Witam

2 maja zdecydowałam się na Yellow Peel, zabieg głębokiego
złuszczania. Mam cerę raczej mieszaną. W strefie T masa wągrów na
policzkach wysyp pryszczy. Kosmetyczka doszła do wniosku, że moja
twarz jest w głębi tłusta, a z wierzchu przesuszona na skutek
używania kosmetyków oczyszczających.
Yellow Peel nakładała mi 7 razy i według mnie efekt jest zerowy. :-(
Zeszła mi jedna warstwa naskórka, a miały być nawet 4. Kiedy byłam
na kontroli, kosmetyczka powiedziała, że wszystko w porządku i że
dopiero się zaczyna. Tymczasem to był juz koniec. Skóra zrobiła się
gładka, ale ten efekt można osiągnąć w domu robiąc ostry peeling
mechaniczny. Przebarwienia nie zniknęły, twarz się nie oczyściła.
Może nie oczekiwałam od razu cudów, ale za te 400 pln mogło by być
lepiej.

Po zabiegu unikałam kontaktu z wodą. Dostałam wazelinę, którą miałam
smarować twarz w razie uczucia ściągnięcia, ale nic takiego nie
występowało. Po jakimś czasie miałam myć kostką SebaMed dla dzieci o
neutralnym ph. Twarz po niej jest milutka i w żadnym wypadku nie
ściągnięta. Jednak nie oczyszcza rewelacyjnie.

Dlatego postanowiłam zakupić kostkę SebaMed Clear Face do cery
zanieczyszczonej i ten produkt chcę pochwalić. Jest rewelacyjna.
Głęboko oczyszcza, nie wysusza, a efekty są widoczne. Wągry znikają,
pryszcze przestają się pojawiać. Krem, który używam to iwostin
nawilżający. Chyba najlepszy krem jaki do tej pory używałam.

Te dwa produkty doprowadziły moją cerę do takiego stanu, że mogę
śmiało pokazać się ludziom. Wcześniej wszyscy pytali zdziwieni co mi
jest. Bo nigdy do tej pory tak źle nie wyglądałam. Po zabiegu
używałam tylko blokera słonecznego, który porządnie zatkał mi pory.

Żałuję kasy wydanej na zabieg, ale jestem szczęśliwa, że odkryłam
SebaMed i Iwostin.



pozdrawiam
stella

--
"Chyba dla wszystkich jest oczywiste, że to co jest oczywiste dla
jednych, nie musi być oczywiste dla drugich".