Dziewiętnastoletnich Krzysztofa L. i Bartosza C. oraz o dwa lata
młodszego Mariusza K. prokuratura oskarżyła o najcięższe zbrodnie.
Zamordowali kolegę, bo chcieli zobaczyć, jak umiera człowiek.
Sąsiada zabili, aby uczcić urodziny jednego z nich.

Do pierwszego morderstwa doszło pod koniec października zeszłego roku.
W mieszkaniu przy ul. Więckowskiego znaleziono ciało 32-letniego
właściciela: miał poderżnięte gardło. Ustalono, że zbrodni dokonali
jego dwaj sąsiedzi Krzysztof L. i Bartosz C. Wypili sporo alkoholu, a
gdy właściciel mieszkania położył się spać, oskarżeni postanowili go
zamordować. Krzysztof L., który dzień przez tym morderstwem skończył
18 lat, mówił policjantom: - Bartek zapytał, czy zabiłem kiedyś
człowieka. Powiedział, że to będzie prezent na moje urodziny...

Jeden z oskarżonych przytrzymywał nogi śpiącej ofiary, a drugi dusił
poduszką i wbił w szyję nóż. Gdy duszony przestał reagować, obaj
oprawcy poszli zapalić papierosa. Potem wyjęli nóż z jego ciała i
przez kilka minut obserwowali, jak ranny wykrwawia się na śmierć. Na
koniec obaj ugodzili go nożem w brzuch.

Drugą ofiarą był 16-letni Jacek, znajomy oskarżonych. Spotkali się w
grudniu ubiegłego roku, pili razem alkohol. W czasie imprezy
nastolatek miał zepsuć telefon starszego kolegi. Oskarżeni wyszli na
korytarz i uzgodnili, że zabiją chłopaka.

Opis tego, jak oskarżeni zadawali chłopcu śmierć, jest wstrząsający.
Najpierw przez kilka minut dusili go sprężyną od ekspandera. Gdy
upadł, przynieśli drewnianą belkę i okładali nią chłopaka po tułowiu.
Następnie położyli belkę na szyi nastolatka i po kolei każdy z
oprawców na niej stawał. Zapierali się przy tym o sufit, żeby
zwiększyć siłę nacisku. Gdy nastolatek zmarł, zawinęli jego ciało w
koc i wywieźli na dwukołowym wózku do parku. Tam wrzucili je do stawu
i przykryli gałęziami.

Ps. i co tu dziwic sie jakiemus tam enderowi, malenkiemu debilowi?
Sa wieksi DEBILE.