Data: 2008-04-27 20:51:10
Temat: Czego szukam...
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
...tutaj?
I nie znajduję. //z nielicznymi tu wyjątkami...
I nie znajdę...
...ludzi mądrych, chwytajacych w lot, czujących, inteligentnych,
optymistycznie patrzących na życie, kochających siebie.
KOCHAJĄCYCH SIEBIE.
I nie uważających tego za zło. Za wywyższanie się. Przyjmujących umiłowanie
siebie jako podstawowe, naturalne i istotne dla szczęścia własnego i innych
w następstwie. Nie pragnących zrównać z poziomem gnoju ludzi widzących
swoje zalety umysłu, ciała, zadowolonych ze swego postępowania i życia. Nie
powodowanych zazdrością i chęcią stłamszenia samouwielbionych tylko za to,
że sa wolni od ustawicznego poczucia klęski i niższości względem innych.
Bo jakże kochać bliźniego, kiedy nie kochasz siebie samego?
Żeby siebie samego kochać i szanować, nie można wygodnicko przyzwalać sobie
na wszystko jak bezrozumnej istocie, robić tylko tego, co wygodne, tj. nie
można tłumaczyć małości swego charakteru i swej maleńkiej moralności
hodowanej na własny użytek swą słabą konstrukcją od urodzenia,
nieprzystosowaniem bez własnej winy, życiową krzywdą, brakiem daru od Boga.
Trzeba od siebie wymagać. A potem(!!!) przejść do takiego samego
traktowania innych.
Dlatego musiałam dziś rzygać. I rzygam nadal.
Bo są ludzie, którzy np. podobnie jak mój brat, w obliczu cierpienia
najbliższych cierpią wygodnie - z oddali. Cierpią wygodnie - uwalniając się
od niewygody patrzenia na ból. Cierpią wygodnie - każąc bezskutecznie
czekać najbliższej osobie na swe pojawienie się. Cierpią wygodnie -
opuszczając ją w ostatnich chwilach jej życia.
Mam torsje. Cały czas, to sie chyba nie skończy.
--
XL wiosenna :-)
Mój serwer to news.gazeta.pl (bez przekierowań przez inne), email
i...@g...pl., podany także w nagłówku.
|