Dietomania?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 2

1. Data: 2002-08-22 19:04:59

Temat: Dietomania?
Od: "Jado" <j...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam!,

Mam pytanko...
Od jakiegos czasu "spogladam jednym okiem" w kierunku zdrowego odzywiania i
troche zaczyna mnie to interesowac - po czesci z potrzeby wlasnej :-)) Na
razie sa to jakies poczatki, ale....
Obawiam sie jednej rzeczy.
Czy czasem czlowiek nie popadnie w skrajnosc tego typu, ze bedzie stale
kontrolowal co je, czy to zdrowe czy nie, czy bron Boze nie zaszkodzi, etc
,etc... Ze to ma za duzo kalorii, ze to za slodkie itd, itp... A w
restauracji bedzie wybieral co bardziej szkodliwe kawalki jedzenia z talerza
:-))
Innymi slowy - cos w rodzaju hipochondrii dietetycznej :-)) (przypomina mi
to sytuacje kiedy radiesteta sprawdza wahadelkiem czy moze zjesc to co ma na
talerzu czy nie - jak wahadelko powie ze nie - to nie je ;-))
Tym bardziej, ze widze ze sa rozne koncepcje zdrowego zywienia, rozne
diety... Jedni mowa, ze nalezy jesc tak, inna szkola
mowi inaczej... Kazdy jest wyznawca innej teorii :-))
Mozna sie w tym wszystkim pogubic...
Jak w tej sytuacji zachowac tzw. "zdrowy rozsadek"?...

Tak zebym to ja kierowal swoim zyciem, a nie dieta, dietetycy i rozne nowe
teorie ;-))

Pozdrawiam

Jado.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami

Do góry

Zobacz także

2. Data: 2002-08-23 14:32:28

Temat: Re: Dietomania?
Od: "Hafsa " <h...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jado <j...@c...pl> napisał(a):

> Witam!,
> Obawiam sie jednej rzeczy.
> Czy czasem czlowiek nie popadnie w skrajnosc tego typu, ze bedzie stale
> kontrolowal co je, czy to zdrowe czy nie, czy bron Boze nie zaszkodzi, etc
> ,etc... Ze to ma za duzo kalorii, ze to za slodkie itd, itp... A w
> restauracji bedzie wybieral co bardziej szkodliwe kawalki jedzenia z talerza
> :-))
> Innymi slowy - cos w rodzaju hipochondrii dietetycznej :-))

Wiesz,ja tez zaczelam zdrowo sie odzywiac i wcale tego nie uwazam za
hipochondrie dietetyczna,jak to ladnie napisales.Wydaje mi sie,ze jak
najbardziej powinno sie byc swiadomym tego co sie je,co sie kupuje ,co sie
zamawia w knajpce a co potem przynosza na talerzu.Teraz akupy zajmuja mi
bardzo duzo czasu,bo nie mam na tyle pieniedzy by pochopnie cos kupic a potem
w domu wyczytac w skladzie,ze ma cos,czego ja jesc nie chce np.cukier.I co z
tym potem zrobic?wyrzucic?Ale to kwestia czasu,poznania tego,co oferuja nam
sklepy .Ja juz wiem,ktory chleb kupic,ktory jogurt,ktory ser i czekolade.Wiec
sadze,ze bedzie mi to przebiegac coraz sprawniej.Nie czuje sie przez to
zniewolona.To ma byc sposob zycia,a nie niewola.Swoja droga,dlaczego w
restauracji masz zjesc to,czego nie chcesz?Ja najpierw szczrgolowo pytam
kelnera,by potem niemile sie nie rozczarowac.

(> Tak zebym to ja kierowal swoim zyciem, a nie dieta, dietetycy i rozne nowe
> teorie ;-))
Jesli bedzie to twoj styl zycia,sposob na zycie,to ty bedziesz panem
sytuacji.Jak na razie zdrowa zywnosc to osobna polka w sklepie lub osobny
sklep,a powinna byc ogolnie dostepna.No i sklad zywnosci.Najczesciej nie
wiemy po prostu,co kupujemy,bo jest to sprytnie ukryte symbolami,a gdzie
zawartosc tluszczu,weglowodanow itd.W tej chwili nami kieruja producenci
zywnosci,a do rad dietetykow mozna sie zastosowac,albo nie.
Ja osobiscie stosuje metode Montignac i wclae nie czuje sie ograniczona przez
zasady.Pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia.Hafsa
>

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/