Strona główna Grupy pl.sci.psychologia (wizja po północy)

Grupy

Szukaj w grupach

 

(wizja po północy)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-07-18 22:24:00

Temat: (wizja po północy)
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ostatnio nie wiele się dzieje - czas płynie, a wydarzenia przemijają. W tak
mało skomplikowanym obwodzie życia czuję się jak ryba w wodzie, lub na
pustyni (moje odczucia są mieszane; raz jestem tylko sobą, a innym razem
jestem sobą obserwowanym z boku - nie wiem tylko, które z tych moich
jestestw jest lepsze, właściwsze).
Na ten obwód życia wpływają jeszcze pewne czynniki, które są kwestią
indywidualną, i które nie zawsze są wychwytywane. Ja mam takich czynników
kilka, na przykład: sztuka, ojciec, wiedza. One mnie prowadzą w nieznanym mi
kierunku; ufam im jednak, i wierzę, że są przejawem przeznaczenia, które
dokądby mnie nie doprowadziło, jest w końcu moim przeznaczeniem.
Po takich chwilach wzniosłej zadumy przychodzą zawsze chwile nostalgii. Moje
chwile nostalgii są bardzo nostalgiczne, aż za nadto, i dlatego nie jestem
przekonany co do ich intencji. Odbieram je tak, jakby one chciały mnie
zgładzić, i powstrzymać. Pamiętam jednak o doświadczeniu, jakie ze sobą
niosą, i o próbach, które niektórym z tych chwil towarzyszą.
Ale nie wszystko jest takie proste, jakby mogło się wydawać, że może się
wydawać. Za każdym postępkiem, za każdą myślą, za każdym oddechem, czai się
ludzkość, a ludzkość jest zła. Pamiętając o tym, pamiętam też i o mojej
niedoskonałości. Wiem, że jestem omylny, wiem, że ulegam pokusom; walczę z
tym jednak, i przeciwstawiam się do końca. Nieczęsto wygrywam, nawet powiem,
że wygrywam rzadko.
Bracia zabijają braci tylko w ostateczności, lub gdy nadarzy się atrakcyjna
okazja. Wierząc w te słowa, wierzę też w ludzi; wierzę w ich dobroć, wierzę
w ich rozsądek. Płacę za to wysoką cenę - każdego dnia ją płacę. Nie liczę
na to, że kiedyś się to zwróci, a nawet jeśli się zwróci, nie urosnę w
pychę - nie możliwe jest zepsucie mnie do końca.

N.




--
www.nawrocki.art.pl - psycho circus project

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-07-18 22:45:34

Temat: Re: (wizja po północy)
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "nawrocki"

nie doczytałem,
co Cię boli?


ett


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-18 23:40:42

Temat: Re: (wizja po północy)
Od: "Vicky" <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


> na to, że kiedyś się to zwróci, a nawet jeśli się zwróci, nie urosnę w
> pychę - nie możliwe jest zepsucie mnie do końca.

Apetyt rośnie w miare jedzenia :)
Gdybyś teraz wygrał w totka pokaźną sumę zmieniłbyś się ....?
Powiesz pewnie że nie ..
Nie chodzi o zepsucie .. ale każdemu się wydaje że nie możliwe jest się
zmienić
tak jakby tego nie chciał ... ale jednak tak się dzieje .. dlaczego?

Pozdrawiam
Vicky


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-18 23:58:27

Temat: Re: (wizja po północy)
Od: KOMINEK <k...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora

w <news:bf9s78$amr$1@news.onet.pl>
nawrocki napisał(a):

Kiedys z tego wyrosniesz.
--
KOMINEK [uowca uosi]
Skargi, wnioski, propozycje: k...@e...pl
G-Gadu-1209534 [czynne cala dobe]

W nastepnym wcieleniu bede soba

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-19 01:45:32

Temat: Re: (wizja po północy)
Od: "cbnet" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

nawrocki:
> ... Odbieram je tak, jakby one chciały mnie zgładzić, i powstrzymać.
> Pamiętam jednak o doświadczeniu, jakie ze sobą niosą, i o próbach,
> które niektórym z tych chwil towarzyszą.
> Wierząc w te słowa, wierzę też w ludzi; wierzę w ich dobroć, wierzę
> w ich rozsądek. Płacę za to wysoką cenę - każdego dnia ją płacę.

Kapitalny material na katolika z takich jak Ty. :)

> Nie liczę na to, że kiedyś się to zwróci, a nawet jeśli się zwróci,
> nie urosnę w pychę - nie możliwe jest zepsucie mnie do końca.

Tu takze resztki Twego instynktu Cie nie zawodza. ;)
Oczekiwanie ze w zamian za zaniechania (doslownie: dziadostwa)
jakich dokonujesz gwalcac wlasna osobowosc spotka Cie jakas
~nagroda byloby juz maksymalnie zalosne.

Czarek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-19 11:55:58

Temat: Re: (wizja po północy)
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

> co Cię boli?

Świat jest dla mnie jak płaszczka latająca w wodzie oceanu; faluje, zmienia
kształty, ale zawsze jest tylko światem, i zawsze zbudowany jest z tych
samych części. Odpowiednie nachylenie się, zmiana postrzegania myśli,
spojrzenie przez jakiś pryzmat - to wszystko zamydla racjonalność, z jaką
wydaje się, że powinienem patrzeć na świat. Widzę rzeczy, których nie ma, a
widzę je, bo chcę je widzieć.
Oto prawda przyświecająca mi w mojej dalszej drodze życia. Jest ona
drogowskazem, a jednocześnie balastem. Prowadzi mnie często na manowce
egzystencji, jednocześni pokazując błędne wnioski mojej percepcji otoczenia.
To boli, ale jest to ból zawodu...

pzdr.
Ł

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-19 12:00:41

Temat: Re: (wizja po północy)
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Gdybyś teraz wygrał w totka pokaźną sumę zmieniłbyś się ....?

Przestałem się już przyzwyczajać do rzeczy materialnych. Tak dawno nie
miałem większej ilości pieniędzy, że gdybym nawet wygrał w totka, nie
wiedziałbym co z tą wygraną zrobić.
Woda sodowa uderzająca do głowy - to chyba miałaś na myśli. Mi woda nie
uderza; kiedyś tak, ale to minęło, wraz ze zrozumieniem, że wszystko
ulatuje, nic nie trwa wiecznie, i że wszystko można stracić.
Nie widzę przeciwwskazań, które mogłyby hamować przejęcie przeze mnie dużej
ilości pieniędzy. Pamiętam jednak o jednym: bogaci będą się bogacić, a
biedni ubożeć.

pzdr.
Ł

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-19 12:03:11

Temat: Re: (wizja po północy)
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Kiedys z tego wyrosniesz.

A jeśli nie zdążę, to czy będę żałował? Podobno na łożu śmierci nie żałuje
się tego, co się uczyniło, tylko tego, czego się nie uczyniło. Wolałbym
żałować tego, że nie wyrosłem, niż tego, że jednak wyrosłem... a może
powinno być odwrotnie...

pzdr.
Ł

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-19 13:35:52

Temat: Re: (wizja po północy)
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Tu takze resztki Twego instynktu Cie nie zawodza. ;)
> Oczekiwanie ze w zamian za zaniechania (doslownie: dziadostwa)
> jakich dokonujesz gwalcac wlasna osobowosc spotka Cie jakas
> ~nagroda byloby juz maksymalnie zalosne.

Żałosne jest udawać siebie, gdy się nie wie, kim się jest. Oczekiwania
dzielą się na bierne i czynne, czego chyba nie muszę Ci tłumaczyć. Świat nie
idzie, ani nawet nie płynie do przodu - on pełznie jak ślimak, i pokrywa
śluzem wszystko, co napotka na swojej drodze. Tym śluzem jest współczesne
człowieczeństwo zpopularyzowane przez kulturę, która sama nie wie czym jest,
i udaje, że jest tym, co widzimy patrząc na nią:



(...)

- A więc on rzeczywiście w ogóle nie mówi? - spytał Chemik
- Mówi! Ten kaszel któryście słyszeli, to właśnie mowa. Jedno kaszlnięcie to
całe zdanie wyrzucane z wielkim przyśpieszeniem. Nagraliśmy je na taśmę -
rozkłada się na widmo częstotliwości.
- A! Więc to jest mowa na zasadzie inodulowanej częstości drgań dźwiękowych?
- Raczej szmerów. Jest bezdźwięczna. Dźwiękami wyrażają wyłącznie uczucia,
stany emocjonalne.
A te organy elektryczne - czy są ich bronią?
- Nie wiem. Ale możemy go spytać.
Pochylił się, wyciągnął spomiędzy papierów dużą planszę, na której widniał
schematyczny, pionowy przekrój dubelta, wskazał dwa podłużne segmentowane
twory w jego wnętrzu i zbliżając usta do mikrofonu powiedział:
- Broń?
Głośnik umieszczony drugiej strony, naprzeciw leżącego, skrzeknął. Dubelt
który uniósł nieznacznie mały tors, gdy weszli nowi ludzie, trwał przez
chwilę beż ruchu, patem zakaszlał
- Broń - nie - zaskrzypiał głośnik. - Liczne obroty planetarne - niegdyś -
broń.
Dubelt kaszlnął.
- Organ-rudyment - ewolucji - biologicznej -wtórna - adaptacja -
cywilizacja - wyskrzypiał martwo, baz żadnej intonacji głośnik
- No, no - mruknął Inżynier. Chemik stał zasłuchany ze zmrużonymi oczami.
- A więc naprawdę! - wyrwało się Koordynatorowi Opanował się. - Jak
przedstawia się ich nauka? - spytał.
- Z naszego punktu widzenia - dziwacznie - powiedział Fizyk. Wstał z
kolan. - Nie wyeliminuję tego przeklętego skrzypienia - rzucił
Cybernetyko-xvi. - Wielkie wiadomości w dziedzinie fizyki klasycznej -
podjął. Optyka, elektryczność mechanika, W specyficznym połączeniu z
chemią - cos w rodzaju mechanochemii. Tam mają ciekawe osiągnięcia,
- No?! - rzucił się naprzód Chemik.
- Szczegóły potem. Mamy wszystko utrwalone, nie bój się. W drugą stronę
poszli z tych wyjściowych pozycji do teorii informacji. Ale studiowanie jej
jest u nich, poza specjalnymi placówkami, zakazane. Najgorzej wygląda ich
atomistyka, zwłaszcza chemia jądrowa.
- Czekaj - jak to zakazane? - zdziwił się Inżynier.
- Po prostu nie wolno prowadzić takich badań.
- Kto tego zabrania?
- To skomplikowana sprawa i mało co jeszcze pojmujemy - wtrącił Doktor. -
Najgorzej orientujemy się wciąż w ich dynamice społecznej.
- Zdaje się, że do badań jądrowych brakło im bodźców - powiedział Fizyk. -
Nie odczuwają niedoboru energetycznego.
- Ależ skończmy pierwej z jednym! Więc jakże to jest z tymi zakazywanymi
badaniami?
- Siadajcie - będziemy pytali dalej - powiedział Cybernetyk. Koordynator
zbliżył twarz do mikrofonu, tamten powstrzymał go.
- Czekaj. Trudność polega na tym, że im zawilsza konstrukcja zdania, tym
bardziej rozsypuje się kalkulatorowi gramatyka. Zdaje się- poza tym, że
analizator dźwięków jest za mało selektywny. Często dostajemy po prostu
rebusy, sami zresztą zobaczycie.
- Na planecie jest was - wielu - powoli i wyraźnie powiedział Fizyk. - Jaka
jest struktura dynamiczna - was wielu - na planecie?
Głośnik szczęknął dwa razy i urwał. Dubelt dość długo nie odzywał się. Potem
zakaszlał ochryple.
- Struktura dynamiczna - podwójna. Relacja -podwójna - zamamrotał głośnik. -
Społeczeństwo - sterowane - centralnie - cała planeta.
- Doskonałe! - zawołał Inżynier. Jak pozostali dwaj nowi uczestnicy badania,
zdradzał duże podniecenie. Tamci, może wskutek zmęczenia, siedzieli bez
ruchu, z obojętnymi twarzami.
- Kto rządzi społeczeństwem? Kto jest na szczycie, jeden osobnik czy
grupa? - spytał Koordynator zbliżając usta do mikrofonu. Głośnik trzeszczał,
rozległo się przeciągłe buczenie i czerwony wskaźnik mignął parę razy na
tablicy aparatu.
- Tak pytać nie można - pospieszył z wyjaśnieniem Cybernetyk. - Jeżeli
mówisz "na szczycie, to jest przenośnia i nie ma odpowiednika w słowniku
kalkulatora. Czekaj, spróbuję.
Pochylił się do przodu.
- Jak wielu jest was u steru społeczeństwa? Jeden? Kilku? Wielka liczba?
Głośnik szybko skrzeknął.
- A ster to nie przenośnia? - spytał Koordynator. Cybernetyk potrząsnął
głową.
- Termin z zakresu teorii informacji - zdążył odpowiedzieć w momencie, gdy
dubelt odezwał się, i głośnik tłumaczył, wyrzucając miarowo:
- Jeden - kilku - wielu - ster - nie wiadomo. Nie - wiadomo - powtórzył.
- Jak to nie wiadomo? Co to ma znaczyć? -pytał zaskoczony Koordynator.
- Zaraz się dowiemy.
- Nie wiadomo tobie - czy - nie wiadomo -żadnemu - na planecie? - powiedział
w mikrofon. Dubelt odpowiedział i kalkulator, tłumacząc, wyrzucał przez
głośnik:
- Relacja -- dynamiczna - podwójna. Wiadomo - jedno -- jest. Wiadomo -
drugie - nie jest.
- Nic nie rozumiem! - Koordynator patrzał na pozostałych - a wy?
- Zaczekaj - powiedział Cybernetyk, wpatrzony w dubelta, który powoli
zbliżył jeszcze raz twarz do swojego mikrofonu i kaszlnął dwa razy.
Kalkulator podjął:
- Wiele obrotów planety - niegdyś - sterowanie centralne rozłożone. Pauza.
Jeden dubelt - jeden ster. Pauza. Sto trzynaście obrotów planety tak jest.
Pauza. Sto jedenasty obrót planety - jeden dubelt - ster - śmierć. Pauza.
Inny jeden - ster -śmierć. Pauza. Jeden - jeden - śmierć. Pauza. Potem -
jeden dubelt ster - nie wiadomo - kto. Nie wiadomo - kto - ster. Wiadomo -
centralny - ster. Pauza. Nie wiadomo - kto - ster. Pauza.
- Tak, to rzeczywiście rebus - powiedział Koordynator. - I co z tym robicie?
- To nie żaden rebus - odparł Cybernetyk. - Powiedział, że do roku sto
trzynastego, licząc od dziś, mieli rząd centralny wieloosobowy. "Sterowanie
centralne rozłożone". Potem nastąpiły rządy jednostek - przypuszczam, że coś
w rodzaju monarchii albo tyranii. W latach 112 i 111 - oni liczą od chwili
obecnej, teraz jest rok zerowy - nastąpiły jakieś gwałtowne przewroty
pałacowe. Czterech władców zmieniło się w ciągu dwu lat, kończąc panowanie
śmiercią - oczywiście, nie śmiercią naturalną. Potem pojawił się nowy władca
i nie wiadomo, kto nim był. Wiadomo było, że istnieje, ale nie wiedzieli,
kto to jest.
- Jak to - anonimowy władca? - zdumiał się Inżynier.
- Widocznie. Postaramy się dowiedzieć więcej.
Zwrócił się do mikrofonu.
- Teraz wiadomo że jeden osobnik jest u steru społeczeństwa, ale nie
wiadomo, kto to jest? Czy tak? - spytał. Kalkulator zachrząkal niewyraźnie,
dubelt odkaszlnął, jakby się zawahał, znowu kilka razy kaszlał i głośnik
odpowiedział.
- Nie. Nie tak, Pauza. Sześćdziesiąt obrotów planety - wiadomo, jeden dubelt
centralny ster. Pauza. Potem wiadomo, żaden. Pauza. Nikt. Nikt centralny
ster. Tak wiadomo. Nikt ster. Pau2a.
- Teraz to i ja nie rozumiem - przyznał Fizyk. Cybernetyk siedział pochylony
przed aparatem, zgarbił się, gryzł wargi.
- Czekajcie.
- Informacja powszechna - jest taka - że nie ma centralnej władzy? Tak? -
powiedział do mikrofonu. - A realność jest taka, że jest centralna władza.
Tak?
Kalkulator porozumiewał się z dubeltem, wymieniając skrzekliwe odgłosy.
Czekali, z głowami pochylnymi w stronę głośnika.
- Taka prawda. Tak. Pauza. Kto informacja -jest centralny ster, ten - jest,
nie ma - Kto informacja - taka - ten jest, nie ma. Ten, niegdyś jest, potem
nie ma.
Popatrzyli na siebie w milczeniu.
- Kto mówi, że istnieje władza, sam przestaje istnieć. Tak powiedział? -
półgłosem odezwał się Inżynier. Cybernetyk skinął wolno głową.
- Ależ to niemożliwe! - zawołał Inżynier. -Przecież władza ma swoją
siedzibę, musi wydawać zarządzenia, ustawy, muszą istnieć jej organy
wykonawcze, hierarchicznie niższe, wojsko - przecież spotkaliśmy ich
zbrojnych - Fizyk położył mu rękę na ramieniu. Inżynier umilkł. Dubelt
pokaszliwał dłuższą chwilę. Zielone oko kalkulatora szybko trzepotało.
Mruczał. Brzęczał prądem. Głośnik odezwał się:
- Informacja - podwójna. Pauza. Jedna informacja kto - ten jest. Pauza.
Druga informacja -kto - ten niegdyś jest, potem nie ma. Pauza.
- Istnieje informacja, która jest blokowana? -spytał w mikrofon Fizyk. - Czy
tak? Kto stawia pytania z zakresu tej informacji - temu grozi śmierć, czy
tak?
Znowu słychać było po drugiej stronie aparatu skrzypiący głośnik i
pokaszliwanie dubelta.
- Nie. Nie tak. Pauza. - odpowiedział kalkulator swoim obojętnym głosem.
Miarowo oddzielał od siebie słowa. - Kto niegdyś jest, potem nie ma -ten nie
śmierć. Pauza.
Odetchnęli.
- A więc nie kara śmierci! - zawołał Inżynier. -Spytaj go, co się dzieje z
takimi - zwrócił się do Cybernetyka.
- Obawiam się, że to się nie da zrobić - powiedział Cybernetyk, ale
Koordynator i Inżynier upierali się przy tym pytaniu, rzucił więc:
- Jak chcecie. Dobrze, ale nie odpowiadam za rezultat.
- Jaka jest przyszłość tego, kto rozpowszechnia
informację blokowaną? - powiedział do mikrofonu. Chrypliwy dialog
kalkulatora ze spoczywającym
bezwładnie dubeltem trwał dosyć długo. Na koniec głośnik odezwał się:
- Ten kto taka informacja inkorporowany samosterowna grupa nie wiadomy
stopień prawdopodobieństwo degeneracja zakres pauza. Efekt kumulatywny brak
terminu adaptacja taka konieczność walka spowolnienie siły potencjał brak
terminu pauza. Niewielka liczba obroty planetarne śmierć pauza.
- Co powiedział? - zwrócili się jednocześnie Chemik, Koordynator i Inżynier
do Cybernetyka. Ten wzruszył ramionami.
- Pojęcia nie mam. Mówiłem wam, że to się nie da zrobić. To problem zbyt
skomplikowany. Musimy posuwać się stopniowo. Domyślam się, że los takiego
osobnika nie jest godny pozazdroszczenia. Czeka go przedwczesna śmierć,
ostatnie zdanie było zupełnie przejrzyste, ale jaki jest mechanizm całego
procesu, nie wiem. Jakieś samosterowne grupy - naturalnie można na ten temat
stawiać hipotezy, ale dowolnych kombinacji mam raczej dość.
- Dobrze - powiedział Inżynier - to spytaj go o tę fabrykę na północy.
- Pytaliśmy już - odparł Fizyk. - To także bardzo skomplikowana sprawa. Na
ten temat mamy taką teorię...
- Jak to teorię?! Nie odpowiedział wam wyraźnie? - wtrącił Koordynator. .
- Nie, bo to też zatrąca o zjawiska wyższego rzędu. Co cip samej fabryki,
została porzucona w okresie, gdy miała rozpocząć produkcję." To wiemy
całkiem dokładnie. Gorzej z wiedzą o przyczynach, dla których się tak stało.
Blisko pięćdziesiąt lat temu został u nich wprowadzony plan rekonstrukcji
biologicznej. Przebudowy cielesnych funkcji -może także kształtów - to
ciemna historia. Całą niemal ludność planety w ciągu szeregu lat poddano
serii zabiegów. Chodziło, jak się zdaje, o przebudowę nie tyle pokolenia
żyjącego, co następnych, przez sterowane mutacje komórek rozrodczych. Tak to
sobie tłumaczymy. W zakresie biologii porozumienie jest bardzo trudne.
- Jaka to miała być przebudowa? W jakim kierunku? - spytał Koordynator.
- Tego nie udało się ustalić - odparł Fizyk.
- No, coś jednak wiemy .- nie zgodził się z nim Cybernetyk. - Biologia, w
szczególności badania procesów życiowych, ma u nich osobliwy charakter, jak
gdyby doktrynalny, odmienny niż w innych dziedzinach nauki.
- Możliwe, że religijny - wtrącił Doktor. -Z tym że ich wierzenia to raczej
system nakazów i reguł dotyczących życia doczesnego, pozbawiony pierwiastków
transcendentalnych.
- Nigdy nie wierzyli w jakiegoś stwórcę? - spytał Koordynator.
- Nie wiadomo. Zrozum, takie pojęcia abstrakcyjne, jak wiara, bóg,
moralność, dusza, nie dają się w ogóle ujednoznacznić w obrębie kalkulatora.
Musimy zadawać mnóstwo rzeczowych pytań i z całej masy odpowiedzi
nieporozumień, cząstkowego pokrywania się znaczeń usiłujemy dopiero
wyprowadzić sensowną i uogólnioną ekstrapolację. Mnie się wydaje, że to, co
Doktor nazywa religią - to po prostu tradycja, historycznie nawarstwione
obyczaje, rytuały.
- Ale co religia czy tradycja może mieć wspólnego z badaniami
biologicznymi? - spytał Inżynier.
- Tego właśnie nie potrafimy ustalić. W każdym razie związek, i to bardzo
ścisły, istnieje.
- Może szło o to, że usiłowali naginać pewne fakty biologiczne cło swoich
wierzeń czy przesądów?
- Nie, to jakaś znacznie bardziej skomplikowana historia.
- Wróćmy do rzeczy - powiedział Koordynator. - Jakie były konsekwencje
wprowadzenia w życie tego planu biologicznego
- Takie, że na świat poczęły przychodzić osobniki bezokie albo ze zmienną
liczbą oczu, niezdolne do życia, spotworniałe, beznose, także znaczna liczba
niedorozwiniętych psychicznie.
- Ach! Nasz dubelt i te inne!
- Tak. Widocznie teoria, na której się opierali, była fałszywa. W ciągu
kilkunastu lat pojawiły się dziesiątki tysięcy mutantów okaleczonych,
zdeformowanych - tragiczne plony tego eksperymentu zbierają jeszcze dzisiaj.
- Plan został oczywiście zarzucony?
- Nawet nie spytaliśmy o to - przyznał Cybernetyk. Zwrócił się do mikrofonu.
- Plan rekonstrukcji biologicznej - czy istnieje nadal? Jaka jest jego
przyszłość?
Kalkulator przez chwilę jak gdyby spierał się skrzekliwie z dubeltem, który
wydawał słabe chrząkanie. .
- Czy z nim jest źle? - spytał cicho Koordynator Doktora.
- No - lepiej, niż się spodziewałem. Jest wyczerpany, ale nie chciał wyjść
stąd przedtem. Nawet transfuzji nie mogę mu zrobić, bo krew naszego dubelta
strąca jego krwinki, widocznie...
- Cii! - syknął Fizyk. Głośnik zachrypiał.
- Plan - jest, nie jest. Pauza. Teraz, plan nie~ gdyś, nie był. Pauza.
Teraz, mutacje, choroba. Pauza. Informacja prawdziwa, plan był, teraz nie
jest.
- Nie połapałem się - wyznał Inżynier.-
- Mówi, że obecnie zaprzecza się istnieniu tego planu - jak gdyby w ogóle
nigdy go nie było, a mutacje są rzekomo rodzajem choroby. W rzeczywistości
plan został wprowadzony w życie, a potem zarzucili go, nie przyznając się
przed zbiorowością do klęski.
- Kto?
- Ta ich rzekomo nie istniejąca władza.
- Czekajcie - powiedział Inżynier - jakże to jest? Od czasu kiedy ostatni
anonimowy władca przestał istnieć, zapanowała niejako "epoka anarchii", czy
tak? Więc kto wprowadził w życie plan?
- Słyszałeś przecież. Nikt go nie wprowadził -. żadnego planu nie było. Tak
dziś twierdzą.
- No dobrze, ale wtedy, pięćdziesiąt czy ileś tam lat temu?
- Wtedy głosili coś innego.
- Nie, to nie da się zrozumieć!
- Dlaczego? Przecież wiesz, że i na Ziemi istnieją pewne zjawiska nie
nazywane publicznie - chociaż się o nich wie. Na przykład w zakresie życia
towarzyskiego, które byłoby niemożliwe bez pewnej dawki obłudy. To, co u nas
jest wąskim wycinkiem, marginesem, u nich stanowi głó my nurt.
- Wszystko to jest pokrętne i nieprawdopodobne - powiedział Inżynier. - A
jaki związek ma z tym ta fabryka na północy?
- Miała wytwarzać coś, co było związane z urzeczywistnieniem planu - może
aparaturę do zabiegów albo obiekty, których oni sami nie potrzebowali, ale
które miały się rzekomo okazać potrzebne przyszłym, "zrekonstruowanym"
pokoleniom. Ale to tylko moje domysły - z naciskiem kończył Cybernetyk - co
mieli tam wytwarzać, nie wiemy.
- Takich fabryk musiało być pewno więcej?
- Fabryk, pochodnych planu biologicznego liczba mała - czy wielka? - Jak
wiele? - spytał Cybernetyk. Dubelt odkaszlnął i kalkulator niemal
natychmiast odpowiedział:
- Nie wiadomo. Fabryki, prawdopodobieństwo, wiele. Pauza. Informacja, żadne
fabryki.
- To jednak jakieś społeczeństwo - przerażające! - wykrzyknął Inżynier.
- Dlaczego? Czy nie słyszałeś nigdy o tajemnicy wojskowej albo innej
podobnego rodzaju?
- Jaka energia porusza te fabryki? - zwrócił się Inżynier do Cybernetyka,
ale powiedział to tak blisko mikrofonu, że Kalkulator od razu przełożył
pytanie. Głośnik brzęczał chwilę i wyrecytował:
- Inorgan terminu brak bio bio pauza entropia constans bio system - reszta
utonęła w rosnącym brzęczeniu. Czerwone światełko migało na tablicy.
- Luki w słowniku - wyjaśnił Cybernetyk.
- Słuchaj, włączymy go poliwalencyjnie - powiedział do niego Fizyk.
- Po co? Żeby zaczął gadać jak schizofrenik?
- Może uda się więcej zrozumieć.
- O co chodzi? - spytał Doktor.
- On chce zmniejszyć selektywność kalkulatora - wyjaśnił Cybernetyk - Kiedy
widmo pojęciowe jakiegoś słowa nie jest ostre, kalkulator odpowiada, że brak
terminu. Gdybym włączył poliwalencyjnie, zacznie kontaminować - produkować
zbitki słowne, jakich nie ma w żadnym ludzkim języku.
- W ten sposób zbliżymy się do jego języka - nastawał Fizyk.
- Proszę cię. Możemy spróbować.
Cybernetyk przerzucił wtyczki. Koordynator spojrzał na dubelta, który leżał
teraz z zamkniętymi oczami. Doktor podszedł do niego, badał go chwilę i
wrócił, nic nie mówiąc, na swoje miejsce.
Koordynator powiedział do mikrofonu:
- Na Południe od tego miejsca - tutaj - jest dolina. Tam - wielkie budynki,
w budynkach szkielety, dookoła, w ziemi - groby. Co to jest?
- Czekaj, groby nic nie znaczą.
Cybernetyk przyciągnął do siebie giętkie ramię mikrofonu
- Na południu - konstrukcja architektoniczna, przy niej - w otworach ziemi,
martwe ciała, Martwe dubelty. Co to znaczy?
Tym razem kalkulator dłuższy czas wymieniał zgrzytliwe dźwięki z dubeltem.
Zauważyli, że po raz pierwszy maszyna jakby sama od siebie zdawała się pytać
o coś jeszcze raz, na koniec zwrócony ku nim głośnik oświadczył monotonnie:
- Dubelt praca fizyczna nie. Pauza. Organ elektryczny praca tak, ale
akceleroinwolucja degeneracja nadużycie. Pauza. Południe to egzemplifikacja
prokrustyki samosterownej pauza. Biosocjozwarcie antyśmierć pauza. Izolacja
społeczna nie siła, nie przymus pauza. Dobrowolność pauza. Mikroadaptacja
grupy centrosamociąg produkcja tak nie pauza.
- Masz teraz - Cybernetyk spojrzał gniewnie na Fizyka. - "Centrosamociąg",
"antyśmierć", "biosocjozwarcie". Mówiłem ci. Proszę, zrób z tym coś teraz.
- Powoli - powiedział Fizyk. - To ma coś wspólnego z pracą przymusową.
- Nieprawda. Powiedział "nie siła, nie przymus . "Dobrowolność".
- No, to jeszcze raz spytamy - Fizyk przyciągnął do siebie mikrofon.
- Niezrozumiałe - powiedział. - Powiedz -bardzo prosto - co jest na południu
w dolinie? Kolonia? Grupa karna? Izolacja? Produkcja? Jaka produkcja? Kto
produkuje? Co? I po co? W jakim celu?
Kalkulator znowu porozumiewał się z dubeltem -trwało to chyba pięć minut,
zanim się odezwał:
- Izoiomikrogrupa dobrowolność interoadhezja przymus nie. Pauza. Każdy
dubelt przeciwgra izolomikrogrupa. Pauza. Relacja główna samociąg
centripetalny pauza. Spoiwo gniewiść pauza. Kto wina ten kara. Pauza. Kto
kara ten izolomikrogrupa dobrowolność pauza. Co to jest izolomikrogrupa?
Pauza. Interrelacje zwrotne poiindywidualne sprzęzente gntewiść samocel
gniewiść samocel pauza. Cyrkulacja socjopsycho wewnętrzna antyśmterc pauza.
- Czekajcie! - krzyknął Cybernetyk, widząc, że inni poruszają się
niespokojnie - co to znaczy "samocel"? Jaki cel?
- Samocal... enie - wybełkotał kalkulator, który tym razem wcale nie zwrócił
się do dubelta.
- A! Instynkt samozachowawczy! - krzyknął Fizyk, a kalkulator oświadczył
pospiesznie:
- Instynkt samozachowawczy. Tak. Tak.
- Czy chcesz powiedzieć, że rozumiesz, co on mówił?! - poderwał się z
miejsca Inżynier.
- Nie wiem, czy rozumiem, ale domyślam się -chodzi o jakieś odnogi ich
systemu kar, To widać jakieś mikrospołeczności, grupy autonomiczne, które,
by tak rzec, nawzajem trzymają się w szachu.
- Jak to? Bez straży? Bez nadzorców?
- Tak. Powiedział wyraźnie, że żadnego przymusu nie ma.
- To niemożliwe!
- Wcale nie. Wyobraź sobie dwu ludzi, jeden ma zapałki, a drugi pudełko.
Mogą się nienawidzić, ale ogień skrzeszą tylko razem. Gniewiść to gniew i
nienawiść albo coś zbliżonego. Kooperacja wynika zatem w grupie dzięki
sprzężeniom zwrotnym, jak w moim przykładzie - ale - oczywiście, nie tak
prosto! Przymus rodzi się niejako sam z siebie -wytwarza go wewnętrzna
sytuacja grupy.
- No dobrze, dobrze, ale co oni tam robią? Co tam robią? Kto leży w tych
grobach? Dlaczego?
- Słyszałeś, co powiedział kalkulator? "Prokrustyka". Oczywiście, od
prokrustowego łoża.
- Bajesż! Skąd dubelt słyszał o Prokruście?!
- Kalkulator, nie dubelt! Wyszukuje pojęcie najbliższe według rezonansu w
widmie semantycznym! Tam, w tych grupach, toczy się wyczerpująca praca.
Możliwe, że ta praca nie ma żadnego celu ani sensu - powiedział "produkcja
tak nie" - więc, że produkują, że muszą tó robić, bo to jest kara.
- Jakże muszą? Kto ich do tego zmusza, jeżeli brak jakiejkolwiek straży?
- Jakiś ty uparty! Z tą produkcją mogę się mylić - ale przymus tworzy
sytuacja. Jakże, nie słyszałeś o sytuacjach przymusowych? Na tonącym
okręcie, dajmy na to, masz bardzo mało dróg wyboru -może mają pokład takiego
okrętu przed sobą przez cale życie... Ponieważ praca fizyczna, wyczerpująca
zwłaszcza, szkodzi im, powstaje jakieś "biozwarcie", może w obrębie tego
organu elektrycznego.
- Mówił "biosocjozwarcie". To musi być coś innego.
- Ale coś bliskiego. W grupie istniej adhezja -wzajemne przyciąganie, czyli
że grupa jest niejako skazana sama na siebie, izolowana od społeczeństwa.
- To szalenie mgliste. Cóż oni tam w końcu robią?
- Ależ jakże chcesz, żebym ci powiedział? Wiem ty]e co ty. Przecież zachodzą
nieporozumienia i przesunięcia znaczeń podwójne - nie tylko z naszej strony,
ale tak samo między kalkulatorem i dubeltem z drugiej! Może mają specjalną
dyscyplinę naukową - "prokrustykę", teorię dynamiki takich grup! Planują z
góry typ działań, konfliktów i wzajemnych przyciągań w jej obrębie, funkcje
są tak rozłożone i zaplanowane, żeby powstała swoista równowaga, wymiana,
krążenie gniewu, strachu, nienawiści, żeby te uczucia spajały ich i zarazem
żeby nie mogli znaleźć wspólnego języka z kimkolwiek spoza grupy...
- To są twoje prywatne wariacje na temat schizofrenicznych mętniactw
kalkulatora - a nie żadne tłumaczenie! - krzyknął Chemik.
- Jest bardzo wyczerpany - powiedział Doktor. - Najwyżej jedno jeszcze, dwa
pytania. Kto chce je zadać?
- Proszę, możesz zająć moje miejsce. Może pójdzie ci lepiej.
Milczeli chwilę.
- Ja - powiedział Koordynator.
- Skąd wiedziałeś o nas? - rzucił w mikrofon.
- Informacja - meteoryt - statek - odpowiedział po chwili kalkulator,
wymieniwszy kilka krótkich, chrapliwych, dźwięków z dubeltem. -
Statek -innej planety - promienie kosmiczne - degeneracja istot. Pauza.
Zadają śmierć. Pauza. Otorbienie szkliste celem likwidacji. Pauza.
Obserwatorium. Pauza. Huk. Dokonałem - namiary - kierunek dźwięku - źródła
huku - ognisko trafień rakieta. Pauza. Poszedłem kiedy noc. Pauza.
Czekałem -Obrońca otwarł otorbienie. Wszedłem. Jestem. Pauza.
- Ogłosili, że spadł statek z jakimiś potworami, tak? - spytał Inżynier.
- Tak. Ze jesteśmy zdegenerowani pod wpływem promieniowania kosmicznego. I
że zamierzają zamknąć nas, otorbić tą szklistą masą. Zrobił nasłuchowe
namiary kierunków bombardowania, wyznaczył ich cel i w ten sposób znalazł
nas.
-. Nie bałeś się potworów? - rzucił Koordynator pytanie w mikrofon.
- "Nie bałeś się" to nic nie znaczy. Zaraz, jakie to było słowo? Aha,
gniewiść. Może tak przetłumaczy.
Cybernetyk powtórzył pytanie dziwacznym żargonem kalkulatora.
- Tak - odparł prawie natychmiast głośnik. -Tak. - Ale - szansa - jeden na
milion obrotów planetarnych.
- Ma się rozumieć. Każdy z nas by poszedł -skinął ze zrozumieniem głową
Fizyk.
- Czy chcesz zostać z nami? My - wyleczymy cię. Śmierci nie będzie -
powiedział wolno Doktor. - Czy zostaniesz u nas?
- Nie - odpowiedział głośnik.
- Chcesz odejść? Chcesz wrócić - do swoich?
- Powrót - nie - odparł głośnik.
Popatrzyli na siebie.
- Naprawdę nie umrzesz! Wyleczymy cię naprawdę! - zawołał Doktor. - Powiedz,
co chcesz zrobić, kiedy będziesz wyleczony?
Kalkulator zaskrzeczał, dubelt odpowiedział jednym, tak krótkim, że ledwo
słyszalnym dźwiękiem.
- Zero - powiedział, jakby z wahaniem, głośnik i po chwili dodał, jak gdyby
niepewny, czy go dobrze zrozumieli:
- Zero. Zero.

(...)

Stanisław Lem, EDEN, Wydawnictwo Literackie Kraków-Wrocław, Warszawa 1959.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-19 13:45:59

Temat: Re: (wizja po północy)
Od: Daga <z...@N...poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

nawrocki pisze w news:bfbhks$qsp$3@news.onet.pl

> Wolałbym
> żałować tego, że nie wyrosłem, niż tego, że jednak wyrosłem... a może
> powinno być odwrotnie...

Kiedyś przyjęłam zasadę - lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż
żałować, że się nie zrobiło.

Najbardziej boję się zaniechania, bardziej niż błędu.

--
Pozdrowieństwa,
Daga
http://www.modus-vivendi.w.pl
http://www.proinfo.pl/ustron2003/


Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

?? eTaTa ??
cos mi umyka
Przerywnik wakacyjny - spam
Uczciwe oszukiwanie + ?
Zrup se zdjencie łoka - turysto - Eurpejczyku

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »