| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-05-07 13:22:18
Temat: Odp: Czy 100%akceptacji siebie i swiata oslabia chec dzialania?Użytkownik "anka" <l...@p...onet.pl> napisał:
> Jezeli przyjmiemy postawe calkowitej akceptacji wobec siebie i
> swiata,zakladajac ze to co nam sie przydarza jest w danym momencie dla nas
> doskonale i zawsze ukrywa w sobie pewne mozliwosci rozwoju, ktore nalezy
> jedynie dostrzec i wykorzystac, a jezeli nawet robimy cos zlego nalezy ten
> fakt zakceptowac i wyciagnac wnioski, a nie obarczac sie wina (skracam i
> upraszczam) to czy w pewnym momencie nie dotrzemy do punktu w ktorym
> jakiekolwiek dzialanie przestaje miec sens, bo cokolwiek sie nie wydarzy
> jest ok.?
Oczywiście, ze tak, ale to utopia.
Równie dobrze można by sie zamienić w plastelinę albo w głaz
( w zalezności od tego jak wykorzystuje sie te mozliwości rozwoju ... )
Problem jest tylko w tym, że ciagle jest wielu którzy potrafia nieźle
żyć z takich plantacji plastelin albo głazów.
pozdrowienia
Darek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-05-07 13:58:32
Temat: Re: Czy 100%akceptacji siebie i swiata oslabia chec dzialania?
wielkie dzieki:)musze poszukac,brzmi interesujaca...
pozdrawiam
anka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-07 14:03:52
Temat: Re: Czy 100%akceptacji siebie i swiata oslabia chec dzialania?
> Wiecie, że zdałem sobie sprawę, z tego że ludzie nie mają stałej
> tożsamości, liczą się więc tylko odczucia... co będzie jak i tego się
> pozbawimy?
nie wiem czy cie dobrze zrozumialam, ale wedlug mnie jest na
odwrot,odczucia i emocja przemijaja a tozsamosc pozostaje ta sama, czy ja
nie wykraczam poza ramy tematyczne tej grupy:)?
> W zasadzie myslę że jesteśmy jak matowa powierzchnia, która dopiero
> odpowiednio wypolerowana odbijać będzie światło...
no i tu sie zgodze, ale to polerowanie ....rece moga odpasc:)))
pozdr.A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-07 14:07:07
Temat: Re: Czy 100%akceptacji siebie i swiata oslabia chec dzialania?
> Oczywiście, ze tak, ale to utopia.
raczej ideal;)
> Równie dobrze można by sie zamienić w plastelinę albo w głaz
> ( w zalezności od tego jak wykorzystuje sie te mozliwości rozwoju ... )
sorry ale moje wladze umyslowe dzisaj nieco szwankuja (za malo snu i za duzo
nauki) moglbys wyjasnic?
pozdr.
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-08 09:33:03
Temat: Re: Czy 100%akceptacji siebie i swiata oslabia chec dzialania?
> A tak naprawde to sens tkwi w Bogu. BTW, to juz jest NTG, a zatem EOT;) z
mojej strony jeli chodzi o ostatnie zdanie:).
i tu doszlismy do sedna wiec pora konczyc:)
pogon za osiaganiem kolejnych
> szczebelek w piramidzie Maslowa.
no,no,no, niezle ujete...
pozdr.
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-08 16:02:25
Temat: Odp: Czy 100%akceptacji siebie i swiata oslabia chec dzialania?Użytkownik anka <l...@p...onet.pl>
> > Oczywiście, ze tak, ale to utopia.
> raczej ideal;)
Hmmm ... dla kogo ?
>
> > Równie dobrze można by sie zamienić w plastelinę albo w głaz
> > ( w zalezności od tego jak wykorzystuje sie te mozliwości rozwoju ... )
>
> sorry ale moje wladze umyslowe dzisaj nieco szwankuja (za malo snu i za
duzo
> nauki) moglbys wyjasnic?
Czy tak nie rodzi się faszyzm ? Czy tacy obywatele to nie są idealni
komisarze ludowi
albo informatorzy ?
Oprócz tego - jeśli mamy się trochę ( tzn tylko 20-30 lat ... ) przybliżyć
do naszych czasów,
to są też idealni ... konsumenci :-) ?
pozdrowienia
Darek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-08 19:15:49
Temat: Re: Czy 100%akceptacji siebie i swiata oslabia chec dzialania?
"anka" <l...@p...onet.pl> wrote in message
news:9d6a9e$k8c$1@news.onet.pl...
> nie wiem czy cie dobrze zrozumialam, ale wedlug mnie jest na
> odwrot,odczucia i emocja przemijaja a tozsamosc pozostaje ta sama, czy ja
> nie wykraczam poza ramy tematyczne tej grupy:)?
no......
Wiesz mnie zawsze męczy pytanie po co tu jestem... kim ja jestem...
dlaczego?
Co kolwiek człowiek by mi odpowiedział... to i tak nie będzie to odpowiedź
wystarczająca... dla nauki? dla życia... dla zrozumienia czegoś? może
wytrwania w czymś...
i przez całe życie się tego nie wymyśli ;)
zresztą najlepiej lubię się przyglądać... i być... i smakować... i co by nie
było
to i tak niczego nie zmienie i więc i tak nie jest to pytanie ważne...
no... ;)
baaaaaaaa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-09 06:39:53
Temat: Re: Czy 100%akceptacji siebie i swiata oslabia chec dzialania?>Jezeli przyjmiemy postawe calkowitej akceptacji wobec siebie i
>swiata,zakladajac ze to co nam sie przydarza jest w danym momencie dla nas
>doskonale i zawsze ukrywa w sobie pewne mozliwosci rozwoju, ktore nalezy
>jedynie dostrzec i wykorzystac, a jezeli nawet robimy cos zlego nalezy ten
>fakt zakceptowac i wyciagnac wnioski, a nie obarczac sie wina (skracam i
>upraszczam) to czy w pewnym momencie nie dotrzemy do punktu w ktorym
>jakiekolwiek dzialanie przestaje miec sens, bo cokolwiek sie nie wydarzy
>jest ok.?
Słuszne spostrzeżenie, mnie też coć podobnego dosięgło. Też wyciągnęłem
podobne wnioski:).
U mnie była taka wersja: Cały czas spadam na same dno, praktycznie już dawno
powinienem o nie walnąć łbem, ale ponieważ mam wyjątkowe szczęście (głupi ma
szczęście;), ciągle wszystko się świetnie układa. I mam jeszcze wspanialsze
plany i jestem przekonany, że uda mi się osiągnąć to co sobie zakładam. I
ciągle myślę pozytywnie... itd. Wiem, że to nieskromnie brzmi, jednak w
życiu tak się nie "chwale". Kiepska sprawa :(, nie polecam.
Czas się kiedyś obudzić...
Pawel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-09 06:41:45
Temat: Re: Czy 100%akceptacji siebie i swiata oslabia chec dzialania?>Ciekawa koncepcja. Zastanawiam sie czy tak mozna. Nie wydaje mi sie, zeby z
>czlowiekiem bylo tak latwo. Ten system to duze uproszczenie. Pierwsze co mi
>sie nasuwa, to pojecie akceptacji. Czy mozna akceptowac zlo?
[...]
>Troche namieszalem i nie wiem, czy dobrze zrozumialem to, o co Ci
>chodzilo...
A ja tak odebrałem post autorki rozpoczynającej watek: Lenistwo, pójście
na łatwiznę, uciekanie od stawienia czoła istotnym
problemom na rzecz przyjemności, nie obarczając sie przy tym winą.
Przekonanie o słuszności swoich decyzji "unikania", umiejętność umotywowania
tych decyzji i usprawiedliwienia (logicznego i sensownego), głównie przed
sobą. Tak ja to
zrozumiałem.
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-09 21:17:48
Temat: Re: Wyjasnienie -Czy 100%akceptacji ...
> A ja tak odebrałem post autorki rozpoczynającej watek: Lenistwo, pójście
> na łatwiznę, uciekanie od stawienia czoła istotnym
> problemom na rzecz przyjemności, nie obarczając sie przy tym winą.
>
> >
>no i wiedzalam ze tak sie to skonczy wiec spiesze z wyjasnieniami:)
koncepcja doskonalosci zycia jest stara jak swiat i pojawila sie juz pare
tysiecy lat temu ( zainteresowanych odsylam do literatury poswieconej
chociazby budyjskiemu systemowi dzogczen, zen czy tez wiekszosci pism
mistykow czy to wschodnich czy chrzesciajnskich, ale to nie grupa
religioznawcow tylko psychologow wiec na tym koniec:)
w mojej glowie natomiast pojawila sie bardzo niedawno jako efekt dlugich
poszukiwan,wielu lektur ,obserwacji i doswiadczen, intuicyjnie czuje ze
jest dobra (dla mnie) natomiast od strony "intelektualnej obrobki"jest ona
jeszcze dla mnie plynna i w wielu punktach nie zweryfikowana o czym swiadczy
moj post o przygnebiajaca dlugim tytule:) i fakt ze chcialam ja zweryfikowac
wlasnie poprzez dyskusje z wami:) w pewnych punktach obejmuje ona zakres
tematyczny tej grupy, ale w wielu niestety nie, dlatego chcialam ja
zakonczyc w momencie gdy go przekroczyla(patrz post odpowiadajacy na
pierwsza odp. thenaturata).Wszystkie odpowiedzi ktore padly tu z mojej
strony mogly rzeczywiscie zostac tak odebrane choc mowiac szczerze bardziej
obawialam sie zarzucenia mi fascynacji tania psychologia brukowa typu
"uwierz w siebie i stan sie bogaty":)
co do slow ostrej krytyki ktore padly pod moim adresem ,
nie tyle uciekanie od problemow co proba dostrzezenia pewnych pozytywnych
wartosci ktore moga w sobie kryc,ewentualnie rozwiazan w danym momencie
trudnych ale z perspektywy czasu ocenianych jako najlepsze jakie mogly sie
zdarzyc- czesto sie zdarza ze to co postrzegamy jako problem tak naprawde w
efekcie koncowym wychodzi nam na dobre,
wiec jezeli probe szukania plusow w problemie okreslimy jako uciekanie od
niego i pojscie na latwizne, no coz ,cierpmy bezrefleksyjnie dalej w mysl
zasady zycie jest ciezkie i to jest jedyna prawda, dla mnie umysl kreuje
rzeczywistosc wiec zycie jest takie jaka jest twoja percepcja tego zycia.
> Przekonanie o słuszności swoich decyzji "unikania", umiejętność
umotywowania
> tych decyzji i usprawiedliwienia (logicznego i sensownego), głównie przed
> sobą.
co do braku moich umiejetnosci przekonywania innych zgadzam sie:)wynika to
glownie z wielu uproszczen i skrotow jakie musialy sie pojawic jednak to nie
do konca ta grupa jak sie okazalo w trakcie dyskusji co caly czas staralam
sie miec na uwadze,
poza tym oczywiscie jestem leniwa, chetnie uciekam przed problemami jesli
tylko moge:) i usprawiedliwiam sie bezustannie bo jestem jedynie czlowiekiem
a nie Budda:)
a to czym pisze to glownie proby, proby, proby nie zawsze udane,
problem w tym ze koncepcja ta jest tak prosta ze paradoksalnie
najtrudniejsza do zrozumienia, czyli jak to powiedzial jeden z mistrzow zen
"to tak jak ci ktorzy bedac w wodzie, wody wolaja czujac pragnienie"
post sie zrobil dlugi i nie psychologiczny a temat nie zostal wyczerpany
nawet w 1/2 w zwiazku z tym jesli ktos jest zainteresowany zapraszam na
priv. i koncze ta dyskusje na lamach tej grupy .
wszystkim ktorzy odpowiedzieli dziekuje:))
pozdr.
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |