| « poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2009-04-30 07:45:16
Temat: Re: Alternatywna-fantomowa psychoanaliza Ikselki ... ;)
Użytkownik "ostryga" <z...@v...pl> napisał w wiadomości
news:gt9ro7$v0f$1@news.onet.pl...
> Jednak głupio mi omawiać czyjeś aż tak prywatne sprawy na forum.
> XL sama niezwykle obficie omawia siebie i swoich bliskich publicznie.
> Mimo to mnie jest nieswojo omawiać ją.
> I już! :)
Ależ nic nie narzucam. Dla mnie ważne jest to, że Iksa to czyta
(tu: swoje własne cytaty) i ma świadomość, że czyta to także
reszta grupy ;) Często stosuję na grupie taką formę wypowiedzi
'nie wprost', a dlaczego - to nie będę tu wyjaśniał ;). To ma
swój cel.
> A poza tym właśnie zmarnował mi się kolejny kwiatek doniczkowy. :(
> Myślałam, że o niego dbałam. Ale on wypisał się z tego świata.
> Na głowie stawałam, by odżył. Zmiana doniczki, zmiana okna, odpowiednie
> nawilżenie ziemi, a on i tak - kaputt.
> Chyba już nie kupię kolejnego. Lepiej mu będzie w kwiaciarni.
Jak mówiła Ikselka - to pewnie jakiś sukulent (ale pewności nie mam)
i przemoczyło go.
Bawiłem się kiedyś jako chłopak w hodowanie kaktusów i im podobnych
(kaktusy to też sukulenty) i przezimowanie takowych nie zawsze jest sprawą
banalną. A jak ma liście to dodatkowo jest to trudne, bo bez literatury
trudno czasem ocenić, jak bardzo to to jest światło i sucholubne
(niektóre sukulenty wcale światła za dużo nie lubią - przesyt okazują
przez czerwienienie liści)
Ale generalnie: wiele sukulentów w środowisku naturalnym nie ma problemów
z okresowymi nadmiarami wody. Problemem jest równowaga między wodą
a światłem. W naszej strefie klimatycznej w okresie zimowym światła
jest jak dla większości sukulentów, zdecydowanie za mało - dlatego
należy je zimować. Zasada jest dość prosta: im mniej światła, tym mniej
wody - na zimę trzeba wyhamować aktywność wegetacyjną. W efekcie
takie kaktusy mogą mieć przez całą zimę suchutko, podlewanie minimalne,
a na wiosnę, jak światła przybywa - zwiększamy. Przy typowych kaktusach
bezpieczniej jest nawet w ogóle nie podlewać, niż przedobrzyć - łatwo gniją.
Nagrodą za dobrze przeprowadzone zimowanie może być kwitnięcie ;).
Wiele kaktusów wręcz potrzebuje porządnego przesuszenia, żeby zakwitnąć.
Aha - temperatura też powinna być niższa. Więc np. trzymanie zimowanego
kaktusa przy oknie, które nie jest dokładnie szczelne - jest OK.
I jeszcze jedna sprawa: nierównomierne podlewanie wymaga odpowiednio
dobranej gleby. Nie nadaje się do tego gleba gliniasta. W okresie suszy
glinopodobne zbija się w twardą bryłę, pęka i jest to dla systemu
korzeniowego zabójcze. Glina musi być cały czas lekko wilgotna
i przez to dla zimujących, światłolubnych sukulentów się tu nie nadaje.
Ziemia powinna być piaszczysta. Ja uzyskiwałem niezłe rezultaty
mieszając(dokładnie) po prostu ziemię ogrodową i torf pół na pół
z piaskiem/drobnym żwirem. Takie coś się przy zmiennym podlewaniu
'nie zbija i nie pęka', a nadmiar wody natychmiast spływa do spodka.
Można wręcz powiedzieć, że podlewanie polega wtedy bardziej na
zwilżaniu całości niż na dolewaniu wody ;)
Niektórzy pasjonaci to na okres zimowania przesadzają, przenoszą w
chłodniejsze
miejsca itp zabiegi stosują - ale ja już się w takie cuda nie bawiłem (może
przenosiłem
kaktusy między oknami, latem część wystawiałem do ogródka - nie pamiętam
dokładnie). Minimalistycznie: dać przewiewną glebę i zimą mocno zmniejszyć
podlewanie. I było generalnie cacy ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2009-05-05 09:56:34
Temat: Re: Alternatywna-fantomowa psychoanaliza Ikselki ... ;)
Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:gtbkud$dd3$1@news.onet.pl...
> Niektórzy pasjonaci to na okres zimowania przesadzają, przenoszą w
> chłodniejsze
> miejsca itp zabiegi stosują - ale ja już się w takie cuda nie bawiłem
> (może przenosiłem
> kaktusy między oknami, latem część wystawiałem do ogródka - nie pamiętam
> dokładnie). Minimalistycznie: dać przewiewną glebę i zimą mocno zmniejszyć
> podlewanie. I było generalnie cacy ;)
Dziękuję za jakże bogate info.
Mój kwiatek może i jest sukulentem, ale nie jest kaktusem.
(nie znam sie na kwiatach, ale tego jednego jestem pewna ;))
W każdym razie - surprise, surprise - kwiatek wygląda lepiej.
Podlałam go i przestawiłam na najbardziej nasłonecznione okno od zachodu.
Wczesniej przesadziłam go w inną, większa doniczkę. Wymieniłam ziemię.
Po czym wyjechałam na dlugi weekend.
Od razu ożył, cholera, kiedy mnie nie było. ;)
Tzn. kwiatki i liście z wierzchu są uschłe, ich już chyba nic nie uratuje.
Ale pączki bardziej w środku kwiatka zaczęły kwitnąć.
Więc może on przeżyje?
Tylko chyba musze usunąć te uschłe liście.
Poczekam jeszcze z radością, żeby nie było rozczarowania.
Babcia nie miała racji - on jeszcze nie umarł, skoro ma nowe kwiatki.
Acha, no i ma sucho, choc niedawno podlewalam. Czyli chyba chce wody.
Podleję jeszcze raz.
Moze pomogla mu nowa ziemia z rabatki?
Moze lepiej mu w sloncu? Wczesniej stal na oknie od wschodu.
A zeby bylo w temacie grupy, to polecam książkę s. forward.
"szantaz emocjonalny".
pozdr.
ostryga.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |