Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 88


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2010-09-02 10:23:35

Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: DeDe <p...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

> m.in. ceni sobie Prawdę, Prostotę oraz Miłość,

Mógłbyś rozszerzyć te pojęcia? Tzn. co według Ciebie jest Prawdą, co
Prostotą, a co Miłością? I jak ma się do tego masturbacja?

D.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2010-09-02 10:40:35

Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: zażółcony <z...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "DeDe" <p...@p...fm> napisał w wiadomości
news:op.viehtltiaq9vro@jgrabowskixp.komputerswiat.lo
cal...
> m.in. ceni sobie Prawdę, Prostotę oraz Miłość,

> Mógłbyś rozszerzyć te pojęcia? Tzn. co według Ciebie jest Prawdą, co
> Prostotą, a co Miłością? I jak ma się do tego masturbacja?

Nie mógłbym ;) Stawiam na nieme porozumienie w tej kwestii z Chironem ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2010-09-02 11:03:37

Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: "1634Racine" <1...@R...pl> szukaj wiadomości tego autora

zażółcony in news:i5nqjh$biq$1@news.onet.pl
> Użytkownik "1634Racine" <1...@R...pl> napisał w wiadomości
> news:i5np1f$gu1$2@news.task.gda.pl...
>> z calym szacunkiem, przepraszam, itd,itp - ale co ma piernik do
>> wiatraka? :) :) :)
>> Ja o sprawe Kinseya zapytalem, nie o sprawe autopolaryzacji. To
>> spolaryzuj
> Niby tak, ale zadając formalnie 'niespolaryzowane' pytanie:
>> PYTAM i pownie powtorze sie [sorry]: dlaczego dla jednych oszustwo
>> jest na poziomie gigantycznym, dla innych - np. cytowany Starowicz -
>> nie ma W OGOLE, nie istnieje problem.
> .. a z drugiej co chwila przemycasz przy okazji włąsne opinie i
> nadużywasz słowa 'bzdury'
> bez podawania konkretów.


a czytales podrzucony link z banalnego "wprost". To moze dla uproszczenia
sprawy: klamstwa, czy prawdy tam namalowano?
Ja sie o to pytam. A zwlaszcza - jesli prawde wypisano - to co robi
srodowisko naukowe z tym? I srodowisko praktykow. Vide -> starowicz chocby.


> Normalnie jak w nauce - rozdźwięk jest naturalną pochodną toczącego się
> sporu,
> a ten zawsze istnieje tam, gdzie istnieje rozwój.
> Nawet niby w ściśle ścisłych naukach, jak np. fizyka, spór jest ostry i
> jedni
> wyzywają drugich od debili, a co dopiero w naukach tak 'miękkich' i
> 'politycznie/moralnie umoczonych', jak psychologia, seksuologia itp.


tylko, że Kinseyowi zarzuca sie, że epokowe konkluzje otrzymal na podstawie
metodologicznie barbarzynsko wykonanych badan. Proste. Czyli jest pytanie o
prawdziwosc wynikow. A ze potem stwierdzono, ze sa dokladne... A NAPRAWDE
tak stwierdzono? Czy tylko "pewne aspekty" potwierdzono.

Przeczytaj jednak to cudo wprostowe - gazetka,ale ktos wykonal wysilek,
zebral opinie ze swiata i skompresowal. No i przede wszystkim jest ksiazka
Judith Reisman, nie znam, ale siec pelna wyimkow/cytatow. Wg mnie jest
problem Kinseya. Nie tak stary. z 1990 roku.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2010-09-02 11:04:03

Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora



1634Racine napisał(a):
> glob in
> news:f2c60f80-10ee-4c25-8e72-2f3d175259e6@y11g2000yq
m.googlegroups.com
> > 1634Racine napisaďż˝(a):
> >> Z jednej strony Raport Kinseya opisywany dzisiaj (powszechnie ?) jako
> >> gigantyczne oszustwo epoki tycz�ce bada� seksualno�ci
> >> Amerykan�w w latach 50-tych (demaskowanie rozpocz�a Judith
> >> Reisman, ksi��ka "Kinsey - seks i oszustwo" w 1990 roku, 50 lat od
> >> opublikowania Raportu) - a wi�c z jednej strony oszustwo Kinseya,
> >> falszywe wnioski Kinseya z b��dnych, skandalicznie naginanych
> >> metod badan Kinseya, w tle moralnie dwuznaczne metody badan:
> >> http://www.wprost.pl/ar/?O=73669
> >> oraz
> >> http://pl.wikipedia.org/wiki/Raport_Kinseya
> >> ale z drugiej strony - czytam w sprawie Kinseya rozmowe ze Starowiczem
> >> i... jakby jakis inny Kinsey byl u niego w glowie:
> >> http://piekielko.info/artykuly/socjologia/raport_kin
seya.html
> >> - Starowicz pieje z zachwytem nad Kinseyem, cmoka, wielbi. O oszustwie
> >> Kinseya - ani slowa. Dlaczego Starowicz nic. Bo nie zostal zapytany?
> >> Bo nie wie o �wiatowym skandalu? Absurdalna odpowied�.
> >> O co chodzi? Co naprawde wiadomo "w sprawie Kinseya"?
> > Bo powtarzano badania i cz�� odkry� si� potwierdzi�a, a cz�� by�a
> > podbarwiona , np; to co by�o skandalem w tych latach, a jest
> > potwierdzone, to by� szok na temat tego, �e kobiety i m�czy�ni si�
> > masturbuj�. Biedni ludzie byli wstrz��ni�ci tym odkryciem w tamtych
> > latach ,no i chyba nie zaprzeczysz, �e to jest fakt zgodny z
> > rzeczywisto�ci�? A badania by�y podbarwiane pod ideologi� Power
> > Flower .
>
>
> Tak, wiem co nieco o tym - chocby wikipedia maluje tak:
>
> "[... W odpowiedzi na krytykďż˝ raportu, Paul Gebhard, kolejny dyrektor Kinsey
> Institute for Sex Research, sp�dzi� rok usuwaj�c dane pochodz�ce od
> niepewnych �r�de� tj. wi�ni�w, m�skich prostytutek. W 1979 roku
opublikowaďż˝
> poprawiony raport. Okaza�o si�, �e w wyniku odrzucenia niepewnych danych,
> ko�cowe statystki niewiele si� zmieni�y (na poziomie dziesi�tnych cz�ci
> procenta).[...]"
>
> Ja dlatego napisalem ten post, by dostac "sprawozdanie" srodowiskowe o
> "sprawie Kinseya". Moje usposobienie ku Kinseyowi nie jest istotne.
> Zastanawia mnie rozdzwiek miedzy morzem przytoczonych przeze mnie opinii, a
> milczeniem w tej sprawie [Starowicz], jak gdyby W OGOLE sprawy nie bylo.
> Ktos cos udaje, mistyfikuje. Ale KTO i CO?
>
> Poza tym nie odnioslem wrazenia z lektur, �e - jak piszesz - "[...] cz��
> odkry� si� potwierdzi�a, a cz�� by�a
> podbarwiona [...]" - raczej odnioslem wrazenie, �e zgoda jest co do jednego:
> Kinsey co prawda pierwszy ruszyl sprawe/tabu, ale zrobil to z max.
> tendencyjnosci�, manierycznie wrecz dobieraj�c probki pod tez�. Tak, jakby
> badal usposobienie spoleczenstwa do homoseksualistow w "klubach dla
> homoseksualistow". OK metoda?
> Oczywiscie, �e w purytanskiej Ameryce mowic o masturbacji, �e sie masturbuja
> kobiety i m�czyzni to szok - ale nie o tym tutaj mowa. Tutaj jest mowa o
> tym, gdzie badal, w jakich srodowiskach badal. Tutaj jest mowa NIE o tym,
> �e w ogole zadal pytania, tylko jak je zadal i komu je zadal, i jakie
> procenty uzyskal. TO jest kwestionowane, i to opisywane jest jako przekr�t.
>
> Wiec o co chodzi w tym rozdzwieku miedzy jedna, mia�d��c� Kinseya opinia
> [juz zamieszczanďż˝ w encyklopediach], a opiniďż˝ "nic sie nie stalo, o co
> chodzi?" ?
>
> I zupelnie "bokiem" - nie bez powodu nasun�� mi sie Samson w tym momencie.
> Chociaz Samson zapewne niczego nie badal.
>
> Koncz�c: naprawde nie ma problemu Kinseya i wypisuj� brednie w
> publicystykach swiatowych, w ksi��kach, w artykulach branzowych??

Według twojego nastawienia, to po ty co teraz powiem, powinieneś
stwierdzić, że wszystkie badania są sfałszowane w seksuologii, a
dlatego, że jest taka prawidłowość, że badania na temat seksu zawsze
są zaniżone. Każdy seksuolog wie podczas badań że jego badania są
zaniżone, bo nie wszyscy badni chcą powiedzić prawdę, więc według
badań wyjdzie, że 60 procent kobiet się masturbuje, a w rzeczywistości
jest to 90 procent. Tak więc z nastawieniem negatywnym powiesz, te
badania to bzdury.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2010-09-02 11:12:42

Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: "1634Racine" <1...@R...pl> szukaj wiadomości tego autora

zażółcony in news:i5npov$943$1@news.onet.pl
> Użytkownik "1634Racine" <1...@R...pl> napisał w wiadomości
> news:i5np1d$gu1$1@news.task.gda.pl...
>> Zastanawia mnie rozdzwiek miedzy morzem przytoczonych przeze mnie
>> opinii, a milczeniem w tej sprawie [Starowicz], jak gdyby W OGOLE sprawy
>> nie bylo. Ktos cos udaje, mistyfikuje. Ale KTO i CO?
> [...]
>> Wiec o co chodzi w tym rozdzwieku miedzy jedna, miażdżącą Kinseya opinia
>> [juz zamieszczaną w encyklopediach], a opinią "nic sie nie stalo, o co
>> chodzi?" ?
> A może trochę jednak wyolbrzymiasz ?

nie, nie sądzę;
moze jednak przeczytaj te linki w calosci [wlasciwie to ten "wprostowy"
wystarczy], ktore podeslalem. Gdy ktos TO przeczyta, to nie sadze, by mial
cud-zdanie o Kinseyu. Tak to wyglada. Opisano Kinseya tak,a nie inaczej. Ja
takze pytam sie OBIEKTYWNIE. Nie chce wdawac sie w zawile dywagacje.
Interesuje mnie rozdzwiek miedzy udawaniem (??? Starowicz) ze nie ma
problemu Kinseya, a takimi opisami jego badan i wynikow jak chocby
wprostowe. A to nie jest jedyny byt fizyczny, jak domyslasz sie, idacy w tym
kierunku. No nie jest. W kierunku podkreslajacym nie kontrowersyjnosc
Kinseya, ale hochsztaplerstwo, ustawianie sie w moze i dobrym miejscu,ale w
zlym kierunku,że powiem skrotowo.
o czym jest chocby ten art, wprostowy?
O kim to jest?
O hochsztaplerze? Czy o naukowcu rzetelnym, a kontrowersyjnym?
Wiec o kim?


> "Wszyscy" wiedzą, że Kinsley był pionierem i że na pewno popełnił mnóstwo
> błędów.

No wlasnie. Tylko, że to nie jest tak cieplo opisywane, jak Ty to zrobiles.
Nie jest. Pionier,
bo wykonal masowe odpytanie o seksualnosc [ide skrotem,jak domyslasz sie].
Ale kogo pytal? gdzie? dalem przyklad stylu: o toleracje w sprawie gejów -
pytaj w klubach dla gejów. Tylko to nie sa badania.
Mnie zastanawia jedno: dlaczego mowia/piszą, NIEKTORZY , że rzetelnie potem
powtorzone badania daly w zasadzie zblizony wynik...


> To się wydaje oczywiste tak samo, jak to, że między Darwinem
> a współczesną wiedzą jest przepaść.


no nie, nie... jest pewna subtelna roznica miedzy opisywaniem dzisiaj
spuscizny Darwina przez "wszystkich", a krytyka Kinseya. I tylko dodam:
artykul wprostowy to tylko emanacja "wszystkiego", co w tym kierunku i w tej
sprawie pisze sie na swiecie.
CZY KŁAMIĄ?


> Nie zmienia to faktu, że
> neodarwiniści maja prawo być 'fanami' swojego pioniera - mimo, że jego
> wnioski były również w dużej części błędne. Np. Darwin w ogóle nie
> wiedział o istnieniu genów, zakładał dziedziczenie epigenetyczne.

no wiesz... Newton sklecil teorie ledwie przyblizoną, wiecej: wierzyl w
przestrzen czasu absolutnego. Nikt go z blotem nie miesza
w zwiazku z tym,że to nie jest prawda, że teoria wzglednosci...
Kinsey to inny przypadek: metoda ustawiana/tendencyjna i wyniki jako ich
konsekwencja - dokladnie TAK obie te sprawy są opisywane przez krytykow.
Powtarzam:
pytam sie czy kłamią w ten sposob recenzując Kinseya? Czy wszystko bylo OK,
czy prawie
wszystko - nie?

>> Koncząc: naprawde nie ma problemu Kinseya i wypisują brednie w
>> publicystykach swiatowych, w książkach, w artykulach branzowych??
> Podaj przykład konkretnych bredni, to będzie można porozmawiać.

przeczytaj linki podeslane przeze mnie, a zawierajace oskarzenia Kinseya o
podstawowe bledy metodologiczne. Pytalem, czy TO są brednie. No przeciez
nie pros zebym udowadnial cytatami to, co wyje chocby z tego jednego
wprostowego art. Inne - sieć pełna. Ja zakladam, że rozmawiamy na temat
znany nam wspolnie i nie musze konia Ci rysowac.

> Inaczej sam pozostawiasz dyskusję na poziomie czystych opinii
> bez podstaw merytorycznych.

no co Ty... j/w - podstwą niech bedzie art. wprostowy,wiki... Cala siec.
Dalej: czy Judith Reisman klamie?

> Krytykowany tu Kinsley był jednak
> trochę dalej, jakieś konkrety zostawił. Wyrównaj.

cel uswieca srodki i takie tam... No niewatpliwie, Kinsey z tego, co wiadomo
wrazenie wowczas zrobil, puszke
otworzyl, ja odnosze wrazenie, że byl medialny, seks wyszedl z sypialni, itp
itd. Ale nie o tym są krytyki Kinseya.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2010-09-02 11:13:45

Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora



zażółcony napisał(a):
> U�ytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisa� w wiadomo�ci
> news:i5nm7c$u4k$1@news.onet.pl...
>
> > A mo�e na odwyrtk�- twoje politpoprawne pogl�dy zas�aniaj� Ci prawd�?
>
> Co s�dzisz o masturbacji ?

Jak to co sądzi, jeśli będzisz się masturbował to wypsyskasz sobie
mózg, bo nasienie jest częścią mózgu i tym samym z każdą masturbacją
jesteś głupszy ,aż do całkowitego pozbawienia się mózgu= tak ostatnio
u ks Knota przeczytałem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2010-09-02 12:42:12

Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


To ja dołożę jeszcze jeden raport utajniony na 50 lat z Anglii=


Krytyka seksu przez osoby wierzace to tak jak krytyka ortografii przez
analfabete.

.............


Mały Kinsey Raport Kinseya z 1948 roku obnażył nagą prawdę o
zachowaniach seksualnych Amerykanów. BBC donosi, że kiedy rok później
przeprowadzono podobne badanie w Wielkiej Brytanii, jego wyniki były
tak "bezwstydne", że podjęto decyzję o ich utajnieniu. Rezultaty
brytyjskiej ankiety, zwanej Małym Kinseyem, ujrzały światło dzienne
dopiero w tym roku, czyli z ponad półwiecznym opóźnieniem.
Angielski ekscentryczny poeta, świętej pamięci Philip Larkin, na
którego zawsze można było liczyć, gdy istniała potrzeba odsłonięcia
jakiś niewygodnych prawd o życiu domowym Brytyjczyków oświadczył
kiedyś, że stosunki seksualne w Wielkiej Brytanii zaczęły się w 1963
roku. Wiersz Larkina "Annus Mirabilit" trafnie wiąże początek
rewolucji seksualnej na Wyspach z pierwszym krążkiem The Beatles. Ale
wyniki badań nad seksualnymi postawami i zachowaniami Brytyjczyków,
przeprowadzone 14 lat wcześniej ujawniają, że mieszkańcy Wysp
odznaczali się zdrowym pożądaniem i nie stronili od seksualnych
eksperymentów już za czasów Kinseya. Tylko nikt otwarcie nie rozmawiał
wtedy o "tych sprawach".
Wstydliwe wyznania
Dzisiaj, w czasach gdy nic już nie dziwi, a podteksty seksualne
towarzyszą nam na każdym kroku, chociażby we wszechobecnej reklamie,
trudno wyobrazić sobie jak wielkim tabu był seks zaledwie pół wieku
temu. Gdy grupa młodych pracowników naukowych postanowiła w 1949 roku
zbadać brytyjskie zachowania seksualne, ich odkrycia zostały uznane za
tak oburzające, że natychmiast ukryto je przed wzrokiem opinii
publicznej i skazano na zesłanie do archiwów uniwersyteckich. Dopiero
teraz, ponad 50 lat później, rezultaty badań wyszły na światło
dzienne, ujawnione w nowym programie BBC. Wskazują one, że powojenna
Wielka Brytania, za fasadą pruderii i fałszywej przyzwoitości skrywała
prawdę o swoich zwyczajach i doświadczeniach seksualnych. Prawdę,
która zdziwiłaby nawet Philipa Larkina.
Jeden na czterech ankietowanych mężczyzn przyznał się do odbywania
stosunku z prostytutkami. Co piąta kobieta miała stosunki
pozamałżeńskie. Jedna na pięć ankietowanych osób obojga płci brała
udział w doświadczeniach homoseksualnych. Raport, nazwany w nawiązaniu
do raportu Kinseya na temat amerykańskich zachowań seksualnych z 1948
roku Małym Kinseyem, był rezultatem pierwszego ogólnokrajowego badania
seksualności mieszkańców Wielkiej Brytanii. Brytyjscy naukowcy zrobili
milowy krok naprzód w stosunku do Kinseya, włączając do grona
respondentów kobiety. Na pomysł przeprowadzenia takiej ankiety młodzi
brytyjscy naukowcy skupieni w grupie Mass Observation wpadli już w
1939 roku. Wtedy to zaczęli badania seksualnych zachowań robotników z
północnej Anglii, podglądając ich podczas tygodniowych wakacji w
Blackpool. Takie postępowanie stanowiło niewątpliwie karygodne
naruszenie cudzej prywatności, ale było ważnym elementem planu grupy,
który miał prowadzić do udokumentowania i zrozumienia zachowań
seksualnych zwykłych ludzi.
Nie tylko dziewice
Dziesięć lat później, naukowcy podeszli do sprawy dużo bardziej
profesjonalnie, zatrudniając 24 obserwatorów na pełen etat i 450
ochotników do pomocy. Zanim jednak mogli oni przejść do zadawania
respondentom krępujących pytań, musieli najpierw zdobyć ich zaufanie.
Każdy z ankieterów miał swoją własną taktykę. Wielu z nich zaczynało
po prostu od niezobowiązującej rozmowy z przypadkowym przechodniem na
High Street. - W tamtych czasach niezwykle trudno było rozmawiać z
obcymi ludźmi, a co dopiero na taki temat - mówi w wywiadzie dla BBC
Rose Hacker, jedna z ankieterek z 1949 roku. Dziś 99-lenia Rose jest
najstarszym seksuologiem w Wielkiej Brytanii. - Szczególnie dobrze
pamiętam kobietę, która przychodziła do mnie co tydzień, kilka razy z
rzędu. W końcu miała wyjechać i w ostatniej minucie wyjawiła to, co
nie mogło jej przejść przez gardło przez wszystkie te tygodnie. Ona
czuła chorobliwy lęk przed seksem..."
Mimo iż w tamtych czasach panował kult dziewiczej panny młodej, ponad
połowa ankietowanych kobiet przyznała się do przedmałżeńskich
stosunków. Jako że w powojennej Wielkiej Brytanii jedyną dostępną
formą antykoncepcji były prezerwatywy wielokrotnego użytku, a edukacja
seksualna własciwie nie istniała, wiele kobiet ryzykowało niechcianą
ciążą. Faktycznie, Mały Kinsey ujawnił, że w latach 40. XX wieku aż
jedna na trzy ciąże była efektem stosunku przedmałżeńskiego.Strach
przed ciążą był dużym problemem także dla mężatek i często przyczyną
ich oziębłości seksualnej. Mężczyźni niechętnie stosowali środki
antykoncepcyjne, a tabletka nie została jeszcze wynaleziona. Zamężne
kobiety często wręcz bały się swoich mężów, którzy uważali
zaspokajanie ich seksualnych potrzeb za usankcjonowany obowiązek żon.
- Mój mąż oskarżył mnie o bycie oziębłą. Nie miał pojęcia, jak wielką
czułam tęsknotę za prawdziwą namiętnością - powiedziała jedna z
anonimowych respondentek - Gdyby tylko zechciał kochać się ze mną,
zamiast używać mnie, jak nocnika...
Zrealizować fantazje
Pary zmuszone do zawarcia małżeństwa przez niechcianą ciążę i pary
powstrzymujące się od współżycia ze strachu przed nią tkwiły latami w
nieszczęśliwych związkach. Naturalnym efektem takiego stanu rzeczy
było poszukiwanie satysfakcji w związkach pozamałżeńskich, zarówno
przez kobiety, jak przez mężczyzn.
Ci drudzy masowo korzystali z usług prostytutek. Z nimi mogli
realizować fantazje, o których nigdy nawet nie wspomnieliby swoim
żonom. Wielu mężczyzn przywykło do korzystania z prostytutek w czasie
wojny - jeden na czterech ankietowanych miał co najmniej jeden
stosunek z córą Koryntu. - Z pewnego punktu widzenia, nie ma w tym nic
złego - twierdził jeden z respondentów, szczęśliwy małżonek i pilot
RAF - weźmy osoby, które nie pasują do siebie seksualnie, ale wciąż
mogą stworzyć szczęśliwą rodzinę, jeśli on zaspokaja swoje żądze gdzie
indziej. Rose Hacker sądzi, że milczenie na temat wszystkiego, co
dotyczy seksu oznacza, że wielu mężczyzn było impotentami w
małżeństwie. - Postrzegali swoje żony jako niepokalane, a jednocześnie
odbywali stosunki z prostytutkami, które dopasowywały się do ich
wyobrażeń - mówi - Mogli je obrażać, odbywać wszelkie perwersyjne
praktyki, używać rynsztokowego słownictwa i był to jedyny sposób, by
zachowali sprawność seksualną.
Czas wojny ze swoją specyfiką - mężczyźni na froncie, kobiety w domach
- zwykle wyzwala zachowania homoseksualne i badania z 1949 roku
potwierdziły tę tezę. Jeden na pięciu respondentów, wśród mężczyzn i
kobiet, miał co najmniej jednego partnera tej samej płci. Liczba osób
odbywających stosunki homoseksualne w 1949 roku była wyższa niż w
dzisiejszych czasach. Wtedy, gdy homoseksualizm był nielegalny i
stanowił całkowite tabu w większości kręgów. - To okropne - mówiła
jedna z respondentek - nie mogę nawet o tym mówić, tak strasznie czuję
się zakłopotana. Jak można być blisko z kimś w ten sposób?
Zagubiony raport
Takie właśnie zahamowania leżały u podłoża decyzji o zakopaniu Małego
Kinsleya w naftalinie na 50 lat. Mimo że Sunday Pictorial, który
współfinansował badania, opublikował fragmenty raportu latem 1949
roku, większość wniosków była zbyt wstrząsająca, by mogła ujrzeć
światło dzienne. W efekcie takiego postępowania - mówi w wywiadzie dla
BBC seksuolog dr Hera Cook - dyskomfort i zażenowanie ludzi na temat
seksu tylko się umocniło. Brytyjczycy wciąż mogli twierdzić, że
przedmałżeński seks nie istnieje, na Wyspach nie ma homoseksualistów
ani prostytutek, a stara seksualna moralność pozostaje nietknięta.
Bardziej od samego ujawnionego po 50 latach raportu na temat
seksualnego życia Brytyjczyków sprzed pół wieku zadziwiają współczesne
komentarze, które pojawiły się po opublikowaniu artykułu na temat
Małego Kinseya w internetowej witrynie BBC. Wynika z nich, że od 1949
roku nic się w Wielkiej Brytanii nie zmieniło. Ludzie wciąż ukrywają
homoseksualizm, seksualne wynaturzenia i doświadczenia z
prostytutkami. A przepaść oddzielająca powszechnie panujące
wyobrażenia od rzeczywistości jest tak samo wielka dziś, jak 50 lat
temu.
Magdalena Gignal
Artykuł pochodzi ze strony Goniec.com: http://www.goniec.com
Adres www do tego artykułu: http://www.magazyn.goniec.com/artykul/13_maly_kinsey
.html
Realizacja i Pozycjonowanie : Technetium [T. CMS ]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2010-09-02 13:23:33

Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora



1634Racine napisał(a):
> za��cony in news:i5npov$943$1@news.onet.pl
> > U�ytkownik "1634Racine" <1...@R...pl> napisa� w wiadomo�ci
> > news:i5np1d$gu1$1@news.task.gda.pl...
> >> Zastanawia mnie rozdzwiek miedzy morzem przytoczonych przeze mnie
> >> opinii, a milczeniem w tej sprawie [Starowicz], jak gdyby W OGOLE sprawy
> >> nie bylo. Ktos cos udaje, mistyfikuje. Ale KTO i CO?
> > [...]
> >> Wiec o co chodzi w tym rozdzwieku miedzy jedna, mia�d��c� Kinseya opinia
> >> [juz zamieszczanďż˝ w encyklopediach], a opiniďż˝ "nic sie nie stalo, o co
> >> chodzi?" ?
> > A mo�e troch� jednak wyolbrzymiasz ?
>
> nie, nie s�dz�;
> moze jednak przeczytaj te linki w calosci [wlasciwie to ten "wprostowy"
> wystarczy], ktore podeslalem. Gdy ktos TO przeczyta, to nie sadze, by mial
> cud-zdanie o Kinseyu. Tak to wyglada. Opisano Kinseya tak,a nie inaczej. Ja
> takze pytam sie OBIEKTYWNIE. Nie chce wdawac sie w zawile dywagacje.
> Interesuje mnie rozdzwiek miedzy udawaniem (??? Starowicz) ze nie ma
> problemu Kinseya, a takimi opisami jego badan i wynikow jak chocby
> wprostowe. A to nie jest jedyny byt fizyczny, jak domyslasz sie, idacy w tym
> kierunku. No nie jest. W kierunku podkreslajacym nie kontrowersyjnosc
> Kinseya, ale hochsztaplerstwo, ustawianie sie w moze i dobrym miejscu,ale w
> zlym kierunku,�e powiem skrotowo.
> o czym jest chocby ten art, wprostowy?
> O kim to jest?
> O hochsztaplerze? Czy o naukowcu rzetelnym, a kontrowersyjnym?
> Wiec o kim?
>
>
> > "Wszyscy" wiedz�, �e Kinsley by� pionierem i �e na pewno pope�ni�
mn�stwo
> > b��d�w.
>
> No wlasnie. Tylko, �e to nie jest tak cieplo opisywane, jak Ty to zrobiles.
> Nie jest. Pionier,
> bo wykonal masowe odpytanie o seksualnosc [ide skrotem,jak domyslasz sie].
> Ale kogo pytal? gdzie? dalem przyklad stylu: o toleracje w sprawie gej�w -
> pytaj w klubach dla gej�w. Tylko to nie sa badania.
> Mnie zastanawia jedno: dlaczego mowia/pisz�, NIEKTORZY , �e rzetelnie potem
> powtorzone badania daly w zasadzie zblizony wynik...
>
>
> > To si� wydaje oczywiste tak samo, jak to, �e mi�dzy Darwinem
> > a wsp�czesn� wiedz� jest przepa��.
>
>
> no nie, nie... jest pewna subtelna roznica miedzy opisywaniem dzisiaj
> spuscizny Darwina przez "wszystkich", a krytyka Kinseya. I tylko dodam:
> artykul wprostowy to tylko emanacja "wszystkiego", co w tym kierunku i w tej
> sprawie pisze sie na swiecie.
> CZY K�AMI�?
>
>
> > Nie zmienia to faktu, �e
> > neodarwini�ci maja prawo by� 'fanami' swojego pioniera - mimo, �e jego
> > wnioski by�y r�wnie� w du�ej cz�ci b��dne. Np. Darwin w og�le nie
> > wiedzia� o istnieniu gen�w, zak�ada� dziedziczenie epigenetyczne.
>
> no wiesz... Newton sklecil teorie ledwie przyblizonďż˝, wiecej: wierzyl w
> przestrzen czasu absolutnego. Nikt go z blotem nie miesza
> w zwiazku z tym,�e to nie jest prawda, �e teoria wzglednosci...
> Kinsey to inny przypadek: metoda ustawiana/tendencyjna i wyniki jako ich
> konsekwencja - dokladnie TAK obie te sprawy sďż˝ opisywane przez krytykow.
> Powtarzam:
> pytam sie czy k�ami� w ten sposob recenzuj�c Kinseya? Czy wszystko bylo OK,
> czy prawie
> wszystko - nie?
>
> >> Koncz�c: naprawde nie ma problemu Kinseya i wypisuj� brednie w
> >> publicystykach swiatowych, w ksi��kach, w artykulach branzowych??
> > Podaj przyk�ad konkretnych bredni, to b�dzie mo�na porozmawia�.
>
> przeczytaj linki podeslane przeze mnie, a zawierajace oskarzenia Kinseya o
> podstawowe bledy metodologiczne. Pytalem, czy TO sďż˝ brednie. No przeciez
> nie pros zebym udowadnial cytatami to, co wyje chocby z tego jednego
> wprostowego art. Inne - sie� pe�na. Ja zakladam, �e rozmawiamy na temat
> znany nam wspolnie i nie musze konia Ci rysowac.
>
> > Inaczej sam pozostawiasz dyskusjďż˝ na poziomie czystych opinii
> > bez podstaw merytorycznych.
>
> no co Ty... j/w - podstwďż˝ niech bedzie art. wprostowy,wiki... Cala siec.
> Dalej: czy Judith Reisman klamie?
>
> > Krytykowany tu Kinsley byďż˝ jednak
> > troch� dalej, jakie� konkrety zostawi�. Wyr�wnaj.
>
> cel uswieca srodki i takie tam... No niewatpliwie, Kinsey z tego, co wiadomo
> wrazenie wowczas zrobil, puszke
> otworzyl, ja odnosze wrazenie, �e byl medialny, seks wyszedl z sypialni, itp
> itd. Ale nie o tym sďż˝ krytyki Kinseya.

Wiesz gdzie są błędy Kinsleya? To wygląda tak. Jestem Kinsley i jest
rok 2010 i chce badać seksualność . Jestem pionierem, nic o niej nie
wiem, więc jadę w takie np Kieleckie i widzę związki kazirodcze i
seksualne normalne, ale jedne i drugie są tabu,[ polska wieś
kazirodzctwem stoi], więc mój raport będzie prawdą,że jest
kazirodzctwo, ale Kinsley stwierdził, że jeśli tak jest ,to to jest
norma i tak powinno być, bo nie wiedział co jest normą a co nie. Ale
odkrył, że mamy masturbację, pedofilię, zoofilę, zdrady itd i teraz ty
mi powiedz czym zmierzysz normę? Więc on po prostu pojechał, każdy
objaw seksualny dla niego był normalny, a jedynie schowany pod
obłudą , czyli moralnością. I tu mamy te kontrowersje. Bo część okaże
się zgodna z normą ale jest tabu, a część to zboczenia jak pedofilia.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2010-09-02 13:49:54

Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora



glob napisał(a):
> 1634Racine napisał(a):
> > za��cony in news:i5npov$943$1@news.onet.pl
> > > U�ytkownik "1634Racine" <1...@R...pl> napisa� w wiadomo�ci
> > > news:i5np1d$gu1$1@news.task.gda.pl...
> > >> Zastanawia mnie rozdzwiek miedzy morzem przytoczonych przeze mnie
> > >> opinii, a milczeniem w tej sprawie [Starowicz], jak gdyby W OGOLE sprawy
> > >> nie bylo. Ktos cos udaje, mistyfikuje. Ale KTO i CO?
> > > [...]
> > >> Wiec o co chodzi w tym rozdzwieku miedzy jedna, mia�d��c� Kinseya
opinia
> > >> [juz zamieszczanďż˝ w encyklopediach], a opiniďż˝ "nic sie nie stalo, o co
> > >> chodzi?" ?
> > > A mo�e troch� jednak wyolbrzymiasz ?
> >
> > nie, nie s�dz�;
> > moze jednak przeczytaj te linki w calosci [wlasciwie to ten "wprostowy"
> > wystarczy], ktore podeslalem. Gdy ktos TO przeczyta, to nie sadze, by mial
> > cud-zdanie o Kinseyu. Tak to wyglada. Opisano Kinseya tak,a nie inaczej. Ja
> > takze pytam sie OBIEKTYWNIE. Nie chce wdawac sie w zawile dywagacje.
> > Interesuje mnie rozdzwiek miedzy udawaniem (??? Starowicz) ze nie ma
> > problemu Kinseya, a takimi opisami jego badan i wynikow jak chocby
> > wprostowe. A to nie jest jedyny byt fizyczny, jak domyslasz sie, idacy w tym
> > kierunku. No nie jest. W kierunku podkreslajacym nie kontrowersyjnosc
> > Kinseya, ale hochsztaplerstwo, ustawianie sie w moze i dobrym miejscu,ale w
> > zlym kierunku,�e powiem skrotowo.
> > o czym jest chocby ten art, wprostowy?
> > O kim to jest?
> > O hochsztaplerze? Czy o naukowcu rzetelnym, a kontrowersyjnym?
> > Wiec o kim?
> >
> >
> > > "Wszyscy" wiedz�, �e Kinsley by� pionierem i �e na pewno pope�ni�
mn�stwo
> > > b��d�w.
> >
> > No wlasnie. Tylko, �e to nie jest tak cieplo opisywane, jak Ty to zrobiles.
> > Nie jest. Pionier,
> > bo wykonal masowe odpytanie o seksualnosc [ide skrotem,jak domyslasz sie].
> > Ale kogo pytal? gdzie? dalem przyklad stylu: o toleracje w sprawie gej�w -
> > pytaj w klubach dla gej�w. Tylko to nie sa badania.
> > Mnie zastanawia jedno: dlaczego mowia/pisz�, NIEKTORZY , �e rzetelnie potem
> > powtorzone badania daly w zasadzie zblizony wynik...
> >
> >
> > > To si� wydaje oczywiste tak samo, jak to, �e mi�dzy Darwinem
> > > a wsp�czesn� wiedz� jest przepa��.
> >
> >
> > no nie, nie... jest pewna subtelna roznica miedzy opisywaniem dzisiaj
> > spuscizny Darwina przez "wszystkich", a krytyka Kinseya. I tylko dodam:
> > artykul wprostowy to tylko emanacja "wszystkiego", co w tym kierunku i w tej
> > sprawie pisze sie na swiecie.
> > CZY K�AMI�?
> >
> >
> > > Nie zmienia to faktu, �e
> > > neodarwini�ci maja prawo by� 'fanami' swojego pioniera - mimo, �e jego
> > > wnioski by�y r�wnie� w du�ej cz�ci b��dne. Np. Darwin w og�le
nie
> > > wiedzia� o istnieniu gen�w, zak�ada� dziedziczenie epigenetyczne.
> >
> > no wiesz... Newton sklecil teorie ledwie przyblizonďż˝, wiecej: wierzyl w
> > przestrzen czasu absolutnego. Nikt go z blotem nie miesza
> > w zwiazku z tym,�e to nie jest prawda, �e teoria wzglednosci...
> > Kinsey to inny przypadek: metoda ustawiana/tendencyjna i wyniki jako ich
> > konsekwencja - dokladnie TAK obie te sprawy sďż˝ opisywane przez krytykow.
> > Powtarzam:
> > pytam sie czy k�ami� w ten sposob recenzuj�c Kinseya? Czy wszystko bylo OK,
> > czy prawie
> > wszystko - nie?
> >
> > >> Koncz�c: naprawde nie ma problemu Kinseya i wypisuj� brednie w
> > >> publicystykach swiatowych, w ksi��kach, w artykulach branzowych??
> > > Podaj przyk�ad konkretnych bredni, to b�dzie mo�na porozmawia�.
> >
> > przeczytaj linki podeslane przeze mnie, a zawierajace oskarzenia Kinseya o
> > podstawowe bledy metodologiczne. Pytalem, czy TO sďż˝ brednie. No przeciez
> > nie pros zebym udowadnial cytatami to, co wyje chocby z tego jednego
> > wprostowego art. Inne - sie� pe�na. Ja zakladam, �e rozmawiamy na temat
> > znany nam wspolnie i nie musze konia Ci rysowac.
> >
> > > Inaczej sam pozostawiasz dyskusjďż˝ na poziomie czystych opinii
> > > bez podstaw merytorycznych.
> >
> > no co Ty... j/w - podstwďż˝ niech bedzie art. wprostowy,wiki... Cala siec.
> > Dalej: czy Judith Reisman klamie?
> >
> > > Krytykowany tu Kinsley byďż˝ jednak
> > > troch� dalej, jakie� konkrety zostawi�. Wyr�wnaj.
> >
> > cel uswieca srodki i takie tam... No niewatpliwie, Kinsey z tego, co wiadomo
> > wrazenie wowczas zrobil, puszke
> > otworzyl, ja odnosze wrazenie, �e byl medialny, seks wyszedl z sypialni, itp
> > itd. Ale nie o tym sďż˝ krytyki Kinseya.
>
> Wiesz gdzie są błędy Kinsleya? To wygląda tak. Jestem Kinsley i jest
> rok 2010 i chce badać seksualność . Jestem pionierem, nic o niej nie
> wiem, więc jadę w takie np Kieleckie i widzę związki kazirodcze i
> seksualne normalne, ale jedne i drugie są tabu,[ polska wieś
> kazirodzctwem stoi], więc mój raport będzie prawdą,że jest
> kazirodzctwo, ale Kinsley stwierdził, że jeśli tak jest ,to to jest
> norma i tak powinno być, bo nie wiedział co jest normą a co nie. Ale
> odkrył, że mamy masturbację, pedofilię, zoofilę, zdrady itd i teraz ty
> mi powiedz czym zmierzysz normę? Więc on po prostu pojechał, każdy
> objaw seksualny dla niego był normalny, a jedynie schowany pod
> obłudą , czyli moralnością. I tu mamy te kontrowersje. Bo część okaże
> się zgodna z normą ale jest tabu, a część to zboczenia jak pedofilia.

Rozumiesz? Kinsley nie mógł wiedzić, że pedofilia bierze się ze
wynaturzonej przez moralność seksualności i z fobii do seksualności=
my teraz to wiemy, On oglądał tylko fakt seksualny i jeśli kk jest
antyseksualne, to pewnie pedofilia to norma.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2010-09-02 14:13:22

Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: "Ghost" <g...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "zażółcony" <z...@o...pl> napisał w wiadomości
news:i5ngrc$ejt$1@news.onet.pl...

> Szkoda, że już na wstępie jesteś tak 'negatywnie spolaryzowany'.

Etam, "negatywnie spolaryzowany" jest tekst we Wprost. Moze nie tolerujesz
krytyki metod Kinsleya czy cos?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 9


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Przykład dla innych.
Re: Jan Serce
Sens paradoksu Achillesa i Żółwia
Reklama A-banku
UWAGA

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »