« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2007-12-05 01:39:40
Temat: Re: ...zmarł po pierwszej w życiu wizycie u lekarzaPiotr Kasztelowicz wrote:
> Dlatego gdyby tak jak w większości krajów zachodnich i tak jak w
> niektórych miastach (w Toruniu prowadziliśmy takie szkolenia dla szerokiej
> grupy ludzi) zwykli ludzie uczyli się techniki reanimacji to pacjenta
> może udałoby się uratować w taki sposób, że żona podjęłaby
> reanimacje do czasu przyjazdu pogotowia. Jeśli widziała
> moment śmierci - brak tętna, to może gydby umiała to robić
> to byłaby szansa.
>
raz jeden miałem na ulicy gościa bez tętna (sprawdzam leżących, tak tak),
fiknął na przystanku jak akurat przechodziłem. Po podjęciu reanimacji po
prostu zalał się krwią, to był giga wylew. Pogotowie nawet nie sprawdzało
czy żyje, w worek i heja.
nie sądzę, aby w zawale który z miejsca wyłącza pracę serca reanimacja mogła
coś pomóc, no ale zawsze warto próbować.
--
www.vegie.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
« poprzedni wątek | następny wątek » |