Data: 2002-06-21 14:10:09
Temat: Co moze niewinny lapsus (bylo: madrosci...)
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Pokaż wszystkie nagłówki
On Fri, 21 Jun 2002 15:57:42 +0200, Marek Kruzel wrote:
>
>Proponuje zweryfikowac doswiadczlnie.
>
zweryfikowalam:)
CO MOŻE NIEWINNY LAPSUS
"Cierpienie jest okrutne. Nic nie wyzwala, to my się z niego
wyzwalamy."
- Maria Dąbrowska
Moja przyjaciółka się rozwodzi. Zostawia rodzinę, swój
ulubiony dom, córki zostają przy ojcu, rezygnuje z pracy, licząc
na zasiłek. Pakuje się w kabałę nie lada. Jej życie, jej decyzja.
Wszystko to układa mi się w obraz glebo kij depresji, gdy
reagujemy w sposób dysproporcjonalny, zdeformowany. Nie ocenami
trzeźwo realiów, żyjemy w zdesperowanej ułudzie. Oczywiście, moja
koleżanka o żadnej depresji nawet słyszeć nie chce. Chce rozwodu.
Kropka.
Często spotykałam się z koleżanką. Towarzyszyłam jej w
poszukiwaniach mieszkania, wysłuchiwałam skarg i pretensji.
Chciałam być jej wsparciem. Co w którejś rozmowie telefonicznej
zapragnęłam dać jej do zrozumienia. Że zawsze może na mnie liczyć,
że może mnie woląc kiedykolwiek tylko ma ochotę, a najlepiej, i tu
użyłam tego niefortunnego słowa "najlepiej", gdy ma najczarniejsza
chandrę. Gdybym to użyła słowa "szczególnie", "przede wszystkim"
byłoby wszystko OK., ale mi się wyrwało, to niefortunne słowo
"najlepiej".
Koleżankę ruszyło do żywego - ty chcesz mego cierpienia!
Żywisz się moim bólem jak hiena krwią! Ze swoimi problemami służę
ci za atrakcję twojego nudnego życia! - tak wykrzykiwała z pełnym
przekonaniem, gdy doszło do konfrontacji. Aż mnie zatkało. Całą
swoją gorycz przelała na mnie, gorzko mi się zrobiło do szoku, do
nudności. Zabolało. Jak mogła mi przypisać tak podłą intencję?
Ręce mi opadły, nie byłam w stanie niczego prostować, wyjaśniać.
Zmilczałam.
Lapsusem krzyczy podświadomość. A mnie to niefartowne
wyrażenie wydawało się niewinnym przejęzyczeniem nic więcej. A tu
tak daleko idące oskarżenia!, Obelgi! Nie tłumaczyłam się z
niczego. Szczególnie, że sama reaguje odwrotnie. Gdy cierpię,
otwieram się na cierpienia innych. Jestem pełna zrozumienia i
współczucia. A tu uświadomiłam sobie, ze może być inaczej. Że gdy
człowiek jest nieszczęśliwy, zawiedziony, zdesperowany życiem,
gryzie na prawo i lewo jak ten obolały, rozwścieczony wilczek,
nieopatrznie potracony kijkiem.
Usprawiedliwiam niesłuszne zarzuty koleżanki. "Łatwo to woląc
- nie krzycz, gdy nie czujemy cudzego bólu" powie Aleksander
Swiętochowski i ja się z nim w zupełności zgadzam. Przeląc całą
gorycz na innego, nawet zupełnie przypadkowego człowieka. Mieć
pretensje do całego świata, gdy dzieje ci się nie nie zasłużona
krzywda. Samemu cierpieć, więc zadawać ból innym. Widzieć
negatywne intencje tam, gdzie ich nie ma. Mnie jest źle, niech i
ciebie zaboli - paradoksalny wykładnik szczególnych ludzkich
relacji.
Jakie to niesprawiedliwe, ale jednocześnie jakie ludzkie. Nie
jesteśmy doskonali, a już na pewno nie w nieszczęściu.
Wiadomość z ostatniej chwili. Przyjaciółka strąciła matkę i
zrezygnowała z rozwodu. Nieszczęsny lapsus poszedł w niepamięć.
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|