Ciekawostki europejskie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1

1. Data: 2004-01-09 12:08:23

Temat: Ciekawostki europejskie
Od: "Zbigniew Andrzej Gintowt" <z...@c...net.pl> szukaj wiadomości tego autora

Być może nie wszyscy wiedzą, że istnieją kraje, które chociaż nie są
członkami UE, to mają równe prawa handlowe (i nie tylko ) z krajami
członkowskimi. Te kraje to kraje EFTA należące do EEA czyli
Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Obecnie krajami EEA są Norwegia,
Islandia i Lichtenstein. Kraje te, za udzielone im przywileje muszą
partycypować w kontrybucjach na rzecz funduszy strukturalnych UE.
Po rozszerzeniu UE, kontrybucje płacone przez te kraje wzrosną
kilkakrotnie (mowa nawet o 10 - krotnym ich zwiększeniu). A jak to
wygląda obecnie?
Norwegia zapłaci za rozszerzenie kwotę 137,2 euro na mieszkańca
rocznie, podczas gdy na Niemca przypada 18,60, na Francuza 10,20, na
Włocha 14,00, na Holendra 46,90 i Brytyjczyka 17,7 euro. Jak z tego
wynika, głównym świadczeniodawcą finansowym na rzecz rozszerzenia UE
jest kraj, który wcale nie jest członkiem UE , a tylko korzysta z
dochodów jakie przynosi wspólny rynek europejski. Z tego też powodu
słychać pogłoski o rychłej akcesji Norwegii do UE.

Przy okazji chciałbym się odnieść do pogróżek pana Prodiego i
"rdzennych" krajów UE tj. Francji i Niemiec, że jeżeli Polska i
Hiszpania nie ustąpią w sprawie projektu nowej Konstytucji, to państwa
tzw. "rdzenia" Europy pójdą swoją szybszą drogą rozwojową. Pogróżki te
bez żadnego komentarza podają nasze media chyba po to, by zastraszyć
społeczeństwo i przygotować grunt dla możliwych ustępstw, które może
zrobić premier Miller, jeśli ugnie się pod presją Komisji Europejskiej
i państw, które chcą zdominować UE. Szantaż jest ohydny, a media jak
papugi powtarzają te idiotyzmy. Pan Prodi powiedział, że UE jak pociąg
nie ma zamiaru zwalniać biegu z powodu powolnych wagonów, z których
jednym jest Polska. Inne kraje wstępujące do UE zachowują się tak,
jakby ich to nie dotyczyło, ale one są też tymi "powolnymi wagonami"
tyle, że niewolniczą mentalność mają jeszcze z czasów "wielkiego
czerwonego brata" i siedzą cicho, bez poparcia dla dążeń Polski. Ja
uważam, że jest to zwykły szantaż, bo nawet jeśli Polska się załamie i
zaaprobuje w pełni projekt Valerego Giscarda, to te kraje Europy jak
neokolonialistyczna Francja [pod pozorem Frankofonii w Afryce,
utrzymują zmodyfikowany kolonializm i chcieliby tego samego teraz w
Europie, a pan Prezydent Kwaśniewski miałby okazję ślinić się w
pocałunkach z panem Chiracem, jak czynią to prezydenci o mocno
opalonej skórze i czekać na ochłapy spadające ze stołu pełnego
renomowanych na skalę światową dóbr kuchni francuskiej] i pan
Schroeder, który nie może przecież zawieść swoich rodaków, którym
przyobiecał odzyskanie bezkrwawo, za psi pieniądz ziem nazwanych
onegdaj nomen-omen "Odzyskanymi - i oni przecież i tak pójdą do przodu
swoim krokiem nie oglądając się na nas, bez względu na to, czy
będziemy im posłuszni czy nie.
Nikt przy tym nie pomyśli, że sprzedając nas kiedyś "wielkiemu
czerwonemu bratu" nie tylko uniemożliwili nam skorzystanie z pomocy
amerykańskiej w postaci "planu Marshalla" [z którego pilnie
skorzystały pokonane Niemcy, budując zręby swojego dzisiejszego
dobrobytu], ale prawie na pół wieku sprzedali nas komunie i nawet
dzisiaj, kiedy niby dożyliśmy czasów wolności, nie bardzo wiemy co to
takiego jest [poza wolnością zdychania pod płotem] ani też jak tym się
posłużyć. Pomocna w tym jest trzymająca władzę "młoda socjaldemokracja
europejska" hołubiąca jeszcze do niedawna komunistyczne mumie i dla
której wolność, oznacza głównie wolność rabunku.
Powyższe napisałem w oparciu o materiały prasy europejskiej oraz
własne doświadczenie życiowe, przy założeniu , że jaka będzie
Rzeczpospolita, taki będzie dalszy los tych, którzy już od niego
całkiem nieźle oberwali...
--
Zbig A G