecz
pamiętaj, że to Wy z mężem tworzycie teraz jedną rodzinę, i to o Was należy
się troszczyć, o relacje między Wami, a nie o rodziców. Oni już swoje
przeżyli, sami nawarzyli sobie piwa, pozwólcie im go wypić.
Nie wiem, jak bardzo mąż jest z nimi związany, lecz mam nadzieję, że będzie
mógł to zrobić. Przecież sama piszesz, że nie raz próbowaliście pomóc, a
pomóc można tylko tym, którzy sami chcą sovbie pomóc, inaczej nie ma to
sensu. Spróbójcie ograniczyć kontakt z teściami, poprzez np. nieotwieranie
drzwi, wychodzenie. A tak a propos teścia, to masz racje, to czyste granie
na uczuciach. Czy sądzisz, że jeśli powiesz mu w prost: " Idź się zabić
człowieku, bo tylko to ci zostało, jeśli nie potrafisz się wziąć w garść i
przystopować żonę z wydatkami!" to on tak postąpi? Nie sądzę, bardzo trudno
podjąć i dokonać takiej zbrodni.
Napisz, proszę, czy znalazłaś i jak rozwiązałaś ten problem.
Pozdrawiam.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |