Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: "nawrocki" <private@(cut)nawrocki.art.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: (www)
Date: Thu, 13 Nov 2003 18:03:36 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 109
Sender: w...@o...pl@pb162.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
Message-ID: <bp0dft$eh1$1@news.onet.pl>
References: <bp091t$2ba$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: pb162.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1068742973 14881 213.76.115.162 (13 Nov 2003 17:02:53 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 13 Nov 2003 17:02:53 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:238924
Ukryj nagłówki
WIELKA WPADKA WOJTKA
Wprawdzie wówczas Wojtek wiedział, w jak dramatycznej sytuacji
znalazło się jego życie, a pomimo to potrafił zachować zimną krew, i
racjonalnie ocenić sytuację. Efektem tej racjonalnej oceny stał się
wyciągnięty (iście obiektywny) wniosek, że świat jest niesprawiedliwy,
a życie jest do dupy... Może słów kilka o owej dramatycznej sytuacji
życiowej Wojtka: wtedy, kiedy ta sytuacja istniała, Wojtek został
niesłusznie posądzony o kradzież roweru (to był taki dwu siedzeniowy i
cztero pedałowy rower, tzw. tandem, chyba)... a miało się to tak:
Wojtek wyszedł wczesnym wieczorem w celu spaceru; wyszedł oczywiście z
domu, a wyszedł na dwór, gdzie mógł ów spacer odbyć (dziwna gramatyka
tego zdania wynika z idei, aby niektóre zdania w tym tekście zaczynały
się tylko na wyrazy z literką 'w' na początku). Kiedy więc tak się
przechadzał po dworze, spotkał pijanego listonosza, który prowadził
swój rower (ten tandem właśnie). Listonosz dostrzegł Wojtka, i chcąc
go pozdrowić ręką, uniósł ją i stracił równowagę, czego wynikiem był
upadek. Listonosz legł zamroczony na ubitą ziemię, a Wojtek nie poczuł
się winny...
Wtedy Wojtek wpadł w wichry wielkiej walki wewnętrznej, co znaczy
mniej więcej tyle, że zaczął mieć dylemat moralny, którego treścią był
wybór pomiędzy obrabowaniem listonosza, a udzieleniem mu pomocy. W
końcu się zdecydował, że najpierw sprawdzi, czy listonosz żyje -
okazało się, że Wojtek nie wie jak to sprawdzić. Dlatego właśnie
kopnął listonosza w brzuch na wysokości śledziony, a listonosz
zareagował jękiem. Kolejność postępowania była prosta; albo dobić
listonosza, albo go cucić.
Wojtek wszystkimi warstwami wyobraźni widział wielką wendettę
listonoszy, którzy przyjdą pomścić jego ofiarę. Widział też siebie
zatopionego w fotelu przed nowym telewizorem, zakupionym za renty
wszystkich wapniaków w mieście, którzy oszukują system i biorą od
państwa pieniądze dzięki skorumpowanym lekarzom i fikcyjnym
chorobom... Wtedy Wojtek naprawdę miał ten dylemat, i naprawdę nie
wiedział co robić...
Więc według wprowadzonego wydziwnienia, wyrazy występujące na początku
niektórych zdań zaczynają się na literę 'w'... A co do samej treści:
po pierwszej godzinie od pierwszego upadku listonosz się ocucił, wstał
na wpół zgięty, zablublał coś pod nosem, splunął, dał krok do przodu,
postawił nogę na czymś ślizgim, stracił równowagę i znowu legł
zamroczony na glebę. Wojtek przyglądał się temu z właściwą sobie
obojętnością, poczym ponownie zbliżył się do leżącego listonosza (gdyż
oddalił się od niego nas czas kontemplacji), i znowu kopnął go w
śledzionę, a listonosz znowu zająknął, a Wojtek znowu miał dylemat...
Wiele wyrazów wyróżnionych właściwością władania 'w' na ich początku
to fikcja; takich wyrazów nie ma zbyt wiele, co zresztą z wiadomych
przyczyn jest utrudnieniem dla autora tego tekstu podczas zaczynania
niektórych zdań... Nie zapominajmy jednak o naszym bohaterze; bohater
(w osobie Wojtka oczywiście) ponownie zanurzył się w bagnie
przemyśleń, i ponownie dał listonoszowi wystarczającą ilość czasu, aby
ten mógł się ocucić... I tak listonosz po raz drugi się ocucił,
zablublał, splunął, a po tym, naturalnie, po raz trzeci się
przewrócił...
Wiedzcie wszyscy! Wariacja wyrazowa wychodzi mi nie najgorzej, ale i
tak jest nienajlepiej, zwarzywszy na to, że bywało naprawdę dobrze, a
tragicznie dopiero ma być - Wojtek zdecydował się pomóc listonoszowi;
wiedział, że listonosz wszystkie renty albo już oddał babciom i
dziadkom, albo sam je przejął, czego niezbyt efektywny efekt było
widać po zarzyganym, posikanym, zafekaliowanym (i tak dalej)
listonoszu... Wojtek ponownie zbliżył się do listonosza, kopnął go w
wiadome miejsce, a ten w wiadomy sposób zareagował, po czym Wojtek w
jeszcze niewiadomym celu chwycił wiadomy rower listonosza (o którym
wiadomo, że był tandemem)...
Właśnie wtedy; wtedy właśnie (wiecie wszyscy kiedy) Wojtek chwycił ten
rower; chwycił go, bo chciał pomóc listonoszowi, a chciał mu pomóc, bo
rozstrzygnął wreszcie swój dylemat moralny właśnie na korzyść
listonosza, bo na korzyść listonosza była pomoc ze strony Wojtka... Ta
pomoc, to było podniesienie roweru - Wojtek sobie pomyślał, że jak
podniesie listonoszowi rower, i jak ten sam też się podniesie, to
wtedy wesprze się listonosz na rowerze, i tak będzie przez chwile
stał...
W... w... w... w... w... w... w... wreszcie się odblokowałem... No
więc pomoc Wojtka polegała na tym, na czym wam wcześniej napisałem,
zanim zacząłem się jąkać... Kiedy rower już stał (a listonosz po raz
trzeci się podniósł), chwycił listonosz swój rower, zgodnie z
założeniem Wojtka, i wsparł się na nim, po czym zablublał i splunął.
Nagle, pewne złośliwe zawahanie powietrza (tj. powiew) wprowadziło do
tego specyficznego układu fizycznego (jakim był wspierający się na
rowerze listonosz) chaos, i w efekcie tego chaosu utratę przez
listonosza równowagi. Reakcja Wojtka była natychmiastowa - złapał
rower i przytrzymał go w pozycji pionowej, przytrzymując tym samym (w
tej samej pozycji) listonosza...
Widzicie wprawdzie wielkość wartości 'w', do jakiej to wielkości tę
wartość podnoszę, jednak czy ją rozumiecie? Pewnie, że nie rozumiecie,
bo nawet ja jej nie rozumiem, ale czyż nie jest to wspaniałe, że są
jeszcze rzeczy tajemnicze, i nieodkryte? ...A wracając do historyjki;
kiedy Wojtek zaczął pomagać listonoszowi przez rower, z za krzaków
nieopodal wyskoczył policjant, i myśląc, że Wojtek okrada listonosza,
krzyknął 'stój bo strzelam', poczym strzeli w powietrze. Wojtek się
wystraszył, puścił rower, a listonosz zamroczony padł na ziemię...
Listonosz zeznał, że ktoś go pobił (co potwierdziły badania
lekarskie), a Wojtek dodał, że to nie był on. Policjant wiedział co
widział, i tak skazali Wojtka za usiłowanie kradzieży, i poczuł Wojtek
niesprawiedliwość świata, a policjant dostał wyróżnienie, a listonosz
miał tylko kaca... Dlaczego listonosz jeździł dwu osobowym tandemem
nie wiem... Być może woził ze sobą policjanta, gdyż sam nie lubił
pić...
pozdrawiam serdecznie
Łukasz N.
--
[Chemical Brothers - Star Guitar.mp3
...You should feel what I feel...
(Chemical Four / Come With Us)]
--
www.nawrocki.art.pl - psycho circus project
|