Strona główna Grupy pl.soc.inwalidzi 5-10-15

Grupy

Szukaj w grupach

 

5-10-15

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 128


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2002-03-04 17:35:25

Temat: Re: 5-10-15
Od: Robert Szymczak <r...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora


tweety napisał(a):
> Nie pokochałabym , bo jestem realistka i jak juz podkreslałam nie jestem na
> tyle silna aby " żyć za dwoje". Więc nie daje sznasy takiej miłosci.

Jeśli sama mówisz, że jesteś słaba to raczej ten niesprawny partner
musiałby żyć za dwoje. Choć w sumie wtedy dość pokrętnie byście się
uzupełniali :-) Jedno żyłoby za dwoje 'fizycznie', drugie
'mentalnie'. Mezalians...

> A poza tym moze to okrutne co powiem, ale pijaństwa nie widac
> (nie zawsze) na pierwszy rzut oka a kalectwo niestety tak. Przykro mi, ze
> musze siegšc po takie argumenty ale jestem realistka.

Innymi słowy jak nie widać znaczy nie istnieje. A kalectwo
zewnętrzne oznacza miałkość wewnętrzną, prawda pani realistko? :-)

> Nie umawiam sie z chłopakiem który ma graba bo wiem ze do łózka bym z
> nim nie poszła co nie znaczy ze go potepiam itp. i umawiam sie z samymi
> bożyszczami tłumu, nie ale dla mnie uroda zewnętrzna tez jest wazna tak jak
> uroda wewnętrzna.

O tak, garb przeszkadza żeby iść z partnerem do łóżka. W końcu to
dodatkowa strefa erogenna :-) Ileż przy tym trzebaby się
nagimnastykować... Z niewidomym też nie bo przecież nie zobaczy mnie
w tej nowej bieliźnie. Z niemową też błe, bo nie wyszepta czułych
słówek do uszka.

Będąc realistą cieszę się, że drogą 'naturalnej selekcji' nie chodzę
do łóżka z pustymi kobietami. A już zaczynałem myśleć, że lale
barbie są tylko w sklepie za laskiem.

> Dla mnie równiez ma znaczenie jak jest w
> łózku z facetem a jak mam sie np. kochać z facetem, który jest sparalizowany
> od pasa w dół np.? ja mam mu pomagać??????

Co za niesmak. A fe!
No tak, pruderia to druga natura...

RS

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2002-03-04 18:20:06

Temat: Re: 5-10-15
Od: "Bożena Kozioł" <b...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "tweety" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:a5vnbv$7r9$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Robert Szymczak" <r...@t...pl> napisał w
> wiadomości news:3C83465D.365820FB@telepraca-polska.pl...
>
> >
> > Chodzi mi o to, że większość ludzi (podobnie jak Ty) we wspólnym
> > życiu z niepełnosprawną osobą widzi tylko i wyłącznie kalectwo i
> > problemy z tym związane.
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Jest wiele małżeństw mieszanych, które dobrze
ze sobą żyją, i fakt, może jest im trudniej, ale życie przecież jest trudne,
i wcale nie trzeba do tego niepełnosprawności.
Mam męża, ja jestem inwalidką wzroku I grupy. Mamy dwoje już deość dużych
dzieci, wydaje mi się że normalnych nie głupich, i dobrze jest nam razem.
Być może trudno czasem, ale w codziennych sprawach jakoś trzeba sobie dawać
radę. W miarę swoich sił i możliwości. Jesteśmy już 16n lat ze sobą i chyba
trwałość związku nie koniecznie zależy od tego czy ktoś jest niepełnosprawny
czy też kimś w pełni zdrowym. Ale w końcu każdemu wolno wyrażać swoje
poglądy i postępować wg. swoich przekonań.
Bożena K.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2002-03-04 18:20:55

Temat: Re: 5-10-15
Od: "Katarzyna G." <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Robert Szymczak" <r...@t...pl> napisał w
wiadomości news:3C83B05C.144118E9@telepraca-polska.pl...
>
> tweety napisał(a):
> > Nie pokochałabym , bo jestem realistka i jak juz podkreslałam nie jestem
na
> > tyle silna aby " żyć za dwoje". Więc nie daje sznasy takiej miłosci.

Serce nie sługa i nie wybiera, chyba, że umiesz kochać rozsądkiem, ale to
już nie jest miłość. Nie słyszałam jeszcze o sytuacji, żeby nakazać sercu w
kim i kiedy ma się zakochać, nakazać można jedynie rozsądkowi, z tego
wynika, że jesteś BEZ SERCA.

R> Jeśli sama mówisz, że jesteś słaba to raczej ten niesprawny partner
R> musiałby żyć za dwoje. Choć w sumie wtedy dość pokrętnie byście się
R> uzupełniali :-) Jedno żyłoby za dwoje 'fizycznie', drugie
R> 'mentalnie'. Mezalians...

Do tego nie trzeba ani słabości, ani siły. Przykro mi Magdaleno, że myślisz
w ten sposób, uważam, że powinny inne osoby się na ten temat wypowiedzieć,
bo Twoje słowa są nieco krzywdzące a przedstawiają Twoje zdanie.

> > A poza tym moze to okrutne co powiem, ale pijaństwa nie widac
> > (nie zawsze) na pierwszy rzut oka a kalectwo niestety tak. Przykro mi,
ze
> > musze siegąc po takie argumenty ale jestem realistka.
>
R> Innymi słowy jak nie widać znaczy nie istnieje. A kalectwo
R> zewnętrzne oznacza miałkość wewnętrzną, prawda pani realistko? :-)

Pijaństwa nie widać, a kalectwo niestety tak????? Wydawało mi się, że jesteś
dorosła i dojarzała i że nie wstydzisz się kalectwa innych osób, których
znasz. W takim razie nie wiem co robisz na tej grupie, przypuszczam, że
łatwo jest Ci pisać i nie widzieć osób niepełnosprawnych, z którymi
dyskutujesz. Przypuszczam, że na piwo byś z nimi nie poszła, bo wstydziłabyś
się tego, że ich kalectwo widać....... A myślę tak, bo skoro wstydziłabyś
się kalectwa bliskiej osoby, to znajomych ... tym bardziej.


> > Nie umawiam sie z chłopakiem który ma graba bo wiem ze do łózka bym z
> > nim nie poszła co nie znaczy ze go potepiam itp. i umawiam sie z samymi
> > bożyszczami tłumu, nie ale dla mnie uroda zewnętrzna tez jest wazna tak
jak
> > uroda wewnętrzna.
Śliczne opakowanie najczęściej jest zepsute w środku. Kto tego nie wie,
często źle kończy...

R> Będąc realistą cieszę się, że drogą 'naturalnej selekcji' nie chodzę
R> do łóżka z pustymi kobietami. A już zaczynałem myśleć, że lale
R> barbie są tylko w sklepie za laskiem.
No, proszę jak się rozczarowałeś :-))

> > Dla mnie równiez ma znaczenie jak jest w
> > łózku z facetem a jak mam sie np. kochać z facetem, który jest
sparalizowany
> > od pasa w dół np.? ja mam mu pomagać??????
>
R> Co za niesmak. A fe!
R> No tak, pruderia to druga natura...
Rzeczywiście, ja też czuję niesmak i to ogromny. Jak można coś takiego
pisać... Magdaleno nie trzeba pomagać, jeśli jest niesprawny od pasa w dół
to ma jeszcze ręce.... Nie wypowiadaj się na tematy, na których się nie
znasz. To podpowiada jedynie Twoja wyobraźnia, która niestety mija się z
prawdą....


Ja powiem jedynie to, że w moim małżeństwie to ja jestem ON, jestem głucha i
mój mąż wiedział o tym przed Ślubem. Mój mąż zakochał się we mnie i ani mu
przez myśl nie przeszło, że "przecież ja nie słyszę i mam te okropne aparaty
na uszach". Ani razu nie pomyślał "jak ja się z nią pokażę z tymi aparatami
na ulicy". Wręcz przeciwnie, kazał mi je nawet odsłonić.
Nie będę pisała o problemach w małżenstwach mieszanych
(niepełnosprawni-zdrowi), bo to są sprawy indywidualne każdego małżeństwa.
Wiem jedno, że zawsze mogę liczyć na swojego męża, a on na mnie.

Pozdrawiam

Katarzyna G.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2002-03-04 20:32:50

Temat: Re: 5-10-15
Od: Jacek Kruszniewski <j...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora



NeoN napisał(a):
>
> Jacek Kr wrote:
> >
> > Wojtek ,jak widzę ma talent w socjologicznym wtykaniu patyka w mrowisko.Po
> > ilości postów widać ,że z sukcesem. Ale ty piszesz o sukcesach ON za "wielką
> > kałużą".Jeśli je znasz,to opisz nam je.
> > --
> > Jacek z Nowego Sącza
> Za kaluza nie bylem,

Ja tyż nie :)
Ale za odrę już bliżej :-)
Może tam by się przyjżeć :-)

> A ze rozkreca sie temat to chyba dobrze, tylko niewiele nas tu w tej
> dyskusji. Przynajmniej jest o czym pisac a i czasem zastanowic i
> przejrzec na oczy....
> pozdrawiam -ten co nakreca grupe :))

Nakęcaj dalej !!!!

--
Z pozdrowieniami

Jacek K.

+-------------------------------+
| http://www.proinfo.pl/jacek.k |
+-------------------------------+


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2002-03-04 20:38:05

Temat: Re: 5-10-15
Od: Jacek Kruszniewski <j...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora



tweety napisał(a):
>
> Użytkownik "Jacek Kruszniewski" <j...@p...pl> napisał w wiadomości
> news:3C836667.C293778E@proinfo.pl...
> >
>
> > A gdybyś go pokochała tak, że nie miałoby to żadnego znaczenia?
>
> Nie pokochałabym , bo jestem realistka i jak juz podkreslałam nie jestem na
> tyle silna aby " żyć za dwoje". Więc nie daje sznasy takiej miłosci.
>

albo Ci się nie zdażyło

> > Fakt to jest mocny argument. Ale to samo się ma przy mężu pijaku - który sam
> > ledwo się trzyma na nogach do tego bije i inne rzeczy wyprawia.
>
> Masz racje ale jak juz mówiłam to jest moje zdania i ja również nie
> pozwoliłabym sobie na męza pijaka. Kocham mojego męza, ale jakby podniosł
> np. reke na mnie czy na córke to by nas nigdy wiecej nie zobaczył i tak ja
> bym zrobiła. A poza tym moze to okrutne co powiem, ale pijaństwa nie widac
> (nie zawsze) na pierwszy rzut oka a kalectwo niestety tak. Przykro mi, ze
> musze siegšc po takie argumenty ale jestem realistka.

No chyba że pijak jest tak nawiany że się czołga zarzygany po ulicy :-(
Czy tego też nie widać?
Po kilku latach pijaństwa też to widać - niestety :-(

A jednak tutaj jest "co ludzie powiedzą" - bo kalectwo jest jednak czymś złym a
pijaństwo nie. Bo taki jest to obraz :(
Widać że lepszy jest mąż pijak niż kaleka :(

....

> >Ty znalazłaś to coś w
> > człowieku sprawnym, a gdyby to był inwalida ?
>
> Nie byłby inwalida bo nie dopuściłabym do roziwniecia sie takich uczuc z
> mojej strony i mówie to otwarcie.
>
> > Czy na samym starcie teakich należy skreślać - lub przynajmniej brać duży> zapas
> > w kontaktach, bo akut\rat to ta druga połówka - tylko że z lekkimi usterkami ?
> >

> Ja nie mówię o "lekkich usterkach" ja mówie o osobie, która nie jest w pełni
> samodzielna czy sprawna moze w ten sposób będzie lepiej. Bo facet z krótsza
> noga tez ma "usterkę" ale moze byc własnie pomocny przy takich
> "przyzeimnych" sprawach. Powiem cos jeszcze na formu publiczne. chociaż
> pewnie zaraz mnie zlinczujecie. Dla mnie równiez ma znaczenie jak jest w
> łózku z facetem a jak mam sie np. kochać z facetem, który jest sparalizowany
> od pasa w dół np.? ja mam mu pomagać?????? dla mnie to sa rzeczy nie do
> przeskoczenia. Wybaczcie moja szczerośc do bólu, ale tez zrozumcie, kazdy
> chce miez ta druga połowę na tylke, zbey móc na nia liczyć, a jakbym miała
> sie zajmowac jeszcze facetem w domu to juz nie dla mnie, to wtedy byłabym
> pielegniarkš, chociaz nie twierdze, ze mój maż bezwzgledu na sój stan
> fizyczny bedzie ze mna, "nie pozbede sie" go gdyby cos mu sie stało.
> Przepraszam wszystkich, którzy poczuli sie urazeni.
>

Cały ten post sprowadził miłość to jednego wymiaru i to poziomego (no chyba że ktoś
to
robi na stojaka ;-> ).
Ale tutaj przedstawiłaś tylko wymiar fizycznej miłości. A to tak nie jest :)

Cały obraz ukazuje małżeństwo jako czysty interes - spółkę cywilną dwóch osób - gdzie
mąż
musi być silny, zdrowy, powinien zarabiać,łożyć na rodzinę, dobry być w łóżku i
... nic więcej ?


Przypomniał mi się reportaż z serii "Centrum nadziei":
Była ota taka sytuacja: młode zdrowe małżeństwo, po studiach, dobra praca i płaca,
własne mieszkanie - po prostu marzenie !!!
i ... urodziło się dziecko - niestety z wodogłowiem :-(.
Szybka operacja jednych z najlepszych lekarzy w Polsce i dziecko ma 90% na zdrowie i
sprawność, a jednak oni to dziecko odrzucili - skazali na sierociniec.
Dlaczego - może to bubel - tak niepasujący do nich. Straszny zgrzyt na tak świetnym
początku.

Może jestem idealistą ale brakuje mi czynnika niematerialnego. To tego czegoś.

Znam kilka takich "dziwnych" par i żyją lepiej niż te zdrowe, niektóre mają dziecko i
jej
nie przezkadza to, że musiała dużą część życia i energii poświęcić i dziecku i
mężowi.
Czyli ten wózek, te kilka obowiązków więcej nie przeraziło ich. A może po prosto to
jest
właśnie miłość. Gotowość do poświęceń, do kompromisu pomiędzy własnym ego - a tym
którego
się kocha i który kocha.

Chyba jestem zbytnim idealistą i optymistą, ale cóż bez tego to tylko kulka w łeb.

--
Z pozdrowieniami

Jacek K.

+-------------------------------+
| http://www.proinfo.pl/jacek.k |
+-------------------------------+

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2002-03-04 20:49:52

Temat: Re: 5-10-15
Od: "JW" <r...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Magdaleno, jeszcze Ci zycie naleje wody w uszy. Moze
nawet niedlugo bedziesz musiala na to czekac.
Pamietaj,ze niesprawnosc jest tak samo na Twojej
drodze zycia jak stanela przed innymi juz teraz.
Odpusc sobie ta wode sodowa i zastanow sie co piszesz.
W Stanach mowi sie: wstaw najpierw bieg zanim
nacisniesz na pedal gazu. Osmieszasz sie nie tylko
wobec tych mlodych ludzi. Osmieszasz sie sama wobec
siebie i to jest bardzo smutne. JW

Użytkownik "tweety" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:a5vtep$59r$1@news.tpi.pl...
> Hmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm wg mnie nie
> "formułuje wniosków tak, jakby były niepodważalnymi prawdami."
>
>
> --
> Pozdrawiam troche zakręcona i zdziwiona
> Magdalena
> GG 472276
>
>




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2002-03-04 22:03:01

Temat: Re: 5-10-15
Od: "Sylwi@" <e...@a...pl.dziwny.jest.ten.swiat> szukaj wiadomości tego autora


No i dałam sie sprowokowac :-)

Witam, dobry wieczór...

> > Czy ktos zastanawial sie nad tym , jak opusci nas ktos z najblizszych.?
> > Nikomu tego nie zycze, ale trzeba sie juz teraz na tym pomalu
> > zastanowic, jak bede zyl/a za kilkanascie lat.

Sa tacy, którzy nie musza sie nad tym zastanawiac ...
doświadczaja tego i ...
i co zrobić ......
trzeba życ !!!!

> Ano - smutne ale prawdziwe :-(
> Tak to wygląda - perpektywa jest nie miła :-(

Tego nikt nie jest w stanie przewidziec nawet człowiek zdrowy.

> > Na razie kto ma prace, rente to bardzo dobrze.
> > Czasy w krorych zyjemy nie sa optymistyczne, znamy rynek pracy i wiadomo
> > jak jest. Zasilek renta = 460 zl czesto bez dodatku. Teraz wyobrazic
> > trzeba, ze nagle zostajemy sami..... Czarno to widze.:((((( Umieralnie -
> > Domy Opieki Spolecznej? TAK ale czy zaslugujemy na to?

Nie nie zasługujemy na to
ale
tak naprawde to tylko niewielka garstka inwalidów nie jest sobie w stanie
dac rady.
Pozostali .... jeżeli tylko zechca, dadza sobie radę.

> Tutaj jedyną szansą jest przepracowanie tych kilkunastu lat - ze składkami
> oczywiści lub innym zabezpieczeniem - ale czy będzie sami mogli samodzie
lnie
> egzystować ?

A czy sądzicie, że pełnosprawni zarabiaja za niekiedy bardzo ciezką pracę
az tyle,
ze nie muszą się o nią martwic?

> > Kto ma wlasne rodziny to jeszcze , ale wielu z nas nie ma i podejrzewam
> > ze nie znajdzie partnerow zyciowych.

O tym to już kiedyś rozmawialiśmy ...
Jeżeli od razu stawiacie sie na przegranej pozycji i nie bedziecie próbowali
to
napewno.

> > Taka jest prawda. Komu bedzie sie
> > chcialo zenic/wychodzic za maz i miec na utrzymaniu i z poczuciem
> > obowiazku meza/zone "kaleke"? Troche realnie trzeba na to spojrzec.

Tak ...
a popatrzcie wokół ....
nie znajdziedzie szczesliwych inwalidów ???

Rozglądnijcie się ...
nie musicie daleko szukac ...
znacie ich ...
tylko nie mówcie, że to jednostki i wyjatki ..

Nie chciejcie byc na czyims utrzymaniu chciejcie utrzymać ...
pracujący a nie utrzymujacy sie z renty maja dokladnie takie same problemy.

Nie trzeba sie użalać przez całe życie tylko starac się je godnie przeżyć.
Ono jest piękne tylko trzeba umieć z niego korzystac.
--
Do usłyszenia
Sylwia
_____________________
e...@a...pl

Gdy uda Ci się swoją rzeczywistość potraktować jak marzenia,
to wszystkie Twoje marzenia stana sie rzeczywistością.









› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2002-03-04 22:43:08

Temat: Re: 5-10-15
Od: "Inwalida" <I...@a...net> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Robert Szymczak" <r...@t...pl> napisał w
wiadomości news:3C833CBF.57BDDD6D@telepraca-polska.pl...

> Prawda? A moim zdaniem to bzdura. Każdy oczywiście chciałby wieść
> nieskomplikowane i wygodne życie. Każdy zdrowy i chory chciałby mieć
> wyrozumiałego partnera, wieczną miłość, dobry seks, mądre dzieci,
> willę nad jeziorem, itp. A tu okazuje się często, że mąż pijak
> terroryzuje rodzinę, żona ma kochanków, dzieci zaś wyrastają na
> tępych matołów. I to jest dopiero życie, któremu myślę nie można
> podołać.
>
> Czemu w tym kontekście więc życie z ON wydaje się cięższe od życia z
> pijakiem? A no bo kalectwo widać, a pijaka można odkryć dopiero po
> latach. Czemu życie z ON uważa się za życie przegrane? Stereotypy?
> Sytuacja ekonomiczna? Pewnie jedno i drugie, co nie znaczy, że
> faktycznie życie z ON takim być musi. A że takim nie zawsze jest
> świadczą udane "mieszane" małżeństwa.

Jesteś bardzo subiektywny i dajesz złe przykłady.
Czy normalna kobieta wychodzi za menela? Nie.
To wychodzi w praniu, a inwalida się nie ukryje.
Może z wyjątkiem rozpoznanej choroby, która
w rezultacie usadzi na d... delikwenta.
Ukrycie tego uważam za jednakowo naganne co
ukrywanie alkocholizmu.

Pozdrawiam I...@a...net



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2002-03-04 23:16:40

Temat: Re: 5-10-15
Od: "Inwalida" <I...@a...net> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Robert Szymczak" <r...@t...pl> napisał w
wiadomości news:3C83465D.365820FB@telepraca-polska.pl...
>
> Chodzi mi o to, że większość ludzi (podobnie jak Ty) we wspólnym
> życiu z niepełnosprawną osobą widzi tylko i wyłącznie kalectwo i
> problemy z tym związane. Jakby zapominając, że jeśli dajemy sobie
> radę w życiu nieraz lepiej od napakowanych mięchem gości to chyba
> nie jest to jakimś gargantuicznym problemem. Jeśli nie dla nas
> samych to czemu dla innych?

Znowu patrzysz przez własny pryzmat.
Magda zapewne mówi o osobach o znacznym kalectwie.
Zapewne nie ma na myśli osób utykających, czy ludzi po
amputacji jednej koniczyny, którzy sobie świetnie radzą
z tym niewielkim kosmetycznym defektem.
Niestety wielu z nas jest uzależnionych od pomocy innych
osób. Nawet osoby które nie są zależne od innych, nie
są tak atrakcyjnymi partnerami, jak osoby zdrowe.
Pobierają się przeważnie osoby młode, które lubią zabawę.
Przeważnie poznają partnerów na imprezach czy wyjazdach.
Większość z nas (paraplegia, tetraplegia, itp.) nigdzie nie
wyjeżdża, a na imprezach jest aktywna tylko przy kieliszku.
Taka jest niestety bolesna prawda.
Oczywiście można sobie pewne rzeczy tłumaczyć, i
upierać się że nie ma problemu. Tu dam przykład:
Idzie sobie parka na dyskotekę (wielu powie co za problem),
on na wózku (większość powie no i co), niby mogą zatańczyć.
Niestety klasyczny taniec ma niewiele wspólnego z ciąganiem
wózka po parkiecie. Odkąd jestem na wózku nie tańczę, bo
to nie to. Wielu z was pewnie nawet nie zrozumie, o co mi
chodzi. Pewnie tylko dlatego że nigdy nie mieli okazji
poprzytulać się podczas wolnego tańca.
I tak wygląda znacznie więcej aspektów naszego życia.

Pozdrawiam I...@a...net



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2002-03-04 23:36:07

Temat: Re: 5-10-15
Od: "JC" <J...@t...de> szukaj wiadomości tego autora


"NeoN" <r...@c...pl> schrieb im Newsbeitrag
news:3C832996.F361B78B@clan.pl...

Witam serdecznie:-)

> Naszla mnie taka reflexia odnosnie "NASZEGO" losu za 5, 10, 15, 20 lat.
> Wiadomo nic nie jest wieczne. Na razie mamy komputery, wsparcie w
> najblizszych, pomoc jaka by nie byla ale jakos na razie sie kreci.
> Czy ktos zastanawial sie nad tym , jak opusci nas ktos z najblizszych.?
> Nikomu tego nie zycze, ale trzeba sie juz teraz na tym pomalu
> zastanowic, jak bede zyl/a za kilkanascie lat.

Tak Wojtku, poruszyleś ważny temat. Temat nad którym każda z ON
powinna się poważnie zastanowić i zrobić wszystko aby być przygotowanym
na stanięcie oko w oko samej z życiem. A życie jest bezwzględne i tym
trudniejsze
im ludziom przychodzi iść przez nie samym.

Aby się o tym przekonać jakie ono jest dla każdego z nas wystarczy spróbować
wstając rano, przeżyć cały dzień do wieczora i poradzić sobie ze wszystkimi
sprawami które trzeba zrobić przed położeniem się wieczorem do łóżka.
Ale, to będzie dopiero tylko jeden dzień.
Następnie proponuję w ten sam sposób postępować - od rana do wieczora -
przez cały miesiąc.
Po takiej zabawie każdy kto to "zaliczy" sam, bez "zawału", może zastanowić
się czy jest ten miesiąc "zaliczyć" bazując na tych finansach które ma w
mieś.
do dyspozycji.
Może to śmieszne co napisałem ale nic tak człowiekowi nie otwiera oczu
na to co to jest życie jak "zatańczenie" samemu z tym życiem.
To jednak co powyżej opisałem to dopiero wstęp do życia i odpowiedź
na pytanie,
- czy jestem w stanie sam egzystować i żyć?
A to dopiero początek bo jakoś nie bardzo ma się ochotę iść przez życie
samemu;-)

> Na razie kto ma prace, rente to bardzo dobrze.
> Czasy w krorych zyjemy nie sa optymistyczne, znamy rynek pracy i wiadomo
> jak jest. Zasilek renta = 460 zl czesto bez dodatku. Teraz wyobrazic
> trzeba, ze nagle zostajemy sami..... Czarno to widze.:((((( Umieralnie -
> Domy Opieki Spolecznej?

Wiesz z tą rentą to jak z małżeństwem:-)
460 + 460 = 920
On + Ona = Oni

Jak myślisz Wojtku lepiej rozwiązuje się problem w pojedynkę
czy we dwoje?
Oczywiście że we dwoje:-)

A jak jest z czynszem i kosztami mieszkania - tak samo.
Itd. , itd.
We dwoje życie wygląda już pod tym względem
totalnie inaczej.

> TAK ale czy zaslugujemy na to?

Napewno nie, ale....
Zeby na to nie zasłużyć należy zrobić wszystko póki czas aby
się w tym punkcie nie znaleźć - jeśli w ogóle jest możliwość
podjęcia jakichkolwiek działań w tym kierunku, bo i tak bywa.

> Czesto na poczatku sie nie mysli zeby sie uczyc, ....

Uczyć trzeba się całe życie.

......zdobyamy zawod, czesto
> po zawodowce i od razu jako tania sila robocza podejmujemy prace.
> Pracujemy 5-7 lat i nas wykopuja czesto za niewyrabianie sie i stratami
> dla pracodawcy. Co potem?

I to jest najtrudniejsze i najgorsze.
To może załamać czasami człowieka.

> Kto ma wlasne rodziny to jeszcze , ale wielu z nas nie ma i podejrzewam
> ze nie znajdzie partnerow zyciowych. Taka jest prawda. Komu bedzie sie
> chcialo zenic/wychodzic za maz i miec na utrzymaniu i z poczuciem
> obowiazku meza/zone "kaleke"?

Jeżeli by zakładać na samym początku dla siebie rolę kogoś kogo
by ktoś inny miał utrzymywać to dajmy sobie spokój - u nikogo nie masz
szans. Na takie coś nie pójdzie żaden partner/ka.
Ja tam wolę być przygotowany na utrzymywanie żony niż być przez nią
utrzymywany;-)

> Troche realnie trzeba na to spojrzec.
> Wiele znam przykladow, ot nie tak dawno bylo na grupie opisany przypadek
> jak to rodzina nie ma sily po wypadku - skoku do wody, gdzie zonie nie
> potrzebny byl maz ze zlamanym kregoslupem. DOM OPIEKI SPOL.??? - Oswiecim?

Przypuszczam, że ta żona póściłaby go kantem i przy innych problemach
jakie człowiek spotyka idąc przez życie.

> Nic dziwnedo ze tyle przypadkow depresji, samobojstw. -to przyklad ON- a
> wiele osob pelnosprawnych jest w takiej samej sytuacji. Ratujmy sie!!!!-
> Pewnie, ale jak?

Temat jak rzeka - pogadajmy razem o tym w Ustroniu.

pozdr. - Józek
______________

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 10 ... 13


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Nastała "Wielka Rewolucja"
Poznam osoby po przeszczepie
prośba
SamiSobie - rozne
UE-GW

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »