« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2003-06-06 08:05:03
Temat: Re: !!!!!!!
Użytkownik "Ewcia" <m...@m...pl> napisał w wiadomości
news:bbo2bb$rvu$1@nemesis.news.tpi.pl...
> mmmmmm...... uwielbiam czytać Wasze dyskusje :-)))
> Co to mówił Manfred (na widok ptaków Dodo) w "Epoce lodowcowej"??
> Aha: "Ubaw po pachy i to za darmocha"
> Jesteście KOCHANI!! ASOLUTNIE!!!!
> cukiereczki, ciasteczka, buziaczki :-)))
> ewcia
:))))))))))))))
A mnie najbardziej zauroczył wiewiórek ścigający żołędzia,
do samego końca filmu, a nawet jeszcze dłużej... :))))))
--
Krystyna*Opty* K...@p...onet.pl
Słodkie życie słono kosztuje. Józef Bułatowicz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2003-06-06 14:50:39
Temat: Re: !!!!!!!>
> :))))))))))))))
> A mnie najbardziej zauroczył wiewiórek ścigający żołędzia,
> do samego końca filmu, a nawet jeszcze dłużej... :))))))
>
> --
> Krystyna*Opty* K...@p...onet.pl
ogladalaś sama czy z wnukami??? :))
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2003-06-06 16:10:44
Temat: Re: !!!!!!!
Użytkownik <c...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:56ff.000002a0.3ee0aa3f@newsgate.onet.pl...
> >
> > :))))))))))))))
> > A mnie najbardziej zauroczył wiewiórek ścigający żołędzia,
> > do samego końca filmu, a nawet jeszcze dłużej... :))))))
> >
> > --
> > Krystyna*Opty* K...@p...onet.pl
>
>
> ogladalaś sama czy z wnukami??? :))
:))) Skubańce (znaczy synowie...) jakoś nie chcą mnie nimi obdarzyć... ;)))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2003-06-06 16:53:16
Temat: Re: !!!!!!!>
> Użytkownik <c...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:56ff.000002a0.3ee0aa3f@newsgate.onet.pl...
> > >
> > > :))))))))))))))
> > > A mnie najbardziej zauroczył wiewiórek ścigający żołędzia,
> > > do samego końca filmu, a nawet jeszcze dłużej... :))))))
> > >
> > > --
> > > Krystyna*Opty* K...@p...onet.pl
> >
> >
> > ogladalaś sama czy z wnukami??? :))
>
> :))) Skubańce (znaczy synowie...) jakoś nie chcą mnie nimi obdarzyć... ;)))
>
hhehehe jeden wegetarianin wiadomo nie moze :)) a drugi dresiarz :) po
sterydach tez nie moze :)) to co sama ogladasz kreskówki????:)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2003-06-06 17:04:20
Temat: Re: !!!!!!!
Użytkownik <c...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:56ff.000002f8.3ee0c6fc@newsgate.onet.pl...
> >
> > Użytkownik <c...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> > news:56ff.000002a0.3ee0aa3f@newsgate.onet.pl...
> hhehehe jeden wegetarianin wiadomo nie moze :))
Zaraz dostaniesz od Marcina i całej reszty wegetarian ;)
a drugi dresiarz :) po sterydach tez nie moze :)) to co sama ogladasz
kreskówki????:)
Wiesz Jasiu, jesteś przewidywalny - wiedziałam, że napiszesz te swoje
bzdury.
Na więcej Cię nie stać... :(
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2003-06-07 21:53:56
Temat: Re: !!!!!!!
Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
news:bblhi6$lf4$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl> napisał w
> wiadomości news:bbl4pe$ao$1@news.onet.pl...
> Hmmm to na pewno ale czy na optymalny... czy moze na NORMALNY ? Przez
> ostatnie "naście" lat dietetycy i lekarze raczej nie próbowali obalać
> diety optymalnej (ciągle jest to jednak - przyznasz - sposób żywienia,
> który stosuje margines [bez złych skojarzeń] populacji).
Obalać? Przebadali wstępnie, wyniki mimo ich negatywnego nastawienia okazały
się pozytywne, ale i tak odwrócili kota ogonem twierdząć, że dieta
wysokotłuszczowa jest szkodliwa bo... tak głosi cały świat i już. I...
nabrali wody w usta, udając, że nas nie ma. Co pewien czas jakiś
zdesperowany profesor wyskakuje z propozycją ukrócenia popularyzacji diety
optymalnej, jednak po bliższym przyjrzeniu się "problemowi" optymalnych i
ich diety - spuszcza z tonu i... nabiera wody w usta :(
Pytam - DLACZEGO???
Ja oczywiście już wiem, dlaczego. Jesteśmy ostatnimi ze społeczeństwa,
których da się ostrzyc, nabrać, wydoić, wykorzystać wciskając kiczowaty
towar pięknie opakowany, kolorowy, pachnący zwany ogólnie jako "zdrowy" itd.
A przynajmniej jesteśmy tego świadomi, co na rynku jest szkodliwe, a co
wartościowe.
Ja osobiście bardzo się cieszę, że mogłam znaleźć się w tym marginiesie :)
> Moim zdaniem przez ostatnie "naście" lat dietetycy i lekarze pod
> wpływem (fiansowym naciskiem) producentów żywności i lekarstw (i przy
> współpracy hiper i supermarketów) nie próbowali nas odciagać od DO (bo
> przyznasz, że większość lekarzy na świecie nawet nie wie, że coś
> takiego istnieje) ale od NORMALNEGO i stosowanego od lat żywienia.
Widocznie ja nie jestem NORMALNA, bo mi to NORMALNE jedzenie
nie służyło.
> Coż... nalezy się zgodzić. Pytanie tylko czy w konsekwencji
> "odwracania kota ogonem" dojdą do DO,
Ależ skąd! Jest przecież tyle różnych kombinacji na układanie i nazwanie
diety. Jedno jest pewne - nigdy nie przyznają się do własnych błędów i nie
zaakceptują diety optymalnej. Widzisz, komunizm upadł, pod wpływem presji
społecznej, roztopił się jak śnieg na wiosnę, ale czy ktoś z komunistów
przyznał głośno, że komunizm był złym ustrojem, czy rozliczono stare
krzywdy? Nie - wszyscy się
nagle przeistoczyli w demokratów, szybko zapomnieli o dawnej swojej
ideologii jakby nigdy nic.
Nie widzę powodów, żeby ten machanizm nie działał w każdej innej dziedzinie
społecznej, także w kwestii zalecanej diety dla ogółu społeczeństwa.
> To mnie nie dziwi... wiele zdrowych osób, które znam (w tym ja)
> uwielbia jajecznicę, na masełku, Z PYSZNYM CHLEBKIEM.
To mów od razu - chebek dla Ciebie jest pyszny i nie jesteś w stanie go
odstawić na dalszy plan jako sporadyczny i niewielki dodatek do Twojego
żywienia. Zgadza się, są ludzie, którzy bez chleba - jako podstawy żywienia
- żyć nie potrafią.
Na oliwce - powinieneś, a nie na "szkodliwym" masełku, powinieneś szanować
wyniki NORMALNEJ diety... ;)
> >pieczywo, ziemniaki, makaron itp.
> > zdegradowano z pozycji najniższej, czyli podstawy żywienia -
> > skoczyły na sam niechlubny czubek
>
> i to mnie nie dziwi - zwłaszcza jak sobie uświadomię jaki jest
> współczesny chleb oraz to, że makaron to chyba taki stosunkowo nowy
> wynalazek (ziemniaki mnie osobiście nigdy nie pociągały)
No to jesz ten PYSZNY CHLEBEK, czy nie jesz?
> No, rosnie za to z powodzeniem rzepak
Rzepak? Potrafisz go jeść na surowo? Chyba przewód pokarmowy
człowieka nigdy nie miał okazji się przystosować do jego trawienia.
i słoneczniki, a tłuszcz
> zwierzęcy (jak sama jako optymalna najlepiej wiesz) całkiem fajny
> mozna otrzymać z mleka (masło i śmietana), a niekoniecznie
> "zeskrobując" go z mięska.
I właśnie te rzeczy jem, nie mam powodów zeskrobywać tłuszczu z mięska,
które także mi w pewnej ilości smakuje i jest mi potrzebne. Gdybym jadła
coraz więcej węglowodanów - to z pewnością miałabym coraz większą awersję do
mięsa i tłuszczów zwierzęcych. Tak działa metabolizm u wszystkich zwierząt
włącznie z wszystkożernym człowiekiem.
> Nie jestem przekonany, że problemy zdrowotne ludzi zaczęły sie w
> momencie kiedy zaczęli smarować CHLEB MASŁEM, czy ŚMIETANĄ
Z CUKREM.
Nic na to nie poradzę, ja Cię przekonywać nie będę.
> Problemy (IMHO) zaczęły się kiedy zaczęli smarować chleb margaryną,
> zamiast mleka od krowy - piją mleko z kartonu, a w mięsku pojawiły się
> różne ciekawe dodatki... o słodyczach nie wspominam bo chyba wszyscy
> wiedzą, że kiedyś słodycze to były np. makowiec na drożdżowym cieście,
> podobny mu sernik, czy strucla - dzisiejsze słodycze to głównie
> ciastka z różnymi (napakowanymi chemią) kremami i wszelkiego rodzaju
> batony. Co jest w nich złe - oto jest pytanie - węglowodany, czy
> raczej cała masa nieciekawych dodatków, które są tam upchane ?
Też prawda.
> A czy "zwykła dieta śródziemnomorska" to coś złego ?
Dla mnie - tak. A inni niech sami na sobie to zweryfikują.
Idąc "optymalnym"
> tokiem myślenia - jeśli ludzie żywiący się na sposób
> "śródziemnomorski" żyją długo i w zdrowiu to to chyba dowodzi, że
> dieta ta jest OK.
A widziałeś ostatnie wyniki sondażu tutaj? :
http://www.wprost.pl/ar/?O=44986&C=57
Dieta kościotrupa
Tygodnik "Wprost", Nr 1071 (08 czerwca 2003)
63,5 % Polaków stosuje dietę niskokaloryczną
32 % zażywa zioła wspomagające przemianę materii
32 % ćwiczy samodzielnie
25,6 % chodzą na basen, siłownię, do klubu fitness
15,8 % zażywają środki odchudzające
badani mogli udzielić kilku odpowiedzi.
Oczywiście dieta niskokaloryczna to pojęcie dość enigmatyczne i nie tożsame
z dietą śródziemnomorską (jakaś nietykalna, poza wszelką krytyką), tylko, że
nasz klimat nie jest śródziemnomorski, no i stan zdrowia społeczeństwa. Wg
powyższego sondażu aż 63,5% bardzo się stara zdrowo odżywiać, unikać
produktów wysokokalorycznych, a choroby i otyłość mnożą się wtempie
piorunującym, nie widzisz tu sprzeczności?
Co więcej Kreteńczycy żyją na naszym globie chyba
> trochę dłużej niż J.Kwaśniewski więc ich "poczynania żywieniowe"
> trochę łatwiej zweryfikować i wyciągnąć wnioski.
My jesteśmy w Polsce, a nie na Krecie.
> > Niedługo będziemy piec takie placki- mace, jak w krajach arabskich,
> gdzie są one podstawą żywienia... :(
> > Czy widziałeś jak wygląda ich standard życia? Czy ktoś to widzi???
>
> Widzi... jak równiez to, ze cywilizacja powstała tam znacznie
> wcześniej i była o wiele bardziej rozwinięta jeszcze zanim my
> zaczęliśmy piec nasze chleby ? Żydom z ich "plackiem-macą" też chyba
> nie wiedzie się najgorzej...
Daj spokój, na samych plackach to oni byłi w Egipcie i chyba im się to mocno
nie podobało, skoro podjęli wielki exodus i wielkie ryzyko byleby tylko
zmienić swoją egzystencję.
> Jest takie przysłowie "jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o...
> KASĘ"
Tu się przyłączę : )
> Kiedy wy optymalni to akurat mięsa za dużo nie jecie ;-)).
Moją zasadą jest jakość, a nie ilość. Nie tylko w kwestii diety oczywiście.
To ja sie
> pytam dlaczego kupując mięso kupuje również soje, antybiotyki etc. Ale
> to pytanie nie dowodzi, że żywienie z węglowodanami jest złe tylko, że
> żywność którą mamy (nie)przyjemność kupować jest zła.
Ja też przecież kupuję warzywa, a nawet owoce. Na przykład bardzo lubię
truskawki ze śmietanką 30%. Jakość warzyw i owoców także mnie interesuje.
Dlatego konsumenci powinni bardziej cenić produkty świeże, a nie
przetworzone, właśnie po to, żeby unikać konserwantów.
> O widzisz blisko jesteś ale jednocześnie daleko... "nic tak nie
> napędza apetytu" jak REKLAMA i zapach świeżych bułeczek (tylko, ze
> dzis ten zapach nie bierze się ze świeżych bułeczek tylko z "aromatów
> identycznych z naturalnymi" - podobnie jak i kolor, konsystencja
> itd.). A jeśli chodzi o np. sok jabłkowy to cytuję skład: woda,
> zagęszczony sok jabłkowy, naturalny aromat jabłkowy.
Kuszenie udaje się tylko wtedy, gdy klient jest na dany produkt wrażliwy
(czyt. mocno go pożąda). Jak każde uzależnienie - wymaga okresu odwyku.
> Woda mi nie szkodzi, nie jestem również przekonany czy człowiekowi
> szkodzi sok jabłkowy (a nawet jego koncentrat rozpuszczony w wodzie)
> ale już co do "naturalnego aromatu jabłkowego" to robię się
> podejrzliwy.
Nie będę Cię przekonywać. Ja to przerabiałam. Kupowaliśmy i piliśmy ich
coraz więcej i więcej...
> I jak do tego jeszcze dodamy, że ten sok nie wziął się z jabłka
> rosnącego sobie na dzikiej jabłonce i z metalowej tarki trafił do
> kamionkowego kubka, tylko z plantacji przez szereg procesów
> technologicznych trafił do kartonowego pudełka, wyłożonego w środku
> folią aluminiową i pomalowanego w drukarni farbką w różne ciekawe
> kolorki, a jego trwałość kończy się w maju 2004... to myślę, że trudno
> Ci będzie mnie przkonać, że to jabłka mi szkodzą...
Nie, nie będę Cię przekonywać, jedz sobie na zdrowie. Widocznie jeszcze
za mało zjadłeś owoców z tego drzewa "poznania dobra i zła" ;)))
Ja juz swoje zjadłam i poznałam... : )
podobnie jak
> niektórym cięzko jest mnie przekonać, że "słońce szkodzi" - przez
> tysiące lat nie szkodziło, niektóre nacje z owego słoneczka prawie nie
> schodzą, a nam nagle szkodzi...
Doświadczyłam i tego. Na niskotłuszczowej diecie miałam też uczulenie na
słońce,
nie mogłam też nie nosić okularów przeciwsłonecznych i pewnie nie uwierzysz.
Od kilku lat mogę się opalać i nie ma wysypki. I nawet słońce bez okularów
mi
juz nie przeszkadza. Oczywiście powiesz pewnie, że to przypadek.
> posmarujemy kremem za 28 zł (albo i więcej).
>
> > Ja wiem dlaczego, ale czy wszyscy to wiedzą??? Nie... :(
> > Wszyscy wiedzą, że "jabłka są zdrowe"... :(
>
> No cóż mądrość wielu pokoleń do tych twierdzeń doprowadziła (według
> tychże twierdzeń jest również zdrowy miód, napar z lipy, mięta,
> niedżwiedzie sadło, rosół [z kaszą] i "parę" innych)
>
> > 2. "Żadnych środków nie można nadużywać: nadmiar błonnika grozi
> zaparciami, a dietetyczne dania w proszku spowalniają pracę jelit"
> >
> > Tak... swego czasu sama się o tym przekonałam na własnym jelicie
> > grubym... ;)
>
> O czym sie przekonałaś, że błonnik grozi zaparciami czy, że NADMIAR
> błonnika grozi zaparciami ?
Nadmiar.
> > Ale generalnie wszyscy wiedzą, że "błonnik jest cacy"... ;)
>
> No nie wszyscy. Zacytowany powyżej pan doktor (lekarz, dietetyk czy
> jak mu tam) napisał, że nadmiar błonnika nie jest "cacy".
No wiesz, zaczyna się to odwracanie kota, nie tylko ogonem, ale i do
góry nogami, poczekaj, wszystko jeszcze przed nami... ;)
> > P.S. brow(J)arku mam małe pytanko:
> > czy w Twoim nicku przejawiła się Twoja słabość do browarku? ;))
> > Czy może tylko ja to widzę... ;)
> > zupełnie błędnie... ;)
>
> Dobrze widzisz Krysiu. Bardzo lubię ten trunek. Ale myślę, że ilość
> (średnio) 3-4 buteleczek (nie na raz) w tygodniu nie grozi mi
> przedwczesnym zgonem. I ewentualnie rozwiewając watpliwości - stosując
> (z niepowodzeniem) DO nie używałem browaru.
>
> Co więcej (za "Piwa historie niezwykłe" - Przemysław Wiśniewski) [plus
> jak zwykle moje komentarze]:
O! To Ty nawet piwko bardzo lubisz ;)
> 1. "Już cztery stulecia temu niemieccy specjaliści głosili, iż: "jest
> to napój powstały w wyniku fermentacji, a nie destylacji (!); żadnych
> innych składników poza skiełkowanym jęczmieniem, chmielem, drożdżami i
> wodą". Zgodnie z obowiązującym do dzis prawem, uzycie jakiegokolwiek
> innego składnika wyklucza nazwanie napoju piwem" [czy ja faktycznie
> piję piwo ?]
>
> 2. Coś co powinno zainteresować J.Kwaśniewskiego (który to lubi
> powoływać sie na Sumerów) - "niemiecki badacz nazwiskiem Blau wykopał
> płytę kamienną z setkami rysunków (...) z życia Sumerów. (...)
> [pokazują one] również miejsce jakie zajmował i jaką rolę pełnił ten
> napój w ówczesnym społeczeństwie. Dzienną rację dla pracującego
> Sumeryjczyka stanowiły około 2 litry piwa, zaś 3 dla urzędnika i
> kapłana. Podczas świąt porcje te zwiekszano. Sumeryjczyk zabierał
> również w drogę do wieczności 7 litrów piwa"
>
> [no jak dla mnie "dieta cud" :-)))]
>
> 3. "Technika wytwarzania sumeryjskiego piwa była dość szczególna.
> (...) Na początku procesu produkcji piwo było więc rodzajem chleba,
> czyli ciałem stałym !" [może ten - tak potepiany przez
> J.Kwaśniewskiego - dzisiejszy chleb to po prostu nie jest chleb, a
> prawdziwy to ten sumeryjski będący zaczątkiem do 2-3 litrów piwka na
> dzień.]
>
> 4. "[W Babilonie] Każdy pracujący dostawał codziennie około 3 litrów
> piwa zwykłego, a ciężej pracującym przysługiwało piwo wzmocnione,
> chleb oraz tłuszcz. Nadzorcy, uczeni, damy dworu mieli prawo do 5
> litrów piwa dziennie" [no proszę tłuszcz + węglowodany, a gdzie białko
> ? - może tu jest klucz do zdrowego zywienia ;-)))]
>
> 5. "Oprócz wykonywania obowiązków związanych z wytwarzaniem napoju
> mieli jeszcze piwowarzy za zadanie przyjmowanie chorych (...) Chorych
> leczono, i to podobno skutecznie, słodem, drożdżami, a nawet samym
> piwem"
>
> 6. "Było ono [piwo] jednym z głównych produktów spożywczych w państwie
> faraonów i zachowało do końca swój wysoki status (...). Dla Egipcjan
> najświętsze były dwie rzeczy - Nil i piwo połączone ze sobą więzami
> mitologii"
NO I WIDZISZ JAK SKOŃCZYLI??? ;))))))
PRZEPADLI RAZEM Z PIWEM... ;)
Chociaż nie... piwo nie przepadło i nadal można je pić, byle z umiarem.
> I tak dalej i dalej. Bardzo ciekawa lektura - polecam.
Może trafię w księgarni.
> Znowu długie mi wyszło... mam nadzieję, że nie zanudzam i w dodatku
> ciagle o diecie i żywieniu.
Wcale nie nudne, a nawet ciekawe.
--
Krystyna*Opty* K...@p...onet.pl
Nie zawsze trzeba mieć za drania
tego, co jest innego zdania. Jan Izydor Sztaudynger
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2003-06-08 14:35:43
Temat: Re: !!!!!!!
Użytkownik "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:bbtmtu$agn$1@news.onet.pl...
> Obalać? Przebadali wstępnie, wyniki mimo ich negatywnego nastawienia
okazały
> się pozytywne, ale i tak odwrócili kota ogonem twierdząć, że dieta
> wysokotłuszczowa jest szkodliwa bo... tak głosi cały świat i już.
Te wstępne wyniki to można gdzieś znaleźć ?
> Widocznie ja nie jestem NORMALNA, bo mi to NORMALNE jedzenie
> nie służyło.
No cóż, jak widać nie wszystkim służą pewne rzeczy.
Ciekawe co u Ciebie znaczyło "normalne jedzenie". Bo np. Mike (który
startuje właśnie z DO) napisał: "Ale różnie
z tym wychodziło i nieraz kończyłem cały dzień ze śniadaniem złożonym
z
6-ciu pączków z budyniem i z lukrem". Sęk w tym, że wiele chorych
(otyłych, czy po rostu z problemami osób) właśnie tak pojmuje normalne
jedzenie. Ja normalne definiuję trochę inaczej.
> To mów od razu - chebek dla Ciebie jest pyszny i nie jesteś w stanie
go
> odstawić na dalszy plan jako sporadyczny i niewielki dodatek do
Twojego
> żywienia. Zgadza się, są ludzie, którzy bez chleba - jako podstawy
żywienia
> - żyć nie potrafią.
> Na oliwce - powinieneś, a nie na "szkodliwym" masełku, powinieneś
szanować
> wyniki NORMALNEJ diety... ;)
Mylisz się, chleba jem ilości naprawdę niewielkie i po różnych
eksperymentach (w tym z DO) nie czuję jakiejś szczególnej potrzeby
opychania sie tym badziewiem, które proponują piekarnie. Natomiast gdy
ostatnio upiekłem sobie sam dwa chlebki (pszenno-żytni i żytni) to
była zupełnie inna sprawa.
Co do masełka - nie uważam go za szkodliwe, a wręcz przeciwnie pod
warunkiem, że jest to masło z mleka krowiego, bez barwników,
utrwalaczy i dodatków... Widzisz - nie trzeba być na DO by jeść
masełko.
> > i to mnie nie dziwi - zwłaszcza jak sobie uświadomię jaki jest
> > współczesny chleb oraz to, że makaron to chyba taki stosunkowo
nowy
> > wynalazek (ziemniaki mnie osobiście nigdy nie pociągały)
>
> No to jesz ten PYSZNY CHLEBEK, czy nie jesz?
Już wyzej odpowiedziałem. Jak mam ochotę to jem dobry chleb.
> > No, rosnie za to z powodzeniem rzepak
>
> Rzepak? Potrafisz go jeść na surowo? Chyba przewód pokarmowy
> człowieka nigdy nie miał okazji się przystosować do jego trawienia.
Mięsko tez jesz surowe ? I o ile rzepaku na surowo nie jadam, o tyle
słonecznik i oliwki - czemu nie ?
> I właśnie te rzeczy jem, nie mam powodów zeskrobywać tłuszczu z
mięska,
> które także mi w pewnej ilości smakuje i jest mi potrzebne. Gdybym
jadła
> coraz więcej węglowodanów - to z pewnością miałabym coraz większą
awersję do
> mięsa i tłuszczów zwierzęcych. Tak działa metabolizm u wszystkich
zwierząt
> włącznie z wszystkożernym człowiekiem.
Ciekawe, jem te węglowodany i nie mam awersji do mięsa i tłuszczów
zwierzęcych. Co wiecej "statystyczny" Polak wcinający ziemniaki też od
mięska i tłuszczów nie stroni.
> Oczywiście dieta niskokaloryczna to pojęcie dość enigmatyczne i nie
tożsame
> z dietą śródziemnomorską (jakaś nietykalna, poza wszelką krytyką)
Cos chyba w dziwnym kierunku dryfujesz. Dieta niskokaloryczna to chyba
nie tyle jest nietożsama ze śródziemnomorską co w ogóle tych pojęć nie
należy mieszać
>Wg
> powyższego sondażu aż 63,5% bardzo się stara zdrowo odżywiać, unikać
> produktów wysokokalorycznych, a choroby i otyłość mnożą się wtempie
> piorunującym, nie widzisz tu sprzeczności?
Pozornie widzę. Jednak gdy poobserwujesz ludzi, którzy starają sie
jeść niskokalorycznie i zdrowo bardzo łatwo zrozumiesz czemu im nie
wychodzi. Co więcej, ja tez nie uważam, że niskokalorycznie znaczy
zdrowo.
> Co więcej Kreteńczycy żyją na naszym globie chyba
> > trochę dłużej niż J.Kwaśniewski więc ich "poczynania żywieniowe"
> > trochę łatwiej zweryfikować i wyciągnąć wnioski.
>
> My jesteśmy w Polsce, a nie na Krecie.
No i... ?
Diety, czy modelu odżywiania z Krety nie widzisz w Polsce ale za to DO
uważasz za intenacjonalny model żywienia, który można stosować
wszędzie.
>Żydom z ich "plackiem-macą" też chyba
> > nie wiedzie się najgorzej...
>
> Daj spokój, na samych plackach to oni byłi w Egipcie i chyba im się
to mocno
> nie podobało, skoro podjęli wielki exodus i wielkie ryzyko byleby
tylko
> zmienić swoją egzystencję.
W Egipcie nie bylo im źle. Ale dostali nakaz i trzeba było iść. Placki
nie miały tu nic do rzeczy.
Wiesz czym żywili się "po drodze" - prawda ?
> Nie będę Cię przekonywać. Ja to przerabiałam. Kupowaliśmy i piliśmy
ich
> coraz więcej i więcej...
A ja jakos sie nie uzależniam. Najlepiej wchodzi mi woda lub woda z
sokiem, gdzie sok jest tylko malutkim dodatkiem.
> Nie, nie będę Cię przekonywać, jedz sobie na zdrowie. Widocznie
jeszcze
> za mało zjadłeś owoców z tego drzewa "poznania dobra i zła" ;)))
> Ja juz swoje zjadłam i poznałam... : )
Nie przekonuj - jabłek w zasadzie nie jadam. U mnie węglowodany
pochodzą głównie z ryżu, bananów i suszonych owoców.
> Doświadczyłam i tego. Na niskotłuszczowej diecie miałam też
uczulenie na
> słońce,
> nie mogłam też nie nosić okularów przeciwsłonecznych i pewnie nie
uwierzysz.
> Od kilku lat mogę się opalać i nie ma wysypki. I nawet słońce bez
okularów
> mi
> juz nie przeszkadza. Oczywiście powiesz pewnie, że to przypadek.
Nie powiem. Przez 2 ostatnie lata "kichawę" chcialo mi urwać o tej
porze roku. W tym roku nic. "Powiesz pewnie, że to przypadek", a ja
powiem, że ma to związek ze zmianą nawyków żywieniowych i życiowych
(0,5 litra zsiadłego mleka dziennie, dużo wody, brak słodyczy, klusek
i makaronów, dużo ruchu [choć ciągle jeszcze za mało])
> > O czym sie przekonałaś, że błonnik grozi zaparciami czy, że
NADMIAR
> > błonnika grozi zaparciami ?
>
> Nadmiar.
Widzisz. Według mnie szkodzi (i to nie tylko o błonnik chodzi) przede
wszystkim BRAK UMIARU (również w LIMITOWANIU).
> > No nie wszyscy. Zacytowany powyżej pan doktor (lekarz, dietetyk
czy
> > jak mu tam) napisał, że nadmiar błonnika nie jest "cacy".
>
> No wiesz, zaczyna się to odwracanie kota, nie tylko ogonem, ale i do
> góry nogami, poczekaj, wszystko jeszcze przed nami... ;)
Tak źle i tak niedobrze.
> O! To Ty nawet piwko bardzo lubisz ;)
Nawet bardzo.
A wczoraj to nawet za bardzo. Jeszcze raz potwierdza się, że NADMIAR
szkodzi. Muszę sobie wyprodukować takie sumeryjskie piwo. Musiało być
ono całkiem inne od współczesnego skoro potrafili wypijać go dzień w
dzień po kilka litrów.
--
brow(J)arek pozdrawia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |