Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Greg" <j...@t...inny.wszystkie>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Czy kobieta w ciazy tak sie zachowuje - pomozcie mi prosze
Date: Thu, 10 Apr 2003 00:21:56 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 117
Sender: f...@a...pl@waw03221127.visp.energis.pl
Message-ID: <b74pr8$3ma$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: waw03221127.visp.energis.pl
X-Trace: news.onet.pl 1050012328 3786 62.29.221.127 (10 Apr 2003 22:05:28 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 10 Apr 2003 22:05:28 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:36700
Ukryj nagłówki
No to od poczatku
Od ponad roku jestem z kobieta z ktora bede mial dziecko. Poznalismy sie
przez internet, obydwoje mamy ponad 30 lat, nieudane poprzednie zwiazki za
soba (ona jest rozwodka a ja kawalerem). Od samego poczatku wszystko sie nam
ukladalo, zdecydowalismy sie na dziecko, wlasciwie to ona bardziej na to
nalegala niz ja, gdyz ja chcialem poczekac kilka miesiecy. Szybko zaszlismy
w ciaze, bez komplikacji i wlasciwie za pierwszym razem, pomimo jej strachu
ze to moze zajac kilka miesiecy albo lat bo jej znajomi mieli z tym duzo
problemow. Obydwoje jestesmy dobrze sytuowani, wyksztalceni i niczego nam
nie brakuje. Zareczylismy sie i powolutku przygotowywalismy sie do slubu.
Troche ubolewalem ze nie bedzie to slub koscielny ale coz nie mozna miec
wszystkiego.
Wszyskie opisane ponizej wydarzenia mialy miejsce po zajsciu w ciaze.
Ktoregos dnia poklocilismy sie o smieszna kwote ktora ja chcialem wydac na
swoje hobby, kwota ta nie przekraczala 1/8 moich dochodow. Tydzien przed
planowanym wydatkiem zapytalem sie jej lojalnie czy nie ma nic przeciwko
abym wydal taka kwote na to swoje hobby, liczylem sie z naszym ustaleniem ze
kasa jest wspolna. Ona na to przystala wiec ja uwazalem ze sprawa jest
zamknieta. Kiedy zamierzalem zrealizowac zakup ona zmienila zdanie
stwierdzajac ze jestem utracjuszem. Skonczylo sie tym ze ja nie chcialem
ustapic bo nie uwazam tego za konieczne wiec ona spakowala moje rzeczy i
wyrzucila mnie ze swojego domu. (zamieszkalismy tymczasowo u niej, gdyz
obydwoje ustalilismy ze sprzedamy moje mieszkanie a po jakims czasie
sprzedamy rowiez jej i wtedy kupimy jedno duze mieszkanie dla nas). Mialo
sie to stac zaraz po slubie jaki byl wyznaczony na grudzien zeszlego roku.
Po tygodniu wrocilem do niej, (gdyby nie fakt ze byla w ciazy nie wrocilbym
na 100% gdyz mam swoja godnosc i uwazam ze aby wyrzucic kogos z domu na
ulice potrzebny jest nielada powod np. lajdactwo, bicie, pijanstwo itp.)
Czulem sie podle ale postanowilem zapomniec o calym incydencie. Powiedzialem
jednak ze nie moge jej ufac jako swojej partnerce i ze slub jaki mial sie
odbyc za miesiac chce przelozyc. Obydwoje uzgodnilismy ze to rozsadne
wyjscie bo musimy popracowac nad swoim zwiazkiem. Ona miala do mnie
olbrzymie pretensje ze zamieszkalem u mojej mamy co spowodowalo ze moja mama
o wszystkim sie dowiedziala.
Po miesiacu czasu ona stwierdzila ze wie ze nie bedzie ze mna szczesliwa i
ze bym sobie poszedl. Zaczalem ja prosic na kolanach zebysmy byli razem, bo
to dziecko ktore jest bogu ducha winne najbardziej na tym ucierpi. Sam
jestem z rozbitego patologicznego domu, gdzie moj ojciec pil i zdradzal moja
mame a mnie powiedzial ze ma mnie w dupie. Wiem zatem jak rodzina nie
powinna wygladac. W koncu udalo mi sie ja przekonac ze wszystko bedzie ok.
Po jakims czasie ona znow podjela temat ze nie chce byc ze mna i zebym sie
wyprowadzil z jej domu. Byl to wieczor, ja bylem podziebiony i poprosilem ja
abysmy poczekali z tym do dnia nastepnego. Ona jednak nalegala. Znow sie
wyprowadzilem. W miedzy czasie zaczalem chodzic do psychologa, gdyz problem
z jakim mialem do czynienia przerastal mnie. Psycholog sugerowal wspolna
terapie ale ona uwazala ze z nia jest wszystko Ok i ze nie bedzie do nikogo
chodzic. Do psycholga chodzilem sam. Psycholog stwierdzil niedojrzalosc
emocjonalna u niej, mnie ocenil w pelni normalnie,tzn oczywiscie z wadami
ale nieodbiegajacymi od normy.
Doprowadzilem do konfrontacji z jej rodzicami ktorzy doznali szoku , kiedy
ona przyznala sie przed nimi ze faktycznie nie chce ze mna byc. Nie podawala
konkretnego powodu, a ja jestem czlowiekiem ktory nie pije, nie narkotyzuje
sie, nie jestem lajdakiem, przychodze z pracy do domu, loze pieniadze na
dom, jestem opiekunczy. Mam swoje wady ktore uwazam nie dyskredytuja mnie
jako partnera. Wtedy oznajmilem ze do momentu kiedy nie kupie swojego
mieszkania nie ma mowy o wspolnym mieszkaniu u niej bo ja nie jestem workiem
na smiecu zeby mnie wyrzucac co dwa miesiace na ulice. Przez 2 tygodnie
mieszkalismy oddzielnie. Kupilem mieszkanie, zaczalem je urzadzac tak aby by
lo nam tam dobrze we dwoje. Nie jestem msciwy wiec liczylem sie z jej
zdaniem, sugestiami mimo iz wlasciwie nie musialbym.
Efekt tych wszystkich wydarzen byl taki ze zaczely sie problemy z
ciaza -koniecznosc zaszycia szyjki macicy,kroplowki, lekarstwa. W
miedzyczasie dochodzilo do rekoczynow z jej strony, ja jej nigdy nie
uderzylem, (jej maz pobil ja do nieprzytomnosci - teraz uwazam ze
najprawdopodobniej tak dlugo go prowokowala ze chlop nie wytrzymal i
poobijal ja).
Jej rekoczyny zaczynaly w wyniku blachych powodow,jakis moich przewinien np
takich jak sprzedaz mojego (nie naszego) aparatu fotograficznego, ktory
kupilem rok przed jej poznaniem.
W zeszla niedziele znow po raz kolejny doszlo do rekoczynow z jej strony,
gdzie lekarz zalecil jej ciagle lezenie w lozku gdyz jest w 7 miesiacu ciazy
i jest to ciaza problematyczna. Powod rekoczynow - moje uzgodnione z nia 4
dni wczesniej wyjscie do znajomego. Po moim powrocie do domu kazala mi oddac
kluczyki od jej samochodu po czym w wyniku mojego komentarza tego co robi
ona rzucila sie na mnie, z olbrzymia checia zrobienia mi krzywdy. Uderzyla
mnie piescia w twarz. Po tym jak sie uspokoila i jakos zaczelismy spokojnie
rozmawiac ona stwierdzila ze mnie i tak nikt nie lubi i ze powinienem byc
jej wdzieczny ze ona jest ze mna.
Wiem ze kiedy to czytacie to nie do konca wierzycie w to co ja tu napisalem.
Zaswiadczam Wam jednak ze to co tu jest napisane to fakty jakie mialy
miejsce w moim zwiazku. Oczywiscie jest to przekaz jednostronny i wiem ze
nie jestem w stanie opisac tego obiektywnie. Wiele osob mi mowi ze powiniem
ja zostawic, pomimo iz jest ze mna w ciazy, ze nic z tego nie bedzie. Ja
osobicie mam jej za zle ze jest w stosunku do mnie podla i wredna. Ze kiedy
brakuje jej argumentu to siega po kary typu wyrzucenie z domu lub zabranie
samochodu (gdzie na nastepny dzien prosi mnie z ubolewaniem zebym zawiozl
jej zwolnienie do pracy - wiec ja dygam tramwajem) lub stara sie mnie
upokorzyc rzucajac pod moim adresem inwektywy.
Wiem ze jest kobieta w ciazy ale czy to ja usprawiedliwia? Boje sie tez o
dziecko bo zaczynam sie zastanawiac czy ona jest w ogole normalna osoba?
|