| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2006-01-21 00:27:01
Temat: Czy ja przesadzam...?Prawopodobnie zwiazalam sie nie z tym facetem z ktorym powinnam, wiem o tym,
lecz stalo sie :(
Jestem z Nim od roku, kocham Go, szaleje za Nim i nie zaluje ani sekundy
spedzonej z nim, to jest to na co czekalam przez 30 lat swojego zycia. Ale od
poczatku w wielkim skrocie: To cholernie trudny zwiazek a wszystko zapowiadalo
sie na niemal sielanke... On zdradzony przez zone, odrzucony, mowil o sobie ze
wlasciwie to jest sam, ze ona to suka, chora psychicznie, nie wie czego chce,
ma kochanka od roku a on o nim wie i jest mu juz wszystko jedno, ze ja za to
nienawidzi i coraz bardziej sie od siebie oddalaja, ze chce sie odciac. Wtedy
go poznalam. I tak bylo przez pierwsze miesiace.
A ja w to wierzylam. Rzeczywistosc okazala sie nieco inna.. poswiecal sporo
czasu na rozmowy z nia, pozniej przeczytalam jego list do niej w ktorym pisal,
ze ona i ich dziecko sa dla niego najwazniejsi. Zacisnelam zeby, walczylam o
swoje i przebrnelam przez to, choc naprawde wiele mnie to kosztowalo. Dziecko
zreszta nie jest jego. Panna byla z nim, po czym odeszla i zaszla w ciaze z
innym. Tamten koles sie na nia wypial jak sie o tym dowiedzial, wiec wrocila do
Niego a On ja przyjal. I dziecko, przy ktorego narodzinach byl, odcinal mu
pepowine i traktuje je jak swoje wlasne. Byli malzenstwem przez 7 lat. Po 6
latach, niezbyt zreszta udanych wg mnie, malzenstwa dowiedzial sie o tamtym
innym kolejnym juz gosciu. Przez rok klamala, dopiero po pewnym czasie odwazyla
sie przyznac do tego, ze chce z nim byc.
A On w koncu rozumial, ze wczesniej przemawial przez nia strach przed reakcja
otoczenia, przed tym co powiedza inni na fakt ze znalazla gdzies indziej ta
druga polowke, bo tak bylo i jest. W tej chwili czekaja na sprawe rozwodowa,
ona mieszka juz z tamtym, a On od ponad pol roku ze mna, zreszta wyprowadzil
sie z domu juz na samym poczatku naszej znajomosci.
Ale nie w tym wszystkim tkwi moj problem. Problemem dla mnie jest wlasnie to
dziecko, niby nie jego, a jednak przeslania mu caly swiat, ciezko mi to
zaakceptowac i wytlumaczyc mu cokolwiek. On mieszka u mnie, w innym miescie niz
mieszkal do tej pory, dlatego z synem widuje sie rzadko. Maly byl u nas juz
kilka razy, ostatnio na na 5 dni. Polubilam go, ale nie potrafie zaakceptowac
tego, ze gdy tu jest to ja dla Niego przestaje istniec. To jest naprawde fajny
brzdac, ma 8 lat, ale jest mega rozpieszczony, wszyscy musza byc na jego
zawolanie kiedy on chce, wszystko musi byc tak jak chce itd.. Nie potrafie
pogodzic sie z tym, ze gdy maly tu jest to ja rownie dobrze moglabym zniknac,
to nie mialoby wiekszego znaczenia dla Niego.. bo przeciez "to jest dziecko i
potrzebuje zeby sie nim wciaz zajmowac". A czy ja nie mam prawa domagac sie
odrobiny uwagi gdy wracam po pracy do domu? Czy moze przesadzam? Wszystko
ukierunkowane jest na jego syna, zeby jemu bylo dobrze, bo przeciez on jest w
obcym miejscu, zeby on sie dobrze u nas czul... podczas gdy ja sie czuje
fatalnie, bo gdy maly tu jest to On nie znajduje dla mnie ani chwili.
Przesadzam czy powinnam to zrozumiec?
Ja wychowalam sie w nieco innych warunkach, moi rodzice rozwiedli sie gdy
mialam 2 lata a ojciec wtedy przestal sie mna interesowac, matka byla wciaz
zapracowana i od malego bylam samodzielna, nie absorbowalam uwagi innych,
potrafilam sie sama soba zajac i miec swoj wlasny swiat, dlatego teraz jestem
calowicie niezalezna i mysle ze poradze sobie w kazdej sytuacji i za to jestem
Jej wdzieczna. A ten dzieciak, choc ma 8 lat, nie pojdzie sam spac, nie umyje
sie sam itd dopoki On sie nim nie zajmie. I to jest ostatnio glownym powodem
naszych klotni. Z jednej strony chce zeby malego do nas przywozil, zeby obaj
czuli sie bezpiecznie i mieli poczucie ze ja to akceptuje... bo wlasciwie nie
mam wyjscia, wole zeby byli tu niz zeby jezdzil do niej. A z drugiej cierpie
gdy widze, ze temu dziecku potrafi okazac tak wiele czulosci, tak wiele mu
daje, a w stosunku do mnie ma z tym problem. Czy mam prawo byc o to zazdrosna?
O jego uczucia, z ktorymi wiem ze i tak nie wygram? Jak mam sie zachowac? Czego
moge sie domagac, a co powinnam znosic w milczeniu? Jak mam sobie przetlumaczyc
to, ze w chwili gdy pojawia sie maly to wszystko inne przestaje istniec? To
jest gorsze niz zazdrosc o kobiete, bo moglabym powiedziec "ona albo ja" a tu
nie mam takiej mozliwosci, nawet o tym nie mysle bo wiem jak wiele maly dla
niego znaczy, nie jestem w stanie z nim konkurowac i nie chce... chce tylko
zeby bylo normalnie, zebym nie czula sie odrzucona, a tak sie czuje gdy On
zamyka przede mna drzwi i idzie ogladac z malym film nie pytajac nawet czy ja
mam ochote obejrzec go razem z nimi.
Przesadzam? Czy taki juz moj los i powinnam sie z nim pogodzic?
Pozdrawiam,
xxx
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2006-01-21 01:21:30
Temat: Re: Czy ja przesadzam...?Polyanna:
> [...]
> Przesadzam? Czy taki juz moj los i powinnam sie z nim pogodzic?
Coz, zdaje sie ze facet jest "z lekka" niedojrzaly i dosc
bezceremonialnie
naduzywa twoja wyrozumialosc oraz opiekunczosc (postepuje wobec
ciebie tak, jak to dziecko wobec swego otoczenia).
Powinnas chyba jasno wyartykulowac to jak sie czujesz w zderzeniu
z ta jego obsesja w nadziei, ze gosc opamieta sie nieco i przystopuje,
oraz ze jemu zalezy na twoim dobrym samopoczuciu choc w czesci
tak jak tobie na jego - jesli to nic nie da, no to oczywiscie dupa.
Nie pozwol sie niecnie (tzn w wymiarze emocjonalnym) wykorzystywac,
bo jest to tylez milosierne co i chore, a przede wszystkim nie ma
przyszlosci (zwlaszcza w zwiazku).
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2006-01-21 02:23:04
Temat: Re: Czy ja przesadzam...? > coś tam coś tam
W poprzednim odcinku:
Cały twój światek nagle zaczął się mieszać w jedną kupę, nawet twój
nadopiekuńczy tatuś nagle się tu pojawił.
Takie rzeczy nie wypadają przypadkiem z myśli i odbioru świata... Wizja
pięknej rodziny, a gdzie tego się uczymy jak nie w ciepłych pieleszach
popapranych domów ;)
> Przesadzam? Czy taki juz moj los i powinnam sie z nim pogodzic?
Wielu ludzi czuje zazdrość, ja czuje się zazdrosny o głupiego psa, który
wchodzi do łóżka i próbuje zagrzać ciepłe miejsce ;)
I kto Ci podowiada co powinnaś zrobić, los, sumienie, zazdrość?
No nie mów kurwa że my ;)
Ale wysłuchana zostałaś, czego zapewne chciałaś ;)
Amen
> Pozdrawiam,
> xxx
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2006-01-21 09:31:41
Temat: Re: Czy ja przesadzam...?ee, przesadzasz :]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2006-01-21 12:22:21
Temat: Re: Czy ja przesadzam...?
Użytkownik "Polyanna" <p...@v...pl> napisał w wiadomości
news:0c04.0000024d.43d17fd5@newsgate.onet.pl...
> Prawopodobnie zwiazalam sie nie z tym facetem z ktorym powinnam, wiem o
> tym,
> lecz stalo sie :(
/ciach!/
> Przesadzam? Czy taki juz moj los i powinnam sie z nim pogodzic?
Nie, nie przesadzasz. A w pierwszym zdaniu sama udzieliłaś sobie odpowiedzi.
--
Pozdrawiam serdecznie - Meszuge
(Jeśli chcesz do mnie napisać, usuń z adresu "VeryBig")
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2006-01-21 21:54:58
Temat: Re: Czy ja przesadzam...?
Użytkownik "Polyanna" <p...@v...pl> napisał w wiadomości
news:0c04.0000024d.43d17fd5@newsgate.onet.pl...
> Prawopodobnie zwiazalam sie nie z tym facetem z ktorym powinnam, wiem o
> tym,
> lecz stalo sie :(
> Jestem z Nim od roku, kocham Go, szaleje za Nim
A On za Tobą? Okazuje Ci chociaż czasem, że też za Tobą "szaleje"? Jeśli
nie, to albo w ogóle za Tobą nie szaleje i jesteś tylko kimś w rodzaju
pocieszycielki po rozstaniu z żoną, albo też zależy mu na Tobie, tylko nie
potrafi tego okazać... To takie gdybanie, w sumie bez sensu, bo wyjaśnień
może być wiele.
To facet po przejściach i jeśli dostał już raz porządnego kopa od życia to
teraz jest ostrożniejszy, może nie chce już "szaleć" z miłości, boi się
kolejnego rozczarowania...(choć wtedy nie żyje naprawdę, lecz tylko
wegetuje - według mnie). A więcej czasu i uwagi poświęca synowi, bo zdaje
sobie sprawę, że bardziej prawdopodobne jest to, iż Ty Go zranisz niż to, że
zawiedzie się na synu. On wydaje mu się być pewniejszą "inwestycją" i być
może dlatego ofiarowuje mu więcej miłości.
Wiem, że kobiety zawsze chcą być najważniejsze, na pierwszym miejscu. Ale to
nie jest już beztroski, zwariowany nastolatek, który dla dziewczyny gotów
jest zrobić wszystko...już nie. Już przeżył swoją wielką, szaloną,
młodzieńczą miłość, która skończyła się tak, jak się skończyła.
Nie wiem, czy ja bym potrafiła żyć w takim związku, mając świadomość, że
zawsze będzie ktoś ważniejszy ode mnie. Chyba należę do tych, które ciągle
muszą być zapewniane, że są uwielbiane. Ale czasem warto poczekać, okazać
trochę cierpliwości... Poza tym, spróbuj z nim o tym porozmawiać, może On
nawet nie zdaje sobie sprawy, że poświęcając się dziecku zaniedbuje Ciebie,
może się nad tym nie zastnanowił... Faceci czasem ciężko jarzą, ale w
gruncie rzeczy nie są tacy okropni i też chcą być szczęśliwi ;) Jeśli już ja
tak mówię, to to naprawdę musi być prawda :)
Nietoperek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2006-01-21 22:08:47
Temat: Re: Czy ja przesadzam...?
Użytkownik "Jesus" <n...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:dqs5ko$4qj$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Takie rzeczy nie wypadają przypadkiem z myśli i odbioru świata... Wizja
> pięknej rodziny, a gdzie tego się uczymy jak nie w ciepłych pieleszach
> popapranych domów ;)
Dlaczego "popapranych"??
Ciepły, pełen miłości dom jest gwarancją prawidłowego rozwoju emocjonalnego
człowieka i sprawia, że jesteśmy "poukładani" w środku, czujemy, że jesteśmy
kochani, potrzebni, pozwala rozwijać się naszemu człowieczeństwu, potrafimy
stawiać czoła problemom... nie wiem jak Ty ale ja jestem wdzięczna moim
rodzicom, że stworzyli mi taki właśnie dom, mimo iż byłam trudnym dzieckiem
do wychowania :)
> I kto Ci podowiada co powinnaś zrobić, los, sumienie, zazdrość?
babska duma - że powinna Go zostawić, bo nie chce dawać się spychać na
dalszy plan.
babska czułość - że powinna zostać, bo odchodząc zrani Jego uczucia (a On
znowu będzie cierpiał)
I oto cały skomplikowany mechanizm kobiety :) Dlaczego faceci (prawie)
zawsze twierdzą, że kobiet nie można zrozumieć? :)
Nietoperek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2006-01-21 23:54:59
Temat: Re: Czy ja przesadzam...?Paula napisał(a):
> Dlaczego "popapranych"??
> Ciepły, pełen miłości dom jest gwarancją prawidłowego rozwoju emocjonalnego
> człowieka i sprawia, że jesteśmy "poukładani" w środku, czujemy, że jesteśmy
> kochani, potrzebni, pozwala rozwijać się naszemu człowieczeństwu, potrafimy
> stawiać czoła problemom... nie wiem jak Ty ale ja jestem wdzięczna moim
> rodzicom, że stworzyli mi taki właśnie dom, mimo iż byłam trudnym dzieckiem
> do wychowania :)
Ja bardziej myślałem o zimnych domach. Zimnych w odbiorze dla dziecka.
Każde doświadczenie pozostaje a szczególnie te zabarwione negatywnie w
pamięci, a pamięć się naprasza by sobie ją odtwarzać.
>>I kto Ci podowiada co powinnaś zrobić, los, sumienie, zazdrość?
>
>
> babska duma - że powinna Go zostawić, bo nie chce dawać się spychać na
> dalszy plan.
> babska czułość - że powinna zostać, bo odchodząc zrani Jego uczucia (a On
> znowu będzie cierpiał)
Faktycznie faceci tak nie mają, mają po prostu was kobiety w dupie ;)
A jedyni faceci, co nie mają kobiet w dupie to pantoflarze, a z
pantoflarzami jest jak z psami, po prostu ktoś pokazał że jest pani i
pani tu rządzi ;)
Tak więc pantoflarze też mają kobiety w dupie, tylko okazują troskę bo
się boją ;)
Facet okazuje miłość klapsem w pupę ;)
> I oto cały skomplikowany mechanizm kobiety :) Dlaczego faceci (prawie)
> zawsze twierdzą, że kobiet nie można zrozumieć? :)
dla Ciebie to może i jest logiczne ;)
>
> Nietoperek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2006-01-22 00:22:49
Temat: Re: Czy ja przesadzam...?Paula napisał(a):
> nie jest już beztroski, zwariowany nastolatek, który dla dziewczyny gotów
"dla dzieczyny" czyt. "dla seksu" ;)
> jest zrobić wszystko...już nie. Już przeżył swoją wielką, szaloną,
tak, tak, a teraz kocha tylko pieski, kredki i swoje muszelki ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2006-01-22 00:24:11
Temat: Re: Czy ja przesadzam...?
Użytkownik "Paula" <p...@o...pl> napisał w wiadomości
news:dquam0$hmv$1@nemesis.news.tpi.pl...
Jak tam cycki. Podrosły conieco ?
--
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |