Data: 2008-05-16 04:52:53
Temat: CIECIE I RESZTA
Od: Panslavista <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nigdy cieciem nie byłem, ale nie wstydziłem się pracy fizycznej. Po
odświeżeniu Solidurności po wojnie Jeruzalemsko - polskiej
wysprzątałem centrum Nieporętu kosztem własnego czasu i czasu moich
synów, swoimi maszynami, z refundacją paliwa przez Urząd Gminy. Od
tego zaczęło się przekształcanie tego Centrum, choć nie ja to robiłem
- efekty ocziewidne.
Teraz w miarę sił i środków pomagam na terenie szkolnym mając w
lecie skoszona trawę na kompost a jesienia liście, ale nie jest to
najważniejsze - zaczyna pięknie być wokół, także dzięki mojemu
udziałowi. Ważne, by polskie dzieci były chowane w coraz piękniejszym
miejscu - pozbawionym tumiwisizmu, aby dostały odskocznię do
piękniejszego i dobrego życia.
Aby należeć do inteligencji trzeba co najmniej przez trzy do pięciu
pokoleń być wykształciuchem. Aspiranci i aspirantki są na tej grupie.
Jak daleko im do inteligencji - widać na kuchni i innych grupach,
słoma w butach.
Oczywiście - są wyjątki, jednostki wybitnie zdolne, talenty, czasem
geniusze, ci - nie nie kalając się brakiem kultury wskakują jednym
susem do inteligenckiej niszy.
Ja nie muszę. Moją niszę osiąga się nie tylko przez inteligencję,
ale przez czyny szlachetne lub walkę zbrojną dla Ojczyzny.
Albo przez urodzenie. Jak widać - nie jest to sprawa majątku.
|