| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-06-02 22:39:38
Temat: 4,5 lat razem i nagle.... ???Witajcie. Ciekaw jestem Waszych opinii.
Sprawa pokrotce wygląda tak: jestem z dziewczyną 4,5 roku. Przed rokiem
zaręczyliśmy się, ale jakoś mi sie specjalnie do ślubu nie spieszy. Mieliśmy
do siebie totalne zaufanie i ja go nigdy nie zawiodłem a kobieta ta dla mnie
to był prawdzowy anioł. Dobra, uczciwa, szczera, kochana.... Rzuciłem
wszystko co miałem, znajomych, zajęcia dodatkowe i zacząłem pracować, by dac
jej uczciwe dobre życie. Ona zaczęła po pewnym czasie pracowac wraz ze mnąi
wszystko było ok, tyle tylko, że od jakiegoś czasu ja już naprawdę pracy
miałem tyle, że potrafiłem po 2-3 noce nie spać w ogóle tylko pracowac.
Naturalnie ona wciaż dla mnie była najważniejsza, wiec pracowala przy mnie
sporadycznie, fakt faktem natomiast, ze mielismy malo czasu tylko dla
siebie. KIedys bylo inaczej, ale teraz ta praca... Mamy po 24 lata i byc
moze fakt, trzeba juz bylo myslec powoli o tym slubie rowniez..
Ale sprobujcie sie wczuc w sytuacje: TOTALNE zaufanie, sam ja namawialem by
gdzie sszla, nawet z jakims kolega, bo wierzylem jej i ufalem. Istny
aniolek, dbal o mnie, sam byl dobry, uczciwy i cudowny. Ja go tylko
podlewalem, nauczylem chodzic w sukienkach, nauczylem byc kobieta, dbac o
siebie, ladnie sie ubierac. A sam harowalem jak wol.
Kwiatuszek pojechal na 3 tygodnie na wyjazd z grupa tancerzy, w ktorej jest
i po powrocie szok - ona zaczela myslec, ona ma watpliwosci, niz nie robimy
razem, tylko pracujemy (nawiasem mowiac, mielismy spedzic cudowne wakacje, a
po nich mial byc koniec takiej pracy bo wyszlo mi to dla czego pracowalem),
ona tam poznala chlopca, chlopiec przytulil , pocalowal (!), ale do niczego
nie doszlo, ale chlopiec zaproponowal bycie razem...
Słuchajcie, jestem w szoku. To była jedna osoba na tym świecie, ktorej
dałbym wszystko, dla której zrezygnbowałem ze wszystkich rzeczy jakie mialem
i której ufałem w 100%. Gdy zartowalem cos o zdradzie to nawet przez mysl mi
nie przeszlo, ze to ona pierwsza peknie, mimo, ze ja mialem kilka
propozycji, ale zawsze wiernie odrzucalem....
Nie wiem co myslec. Duma faceta nie pozwala stac sie teraz obiektem
"wyborow", z drugiej strony przeciez kocham do szalenstwa ta kobiete... Ale
jak tu byc razem, gdy dwa razy w tygodniu ona bedzie chodzila na tance, a
tam jest ... chlopczyk ... Zabronic tancow ? Jej zycia ?
Naprawde nie wiem co myslec, ale oto o co Was chcialem zapytac:
Czy uwazacie ze moze byc to forma juz rozpaczliwego sznatazu i wolania:
przestan pracowac, bądź ze mną!! Tyle tylko, ze tym razem (wczesniej juz
slyszalem, zebym przyhamowal) troche sie zagalopowala ? Ta kobieta ma dzieki
mnie wszystko (nie mowie o sprawach materialnych) i czlowieka oddanego tak
jak nikt. Planowala zycie, planowala dzieci, planowala wspolny dom a teraz
to przekresla dla wakacyjnej przygody ? Czy to mozliwe ? Zaznaczam, ze to
jest dobra kobieta, w to wierze (wierzylem?) i doprawdy sluchajcie, jest to
dla mnie taki szok, jakby nie porownujac wlasna matka sie nagle ni stad ni
zowad mnie wyparla.... Nie wiem, sprobujcie to zrozumie, to co trwa i
cudownie sie rozwijalo, jak naprawde najpiekniejsza milosc przez 4 lata a
teraz ma pasc w ciagu kilku dni ??
Czy ja moge jeszcze jej zaufac, gdyby nawet byc razem? Czy to jest
faktycznie tylko wolanie o zauwazenie siebie i w glupiutkiej glowce plan
troche ja przerosl, czy tez to cos glebszego i powinienem sie wycofac?
Milosc polega na tym, by druga osoba byla szczesliwa, wiec jesli ma byc z
kims innym - odejde...Ale czy o to chodzi? Nie chce przy okazji skrzywdzic
nas obojga, jesli to nie ona ale ja sie "zastanowie"...
Jakie jest Wasze zdanie?
Pozdrawiam i trzymajcie kciuki, by Wielki to dobrze rozwiazal.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-06-02 23:23:23
Temat: Re: 4,5 lat razem i nagle.... ???
Bruno napisał(a) w wiadomości: ...
>Witajcie. Ciekaw jestem Waszych opinii.
>Sprawa pokrotce wygląda tak: jestem z dziewczyną 4,5 roku. Przed rokiem
>zaręczyliśmy się, ale jakoś mi sie specjalnie do ślubu nie spieszy.
Mieliśmy
>do siebie totalne zaufanie i ja go nigdy nie zawiodłem a kobieta ta dla
mnie
>to był prawdzowy anioł. Dobra, uczciwa, szczera, kochana.... Rzuciłem
>wszystko co miałem, znajomych, zajęcia dodatkowe i zacząłem pracować, by
dac
>jej uczciwe dobre życie. Ona zaczęła po pewnym czasie pracowac wraz ze mnąi
>wszystko było ok, tyle tylko, że od jakiegoś czasu ja już naprawdę pracy
>miałem tyle, że potrafiłem po 2-3 noce nie spać w ogóle tylko pracowac.
>Naturalnie ona wciaż dla mnie była najważniejsza, wiec pracowala przy mnie
>sporadycznie, fakt faktem natomiast, ze mielismy malo czasu tylko dla
>siebie. KIedys bylo inaczej, ale teraz ta praca... Mamy po 24 lata i byc
>moze fakt, trzeba juz bylo myslec powoli o tym slubie rowniez..
>Ale sprobujcie sie wczuc w sytuacje: TOTALNE zaufanie, sam ja namawialem by
>gdzie sszla, nawet z jakims kolega, bo wierzylem jej i ufalem. Istny
>aniolek, dbal o mnie, sam byl dobry, uczciwy i cudowny. Ja go tylko
>podlewalem, nauczylem chodzic w sukienkach, nauczylem byc kobieta, dbac o
>siebie, ladnie sie ubierac. A sam harowalem jak wol.
>Kwiatuszek pojechal na 3 tygodnie na wyjazd z grupa tancerzy, w ktorej jest
>i po powrocie szok - ona zaczela myslec, ona ma watpliwosci, niz nie robimy
>razem, tylko pracujemy (nawiasem mowiac, mielismy spedzic cudowne wakacje,
a
>po nich mial byc koniec takiej pracy bo wyszlo mi to dla czego pracowalem),
>ona tam poznala chlopca, chlopiec przytulil , pocalowal (!), ale do niczego
>nie doszlo, ale chlopiec zaproponowal bycie razem...
>
>Słuchajcie, jestem w szoku. To była jedna osoba na tym świecie, ktorej
>dałbym wszystko, dla której zrezygnbowałem ze wszystkich rzeczy jakie
mialem
>i której ufałem w 100%. Gdy zartowalem cos o zdradzie to nawet przez mysl
mi
>nie przeszlo, ze to ona pierwsza peknie, mimo, ze ja mialem kilka
>propozycji, ale zawsze wiernie odrzucalem....
>
>Nie wiem co myslec. Duma faceta nie pozwala stac sie teraz obiektem
>"wyborow", z drugiej strony przeciez kocham do szalenstwa ta kobiete... Ale
>jak tu byc razem, gdy dwa razy w tygodniu ona bedzie chodzila na tance, a
>tam jest ... chlopczyk ... Zabronic tancow ? Jej zycia ?
>Naprawde nie wiem co myslec, ale oto o co Was chcialem zapytac:
>Czy uwazacie ze moze byc to forma juz rozpaczliwego sznatazu i wolania:
>przestan pracowac, bądź ze mną!! Tyle tylko, ze tym razem (wczesniej juz
>slyszalem, zebym przyhamowal) troche sie zagalopowala ? Ta kobieta ma
dzieki
>mnie wszystko (nie mowie o sprawach materialnych) i czlowieka oddanego tak
>jak nikt. Planowala zycie, planowala dzieci, planowala wspolny dom a teraz
>to przekresla dla wakacyjnej przygody ? Czy to mozliwe ? Zaznaczam, ze to
>jest dobra kobieta, w to wierze (wierzylem?) i doprawdy sluchajcie, jest to
>dla mnie taki szok, jakby nie porownujac wlasna matka sie nagle ni stad ni
>zowad mnie wyparla.... Nie wiem, sprobujcie to zrozumie, to co trwa i
>cudownie sie rozwijalo, jak naprawde najpiekniejsza milosc przez 4 lata a
>teraz ma pasc w ciagu kilku dni ??
>Czy ja moge jeszcze jej zaufac, gdyby nawet byc razem? Czy to jest
>faktycznie tylko wolanie o zauwazenie siebie i w glupiutkiej glowce plan
>troche ja przerosl, czy tez to cos glebszego i powinienem sie wycofac?
>Milosc polega na tym, by druga osoba byla szczesliwa, wiec jesli ma byc z
>kims innym - odejde...Ale czy o to chodzi? Nie chce przy okazji skrzywdzic
>nas obojga, jesli to nie ona ale ja sie "zastanowie"...
>
>Jakie jest Wasze zdanie?
>Pozdrawiam i trzymajcie kciuki, by Wielki to dobrze rozwiazal.
>
Mam wrażenie, że mówisz o niej bardzo krytycznie. To emocje, chwilowe
rozgoryczenie, czy może to ty nie czujesz się w tym związku tak dobrze, jak
kiedyś?
Alina
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-02 23:27:58
Temat: Re: 4,5 lat razem i nagle.... ???Bruno wrote:
> Witajcie. Ciekaw jestem Waszych opinii.
[..]
Po pierwsze - serce nie sługa.
Po drugie - sam się o kłopoty prosisz.
Dlaczego tyle pracujesz?
Związki trzeba pielęgnować, a Ty tego nie robisz.
Na Twoim miejscu zacząłbym z nią rozmawiać.
Jakie ma aspiracje, pragnienia, do czego dąży w życiu.
Wiesz tyle o niej, czy już nic?
pozdrawiam
Arek
--
Stowarzyszenie Twórców Internetowych
http://www.sti.org.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-03 00:18:52
Temat: Re: 4,5 lat razem i nagle.... ???
Użytkownik "Elita.pl" <b...@e...pl> napisał w wiadomości
news:3CFAA9FE.80C4EB66@elita.pl...
> Bruno wrote:
> > Witajcie. Ciekaw jestem Waszych opinii.
> [..]
>
> Po pierwsze - serce nie sługa.
> Po drugie - sam się o kłopoty prosisz.
> Dlaczego tyle pracujesz?
> Związki trzeba pielęgnować, a Ty tego nie robisz.
> Na Twoim miejscu zacząłbym z nią rozmawiać.
> Jakie ma aspiracje, pragnienia, do czego dąży w życiu.
> Wiesz tyle o niej, czy już nic?
Alinie odpowiem, że ja problemu nie widzę, dla mnie to był ideał jak dotąd,
a teraz krytycznie... Nie dziw się proszę w chwili, gdy osoba której ufalem
i dla której cała moja praca, całe moje życie było wycina taki numer, tym
bardziej będąc zaręczoną i mając za sobą 4,5 lat związku.
A do Arka - przyznaję krytycznie, że praca pochłonęła mnie maksymalnie w
ostatnich miesiącach. Ale tu chodzi chyba o to, że przez poprzendie lata
jeździliśmy czasem w różne miejsca, gdzieś wychodziliśmy, a ten rok
faktycznie był trudny. Ale też - przeciez nie mozna być wiuecznie dzieckiem.
Za chwilę przyjdzie prawdziwa "dorosłość" i kazdy - 8 godzin w robocie (jak
dobrze pojdzie) a potem zmeczony do domu... Chyba nie mozna zakladac zycia
samymi przyjemnosciami...
Tylko zastanawiam sie czy jest to tylko forma szantazu "Popatrz, jak mnie
bedziesz zaniedbywal to moge sobie kogos znalezc" w ktorej kwiatuszek mi sie
troche zagalopowal, czy tez faktycznie chec sprobowania z kims innym.
Mysle tylko, ze zycie mamy tylko jedno i jak patrze na wszystkie
dotychczasowe rozmowy, listy, to uwierzyc mi sie nie chce, ze kobieta moze
przekreslic wspolne plany, wspony przyszly dom, dizeciaki, wakacje, zycie
dla jakiegos tam wyjazdowego romansu... Wierzyc sie nie chce. Tylko ptanie
jak postapic? Ukorze sie - to sie okaze ze taktyka skuteczna i dawaj dalej
korzystac z zycia. Postawie sprawe otwarcie - ze to ja nie widze dalszych
wsolnych dni, w chwili gdy mnie zdradzila - moze byc roznie.
Probuje naprawde poznac psychoogie kobiety i w wielu sprawach potrafie
przewidziec jej ruchy, ale tutaj akurat jestem bezradny. Jak kobieta ktora
budowala zwiazek wiele miesiecy, dopuszczala coraz blizej do siebie
mezczyzne, teraz potrafi to samo wobec innego zrobic w kila dni ? Jak ??
Pozdrawiam wszystkich.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-03 00:40:36
Temat: Re: 4,5 lat razem i nagle.... ???"Bruno" <a...@i...pl> wrote in news:ade6qr$4hq$1@news.tpi.pl:
> Jakie jest Wasze zdanie?
Daj jej sie zastanowic.
--
KOMINEK [uowca uosi]
Skargi i wnioski: k...@k...pl
Gadu-1209534 ICQ-50601009
Walcz z przyroda!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-03 02:38:21
Temat: Re: 4,5 lat razem i nagle.... ???"Bruno"
myślę, że nigdy nikt dla niej nie zrobił
i nigdy nie zrobi więcej niż Ty
Próbowałem. Nie potrafię.
Nie potrafię nawet dziękować.
Remigiusz
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-03 04:56:45
Temat: Re: 4,5 lat razem i nagle.... ???
Użytkownik Bruno <a...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:adecl5$qn1$...@n...tpi.pl...
Ale też - przeciez nie mozna być wiuecznie dzieckiem.
> Za chwilę przyjdzie prawdziwa "dorosłość" i kazdy - 8 godzin w robocie
(jak
> dobrze pojdzie) a potem zmeczony do domu... Chyba nie mozna zakladac zycia
> samymi przyjemnosciami...
/// to tej "prawdziwej " dorosłości to jeszcze przeważnie jest bardzo daleko
, głównie jeżeli chodzi o psychikę , mentalność , podejście do siebie
nawzajem ....a mówię tak dlatego,że sam zakładając rodzinę , dbając o nią ,
o żonę , pracując też myślałem ,że stałem się dorosły .....a teraz po prawie
dziesięciu latach małżeństwa zacząłem zastanawiać się dlaczego większość
ludzi tak szybko dąży do bycia "dorosłym" , a po latach nasze pragnienia
sprowadzają się do tego by "czuć" tak jak w dzieciństwie ......
> Tylko zastanawiam sie czy jest to tylko forma szantazu "Popatrz, jak mnie
> bedziesz zaniedbywal to moge sobie kogos znalezc" w ktorej kwiatuszek mi
sie
> troche zagalopowal, czy tez faktycznie chec sprobowania z kims innym.
> Mysle tylko, ze zycie mamy tylko jedno i jak patrze na wszystkie
> dotychczasowe rozmowy, listy, to uwierzyc mi sie nie chce, ze kobieta moze
> przekreslic wspolne plany, wspony przyszly dom, dizeciaki, wakacje, zycie
> dla jakiegos tam wyjazdowego romansu... Wierzyc sie nie chce. Tylko ptanie
> jak postapic? Ukorze sie - to sie okaze ze taktyka skuteczna i dawaj dalej
> korzystac z zycia. Postawie sprawe otwarcie - ze to ja nie widze dalszych
> wsolnych dni, w chwili gdy mnie zdradzila - moze byc roznie.
> Probuje naprawde poznac psychoogie kobiety i w wielu sprawach potrafie
> przewidziec jej ruchy, ale tutaj akurat jestem bezradny. Jak kobieta ktora
> budowala zwiazek wiele miesiecy, dopuszczala coraz blizej do siebie
> mezczyzne, teraz potrafi to samo wobec innego zrobic w kila dni ? Jak ??
///// myślę że nie forma szantażu , i niekoniecznie znudzenie , lecz z tego
co piszesz to ona po prostu już wie wszystko . Dokładnie . Zaplanowane życie
na najbliższe ileś tam lat , a to mało kogo pociąga , szczególnie wtedy gdy
w środku zaczyna rzeczywiście dorastać i otwiera się tak wiele różnych
możliwości na kontakty z ludźmi , bardzo inne niż dotychczas ludźmi .
Patrząc na wiele młodych par , to coraz więcej osób rozchodzi się po kilku
latach bycia ze sobą , i całe szczęście , że mają na to odwagę zanim
pogrzebią w "męczącym" związku siebie i co gorsza osobę niczego nie
świadomą . I takie świadome decyzje to chyba jest jakiś początek dorosłości
....dla jednych są wybawieniem , dla innych szokiem .
Mówię trochę tak jakby ona odeszła od ciebie , tyle tylko ,że jeżeli
wszystkim co was teraz łączy są wspólne plany ..to nie jest aż tak dużo jak
można byłoby przypuszczać , bo co razem zrobicie , gdy już je
zrealizujecie???
I nie łudź się ,.Jeżeli coś takiego zrobiła to tylko dlatego ,że tego
chciała , gdzieś tam głęboko w środku........
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-03 05:14:30
Temat: Re: 4,5 lat razem i nagle.... ???
Użytkownik "Bruno" <a...@i...pl> napisał w wiadomości
news:ade6qr$4hq$1@news.tpi.pl...
> Witajcie. Ciekaw jestem Waszych opinii.
> Sprawa pokrotce wygląda tak: jestem z dziewczyną 4,5 roku. Przed rokiem
> zaręczyliśmy się, ale jakoś mi sie specjalnie do ślubu nie spieszy.
Mieliśmy
> do siebie totalne zaufanie i ja go nigdy nie zawiodłem a kobieta ta dla
mnie
> to był prawdzowy anioł. Dobra, uczciwa, szczera, kochana.... Rzuciłem
> wszystko co miałem, znajomych, zajęcia dodatkowe i zacząłem pracować, by
dac
> jej uczciwe dobre życie. Ona zaczęła po pewnym czasie pracowac wraz ze
mnąi
> wszystko było ok, tyle tylko, że od jakiegoś czasu ja już naprawdę pracy
> miałem tyle, że potrafiłem po 2-3 noce nie spać w ogóle tylko pracowac.
> Naturalnie ona wciaż dla mnie była najważniejsza, wiec pracowala przy mnie
> sporadycznie, fakt faktem natomiast, ze mielismy malo czasu tylko dla
> siebie. KIedys bylo inaczej, ale teraz ta praca... Mamy po 24 lata i byc
> moze fakt, trzeba juz bylo myslec powoli o tym slubie rowniez..
> Ale sprobujcie sie wczuc w sytuacje: TOTALNE zaufanie, sam ja namawialem
by
> gdzie sszla, nawet z jakims kolega, bo wierzylem jej i ufalem. Istny
> aniolek, dbal o mnie, sam byl dobry, uczciwy i cudowny. Ja go tylko
> podlewalem, nauczylem chodzic w sukienkach, nauczylem byc kobieta, dbac o
> siebie, ladnie sie ubierac. A sam harowalem jak wol.
> Kwiatuszek pojechal na 3 tygodnie na wyjazd z grupa tancerzy, w ktorej
jest
> i po powrocie szok - ona zaczela myslec, ona ma watpliwosci, niz nie
robimy
> razem, tylko pracujemy (nawiasem mowiac, mielismy spedzic cudowne wakacje,
a
> po nich mial byc koniec takiej pracy bo wyszlo mi to dla czego
pracowalem),
> ona tam poznala chlopca, chlopiec przytulil , pocalowal (!), ale do
niczego
> nie doszlo, ale chlopiec zaproponowal bycie razem...
>
> Słuchajcie, jestem w szoku. To była jedna osoba na tym świecie, ktorej
> dałbym wszystko, dla której zrezygnbowałem ze wszystkich rzeczy jakie
mialem
> i której ufałem w 100%. Gdy zartowalem cos o zdradzie to nawet przez mysl
mi
> nie przeszlo, ze to ona pierwsza peknie, mimo, ze ja mialem kilka
> propozycji, ale zawsze wiernie odrzucalem....
>
> Nie wiem co myslec. Duma faceta nie pozwala stac sie teraz obiektem
> "wyborow", z drugiej strony przeciez kocham do szalenstwa ta kobiete...
Ale
> jak tu byc razem, gdy dwa razy w tygodniu ona bedzie chodzila na tance, a
> tam jest ... chlopczyk ... Zabronic tancow ? Jej zycia ?
> Naprawde nie wiem co myslec, ale oto o co Was chcialem zapytac:
> Czy uwazacie ze moze byc to forma juz rozpaczliwego sznatazu i wolania:
> przestan pracowac, bądź ze mną!! Tyle tylko, ze tym razem (wczesniej juz
> slyszalem, zebym przyhamowal) troche sie zagalopowala ? Ta kobieta ma
dzieki
> mnie wszystko (nie mowie o sprawach materialnych) i czlowieka oddanego tak
> jak nikt. Planowala zycie, planowala dzieci, planowala wspolny dom a
teraz
> to przekresla dla wakacyjnej przygody ? Czy to mozliwe ? Zaznaczam, ze to
> jest dobra kobieta, w to wierze (wierzylem?) i doprawdy sluchajcie, jest
to
> dla mnie taki szok, jakby nie porownujac wlasna matka sie nagle ni stad ni
> zowad mnie wyparla.... Nie wiem, sprobujcie to zrozumie, to co trwa i
> cudownie sie rozwijalo, jak naprawde najpiekniejsza milosc przez 4 lata a
> teraz ma pasc w ciagu kilku dni ??
> Czy ja moge jeszcze jej zaufac, gdyby nawet byc razem? Czy to jest
> faktycznie tylko wolanie o zauwazenie siebie i w glupiutkiej glowce plan
> troche ja przerosl, czy tez to cos glebszego i powinienem sie wycofac?
> Milosc polega na tym, by druga osoba byla szczesliwa, wiec jesli ma byc z
> kims innym - odejde...Ale czy o to chodzi? Nie chce przy okazji skrzywdzic
> nas obojga, jesli to nie ona ale ja sie "zastanowie"...
>
> Jakie jest Wasze zdanie?
> Pozdrawiam i trzymajcie kciuki, by Wielki to dobrze rozwiazal.
A pewien jesteś, że to było tak nagle? Przecież ty spoza roboty nie
wychylałeś nosa, to skąd masz wiedzieć, tak do końca i naprawdę, jak było?
--
Serdeczne pozdrowienia,
Witek
Dobro to nie jest wiedza, to jest czyn. Romain Rolland
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-03 06:34:45
Temat: Re: 4,5 lat razem i nagle.... ???
Użytkownik "Bruno" <a...@i...pl> napisał w wiadomości
news:ade6qr$4hq$1@news.tpi.pl...
> Witajcie. Ciekaw jestem Waszych opinii.
> Sprawa pokrotce wygląda tak: jestem z dziewczyną 4,5 roku. Przed rokiem
> zaręczyliśmy się, ale jakoś mi sie specjalnie do ślubu nie spieszy.
Mieliśmy
> do siebie totalne zaufanie i ja go nigdy nie zawiodłem a kobieta ta dla
mnie
> to był prawdzowy anioł.
(...)
A mnie się wydaje, że traktujesz ją trochę z góry - wyrażenia w rodzaju
"głupiutka główka", itp. sugerują, że Tobie się wydaje, iż ona będzie miała
bez Ciebie gorzej niż z Tobą - co niekoniecznie musi być prawdą.
Asmira
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-03 07:04:35
Temat: Re: 4,5 lat razem i nagle.... ???
Użytkownik "asmira" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:adf2mc$8dl$1@zeus.man.szczecin.pl...
> A mnie się wydaje, że traktujesz ją trochę z góry - wyrażenia w rodzaju
> "głupiutka główka", itp. sugerują, że Tobie się wydaje, iż ona będzie
miała
> bez Ciebie gorzej niż z Tobą - co niekoniecznie musi być prawdą.
>
To akurat ostatnie Twoje stwierdzenie ma w sobie o tyle troche prawdy, że
widzisz, jak to ktoś mi powiedział, lepiej, że znalazlem sobie kobietę taką,
czasem rozbrajajaco naiwną, czasem może ciut głupiutką, niż inną, podobna
nieco do mnie, ktora będzie twardym dziarskim krokiem szła przez życie,
miala idealy, zasady i je realizowała. Od razu mowię - nie traktujcie tego
jak zadufania w sobie - od tego jestem jak najdalszy, chcę po prostu realnie
ocenić to jak wszystko wygląda. I mówię to realnie tak jak jest. Nie jestem
lepszy od nikogo, po prostu robilem to w co wierzylem, dawałem jej wszystko.
Trcohe czuję się tak, jakbym przez lata pielęgnował ten kwiatuszek, uczył go
żyć, być kobvietą, dbać o sie, a stworzyl... potwora... Przecież to co sie
teraz dzieje, jak sie zastanowie jest moją winą... To ja starałem się
przekonać ja by ładnie sie ubierała, dbała o siebie, była atrakcyjna,
kobieca, wrażliwa, a jednocześnie tuż obok charowalem jak glupi dniami i
nocami, żeby mogło być nam kiedyś w życia dobrze...W zamian mam to co
mam.... Musze Wam powiedzieć, że kilkakrotnie w ostatnich miesiącach tak z
zewnątrz patrzyłem na nas i po prostu widziale m piękny kwatuszek który
rośnie sobie u urobionego, przepracowanego człowieka, ktory temu kwatuszkowi
chce by było mu jak najlepiej..
Wiem, realnie oceniając, zabraklo nieco miejsca w ostatnim czasie na tą
miłość, taką bliską, romantyczną... Ale jest jeszcze druga strona medalu.
Ona wiedziała, że czerwiec to jest ostatni miesiac pracy, że potem zaczną
się wakacje, ktore zaplanowaliśmy cudownie, po wakacjach zrezygnują już z
wielu obowiązkow, by mieć dla niej czas.
Mam świadomość, że praca wiele rozwaliła, ale czy do tego stopnia by
rezygnowac z powodu przygody z takiego dlugiego zwiazku ? Z listów słanych z
zapewnieniami, że tęskni? Z bycia razem, czy w końcu z akich wielkich
zamierzeń, jakie mieliśmy...
Nie wiem doprawdy, łudzę się, że to jest ta forma szantażu o ktorej piszę,
bo z tego co ją znam to może tak byc, tylko wiem rónież jedno: psa ktoy
ugryzł swojego własciciela sie zabija. Kobieta która spróbowała innych ust
będzie chciala je poznać znowu - czy się mylę?
Pozdrawiam wszystkich
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |