| « poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2003-01-07 19:48:54
Temat: Re: wycięcie migdałków> Dwarven wrote:
>
> Mnie "pochopnie" usunieto (jak dotad) 11 zebow :(((
> Uwazam jednak ze nie byla to sprawa SWIADOMOSCI lekarzy stomatologow,
> a kwestia SWIADOMEJ polityki zdrowotnej P(p)anstwa w latach 70-tych i
> 80-tych...
> Po roku 1989 nie stracilem juz ani jednego zeba :)
>
> Pozdrawiam
> Dwarven
> (wspolpracownik D-ra W. z Telbanku)
Rzeczywiście smutne. Jednak wiem, że nawet w tamtych czasach byli
stomatolodzy, którzy starali się mimo wszystko wpierw leczyć. Więc chyba
trochę od świadomości lekarzy takie sprawy zależą.
Pozdrawiam, andrzej
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2003-01-07 20:52:43
Temat: Re: wycięcie migdałków> Oleńka wrote:
>
> Andrzeju, róznie to bywa.....w moim przypadku piękne malutkie migdałki
> okazały się wewnątrz mocno zaropiałe i żaden antybiotyk (z
> posiewu/antybiogramu) nie miał szansy mi pomóc. Stosowałam też
> przerózne szczepionki, w tym również IRS-19, autoszczepionkę.....
> Wycięcie migdałków uratowało moje stawy (zaczynały się już mocne
> bóle) i zapewne serce (mam jednak zmiany pozapalne).
> Przed wycięciem "leczyłam się" 5 lat.
> W końcu trafiłam do Kliniki Laryngologii AM, gdzie lekarz wytłumaczył
> mi "łopatologicznie", że do środka tych zaropiałych migdałków
> antybiotyk nie dotrze i organizm sam nie poradzi sobie z taką
> zgęstniałą, starą (błeee) ropą, która jest źródłem nieustannych
> zakażeń. Szkoda, że moda "za wszelką cenę nie wycinamy migdałków"
> przysłoniła kilku innym laryngologom plusy tego zabiegu.
> Każdy przypadek jest inny.
>
> Ola
Tak, każdy przypadek jest inny. Inny przypadek jest TW, inny Wilhelminy a
jeszcze inny Twój. Wygląda na to, że w Twoim przypadku wyczerpano o wiele
więcej dostępnych metod leczenia niż na przykład w przypadku Wilhelminy.
Jeżeli wyczerpano wszystkie możliwe w danym przypadku, mniej inwazyjne
metody leczenia, to niestety, nie ma innego wyjścia i trzeba skorzystać z
tych bardziej inwazyjnych. Ale nie można stosować kolejności odwrotnej.
Dlatego, jeśli ja osobiście miałbym coś nazywać modą, to nazwałbym tak
raczej zbyt szybkie podejmowanie decyzji o wycięciu migdałów. To są opinie,
które można znaleźć w wielu pracach naukowych i osobiście czytałem o tym
niejednokrotnie. Oczywiście, tak jak powiedziałem są przypadki, że amputacja
nogi jest jedynym rozwiązaniem. Wówczas może się okazać, że każda zwłoka w
podjęciu decyzji o amputacji, spowoduje dodatkowe - czasami bardzo poważne
komplikacje. Reasumując, ja nie neguję wycięcia migdałków jako metody
leczenia, tylko w świetle tego, co napisałem powyżej, przestrzegam przez
zbyt pochopnym podejmowaniu decyzji. Natomiast w Twoim przypadku - po 5
latach leczenia - trudno Twoją decyzję nazwać pochopną. Mało tego, z tego co
piszesz, wszystko wskazuje na to, że decyzja ta była spóźniona.
Układ odpornościowy nie jest do końca poznany i chyba długo jeszcze nie
będzie. Dlatego moim osobistym zdaniem, nieuzasadniona do końca ingerencja,
w jakikolwiek jego element jest w pewnym sensie ryzykowna. Z drugiej strony,
nie chcę aby moja wypowiedź zabrzmiała groźnie dla tych, którzy już pozbyli
się migdałków ;-). Organizm ludzki ma wielkie możliwości adaptacyjne, jednak
i tu każdy przypadek jest inny ;-).
Pozdrawiam, andrzej
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |