Data: 2003-03-28 07:03:07
Temat: Czy i jak leczyc
Od: Magdalena Nawrocka <m...@w...fr>
Pokaż wszystkie nagłówki
POROZMAWIAC O DEPRESJI
(czy i jak leczyc)
Padl i taki glos na temat depresji:
"Stawiam teze, ze depresja to problem filozoficzno -
spoleczny, a nie wylacznie psychiatryczny czy psychologiczny.
Wszystkie wiec tak zwane techniki terapii: farmakologia czy
psychoterapia nie sa w stanie tak naprawde czlowieka
"wyleczyc". To wszystko leczy objawy. Chyba, ze za wyleczenie
uwazamy tylko i wylacznie przywrocenie czlowiekowi umiejetnosci
jakiegos "trwania" w rzeczywistosci. I tylko tyle. Uwazam, ze
"objawowe" leczenie pacjenta pozwoli mu jedynie zapomniec i
wyciszyc go. Nie usunie ono jednak podstawowej przyczyny
takiego stanu - bolu istnienia i braku sensu istnienia. Jesli
juz pomoc ma psycholog, musi byc on duchowym przewodnikiem -
troche filozof, troche kaplan. Bez tego wszystko na nic,
zagubiony czlowiek bedzie gonil w pietke."
Ciekawe ujecie i byc moze duzo w nim racji. Jest jednak
rzecz, ktora mnie tu bardzo niepokoi. Wyobrazmy sobie, ze taki
"glos" trafia do osoby pograzonej w depresji, osoby ktora w
ostatnim odruchu samoobrony decyduje sie szukac u kogos pomocy.
Czyta taka opinie - wszystkie alternatywy po kolei zatrzaskuja
sie przed nia jako bezuzyteczne, oszukancze nawet. Ni
psychiatra, ni hipnoterapeuta, ni psychoterapeuta, psycholog
tez nie, bo jeszcze nie filozof i kaplan... Wiec kto i jak ma
tej osobie pomoc?! Ona zgodzi sie z diagnoza, ze zgubila sens
zycia. Tylko jak i przy czyjej pomocy ma go teraz odnalezc?
Studiujac filozoficzne dziela, modlac sie zagorzale, wstepujac
do sekty, gdzie inni beda myslec i za nia decydowac?!... Moze
nawet i juz to robi, tyle ze wlasnie goni w pietke - znalezc
utracony sens zycia, nie taka to prosta sprawa. Latwiej budowac
od nowa niz rekonstruowac cos, co istnialo i zostalo zburzone.
Jest to mozliwe, ale to dluga droga odnawiania sie wiary. Wiary
zarowno w sensie religijnym, jak i "laickiej" - etycznej -
utraconej wiary we wpojone i uznawane dotad wartosci. Zaden
psycholog, nawet "psycholog - filozof i kaplan" nie zrobi tego
w miejsce pacjenta. Moze co najwyzej wskazac mu drogowskazy -
idz tedy, kieruj sie na to albo na tamto, bedzie ci latwiej.
Nie stac na taki niewymierny wprost wysilek religijno-
etyczno-filozoficznych poszukiwan osobe zyjaca pod pregierzem
choroby i jej dewastacyjnych objawow, takich jak: niepokoj,
bezsennosc, pesymizm, brak woli dzialania, chaos mysli,
ekstrema emocji, itp. I te objawy trzeba najpierw zniwelowac
lub chociaz wyciszyc. Tu trzeba lekarza!
Tylko tyle, za to bardzo mocno, chcialam do powyzszego
rozumowania dorzucic.
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
|