| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-03-06 20:47:44
Temat: Co to za test???witam
ktos daje Ci guziki i masz z tych guzików ulozyc swoje marzenia!
jaki jest cel takiego zadania?
czy chodzi o ulozenie okreslonych figur i co z tych figur wynika?
pozd.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-03-07 07:26:28
Temat: Bo tu sa ksiazki moje
BO TU SA KSIAZKI MOJE
"Ksiazka to odlozone samobojstwo."
- E.M. Cioran
A ja powiem - tam gdzie moje ksiazki, tam moj dom. Wodze
wzrokiem po polskim ksiegozbiorze nagromadzonym przez
pietnascie lat emigracyjnego zycia. Cztery regaly w bibliotece.
Duzo to czy malo? Jestem u siebie czy jeszcze nie?
Nad Mickiewiczem, Kraszewskim, Gombrowiczem, Stachura,
Himilsbachem, Nowakowskim i Hlasko sterczace dumnie dwie
omszale flaszki wina bialego slodkiego markowego "Zlota
Reneta". Dekoracja taka. Kujawska Rozlewnia Win, rocznik 1982 -
wino tak zwane patykiem pisane, czar PGRu lub jabcok. Rodzima
kultura, pijacka nostalgia. Czuje sie w tej miniaturowej
biblioteczce dobrze i pewnie, to chyba wszystko gra?
Te butelki z tanim winem to pewnie ktoregos pieknego dnia
eksploduja. Zafasowany szczodrze dwutlenek siarki zdaje sie
niezbyt lubi dlugie lezakowanie trunku. Z ksiazkami spokoj.
Przywedrowaly tu za mna i tak juz zostana. Tylko czy udalo mi
sie sciagnac je tu wszystkie? Polskie ksiazki - mlodosci
duchowa strawa, przyjaciel, nauczyciel, rozmowca.
Moje ksiazki nigdy nie byly dekoracja. Sztywna oprawa,
zlote literki, nie porozcinane kartki strzegace drazniacego
zapachu swiezej drukarskiej farby - ladne to, ale nie swojskie.
Juz od dziecinstwa mialam fatalne nawyki: ksiazka czytana przy
polykanej na chybcika zupie, konczona z latarka pod koldra w
ukryciu, ukrywana przed mama nawolujaca do niespelnionych
obowiazkow w kepie przyjaznych jalowcow.
Az do dzisiaj, z ciezkim sercem przyznaje, moje ksiazki
strasza wygladem. Troche pozolkle, wyswiechtane sa takie. Bez
konca wertowane, odkrywane wciaz na nowo, przywolujace na
pamiec dawne wzruszenia. Pewnie dlatego tak je kocham. Za te
lojalnosc i wiernosc. Poszly za mna w daleki, obcy swiat. I
wiem, ze sa to ksiazki wylacznie moje. Chocby byly wydane w
ogromnym nakladzie, gdy raz trafily do mnie, by mnie zauroczyc,
staly sie moja niepodzielna wlasnoscia. Interioryzacja sie
dokonala.
A pamietam dobrze ten bolesny moment pozegnania z
ksiazkami, gdy przyszlo pospiesznie likwidowac tak zwany
dorobek kilkunastoletniego doroslego zycia przed opuszczeniem
kraju. Jak sie spakowac, co zabrac? Zaledwie dwie walizy
targane do samolotu do dwudziestu kilogramow kazda. Z czym
zaczynac to nowe zycie? Ktore z ksiazek wrzucic w podreczny
bagaz? "Dziecko - pielegnowanie i wychowanie" - Beniamin Spock,
"Dobra kuchnia" - praca zbiorowa, "Sto bajek" - Jan Brzechwa i
w ostatniej chwili dorzucona "Sztuka kochania" Wislockiej. To
na wypadek obrony przed szokiem w tej podobno wyuzdanej
seksualnie Francji.
A co z reszta? Komu powierzyc ksiegozbior zmudnie i czesto
kosztem wyrzeczen gromadzony przez lata?... Te przepychanki
przed lada, unikalne pozycje spod lady, uruchamiany lancuszek
znajomosci i wplywow, lapoweczki, gdy sie nie dalo inaczej -
zacietrzewiona walka o autora, o tytul. Wszystko co z trudem
zdobyte lub zakazane tym bardziej przeciez cenne, a tu
przychodzi zostawic. Wiec - komu? komu? Bylo to jak prosba o
adopcje. Kto jednak potrafi kochac MOJE ksiazki rownie mocno
jak ja?
Potem samotne poczatki emigracyjnego zycia. Odpychajace
bogactwo francuskich ksiegarni - enigmat i obcosc. Nasilajaca
sie tesknota za wlasnym ksiegozbiorem porzuconym, moze
roztrwonionym. Pierwsze przesylki z ksiazkami z kraju -
wzruszenie i radosc z odzyskania zbyt dlugo niewidzianego
przyjaciela. Przesylki kontrolowane - to w stanie wojennym,
przesylki zniszczone, paczki zagubione. Opiekun ksiazek niezbyt
chetny zwroceniu ksiazkowego depozytu. Nawet nie mozna miec
zalu, widac adopcja poszla zbyt daleko.
I znow zmudne gromadzenie. Powolna rekonstrukcja, o ktorej
wiemy, ze jest dla nas wazna. I nic to, ze w miedzyczasie
przybywaja ksiazki wciaz nowe, rownie piekne, a niektore rownie
wazne. Odczuwamy potrzebe posiadania pozycji znanych, ktore
wyryly trwaly slad w naszej psychice. Nawet jesli nie ma duzo
tych ksiazek, po ktore siegamy wciaz i od nowa, ich obecnosc w
naszym zyciu jest bardzo znaczaca.
To one ksztaltowaly nasz swiatopoglad, uczyly nas zycia,
rosly razem z nami, krystalizowaly system wartosci i postaw.
Spelnily swoja aktywna role kiedys w odleglej przeszlosci,
teraz sa jak potwierdzenie i gwarant. Czujemy sie bezpieczniej,
pewniej, gdy mamy je na dlugosc wyciagnietej reki. Tak jak
rozmowa z wiernym przyjacielem uspokaja, nie powszedniejac, nie
nuzac...
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-07 18:46:42
Temat: Re: Bo tu sa ksiazki moje"Magdalena Nawrocka" napisała w wiadomości:
> BO TU SA KSIAZKI MOJE
> "Ksiazka to odlozone samobojstwo."
> - E.M. Cioran
> A ja powiem - tam gdzie moje ksiazki, tam moj dom.
[ciach]
A ja zapytam, gdzie tu odniesienie do przedmowcy?
;-)
--
Brykaczek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-07 20:45:47
Temat: Re: Bo tu sa ksiazki mojeWitam
W przypływie szalonej weny użytkownik Brykaczek
w wiadomości <b4apet$src$1@atlantis.news.tpi.pl>
stworzył nastepujace dzieło:
> "Magdalena Nawrocka" napisała w wiadomości:
>> BO TU SA KSIAZKI MOJE
>> "Ksiazka to odlozone samobojstwo."
>> - E.M. Cioran
>> A ja powiem - tam gdzie moje ksiazki, tam moj dom. [ciach]
>
> A ja zapytam, gdzie tu odniesienie do przedmowcy?
> ;-)
A ja zadam pytanko:
Czemu ciągle Ona wysyła jakieś dziwne teksty i takie przydługaśne? Toż one
kłucą się wręcz z netykietą
Szkoda czytać bo i tak komu tyle się chce przewijać strony tekstu aż do
znudzenia............
--
Pozdrowienia z
Zielonej "Dzióry"
przesyła D@nieloS
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |