Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-12-29 20:29:04

Temat: Re: Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow
Od: nonnocere <m...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Chiron wrote:


> Rozumiem, że z Twojej strony był to lapsus. Jednak- mam takie głębokie
> przekonanie- determinuje on wiele złych rzeczy (np- brak odpowiedzialności).

Nie nie było to przejęzyczenie, po prostu inne intencje, a inne ich
odebranie :)

To co opisujesz stosuje się z dużym powodzeniem w psychoterapii, czyli
poprzez zwracanie uwagę na jak ktoś mówi, wpływać na pozytywne zmiany. W
książce Yapko "Kidy życie boli" jest kilka świtnych strategii, które są
wykorzystane w ten sposób.


> Dobrze- rozwinę to trochę. Chociaż nie wiem, na ile mi się uda (napisałaś o
> sobie: "behawiorystka"- a mój wywód bliższy jest raczej nurtowi
> humanistycznemu).

No behawioryście a humaniście ciężko się zrozumieć :) Ale nie jestem
czystą behawiorystką, nurt poznawczy jest mi jaknajbardziej bliski :)
Ale w mojej pracy jest mało czasu na humanizm, trzeba szybko i szasem
dyrektywnie działać.

> IMHO pacjent powinien wiedzieć, że jedyna możliwość wyleczenia MUSI
> rozpocząć się od wyczyszczenia relacji z innymi. Przede wszystkim- z
> najbliższymi. Jego relacje muszą stać się czyste. To nie jest tak, że można
> pomyśleć sobie o kimś coś złego, a powiedzieć co innego- i nie wpłynie to na
> nasze relacje z tym człowiekiem. Wpłynie- jak najbardziej. Zdradziłaś męża-
> ale nie dowie się nigdy. No to nie ma problemu? Otóż nie! Nie masz nawet
> szans najmniejszych na zbudowanie z nim prawdziwego, kochającego związku.
> (oczywiście- zwracam się nie do Ciebie "ad persona"- tylko do hipotetycznej
> pacjentki).
> Kiedy pacjent wykształci w sobie czyste intencje- to mentalnie będzie
> nastawiony na poznanie Prawdy. Wtedy zobaczy- jak naprawdę odbiera go
> otoczenie, jakie on ma naprawdę relacje z innymi. Z tą wiedzą- może
> przystąpić do zmian. Może zacząć podejmować świadome decyzje.

Racja.

> Czy świecić pacjentowi w oczy własnym przykładem? Moje zdanie jest takie: Ty
> jesteś w zupełnie innym miejscu- i on też. Ty prowadzisz terapię- i powinnaś
> bardzo wnikliwie rozpatrzyć, czy w tej konkretnej sprawie- pomoże mu to- czy
> też przeciwnie? Bo może być i tak- że zrozumie Cię zupełnie opacznie.
> Dlatego, że nie ma Twojej Świadomości.

Nie takie są założenia grupy wsparcia :) A internetowa ma to do siebie,
że skazuję się większą przypadkowość. Moim zdaniem lepiej próbować
pomóc, niż olać.

> Dokładnie tak. Psychoterapeuta pokazuje drogę, podprowadza pod drzwi-
> pacjent sam musi nacisnąć klamkę:-).
> Inaczej będzie to tylko Twój pomysł na jego życie. Obcy przeszczep. Jeśli
> będą efekty- to krótkotrwałe.
> To tak, jak z psychologiem i żarówką:- ) (to ona musi wyrazić zgodę na
> wkręcenie). Ta zgoda pacjenta musi płynąć z głębi jego- nie z intelektu.
> Jeśli podasz pacjentowi na tacy (wiem, wiem- czasem to aż korci)- robisz mu
> wielką krzywdę.

A czytałes przypowieść o koniu, jaką ostatnio podałam? Spodobały by Ci
się. Poszukaj wątku "Ilu tu jest psychologów".


> Napisałaś o sobie- że to Ty się zmieniłaś. Chęć zmiany z obu stron- IMHO
> prędzej czy później skończy się sukcesem.
> Uwaga! Anna Maria pisze o swojej sprawie wyraźnie: mążnie chce z nią
> rozmawiać. Czyli- nie ma chęci się zmieniać. Przynajmniej teraz- w tym
> miejscu, w którym są oboje tak to wygląda. Wydaje mi się, że jak teraz
> dostanie informacje od osoby, którą uzna za autorytet - "ja i mój partner
> mamy dobrą wolę się zmieniać"- może się zdołować (np dojść do wniosku, że
> wobec tego jej sytuacja jest beznadziejna- a tak nie jest).
> pozdrawiam

Bez ryzyka nikomu się nie pomoże. Niestety.
--
Pozdrawiam, Magdalena S.

"Aby zdobywać wielkość, człowiek musi tworzyć, a nie odtwarzać"
Antoine de Saint - Exupery

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-12-30 02:14:21

Temat: Re: Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow
Od: "zielsko" <zielsko_p@WYTNIJ_TOtlen.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 29 Dec 2003 16:51:13 +0100, Chiron wrote in
<bspiig$62b$1@atlantis.news.tpi.pl>:

> IMHO pacjent powinien wiedzieć, że jedyna możliwość wyleczenia MUSI
> rozpocząć się od wyczyszczenia relacji z innymi. Przede wszystkim- z
> najbliższymi. Jego relacje muszą stać się czyste. To nie jest tak, że

Jak sądzisz co jest bezpieczniejsze w zaistniałej sytuacji:
-nie znając sytuacji, relacji, klienta,..... mówić mu co musi, ma, zmienić w
relacji, sytuacji...
czy:
-nie znając sytuacji, klienta, relacji... powiedzić mu, że ma jak przy uczeniu
psa pożądanych nawyków nagradzał pewne zachowania?

IMHO to drugie.

--

Paweł Zioło http://fotozielsko.prv.pl
GnuPGP:09504E96 ICQ:236822802

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 11:53:56

Temat: Re: Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow
Od: "Chiron" <e...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "nonnocere" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bsq3f2$35h$1@zeus.polsl.gliwice.pl...


> No behawioryście a humaniście ciężko się zrozumieć :) Ale nie jestem
> czystą behawiorystką, nurt poznawczy jest mi jaknajbardziej bliski :)
> Ale w mojej pracy jest mało czasu na humanizm, trzeba szybko i szasem
> dyrektywnie działać.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem. Zawsze mi się wydawało, że praca
psychologa (psychoterapeuty) na ogół jest pracą mozolną. Co tu mówić-
najczęściej efekty widoczne są po dłuższej pracy (od pół roku- do kilkunastu
lat). Są to trwałe zmiany- a pacjent najczęściej otrzymuje motywację do
dalszego "samoudoskonalania". Często wtedy staje się naprawdę bardzo
wartościowym człowiekiem- i nie ma tu znaczenia, że być może przed terapią
nawet nie był karykaturą człowieka:-)
Inne działanie terapii- (ale też po ok. pól roku)- często pacjentowi
wystarczające: zgłasza się np alkoholik- chodzi o to, żeby przestał pić. Ma
dobrą wolą- można mu pomóc. Rodzina chce współpracować. Po np miesiącu-
pacjent i rodzina mówią: "jest O.K. Już nic więcej nie chcę!". Tylko teraz-
terapeuta, który działał w pośpiechu- czy powie pacjentowi, że wcale nie
jest wyleczony? ak jest statystyka takich pacjentów- 10% co najwyżej nie
rozpoczyna znów picia (choć zdarzają im się "kilkudniówki")- a reszta wraca
do nałogu z większą motywacją do picia (nie udało się mnie wyleczyć-
widocznie to jest niemożliwe w moim wypadku).
Czy to są tego typu działania - szybkie i dyrektywne?
O.K.- są pacjenci, którym należy pomóc w sposób szybki i dyrektywny- no ale
myślałem, że tym zajmuje się psychiatra? (np- anorektyk- zamożony niemal na
śmierć. Chce żyć- jednak nie dokończył żadnej terapii. Ponadto zapewne za
kilka dni umrze z głodu. Rozumiem, że tu chyba wchodzi w grę tylko szybkie
działanie- to znaczy farmakoterapia, leczenie zamknięte- jedzenie pod
nadzorem etc.)
To moje domysły- możesz napisać więcej o "szybkim i dyrektywnym"?


> > Czy świecić pacjentowi w oczy własnym przykładem? Moje zdanie jest
takie: Ty
> > jesteś w zupełnie innym miejscu- i on też. Ty prowadzisz terapię- i
powinnaś
> > bardzo wnikliwie rozpatrzyć, czy w tej konkretnej sprawie- pomoże mu to-
czy
> > też przeciwnie? Bo może być i tak- że zrozumie Cię zupełnie opacznie.
> > Dlatego, że nie ma Twojej Świadomości.
>
> Nie takie są założenia grupy wsparcia :) A internetowa ma to do siebie,
> że skazuję się większą przypadkowość. Moim zdaniem lepiej próbować
> pomóc, niż olać.
GRUPA WSPARCIA. Grupa osób, pozostająca ze sobą w (czasem ścisłym) kontakcie
interpersonalnym. Nad nimi czuwa lider (psychoterapeuta)- dbając o to, żeby
w grupie zafunkcjonowały pewne mechanizmy wsparcia właśnie. Zapraszam Cię,
żebyś może przeanalizowała sobie BigBrother. To też była grupa, jednak na
pewno nie wsparcia. Ich lider (Wielki Brat) manipulował nimi- i summa
summarum jątrzył i judził.
W internecie nie masz kontaktu interpersonalnego (na którym IMHO zasadza się
cała idea grupy wsparcia- można podejść, pogadać, nawet się przytulić-
odczuć czyjąś bliskość. Czuć czyjeś uczucia - odbiór samego siebie- niechby
i negatywny- etc). Internet jest jałowy. W moich początkach pasji
komputerowej pamiętam swoją fascynację tym, że poprzez ICQ jednocześnie
rozmawiałem z australiczykiem, amerykaninem, rosjaninem i francuzem. Byłem
pod wrażeniem. Słałem e-mail do ludzi z całej Ziemi. Jednak- ilość nie
przeszła w jakość. Teraz patrząc na to- oceniam, że było to chore. Tak-
chore. O.K.- fajna sprawa- wymiana informacji. Żywo interesowałem się
polityką- a Ci ludzie byli dla mnie źródłem wiedzy o Polsce- o tym, jak
jesteśmy widziani na świecie. Było to pouczające. Jednak- nie różniło się
tak naprawdę od czytania gazet z całego świata. Nie mieliśmy ze sobą ŻADNYCH
relacji interpersonalnych. Chore było to, że wtedy myślałem, że jesteśmy
sobie jakoś bliscy. Bo tylko tak myślałem- ale chyba żadne z nas tak tego
nie czuło.
Nie zgadzam się z tym, co napisałaś. Wyjątkowo źle odbieram zwrot typu
"próbowałem". Dla mnie jest on tylko wymówką. To tak, jakbyś napisała: "i
tak Ci nie pomogę. Może zaszkodzę. No ale próbowałam...". Właśnie- co
próbowałam? Jaką naprawdę mam w sobie intencję? Co we mnie siedzi? Jak to
sprawdzić? Ano- najprościej popatrzeć na efekt swego działania...Oczywiście-
to spotkanie dwóch intencji. Intencji dwóch osób. (lub kilku). Moim
zdaniem- chcesz w ten sposób załatwić jakieś swoje sprawy- ale tak naprawdę
nie jest na pierwszym miejscu pomoc danej osobie. Nie lepiej powiedzieć, że
to nie tędy droga- a jeśli naprawdę ktoś ma problemy i szuka pomocy- no to
można mu coś (kogoś) polecić, pokierować? Tak jest uczciwie- i ze
zrozumieniem jego interesu- dla jego dobra.


> Bez ryzyka nikomu się nie pomoże. Niestety.
Należy tu chyba powiedzieć o ryzyku pacjenta- i najpierw starać się mu je
uświadomić. Czyż nie? Inaczej to mi przypomina co nieco :-) działalność
Amwey'owców: nie mówią nic o tym, co i ile ryzykuje ktoś, kogo chcą
skaptować. Fakt- część z nich ma szanse tym zarabiać na życie (oceniam na
10%), część będzie mieć z tego za darmo proszek do prania (ale czy warto za
taką ilość nakładów pracy?)- gdzieś z 60%, reszta na tym straci- a kilku
zbierze kokosy. Ot, normalny interes...Tylko gdyby o tym jasno i otwarcie
informowali przed. Właśnie o tym ryzyku.
pozdrawiam
Chiron


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 11:54:09

Temat: Re: Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow
Od: "Chiron" <e...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "zielsko" <zielsko_p@WYTNIJ_TOtlen.pl> napisał w wiadomości
news:pan.2003.12.30.02.14.19.564889@zielona...
> On Mon, 29 Dec 2003 16:51:13 +0100, Chiron wrote in
> <bspiig$62b$1@atlantis.news.tpi.pl>:
> Jak sądzisz co jest bezpieczniejsze w zaistniałej sytuacji:
> -nie znając sytuacji, relacji, klienta,..... mówić mu co musi, ma, zmienić
w
> relacji, sytuacji...
> czy:
> -nie znając sytuacji, klienta, relacji... powiedzić mu, że ma jak przy
uczeniu
> psa pożądanych nawyków nagradzał pewne zachowania?
>
> IMHO to drugie.
Nie pierwsze- raczej nie- no bo to nie jego prawda, nie zrozumie tego
(prawdopodobnie).
Nie drugie- doradzający nie wie tak naprawdę nic. To tylko internet. Ktoś
coś pisze- i nawet mu się wydaje pewno, że to obiektywna prawda. Nie ma
żadnych relacji pomiędzy doradzającym a "pacjentem". Ba! Nawet, gdy są te
relacje- pacjent może po prostu kłamać (bo np prawda jest tak niewygodna dla
niego, że zepchnął ją gdzieś głęboko). Każda rada może mu tylko zaszkodzić.

To tylko kilka z przyczyn, dla których nie pierwsze- i nie drugie.
Trzecie: uczciwie powiedzieć mu, że to jest O.K., że szuka drogi na
znalezienie wyjścia z sytuacji, którą uznaje za niekomfortową dla siebie. A
jedyną sensowną rzeczą, którą dla niego jest w stanie zrobić ta grupa- to
pokazać mu drogę (np- polecić wypróbowane przez nas psychoterapie,
psychoterapeutów).
pozdrawiam
Chiron



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 12:23:39

Temat: Re: Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow
Od: nonnocere <m...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Chiron wrote:

> To moje domysły- możesz napisać więcej o "szybkim i dyrektywnym"?

Zauważ łaskawie, że piszę o mojej pracy. A moi pacjenci żyją średnio 50
dni.
Ale ogólnie jest to praca mozolna, ale nie w moim przypadku, bo na to
nie ma czasu.
A tu nie pracuję, jestem prywatnie.

> GRUPA WSPARCIA. Grupa osób, pozostająca ze sobą w (czasem ścisłym) kontakcie
> interpersonalnym. Nad nimi czuwa lider (psychoterapeuta)- dbając o to, żeby
> w grupie zafunkcjonowały pewne mechanizmy wsparcia właśnie. Zapraszam Cię,
> żebyś może przeanalizowała sobie BigBrother. To też była grupa, jednak na
> pewno nie wsparcia. Ich lider (Wielki Brat) manipulował nimi- i summa
> summarum jątrzył i judził.

wolę nie bawić się w Wilekiego Brata :)

> W internecie nie masz kontaktu interpersonalnego (na którym IMHO zasadza się
> cała idea grupy wsparcia- można podejść, pogadać, nawet się przytulić-
> odczuć czyjąś bliskość. Czuć czyjeś uczucia - odbiór samego siebie- niechby
> i negatywny- etc). Internet jest jałowy. W moich początkach pasji
> komputerowej pamiętam swoją fascynację tym, że poprzez ICQ jednocześnie
> rozmawiałem z australiczykiem, amerykaninem, rosjaninem i francuzem. Byłem
> pod wrażeniem. Słałem e-mail do ludzi z całej Ziemi. Jednak- ilość nie
> przeszła w jakość. Teraz patrząc na to- oceniam, że było to chore. Tak-
> chore. O.K.- fajna sprawa- wymiana informacji. Żywo interesowałem się
> polityką- a Ci ludzie byli dla mnie źródłem wiedzy o Polsce- o tym, jak
> jesteśmy widziani na świecie. Było to pouczające. Jednak- nie różniło się
> tak naprawdę od czytania gazet z całego świata. Nie mieliśmy ze sobą ŻADNYCH
> relacji interpersonalnych. Chore było to, że wtedy myślałem, że jesteśmy
> sobie jakoś bliscy. Bo tylko tak myślałem- ale chyba żadne z nas tak tego
> nie czuło.

Wszystko pięknie i ładnie. Ale internet staje się drugim światem dla
wielu ludzi i w nim też trzeba umieć się odnaleźć. Wielokrotnie już
tutaj pisałam o ograniczeniach tego typu kontaktu, ale już nie chcę się
powtarzać. Ten kontakt ma swoje ograniczenia, ale jest to jakiś kontakt.
Zwykle jedyny dla wielu ludzi.

> Nie zgadzam się z tym, co napisałaś. Wyjątkowo źle odbieram zwrot typu
> "próbowałem". Dla mnie jest on tylko wymówką. To tak, jakbyś napisała: "i
> tak Ci nie pomogę. Może zaszkodzę. No ale próbowałam...". Właśnie- co
> próbowałam? Jaką naprawdę mam w sobie intencję? Co we mnie siedzi? Jak to
> sprawdzić? Ano- najprościej popatrzeć na efekt swego działania...Oczywiście-
> to spotkanie dwóch intencji. Intencji dwóch osób. (lub kilku). Moim
> zdaniem- chcesz w ten sposób załatwić jakieś swoje sprawy- ale tak naprawdę
> nie jest na pierwszym miejscu pomoc danej osobie.

Zdecydowanie nie mogę się z tym zgdzodzić. Zaniechanie to największa
zbrodnia. I bardziej mi się wydaje, że to wymówka dla tych co nie chcą
pomóc. Ja wiem jakie mam intencje, nie musisz mi ich odnajdywać. Bo są
moje i wiem po co robię, to co robię.

> Nie lepiej powiedzieć, że
> to nie tędy droga- a jeśli naprawdę ktoś ma problemy i szuka pomocy- no to
> można mu coś (kogoś) polecić, pokierować? Tak jest uczciwie- i ze
> zrozumieniem jego interesu- dla jego dobra.

I powtarzałam już tutaj to wielokretnie. A wiesz jaka jest
rzeczywistość? Praktycznie dostęp do fachowców jest nijaki dla
przeciętnego Polaka. Praktycznie dobrych fachowców jest niewielu.
Szanse, że znajdzie pomoc są nijakie. Chyba, że ma pieniądze i go stać
na dobrego, renomowanego specjalistę. A w dzisiejszych czasach mało kogo
stać. Nie można każdego wysyłać no nikąd. NFZ fatalnie kontraktuje
usługi psychologiczne. I dobre usługi psychologiczne to rarytas.
Najlepiej wyszkoleni specjaliści pracują głównie prywatnie, bo
wyszkolenie kosztuje mnóstwo pieniędzy.

> Należy tu chyba powiedzieć o ryzyku pacjenta- i najpierw starać się mu je
> uświadomić. Czyż nie? Inaczej to mi przypomina co nieco :-) działalność
> Amwey'owców: nie mówią nic o tym, co i ile ryzykuje ktoś, kogo chcą
> skaptować. Fakt- część z nich ma szanse tym zarabiać na życie (oceniam na
> 10%), część będzie mieć z tego za darmo proszek do prania (ale czy warto za
> taką ilość nakładów pracy?)- gdzieś z 60%, reszta na tym straci- a kilku
> zbierze kokosy. Ot, normalny interes...Tylko gdyby o tym jasno i otwarcie
> informowali przed. Właśnie o tym ryzyku.

Zauważ, że każdy nowy grupowicz dostaje automatycznie taką informację.
Jak masz bardziej uniwersalny pomysł to podaj :)
--
Pozdrawiam, Magdalena S.

"Aby zdobywać wielkość, człowiek musi tworzyć, a nie odtwarzać"
Antoine de Saint - Exupery

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 16:32:20

Temat: Re: Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow
Od: "Chiron" <e...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "nonnocere" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bsrq5p$s2e$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
> > To moje domysły- możesz napisać więcej o "szybkim i dyrektywnym"?
>
> Zauważ łaskawie, że piszę o mojej pracy. A moi pacjenci żyją średnio 50
> dni.
> Ale ogólnie jest to praca mozolna, ale nie w moim przypadku, bo na to
> nie ma czasu.
> A tu nie pracuję, jestem prywatnie.
O.K.- a czym się zajmujesz? Ja niestety nie czytam wszystkich wątków- więc
pewnie to gdzieś niestety pominąłem.

>
> Wszystko pięknie i ładnie. Ale internet staje się drugim światem dla
> wielu ludzi i w nim też trzeba umieć się odnaleźć. Wielokrotnie już
> tutaj pisałam o ograniczeniach tego typu kontaktu, ale już nie chcę się
> powtarzać. Ten kontakt ma swoje ograniczenia, ale jest to jakiś kontakt.
> Zwykle jedyny dla wielu ludzi.
To prawda, że internet to czasem jedyny świat dla wielu ludzi. Jednak- czy
rzeczywiście każdy inny powinien umieć się w tym odnaleźć? Wymiana
informacji, handel etc- O.K. Jednak- nie może on nawet być namiastką
kontaktów miedzyludzkich. Uważam, że nie należy nawet usiłować do tego
doprowadzać. Tam, gdzie staje się on środkiem "zamiast"- uważam, ze mamy do
czynienia z patologią. Moim zdaniem nie należy także wchodzić do świata
chorego- raczej należy mu powiedzieć, że on tam jest (np schizofrenikowi nie
będziesz chyba przytakiwać, że też słyszysz głosy, które Ci coś nakazują-
tylko zapewne powiesz mu, że te głosy są wyłącznie w jego głowie).

> Zdecydowanie nie mogę się z tym zgdzodzić. Zaniechanie to największa
> zbrodnia. I bardziej mi się wydaje, że to wymówka dla tych co nie chcą
> pomóc. Ja wiem jakie mam intencje, nie musisz mi ich odnajdywać. Bo są
> moje i wiem po co robię, to co robię.
O.K.- skoro tak, to pewnie wiesz. Skoro o tym zapewniasz....Przeczytałem
Twoją opowieść o koniu (super- 100% zgoda)- zapraszam do przeczytania mojej-
opowiedziała mi ją absolwentka Uniwersytetu Buddyzmu:
Młody mnich chciał zrozumieć, czym jest Karma. Karma- to Intencja. Nie ta,
która myślisz. To prawdziwa Intecja. Ty sam tworzysz swoją Karmę- myślami,
czynami- usłyszał kiedys od Mistrza.
- Ja panuję nad swymi uczynkami, nawet myślami. Mam więc kontrolę nad swoją
Karmą.
Po latach , już jako młody Mistrz- stał nad swoim Mistrzem- i pomagał mu
przejść na drugą stronę. Przy pomocy specjalnych zabiegów (głównie są to
masaże tętnicy szyi)- utrzymywał swojego Mistrza w stanie przytomności, aby
ten mógł w pełni Świadomie przejść na drugą stronę (opisy znane np z
Tybetańskiej Księgi Umarłych). Mistrz umarł. Do młodego Mistrza podszedł
jego uczeń- i powiedział: Mistrzu- uczyłeś mnie, że Karma to prawdziwa
Intencja. A czyż zaprzeczysz, że zabiłeś właśnie swego Mistrza- i taka była
Twoja prawdziwa Intencja?! Gdybyś mu nie pomagał- żył by dłużej. Swoimi
masażami skróciłes mu życie (choć utrzymywałeś w Świadomości).

No- tak mnie więcej to chyba wygląda. Np niosę gorącą kawę- zrobiłem sobie i
szefowi. Jeśli poleję nią szefa- to przecież będzie to efekt spotkania się
naszych Intencji: jego- aby być polanym, i mojej- aby go polać. Tak to IMHO
jest z tymi intencjami.

Lepiej- i jestem do tego przekonany- nie udzielać pomocy, jeśłi nie mamy o
tym pojęcia, niż jej udzielać i narobić tym komuś "bigosu".

> I powtarzałam już tutaj to wielokretnie. A wiesz jaka jest
> rzeczywistość? Praktycznie dostęp do fachowców jest nijaki dla
> przeciętnego Polaka. Praktycznie dobrych fachowców jest niewielu.
> Szanse, że znajdzie pomoc są nijakie. Chyba, że ma pieniądze i go stać
> na dobrego, renomowanego specjalistę. A w dzisiejszych czasach mało kogo
> stać. Nie można każdego wysyłać no nikąd. NFZ fatalnie kontraktuje
> usługi psychologiczne. I dobre usługi psychologiczne to rarytas.
> Najlepiej wyszkoleni specjaliści pracują głównie prywatnie, bo
> wyszkolenie kosztuje mnóstwo pieniędzy.
To błędne koło. Człowiek nieświadomy zawsze będzie twierdził, że go na to
nie stać. I rzeczywiście- skoro tak twierdzi- no to go nie stać. Sam
najpierw musi przekroczyć pewną granicę swojej ułomności- i ocenić, czy to
jest dla niego warte tyle, żeby zapłacić żądaną kwotę. Jeśli naprawdę będzie
chciał zmienić swoje życie- to zawsze znajdzie na to pieniądze. Jeśli będzie
miał taką szczerą Intencję:-).



> Zauważ, że każdy nowy grupowicz dostaje automatycznie taką informację.
> Jak masz bardziej uniwersalny pomysł to podaj :)
Nie mam:-).

pozdrawiam
Chiron


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 20:16:37

Temat: Re: Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow
Od: "Chiron" <e...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "nonnocere" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bsrq5p$s2e$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
> > To moje domysły- możesz napisać więcej o "szybkim i dyrektywnym"?
>
> Zauważ łaskawie, że piszę o mojej pracy. A moi pacjenci żyją średnio 50
> dni.
> Ale ogólnie jest to praca mozolna, ale nie w moim przypadku, bo na to
> nie ma czasu.
> A tu nie pracuję, jestem prywatnie.
O.K.- a czym się zajmujesz? Ja niestety nie czytam wszystkich wątków- więc
pewnie to gdzieś niestety pominąłem.

>
> Wszystko pięknie i ładnie. Ale internet staje się drugim światem dla
> wielu ludzi i w nim też trzeba umieć się odnaleźć. Wielokrotnie już
> tutaj pisałam o ograniczeniach tego typu kontaktu, ale już nie chcę się
> powtarzać. Ten kontakt ma swoje ograniczenia, ale jest to jakiś kontakt.
> Zwykle jedyny dla wielu ludzi.
To prawda, że internet to czasem jedyny świat dla wielu ludzi. Jednak- czy
rzeczywiście każdy inny powinien umieć się w tym odnaleźć? Wymiana
informacji, handel etc- O.K. Jednak- nie może on nawet być namiastką
kontaktów miedzyludzkich. Uważam, że nie należy nawet usiłować do tego
doprowadzać. Tam, gdzie staje się on środkiem "zamiast"- uważam, ze mamy do
czynienia z patologią. Moim zdaniem nie należy także wchodzić do świata
chorego- raczej należy mu powiedzieć, że on tam jest (np schizofrenikowi nie
będziesz chyba przytakiwać, że też słyszysz głosy, które Ci coś nakazują-
tylko zapewne powiesz mu, że te głosy są wyłącznie w jego głowie).

> Zdecydowanie nie mogę się z tym zgdzodzić. Zaniechanie to największa
> zbrodnia. I bardziej mi się wydaje, że to wymówka dla tych co nie chcą
> pomóc. Ja wiem jakie mam intencje, nie musisz mi ich odnajdywać. Bo są
> moje i wiem po co robię, to co robię.

Według mnie- z tą intencją to mniej więcej tak:
No- tak mnie więcej to chyba wygląda. Np niosę gorącą kawę- zrobiłem sobie i
szefowi. Jeśli poleję nią szefa- to przecież będzie to efekt spotkania się
naszych Intencji: jego- aby być polanym, i mojej- aby go polać. Tak to IMHO
jest z tymi intencjami.
Skoro zapewniasz, że znasz swoje intencje...cóż- może i tak jest.
O.K.- skoro tak, to pewnie wiesz najlepiej.

Lepiej- i jestem do tego przekonany- nie udzielać pomocy, jeśłi nie mamy o
tym pojęcia, niż jej udzielać i narobić tym komuś "bigosu". To tak, jakbym
chciał leczyć chorego sąsiada- bo do mnie przychodzi i mi ufa. Ja lekarzem
nie jestem- nie mam pojęcia o medycynie- ale doradzałbym mu jakieś lekarstwa
(bo mnie kiedyś pomogły). O.K.- on nie powinien mnie wcale chcieć się u mnie
leczyć. Jednak ja także nie powinienem w tym obłędzie uczestniczyć.

> I powtarzałam już tutaj to wielokretnie. A wiesz jaka jest
> rzeczywistość? Praktycznie dostęp do fachowców jest nijaki dla
> przeciętnego Polaka. Praktycznie dobrych fachowców jest niewielu.
> Szanse, że znajdzie pomoc są nijakie. Chyba, że ma pieniądze i go stać
> na dobrego, renomowanego specjalistę. A w dzisiejszych czasach mało kogo
> stać. Nie można każdego wysyłać no nikąd. NFZ fatalnie kontraktuje
> usługi psychologiczne. I dobre usługi psychologiczne to rarytas.
> Najlepiej wyszkoleni specjaliści pracują głównie prywatnie, bo
> wyszkolenie kosztuje mnóstwo pieniędzy.
To błędne koło. Człowiek nieświadomy zawsze będzie twierdził, że go na to
nie stać. I rzeczywiście- skoro tak twierdzi- no to go nie stać. Sam
najpierw musi przekroczyć pewną granicę swojej ułomności- i ocenić, czy to
jest dla niego warte tyle, żeby zapłacić żądaną kwotę. Jeśli naprawdę będzie
chciał zmienić swoje życie- to zawsze znajdzie na to pieniądze. Jeśli będzie
miał taką szczerą Intencję:-).



> Zauważ, że każdy nowy grupowicz dostaje automatycznie taką informację.
> Jak masz bardziej uniwersalny pomysł to podaj :)
Nie mam:-).

pozdrawiam
Chiron

p.s.
Przeczytałem
Twoją opowieść o koniu (super- 100% zgoda).



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 21:16:16

Temat: Re: Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow
Od: nonnocere <m...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Chiron wrote:

> O.K.- a czym się zajmujesz? Ja niestety nie czytam wszystkich wątków- więc
> pewnie to gdzieś niestety pominąłem.

opieka paliatywna.

> To prawda, że internet to czasem jedyny świat dla wielu ludzi. Jednak- czy
> rzeczywiście każdy inny powinien umieć się w tym odnaleźć? Wymiana
> informacji, handel etc- O.K. Jednak- nie może on nawet być namiastką
> kontaktów miedzyludzkich. Uważam, że nie należy nawet usiłować do tego
> doprowadzać. Tam, gdzie staje się on środkiem "zamiast"- uważam, ze mamy do
> czynienia z patologią. Moim zdaniem nie należy także wchodzić do świata
> chorego- raczej należy mu powiedzieć, że on tam jest (np schizofrenikowi nie
> będziesz chyba przytakiwać, że też słyszysz głosy, które Ci coś nakazują-
> tylko zapewne powiesz mu, że te głosy są wyłącznie w jego głowie).

Wiesz, ja przez internet poznałam mojego męża. Także nie jestem
obiektwyna :)

[ciach]

> Lepiej- i jestem do tego przekonany- nie udzielać pomocy, jeśłi nie mamy o
> tym pojęcia, niż jej udzielać i narobić tym komuś "bigosu".

Ok. Ale nigdy nie mamy gwarancji, że nie narobimy bigosu. To tak jak
przy masażu serca, chcąc pomóc można połamać żebra. Ale przecież chcemy
ratować życie. Można mieć wątpliwości czy wszczepiać by-passy, czy
pacjent przeżyje operacje. Ale jak się nie wszczepi może umrzeć bardzo
szybko. Ale możemy robić wszystko, aby minimalizować ewentualne szkody.
Dlatego dziwię się, że nazwałeś mój post maniupulacją, kiedy w świetle
mojej wiedzy nie można zrobić szkody komuś, zachęcając go do uśmiechu.
Naprawdę nie rozumiem, jaką szkodę wyrządziłam autorce postu, że mnie
"zaatakowałeś" :). Tak jak pisał zielsko, stary, sprawdzony behawioryzm
jest mniej szkodliwy niż pakowanie się w relacje.

> To błędne koło. Człowiek nieświadomy zawsze będzie twierdził, że go na to
> nie stać. I rzeczywiście- skoro tak twierdzi- no to go nie stać. Sam
> najpierw musi przekroczyć pewną granicę swojej ułomności- i ocenić, czy to
> jest dla niego warte tyle, żeby zapłacić żądaną kwotę. Jeśli naprawdę będzie
> chciał zmienić swoje życie- to zawsze znajdzie na to pieniądze. Jeśli będzie
> miał taką szczerą Intencję:-).

Widzisz Chironie w moim mieście ponad 1/4 mieszkańców nie pracy. Brakuje
na podstawowe rzeczy. Ciężko o chleb, a już nie mówiąc o psychoterapii.
To są całkiem inne priorytety. I szczerze mówiąc często oni najbardziej
potrzebują pomocy.

--
Pozdrawiam, Magdalena S.

"Aby zdobywać wielkość, człowiek musi tworzyć, a nie odtwarzać"
Antoine de Saint - Exupery

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 21:40:09

Temat: Re: Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "nonnocere" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bsspce$777$1@zeus.polsl.gliwice.pl...




> Dlatego dziwię się, że nazwałeś mój post maniupulacją, kiedy w świetle
> mojej wiedzy nie można zrobić szkody komuś, zachęcając go do uśmiechu.


Można... w kilka godzin po plastyce twarzy :-)))


Sorry, nie mogłem się powstrzymać :-)



Pozdrawiam serdecznie i noworocznie
Paweł


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-31 14:12:18

Temat: Re: Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow
Od: nonnocere <m...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

bazyli4 wrote:

> Można... w kilka godzin po plastyce twarzy :-)))

W sumie przy uszkodzeniach stawu skroniowo-żuchwowego również może być
bolesne ;)

> Pozdrawiam serdecznie i noworocznie
> Paweł

Ja też :)
--
Pozdrawiam, Magdalena S.

"Aby zdobywać wielkość, człowiek musi tworzyć, a nie odtwarzać"
Antoine de Saint - Exupery

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak pomoc osobie z nerwica wegetatywna
Czy tak juz zawsze bedzie - dot. mezczyzn:-)
Sieci neuropodobne
Paradox
Geopolityka

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »