Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Co z tym zrobic ?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Co z tym zrobic ?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-06-03 09:26:29

Temat: Co z tym zrobic ?
Od: "ArArAt" <a...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam wszystkich,
# Ja
Czytam ta liste od kilku miesiecy - od momentu kiedy moje wyobrazenie o
swoim zyciu leglo w gruzach (tak mi sie wtedy wydawalo). Uznalem ze bez
specjalisty sie nie obejdzie.
Byc moze zadne przewartosciowanie nie mialoby miejsca gdyby nie kobieta (a
raczej rozpadajacy sie zwiazak).
Wiem ze jestem egoista i reaguje zbyt emocjonalnie potrafie sie do tego
przyznac.
Nie lubie egoistow wiekszych od siebie, uwazam ze ich wyczuwam. Mam troje
rodzenstwa. Nie znosze jedynakow.
Diagnoza przyjaciol z ktorymi wielokrotnie rozmawialem była: "to nie musi
byc ta kobieta".
Wybralem sie do specjalisty z wlasna diagnoza: Moim problemem jest egoizm i
agresja wobec najblizszej osoby. Od razu zostalem "zakwalifikowany" jako
"zdradzony przez ojca" i rozmowa dotyczyla juz tylko rzodzicow.
To byla jedyna rozmowa - na wiecej sie nie zdecydowalem bo poczulem dysonans
(jesli to jest wlasciwe slowo) : chcialem rozmawiac o swoich problemach a
nie analizowac "czy mam kochala tate". (Nikt mi nie wytlumaczyl dlaczego o
tym rozmawiamy.) Uwazalem ze moim biezacym problemem jest rozpadajacy sie
zwiazek. Po paru miesiacach przemyslen i edukacji (sporo lektur plus ta
lista), w momencie gdy ten zwiazek sie juz rozpadl, widze ze najwiekszym
problemem byl BRAK WZAJEMNOSCI.

Pytanie 1
Na ile fakt, ze przychodze z wlasna "diagnoza" wplynal na przebieg rozmowy -
zeby nie powiedziec zmylil ?

# Ona
Jest jedynaczka, rodzice sie rozwiedli. Czasem mysle ze ma zdrowsze
podejscie do zycia (pozytywnie) a czasem ze jest wieksza egoistka niz ja.
Wsciekam sie.
Ona wybrala sie do specjalisty po to by w efekcie (jak mowi) "byc
silniejsza". Mnie to drazni bo "slysze" by byc jeszcze wieksza egoistka.
Dopiero po kilku godzinach dyskusji zrozumialem ze chodzilo jej o to by "byc
silniejsza w zwiazku". To inna intencja. Po miesiacu mialem okazje zrozumiec
ta roznice intencji.
W czasie rozmowoy z psychologim miala poczucie zbytniej koncentarcji na
relacjach miedzy rodzicami i poprzednim zwiazku (o naszym: "wspomniala") -
nie o to jej chodzilo. W efekcie tego dysonansu nie zdecydowala sie na
kolejne spotkania.

Pytanie 2
Czy psycholog nie moze tak poprowadzic PIERWSZEGO spotkania tak by chcialo
sie przyjsc DRUGI raz ?
(Slyszalem od znajomych o jednym takim ale porzucil swoje miejsce pracy i
sluch o nim zaginal)

Zwracam sie do Was o pomoc (moze byc na priva), chetnie odpowiem na pytania
uscislajace.
Moze moje pytania nie sa adekwatne. Jakie powinny byc postawione?

Zwiazek byl bardzo emocjonalny, konfliktowy. Przezylismy razem wiele
konfliktow ale (w moim przekonaniu) rozwiazania nie dodawaly mam potecjalu.
Nie wiem czy juz sie rozpadl czy to tylko kolejny konflikt.
Pracujemy w tej samej firmie. W sytuacjach konfliktowych dokladamy staran by
sie o siebie nie "ocierac" - to nie jest trudne, ale mimo wszystko problem
funkcjonuje 24 godz. na dobe.
Balem sie uwierzyc ze to nie ta kobieta. Swiadomosc ze bedzie trzeba, boli.
Co powinienem sobie przemysleć lub uswiadomic?

ArArAt


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2000-06-03 15:38:57

Temat: Re: Co z tym zrobic ?
Od: m...@b...gnet.pl (Michaella) szukaj wiadomości tego autora

Witaj!
Wydaje mi sie ,ze moge Ci w jakis sposob pomoc,poniewaz sama
przechodzilam przez podobne doswiadczenie.
Musze jednak poznac Twoja historie ,,z lotu plaka,,jak to sie mowi,aby
odpowiednio sie za to zabrac..
||
\/

>Witam wszystkich,
># Ja
>Czytam ta liste od kilku miesiecy - od momentu kiedy moje wyobrazenie o
>swoim zyciu leglo w gruzach (tak mi sie wtedy wydawalo). Uznalem ze bez
>specjalisty sie nie obejdzie.
>Byc moze zadne przewartosciowanie nie mialoby miejsca gdyby nie kobieta (a
>raczej rozpadajacy sie zwiazak).
>Wiem ze jestem egoista i reaguje zbyt emocjonalnie potrafie sie do tego
>przyznac.
-to barzdo dobrze ,ze potrafisz ocenic siebie
>Nie lubie egoistow wiekszych od siebie, uwazam ze ich wyczuwam. Mam troje
>rodzenstwa. Nie znosze jedynakow.
>Diagnoza przyjaciol z ktorymi wielokrotnie rozmawialem była: "to nie musi
>byc ta kobieta".
>Wybralem sie do specjalisty z wlasna diagnoza: Moim problemem jest egoizm i
>agresja wobec najblizszej osoby.
-agresja wobec najbliizszej osoby oznacza jedynie brak
porozumienia,,znaczy,ze oczukuje sie od tej osoby na ktorej nam
najbardziej zalezy,ze powinna nas rozumiec najlepiej i wsciekamy sie
(agresja),ze tak nie jest.Egoizm polega tutaj na tym,ze jestesmy
skoncentrowani za bardzo na tym czego my chcemy,co MY myslimy i
oczekujemy , nie wglebiajac sie zbytnio w punkt widzenia tej drugiej
osoby.................Wiem,ze wydaje nam sie inaczej-ale to tylko
iluzja.
Wbrew pozorom jest to problem do naprawienia ;-)
wiem to z autopsji.
> Od razu zostalem "zakwalifikowany" jako"zdradzony przez ojca" i rozmowa dotyczyla
juz tylko rzodzicow.
>To byla jedyna rozmowa - na wiecej sie nie zdecydowalem bo poczulem dysonans
>(jesli to jest wlasciwe slowo) : chcialem rozmawiac o swoich problemach a
>nie analizowac "czy mam kochala tate".
Wlasnie w tym tkwi Twoj problem,,za bardzo jestes skoncentrowany na
wlasnych odczuciach,.za bardzo wsluchany w to co sam sobie masz do
powiedzenia....Nie dociera do Ciebie nawet to w jaki sposob ludzie
chca do ciebie dotrzec i pomoc .Szukasz pomocy,ale tak naprawde jestes
zainteresowany tylko tym co chcesz uslyszec,,Wszystko co zgadza sie z
naszymi zyczeniami jest prawda.Wszystko inne doprowadza nas do
wscieklosci,,.
Nie znam twojej dziewczyny,wiec nie potrafie stwierdzic kto z was ma
wiecej racji,,ale jedno jest pewne,,Ty prosisz o pomoc,a wiec to Ty
masz stwierdzidz czego tak naprawde chcesz i podjac decyzje co z tym
zrobic..
> (Nikt mi nie wytlumaczyl dlaczego otym rozmawiamy.) Uwazalem ze moim biezacym
problemem jest rozpadajacy sie
>zwiazek. Po paru miesiacach przemyslen i edukacji (sporo lektur plus ta
>lista), w momencie gdy ten zwiazek sie juz rozpadl, widze ze najwiekszym
>problemem byl BRAK WZAJEMNOSCI.
-To rozpadl sie juz ten zwiazek czy jeszcze nie?
>Pytanie 1
>Na ile fakt, ze przychodze z wlasna "diagnoza" wplynal na przebieg rozmowy -
>zeby nie powiedziec zmylil ?
nie powinien miec zadnego wplywu,,psycholog powinien dotrzec sam do
sedna sprawy
># Ona
>Jest jedynaczka, rodzice sie rozwiedli. Czasem mysle ze ma zdrowsze
>podejscie do zycia (pozytywnie) a czasem ze jest wieksza egoistka niz ja.
>Wsciekam sie.
-wsciekasz sie,bo twoj punkt widzenia rozni sie od jej punktu widzenia
a moze nawet od innych.Nie oznacza to jednak,ze ktos z was musi miec
racje a ten drugi nie..
>Ona wybrala sie do specjalisty po to by w efekcie (jak mowi) "byc
>silniejsza". Mnie to drazni bo "slysze" by byc jeszcze wieksza egoistka.
historyjka o egoizmie..
Zona stwierdzila po kilku latach malzenstwa,ze cos nie tak w ich
zwiazku,poniewaz maz chcial sie rozwiesc..
Zaczela wiec wiecej czasu poswiecec sobie,po to by lepiej
wygladac,Zaczela czytac,po to by zrozumiec w czym tkwi problem i
dowiedziec sie jak byc lepsza zona .Z tego powodu dzieci troche
ucierpialy,poniewaz matka miala mniej czsu dla nich..(EGOIZM?)
Na dluzsza mete,,kobieta ta stala sie pewniejsza siebie i wszyscy
mieli z tego pozytek...dzieci widzialy lepsza matke zamiast
zrzedzacej nieszczesliwej kobiety ,facet nie stracil szacunku do
zdradzonej zony,jak to sie czesto zdarza w takich przypadkach,a i ona
sama stala sie niezalezna .....do tego stopnia,ze facet siedzi teraz
jak mysz pod miotla i drzy ze strachu czy jej pewnosc siebie nie
powedruje za wysoko i nie bedzie chciala sie zrewanzowac..
Ha! jaki z tego moral??
<<Boze daj mi laske bym przyjal to,czego zmienic nie moge
-Daj odwage,bym zmienil to,co zmienic moge.
-Madrosc,bym odroznil jedno od drugiego..>>
>Dopiero po kilku godzinach dyskusji zrozumialem ze chodzilo jej o to by "byc
>silniejsza w zwiazku". To inna intencja. Po miesiacu mialem okazje zrozumiec
>ta roznice intencji.
-zauwaz,ze zajelo Ci az miesiac zrozumiec jej intencje w tym
temacie(jej punkt widzenia.)..i na co sie zdalo wczesniejsze
wsciekanie??

>W czasie rozmowoy z psychologim miala poczucie zbytniej koncentarcji na
>relacjach miedzy rodzicami i poprzednim zwiazku (o naszym: "wspomniala") -
>nie o to jej chodzilo. W efekcie tego dysonansu nie zdecydowala sie na
>kolejne spotkania.
>
>Pytanie 2
>Czy psycholog nie moze tak poprowadzic PIERWSZEGO spotkania tak by chcialo
>sie przyjsc DRUGI raz ?
-widocznie nie trafiliscie na wlasciwego psychologa
>(Slyszalem od znajomych o jednym takim ale porzucil swoje miejsce pracy i
>sluch o nim zaginal)
>
>Zwracam sie do Was o pomoc (moze byc na priva), chetnie odpowiem na pytania
>uscislajace.
>Moze moje pytania nie sa adekwatne. Jakie powinny byc postawione?
>
>Zwiazek byl bardzo emocjonalny, konfliktowy. Przezylismy razem wiele
>konfliktow ale (w moim przekonaniu) rozwiazania nie dodawaly mam potecjalu.
>Nie wiem czy juz sie rozpadl czy to tylko kolejny konflikt.
>Pracujemy w tej samej firmie. W sytuacjach konfliktowych dokladamy staran by
>sie o siebie nie "ocierac" - to nie jest trudne, ale mimo wszystko problem
>funkcjonuje 24 godz. na dobe.
>Balem sie uwierzyc ze to nie ta kobieta. Swiadomosc ze bedzie trzeba, boli.
>Co powinienem sobie przemysleć lub uswiadomic?
>
>ArArAt
hmmm....przemyslec sobie jak bardzo zalezy Ci na tym zwiazku...czy jej
zalezy na Tobie..
Zrobic liste plusow i minusow utrzymania waszego zwiazku...
Jezeli odpowiedzi beda pozytywne,,trzeba sie jakos zabrac do pracy.
Z tego co mowisz ,ona pracuje nad tym aby byc sielniejsza czyli
pewniejsza siebie w tym zwiazku,,daje mi to do myslenia,ze jej
zalezy..
Jezeli Tobie zalezy na niej musisz postarac sie zrozumiec jej sposob
myslenia...
Wbrew pozorom kazdy ma inny sposob rozumowania i to jest zalezne od
wychowania poczawszy....doswiadczenia,srodowiska,otoczenia..i na
wlasnej indywidualnosci skonczywszy...
Powodem dlaczego psycholog zaczal analize od rodzicow,bylo celem
dotarcia do psychki kazdego z was,czyli dotarcia do waszego sposobu
myslenia..Psycholog musi byc gietki i uniwersalny,musi umiec
przemawiac jezykiem innych (jakze roznych) ludzi..
Aby to uczynic musi najpierw go poznac...Dlatego wlasnie zaczal od
poznawania was od wewnatrz,,,bo tylko w taki sposob pozwoli dotrzec do
poznania waszego jezyka . Ludzka natura to jedno,a indywidualnosc
kazdego z nas to jeszcze cos innego.
Zrozumienie jTwojejdziewczyny,nie oznacza odrazu ,ze bedziesz sie z
tym zgadzac,,,choc nigdy nie wiadomo...
Jezeli jestescie za bardzo rozni i nikt nie bedzie mial ochoty na
kompromis,,wtedy bedziesz mial juz odpowiedz..
Aby nie odbiegac za bardzo od tematu,,(a jest to temat rzeka) zakoncze
na tym..
Jezeli w jakis sposob zainteresuje Cie to co pisze prosze o odpowiedz
na priva.

Michaella



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-06-04 15:15:52

Temat: Re: Co z tym zrobic ?
Od: Grzegorz Dziewulski <g...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

ArArAt napisał:
> Pytanie 1
> Na ile fakt, ze przychodze z wlasna "diagnoza" wplynal na przebieg rozmowy -
> zeby nie powiedziec zmylil ?
IMO nie ma znaczenia czy ktos przychodzi na terapię z własnš diagnoza czy bez. I tak,
o ile
terapia potrwa jakis czas i bedzie przynosic efekty - to zrozumienie siebie samego na
wyjsciu
może byc jakosciowo inne od tego, jakie klient mial na wejsciu.

> # Ona
> W czasie rozmowoy z psychologim miala poczucie zbytniej koncentarcji na
> relacjach miedzy rodzicami i poprzednim zwiazku (o naszym: "wspomniala") -
> nie o to jej chodzilo.
Czesto to jak funkcjonujemy w obecnych zwiazkach ma swoje korzenie w relacji z i
miedzy
znaczacymi osobami (najczesciej rodzicami) w przeszlosci, nawet bardzo wczesnym
dziecinstwie -
stad temat ten byl poruszony w trakcie obu spotkan.

>W efekcie tego dysonansu nie zdecydowala sie na
> kolejne spotkania.
> Pytanie 2
> Czy psycholog nie moze tak poprowadzic PIERWSZEGO spotkania tak by chcialo
> sie przyjsc DRUGI raz ?
> (Slyszalem od znajomych o jednym takim ale porzucil swoje miejsce pracy i
> sluch o nim zaginal)
Do terapii najczesciej sklania doswiadczanie roznego rodzaju cierpienia. Motywuje to
klienta
do przychodzenia na sesje, poswiecania czasu, niemalych pieniedzy, przezywania w
czasie sesji
naprawde ciezkic chwil, docierania do prawdy (czasem bardzo trudnej do
zaakceptowania) o sobie
i wlasnej przeszlosci.
Moim zdaniem do terapii trzeba "dojrzec" - moze to wiazac sie z poczuciem kompletnej
bezradnosci, nie radzenia sobie z problemem.
Terapeuta nie przywiazuje do siebie klienta, nie zmusza do przychodzenia na sesje.
"Chcenie" -
to działka klienta :)
Byc moze psychologowie, z ktorymi rozmawialiscie nie byli dobrymi fachowcami i
nieumiejetnym
traktowaniem zrazili was do tej formy pomocy. A moze musicie doswiadczyc kolejnych
niepowodzen
w byc moze kolejnych zwiazkach (czego wam oczywiscie nie zycze) zeby ponownie
powrocic do
sprawy problemow w relacjach z partnerami. A moze terapia nie jest wam po prostu
potrzebna,
wystarczajaco dobrze rozumiecie siebie i swoje zachowania i wiecie co z tym zrobic.
A moze cus innego :)
pzdr
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-06-05 13:46:31

Temat: Re: Co z tym zrobic ?
Od: "Duch" <a...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ciekawe to co piszecie, bo pokazuje cos w praktyce.

> Wlasnie w tym tkwi Twoj problem,,za bardzo jestes skoncentrowany na
> wlasnych odczuciach,.za bardzo wsluchany w to co sam sobie masz do
> powiedzenia....Nie dociera do Ciebie nawet to w jaki sposob ludzie
> chca do ciebie dotrzec i pomoc .Szukasz pomocy,ale tak naprawde jestes
> zainteresowany tylko tym co chcesz uslyszec,,Wszystko co zgadza sie z
> naszymi zyczeniami jest prawda.Wszystko inne doprowadza nas do
> wscieklosci,,.

Wlasnie, wlasnie, wlasnie. To bardzo wazny moment.
Ale wydaje mi sie, ze jest inna droga niz, tylko przekonac
"pacjenta", zeby wreszcie zaczal slychac psychologa.
Polega to na tym, ze to psycholog wysluchuje
pacjenta i robi to co on chce
(niestety wymaga to czasu),
przez to rozwnoczenisie go sobie zaskarbia,
ale delikatnie dryfuje w kierunku pokazania
pacjentowi czarno na bialym,
ze wlasnie to on chce zmusic swojego partnera,
tzn. pacjent nagle sam "widzi", ze to on zmusza.
To bardzo, bardzo nieprzyjemny moment dla pacjenta,
bo do tej pory wydawalo mu sie, ze "zrodlo zla" jest
w partnerze, a nie w nim samym.

Tu pojawia sie pytanie: dlaczego pacjent tak bardzo chce
zmuszac swojego partnere, dlaczego jest egoista.
Wydaje mi sie, ze znalazlem odpowiedz:
czlowiek nie chce zapuszczac sie w pewne bolesne
obszary swojej przeszlosci i musi wykonywac pewne
czynnosci, zeby te bolesne doswiadczenia ukrywac,
i dlatego teroryzuje partnera i otoczenie.
Przestac zmuszac, tworzyc "sztuczna rzeczywistosc"
= zobaczyc niezwykle depresyjne zdarzenie
z przeszlosci.

Czesto obserwuje egoistow (z boku), kilka razy nawet
"zlamalem egoiste" sila. Strasznie mnie egoscie wsciekaja,
szczerze mowiac, udusilbym takiego golymi rekami.
Oczywiscie kazdy z nas do czegos tam kogos troszeczke
zmusza, ale tacy co bardzo teroryzuja grupe, to koszmar.
Wlasnie ostatnio zmagam sie z dwoma takimi, narazie
cos z jednym ruszylo.

> >Pytanie 2
> >Czy psycholog nie moze tak poprowadzic PIERWSZEGO spotkania tak by
chcialo
> >sie przyjsc DRUGI raz ?

Moze, tylko wez tez pod uwage, ze to moze byc tez "nie fair" wobec pacjenta,
bo moze spelniac jego zachcianki, ale nie posowac sprawy do przodu.

Pozdrawiam! Duch
a...@p...com



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-06-05 17:34:26

Temat: Re: Co z tym zrobic ?
Od: d...@a...com.nospam (Magdalena) szukaj wiadomości tego autora

"Duch" a...@f...onet.pl napisal:


>Czesto obserwuje egoistow (z boku), kilka razy nawet
>"zlamalem egoiste" sila. Strasznie mnie egoscie wsciekaja,
>szczerze mowiac, udusilbym takiego golymi rekami.
>Oczywiscie kazdy z nas do czegos tam kogos troszeczke
>zmusza, ale tacy co bardzo teroryzuja grupe, to koszmar.
>Wlasnie ostatnio zmagam sie z dwoma takimi, narazie
>cos z jednym ruszylo.

Ile Ty masz lat? 12? Poza tym z Twojego opisu mozna wywnioskowac, ze inni
wlasnie Ciebie moze postrzegac za kogos, kogo Ty (moze nie do konca trafnie)
uwazasz za egoiste. Kto powiedzial, ze Ty w tym zmaganiu masz racje? Ty sobie
powiedziales? Ty egoisto.

Poza tym na Twoim miejscu nie bylabym taka szybka, zeby umiejscawiac egoistow
gdzies *z boku*. Kazdy z nas bywa egoista, a bycie dobrym egoista jest wrecz
pozadane (tj. uswiadomienie sobie tego, bo kazdy z nas nim tak czy owak jest).
Jesli uwazasz sie za kogos lepszego, to chyba pasujesz do swojego opisu
egoisty, hmm?

PS. Jak wyglada lamanie egoisty sila? Moze opiszesz? To ciekawe.

Magdalena



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-06-05 19:35:52

Temat: Re: Co z tym zrobic ?
Od: "ArArAt" <a...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Grzegorz Dziewulski napisał(a) w wiadomo?ci:
<3...@p...onet.pl>...

>Do terapii najczesciej sklania doswiadczanie roznego rodzaju cierpienia.
Motywuje to klienta
>do przychodzenia na sesje, poswiecania czasu, niemalych pieniedzy,
przezywania w czasie sesji
>naprawde ciezkic chwil, docierania do prawdy (czasem bardzo trudnej do
zaakceptowania) o sobie
>i wlasnej przeszlosci.
Jesli to prawda to chyba poszlismy do psychologow profilaktycznie :-)

>Moim zdaniem do terapii trzeba "dojrzec" - moze to wiazac sie z poczuciem
kompletnej
>bezradnosci, nie radzenia sobie z problemem.
Może jednak nie profilaktycznie :-(( - były takie odczucia

Pytanie do praktykujacych psychologow :
Czy ludzie przychodza na terapie profilaktycznie ?

ArArAt


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-06-05 19:35:53

Temat: Re: Co z tym zrobic ?
Od: "ArArAt" <a...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Duch napisał(a) w wiadomo?ci: ...
>ale delikatnie dryfuje w kierunku pokazania
>pacjentowi czarno na bialym,
>ze wlasnie to on chce zmusic swojego partnera,
>tzn. pacjent nagle sam "widzi", ze to on zmusza.
>To bardzo, bardzo nieprzyjemny moment dla pacjenta,
>bo do tej pory wydawalo mu sie, ze "zrodlo zla" jest
>w partnerze, a nie w nim samym.

Chyba jednak "zmuszajacy" wiedza ze zmuszaja tylko caly czas wydaje im sie
ze to tak ma byc / jest OK.

>Przestac zmuszac, tworzyc "sztuczna rzeczywistosc"
> = zobaczyc niezwykle depresyjne zdarzenie
>z przeszlosci.

Swietnie ! Jak? Grupa otwarcia, terapia indywidualna czy jeszcze cos innego
i od czego to zalezy ?

ArArAt


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-06-05 19:35:54

Temat: Re: Co z tym zrobic ?
Od: "ArArAt" <a...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Michaella napisal(a) w wiadomosci:
<3...@n...server.worldonline.co.uk>...
>-agresja wobec najbliizszej osoby oznacza jedynie brak
>porozumienia,,znaczy,ze oczukuje sie od tej osoby na ktorej nam
>najbardziej zalezy,ze powinna nas rozumiec najlepiej i wsciekamy sie
>(agresja),ze tak nie jest.Egoizm polega tutaj na tym,ze jestesmy
>skoncentrowani za bardzo na tym czego my chcemy,co MY myslimy i
>oczekujemy , nie wglebiajac sie zbytnio w punkt widzenia tej drugiej
>osoby.................Wiem,ze wydaje nam sie inaczej-ale to tylko
>iluzja.
To nawet ptoste i do przyjecia.
A co wtedy gdy w naszym mniemaniu oczekujemy bardzo niewiele: ot chociazby
tyle samo ile dalismy (takiej wzajemnosci)? Zrezygnowac i z tego minimum,
odejsc czy moze zlozyc ofiare z siebie na oltarzu innej osoby ?

>Wbrew pozorom jest to problem do naprawienia ;-)
>wiem to z autopsji.
Do czego sprowadza sie rozwiaznie? Do leczenia wlasnego egoizmu czy jego
akceptacji u partnera? A moze jest 3-cie wyjscie?

>Wlasnie w tym tkwi Twoj problem,,za bardzo jestes skoncentrowany na
>wlasnych odczuciach,.za bardzo wsluchany w to co sam sobie masz do
>powiedzenia....Nie dociera do Ciebie nawet to w jaki sposob ludzie
>chca do ciebie dotrzec i pomoc .Szukasz pomocy,ale tak naprawde jestes
>zainteresowany tylko tym co chcesz uslyszec,,Wszystko co zgadza sie z
>naszymi zyczeniami jest prawda.Wszystko inne doprowadza nas do
>wscieklosci,,.
Gdyby to bylo takie proste i oczywiste to powinienem sie powiesic na
najblizszym drzewie bo ktoby chcial z kims takim zyc. Narazie poczekam.
Moze sie jeszcze czegos naucze.

>-wsciekasz sie,bo twoj punkt widzenia rozni sie od jej punktu widzenia
>a moze nawet od innych.Nie oznacza to jednak,ze ktos z was musi miec
>racje a ten drugi nie..
Niestety masz racje: moze sie jeszcze okazac ze od kilku godzin mowimy o tym
samym tylko ciezko ustalic "protokol rozbieznosci" bo wszelkie proby
uzgodnienia typu:
- Ja powiedzialem (....), powiedz co Ty zrozumialas?
koncza sie pretensja o stosowanie "przedszkolnych" chwytow.
To jest przyklad z zycia :-( Kolejny przyklad to ustalanie motywacji
pojscia do psychologa (byl w pierwszym mailu) .

>historyjka o egoizmie..
(...)
>Ha! jaki z tego moral??
Odpowiedzialem na priva ale widze ze temat moze okazac sie ciekawy i dla
innych wiec jeszcze raz:
Nie chce nalezec do ludzi ktorzy stosuja strategie :"im ona gorsza tym ja
lepszy" (Natomiast nie jestem pewien czy jej nie stosuje). Mozna to jakos
rozpoznac ?

>>Dopiero po kilku godzinach dyskusji zrozumialem ze chodzilo jej o to by
"byc
>>silniejsza w zwiazku". To inna intencja. Po miesiacu mialem okazje
zrozumiec
>>ta roznice intencji.
>-zauwaz,ze zajelo Ci az miesiac zrozumiec jej intencje w tym
>temacie(jej punkt widzenia.)..i na co sie zdalo wczesniejsze
>wsciekanie??
Kolejna lekcja: jak nie ustalisz sedna problemu to nie nikt tego za ciebie
nie zrobi
Tez nic nowego, Ona chce bys byl dla niej "czuly, cieply, opiekunczy". Nie
chodzi o to by byc "partnerem". Tak wogole to "nielubi tego slowa" bo
kojarzy sie ....... :-)
"..... z partnerstwem dla pokoju a nie z miloscia"

>Jezeli Tobie zalezy na niej musisz postarac sie zrozumiec jej sposob
>myslenia...
>Wbrew pozorom kazdy ma inny sposob rozumowania i to jest zalezne od..
Wiem ze staram sie zrozumiec tylko czasem "rece opadaja", rezygnuje i
zachowuje sie agresywnie.
Ten rozny sposob myslenia... :-) cóz mozna dodac do tych przykladów , do
zycia...

> Ludzka natura to jedno, a indywidualnosc
>kazdego z nas to jeszcze cos innego.
Tu poprosze o jakies rozwiniecie bo nie kumam: natura / indywidualnosc

A to ponizej bardzo mi sie podoba:
><<Boze daj mi laske bym przyjal to,czego zmienic nie moge
>-Daj odwage,bym zmienil to,co zmienic moge.
>-Madrosc,bym odroznil jedno od drugiego..>>

ArArAt






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-06-06 09:44:30

Temat: Re: Co z tym zrobic ?
Od: "Duch" <a...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Ile Ty masz lat? 12? Poza tym z Twojego opisu mozna wywnioskowac, ze inni
> wlasnie Ciebie moze postrzegac za kogos, kogo Ty (moze nie do konca
trafnie)
> uwazasz za egoiste. Kto powiedzial, ze Ty w tym zmaganiu masz racje? Ty
sobie
> powiedziales? Ty egoisto.

Wlasnie :-)) To bardzo wazny moment. Sam juz dawno zauwazylem,
ze to co wydaje mi sie, ze ktos jest egoista, to moze byc wynikiem mojego
egoizmu, ze chcialbym go zmienic, to jasne.

> Poza tym na Twoim miejscu nie bylabym taka szybka, zeby umiejscawiac
egoistow
> gdzies *z boku*.

> Kazdy z nas bywa egoista, a bycie dobrym egoista jest wrecz
> pozadane (tj. uswiadomienie sobie tego, bo kazdy z nas nim tak czy owak
jest).

Jasne, ze kazdy z nas jest egoista i to jest nawet dobre.

> Jesli uwazasz sie za kogos lepszego, to chyba pasujesz do swojego opisu
> egoisty, hmm?

Musze to wszystko wyjasnic jak to bylo:
Chyba istnieje bardziej obiektywna prawda, od mniej obiektywnej?
Jasne, ze ludzie moga miec rozne zdania: jak chce jechac do Kielc
na wycieczke a moj kumpel do Szczecina, ale mamy jeden autobus.
Ja nazwywam kumpla egoista, bo on nie chce do Kielc, a on mnie
nazywa egoista bo ja nie chce do ... itd.
To nasz naturalny egoizm i nic w tym zlego nie widze, tym bardziej
nie ma tu co lamac ;-)

A co powiesz na przypadek (to co mi sie zdazylo) gdy
w grupie osob, jedna osoba zaczyna:
- zaczyna chamsko odzywac sie do innych, tak nawet na wyrost,
ze inni staja sie "wystraszeni" i boja sie odezwac, urabia grupe
- grupa musi jechac 30 kilometrow samochodem dalej bo frytki
sie nie spodobaly kolesiowi
- nagle koles skreca samochodem gdzies w boczna trase i reszta
samochodow szuka go przez nastepna godzine, a powod?
jakas blahostka, potem powtorzenie sytuacji
- facet opieprza swoja dziewczyna bez powodu, ok, ale chamsko i
przy innych
itd.itd.

Ok, bedac z ta grupa, w tym momencie zaczlem sie zastanawiac,
ze cos sie dzieje z tym facetem niedobrego, zachowuje sie jak
"silny egoista", ... tak *mi* sie wydaje oczywiscie,
ale ... poniewaz raczej nie jestem osoba ofensywna, raczej
introwertykiem, wiec nie "wrzeszcze" na faceta, ani zadnych
"lamiania raczek" ;-), tylko zaczynam obserwowac grupe,
pozostale osoby ktore sie kontaktuja z tym facetem.

Wiec obserwuje jak reaguje jego dziewczyna gry ja ochrzania,
bo moze to tylko "utarczki rodzinne", a ja zbyt to przezywam?!
Wiec sprawdzam ... ma zly w oczach, zrobilo sie potem niedobrze,
caly dzien jest zasmucona i wystraszona.
Teraz sprawdzam jak reaguja inni na jezdzenie za frytkami 30
kilometrow. Moze wszyscy chca lepszych frytek, a tylko mnie
to denerwuje, no nie? Jedna osoba juz nie moze z upalu, inna
po cichu wyraza zdenerwoanie ale boi sie odezwac, itd. itd.

Wiec powoli przygotowuje sie do dzialania, cos musze zrobic,
bo widze, ze facet -osmielony jeszcze brakiem reakcji grupy-
zaczyna jeszcze bardziej kaprysic i w sumie to nic, ale
cala wycieczka staje sie juz bardzo meczaca.

Wiec przy kolejnym kaprysie zaczynam "mocna rozmowe"
z facetem (balem si! bo wiedzialem, ze zaczynam ruszac
gore problemow), oczywiscie on: "co Cie to obchodzi",
"kazdy ma prawo robic to co chce" itd. itd.

Bardzo ciekawa jest reakcja grupy, (oczywiscie
wszyscy w szoku), ale pare osob trzyma strone faceta,
to niesamowite, ale czesc ludzi juz sie przystosowala do
"dziwnej roli" przy boku tego faceta, oni wiedza, ze
jak zaczynam "odkrecac rzeczywistosc", to bedzie bolalo,
i tego faceta i ich samych bo beda musieli przyznac sie
ze udawali, ze niereagowali na chamstwo np.

Oczywiscie rozstalismy sie na tej wycieczce, i
facet prawie powiedzial "spier...", ale ja sie nie przejmuje.
Najsmieszniejsze jest to, ze "zarno zostalo zasiane",
facet tak naprawde caly czas wie, ze zle robi i
ostatnio (2 dni temu), ja czuje, ze moze... moze... , chce
przeprosic... on szuka kontaktu ze mna, zobaczymy co
sie z tego wykluje.

Wazna rzecz to to, ze czasami (czesto?) taki egoista jest
... potrzebny, np. szef w pracy. Caly problem polega
na tym, gdy ktos zaczyna przesadzac, grubo przesadzac,
gdy "zysk z egoizmu" jest juz znikomie maly przy "stratach",
przy ilosci "razow" jakie trzeba otrzymac. Ale zbutnowac sie
jest bardzo trudno, to nawet nie kwestja odwagi.

> PS. Jak wyglada lamanie egoisty sila? Moze opiszesz? To ciekawe.

Nie jestem silaczem i nie chodzi o uzycie sily.
Oto przyklad:
"Egoista" pracuje ze mna , jestesmy dwom kierowcami w firmie,
on ustala kto bierze samochod do
celow *prywatnych* w sobote-niedziele (bo ma znajomego
w kierownictwie). Bierze tylko on. Raz go prosze, mam
przeprowadzke, czy nie moglby mi pozyczyc samochodu.
A on nie i juz. Pytam wiec delikatnie, ze bardzo mi zalezy,
o on nie i juz, ze samochod jest "jego".
Dyskusja, ze samochod nie jest jego nie ma sensu, bo bedzie
tylko klotnia, wiec wycofuje sie.

I nagle nastepuje zmiana kierownictwa firmy, wchodzi moj kolega,
i wyznacza mnie na kierowce-szefa. Wiem, ze "egoista" wyznaczyl
sobie "super wyjazd" sluzbowym samochodem, a ja tez potrzebuje
samochod (moze nie tak bardzo).
Oczywiscie "egoista" juz wie co sie swieci i pyta mnie grzecznym
(o dziwo!) i lekko wystraszonym glosem, czy moglby pogodac
na temat samochodu...

Ja oczywiscie mu w koncu ten samochod "pozycze", ale
najpierw troche sobie z nim pogadam, tak jak on ze mna,
"ostro", "sluzbowo". Rozumiemy sie? ;-)




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-06-06 09:44:33

Temat: Re: Co z tym zrobic ?
Od: "Duch" <a...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


> Chyba jednak "zmuszajacy" wiedza ze zmuszaja tylko caly czas wydaje im
sie
> ze to tak ma byc / jest OK.
>
> >Przestac zmuszac, tworzyc "sztuczna rzeczywistosc"
> > = zobaczyc niezwykle depresyjne zdarzenie
> >z przeszlosci.

Wiesz co, bardzo sie ciesze, ze kontunujemy ta rozmowe, a po drugie,
widze ze juz jestes dosc sprecyzownay, co moze Ci dobrze wrozyc.

Nie jestem specem w dziedzinie wiec, to co napisze, nie znaczy,
"ze tak juz jest i koniec".

Problem w tym, ze to co chcesz zrobic (nazwijmy to "wyleczyc sie z egoizmu"
;-)),
ale to bardzo trudna i ciezka robota.
Zeby Ci pomoc, najlepiej byloby wlasnie znalesc "dobrego dla Ciebie
terapeute",
takiego nawet przyjaciela, ktory by chcial z toba pracowac,
byl zainteresowany nawet Twoja sprawa i ktory by mogl poswiecic Ci duzo
czasu.
To pewnie jest oczywiste.
Jesli Ci sie taki ktos nie trafi, co jest bardzo prawdopodobne, bo oni tez
maja
ograniczony czas i swoje sprawy i swoje zainteresowania, ze tak powiem,
to bedziesz sie raczej spotykal tez z podejsciem "sluzbowym", ktos Ci
wlasnie
zaproponuje, zapyta o relacje z rodzicami itp. W tym przypadku bedziesz
skazany "na tulaczke" i na "dysonanse", jak piszesz i sprawa nie bedzie
szla tak "po masle". Ale poprzez te dysonanse mozesz tez poznawac o
co Ci tak naprawde chodzi i poznawac pewne elementy tej "ukladanki
Twojego zycia", fakt, ze to niezbyt przyjemne.

> Swietnie ! Jak? Grupa otwarcia, terapia indywidualna czy jeszcze cos
innego
> i od czego to zalezy ?

Nie wiem, musisz probowac, ale dzialaj.
Twoje proby moga byc "nieprzyjemne", ale wtedy wlasnie mozna poznac
"ukladanke".

+++++++++

Jeszcze troche o "egoiscie", ktorego ostatnio spotkalem, moze to troche
wyjasni:
facet lekko nieprzyjemny, troche zmusza, ale tak naprawde spostrzglem,
ze ma problem, ze on *musi* zmuszac. Chcialbym go "ochrzanic", "obudzic",
ale sie boje, instyktownie czuje, ze to ruszy lawine, caly lancuch zdarzen
z jego zycia, po prostu "wytrace faceta z sielankowego egoizmu" i bede
musial stanac
twarza w twarz z jego problemem, bede musial widziec jak walczy ze soba,
czego sie boje, czego sie boje zobaczyc, "przezyc to razem z nim".
Wydaje mi sie, ze to jakies "bolace problemy z przeszlosci" powoduje
"sztywnosc",
ten egoizm.

Pozdrawiam! Duch



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

IQ-Efekt Flynna
Sternberg, 1969
percepcja subliminalna
Dług wdziecznosci!!!!!
Katia i Blizbor biora slub.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »