Strona główna Grupy pl.soc.edukacja Dlaczego nie warto byc humanista (dlugie)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Dlaczego nie warto byc humanista (dlugie)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-03-23 20:59:28

Temat: Dlaczego nie warto byc humanista (dlugie)
Od: "Paweł Piotrowski" <p...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam wszystkich

Jestem tu calkien nowy, gdyz interesuje sie innymi dziedzinami, lecz
chcialbym przedstawic pewien wywod mojego kolegi, ktory prosil mnie o
wyslanie tego w swiat, tak wiec prosze, przeczytajcie, przemyslcie i
odpiszcie. Wiem ze moze to wywolac prawdziwa burze, ale po prostu jestesmy
ciekawi, co wy na to.
Aha, autorem jest Andrzej Zalewski, a ja, Pawel Piotrowski tylko mu pomagam,
choc podpisuje sie pod tymi slowami obiema rekoma:

Dlaczego nie warto byc humanista ?

"W II klasie liceum zacząłem zastanawiać się nad sensem edukacji matematyki
i fizyki oraz polskiego i historii. Tak na zdrowy rozsądek: czy to, czego
się uczę do czegoś mi się w życiu przyda? Geografia - przynajmniej jakaś
znajomość mapy, biologia - coś warto by było wiedzieć, języki obce - chyba
najbardziej praktyczne przedmioty w szkole, chociaż niecierpię ich z całej
duszy, resztę pomniejszych przedmiotów zostawię. Teraz matematyka, fizyka i
chemia - do czego będzie mi potrzebne obliczanie granic, asymptot, po co mi
skomplikowane zadania z przypadków ruchów wyidealizowanych, z pominięciem
wszelkich oporów, czy czegoś takiego, skoro takich idealnych zjawisk w
przyrodzie nie ma, a nawet jeśli byłyby, to i tak nie będę się nimi nie
zajmował, bo fizykiem nie zostanę, po co mi równania reakcji chemicznych, i
tak ich nie będę w przyszłości przeprowadzał - tak myśli humanista, człowiek
ograniczony, myślami nie sięgający zbyt daleko. I ja tak na początku
myślałem. Usprawiedliwiałem się tym, że po prostu lubię to robić i koniec.
Nie mogłem jednak tego problemu tak zostawić, bo w konfrontacji z
humanistami przegrałbym. Powiedziałbym o historii i polskim to samo, co oni
o matmie i fizie, że też są niepotrzebne, że i tak już nie pamiętam czasów
antycznych, przyczyn wypraw krzyżowych lub też, co powiedział Horacy,
Petrarka, Szekspir, Krasiński, Krasicki i inni im podobni, po cóż się zatem
tego uczyłem? Zakończyłoby się więc na remisie. Pod koniec II klasy
przyszła, jak mi się wydawało, szczęśliwa myśl do głowy. Teraz wiem, że jest
to sedno sprawy, coś, dzięki czemu każdy humanista powinien schować się ze
wstydu pod ziemię, a każdy kochający przedmioty ścisłe być dumny, że właśnie
takie ma zainteresowania. Doszedłem mianowicie do wniosku, że żaden
przedmiot w szkole, poza językami obcymi, nie jest wart nauki w tym sensie,
że jako dorosły człowiek nie będzie się tymi sprawami zajmował, jeśli
zostanie np. maklerem giełdowym. Nauka będzie takiemu człowiekowi potrzebna,
aby zdobyć pracę i koniec, nic więcej.

Dochodzi tu jeszcze 1 wątek, mianowicie w Polsce naucza się młodych ludzi
przedpotopową metodą "na pamięć". Tysiące uczniów wpaja sobie wiedzę, której
około 90% w ogóle w przyszłości nie wykorzysta. W krajach Europy Zachodniej,
czy w USA, uczy się młodych ludzi tego, co będzie im potrzebne i na ogół
tylko tego. Właśnie dlatego uczniowie w moim wieku uczą się tam teraz nie o
liczbach zespolonych, ale chyba rozwiązywania równań liniowych. O funkcjach
cyklometrycznych, czy też rozwijaniu funkcji w szereg dowiadują się na
studiach, podczas gdy my mamy to w liceum. Nic więc dziwnego, że jest tam
więcej ludzi z "wyższym wykształceniem" - gdyby przyjechali do Polski,
mieliby problemy ze zdaniem matury. Znam takie przypadki.

Kontynuując mój niedokończony wątek...Bo czy taki makler będzie pamiętał
cokolwiek o mezosomach, czy II wojnie punickiej, albo o I prawie Maxwella?
Szczerze wątpię. To samo dotyczy nas. Pewnie niewielu lub zgoła nikt nie
zostanie zawodowym fizykiem teoretykiem, czy krytykiem literackim. Po cóż
więc uczyć się przedmiotów ścisłych i humanistycznych? Otóż jest olbrzymia,
niedoprzekroczenia przepaść między sensem nauki np. fizyki a sensem nauki
historii. Bo skoro tego i tego nie warto się uczyć myśląc w kategoriach
osobistych - uczniowskich, to wobec tego należy się zastanowić, jaki jest
sens tych nauk w skali światowej, skali ludzkości. I tu jest właśnie owo
sedno sprawy. Sądzę, że część z was już się domyśla. Niech każdy, kto czyta
ten artykuł, pomyśli, co by się zmieniło w historii ludzkości, gdyby nie
fizyka i fizycy, historia i historycy. Otóż gdyby nie historia i historycy
nie zmieniłoby się nic..., nic absolutnie (może tylko to, że nie byłoby tego
przedmiotu w szkole:), żylibyśmy tak, jak do tej pory, nie martwiąc się
zbytnio, co się działo np. 600 lat temu, bo komu byłoby to potrzebne? I tak
nic już byśmy nie zmienili, a jest tyle obecnych problemów. Kto byłby
ciekawy, mógłby oczywiście dochodzić jakichś faktów i dla własnej radochy
analizować nikomu już niepotrzebne teksty, nieważne ustawy rządowe, itp.
Chcę dać wyraźnie do zrozumienia, że historia jest nauką dla
zainteresowanych i nie wiem czemu, jakiś chory maniak zrobił kiedyś z tego
przedmiot obowiązkowy. A co mnie obchodzi, do jasnej cholery, to, co robił
jakiś król, książę, hetman, czy inny klient, dlaczego wszczął wojnę z tym a
tamtym, a z innym zawarł pokój. Ludzie są tak nędznym obiektem do badania
ich przeszłości, że szkoda gadać. Przez ostatnie kilka miesięcy usilnie
szukałem argumentów, przemawiających za nauką historii, ale po przeczytaniu
tych z podręcznika i zeszytu z I klasy, kurwica mnie brała na taki bezsens,
jaki zionął z tych tekstów. Wszystkie one, po płytkim zastanowieniu,
przemawiały akurat za tym, aby się jej nie uczyć, bo bez trudu najmniejszego
wszystkie zawarte w nich argumenty każdy może obalić! Niedawno na historii
analizowaliśmy tekst konstytucji 3 maja - po co? Nie mam zielonego pojęcia.
Przecież ona nawet nie weszła w życie, a jeśli nawet, to już nie obowiązuje!
Ktoś mi może w tej chwili zarzuci brak patriotyzmu. Spoko, wiem, że wolność
zawdzięczamy naszym dziadkom i pradziadkom - cześć im i chwała za to, należy
im się szacunek, jak nikomu innemu w naszej historii. Ja patriotyzm rozumiem
właśnie w ten sposób. Ale uczyć się tego, co robili inni to już na pewno nie
patriotyzm. Mówi się, że historia kształtuje świadomość narodową, dzięki
niej człowiek uczy się poczucia odpowiedzialności i sprawiedliwości. No, to
jakoś nie bardzo uformowała te cechy tym, którzy teraz są u władzy - nie
trzeba sokolego oka, aby zobaczyć, jak fatalnie się dzisiaj dzieje w
Rzeczypospolitej, jak ci złodzieje z sejmu, wielkich firm i przedsiębiorstw
żerują na nas jak mogą.

Podobnie, jak z historią, rzecz ma się z językiem polskim, czy jak kto woli,
literaturą piękną. Język polski powinien zakończyć się na szkole
podstawowej, na nauce poprawnego mówienia, czytania i pisania w ojczystym
języku. Bo po cóż nam znajomość tego, co powiedział, czy napisał Mickiewicz,
Słowacki, Kochanowski, Wyspiański, czy inny Tetmajer? Ja nie mam zielonego
pojęcia, a do 2002 roku był to jedyny stały i obowiązkowy przedmiot na
maturze. Przecież wiedza z tej literatury i tak do niczego nie będzie nam
potrzebna, jest dla zainteresowanych. W świecie ludzkim literatura, czy to
polska, czy światowa, nic nie zmieniła, bez niej żylibyśmy tak samo, jak do
tej pory, jest zbędna! A nie wiem czemu, wokół całej sztuki, literatury i
historii jest tyle hałasu, tyle się o tym mówi, co miesiąc, to jakiś
konkurs, powstają jak grzyby po deszczu kawiarnie i kółka literackie, tak,
jakby nikt nie przypuszczał, że przecież równie dobrze można spędzać czas,
rozwiązując problemy ścisłe, równie dobrze mogą powstawać kluby fizyków i
matematyków, a niestety tak nie jest. Mnie wkurza to okropnie. Gdzie się
tylko nie spojrzy, gdzie się nie pójdzie, czego się nie usłyszy lub nie
przeczyta w gazecie, tam wszędzie ci pieprzeni humaniści - półinteligenty!!
A o umysłach ścisłych ani widu ani słychu, o tych, którzy naprawdę mają coś
do powiedzenia w tworzeniu historii ludzkości. Humaniści - to najbardziej
ironiczne słowo, jakie słyszałem, naród godny pożałowania, co nigdy nie
zrobił nic dla dobra ludzkości!! I ci ludzie ośmielają się nazywać
humanistami?!!

Teraz zapewne samych zainteresowanych szlag trafia i bardzo dobrze. Pewnie
krzyczą: "A co takiego zrobili ci fizycy i matematycy?" Jeśli tak myślą, to
jest to kolejny dowód ich półinteligencji. A kto, jeśli nie fizycy, odkrył
elektryczność, prąd elektryczny, fale elektromagnetyczne, przemiany cieplne,
właściwości wiązek świetlnych, mechanikę i statykę ciał i dzięki nim
technicy i konstruktorzy zastosowali je w urządzeniach: obwodach energii
elektrycznej, oświetleniu pomieszczeń, radiach, telewizorach, kamerach,
systemach audio, kasetach, płytach kompaktowych i winylowych, głośnikach,
mikrofonach, komputerach, drukarkach, telefonach, samochodach, samolotach,
piorunochronach, lodówkach, chłodziarkach, grzałkach, piecach, pilarkach,
kosiarkach, mikroskopach, teleskopach, rakietach, statkach, promach,
satelitach, laserach, systemach wczesnego ostrzegania i Bóg jeden wie w czym
jeszcze? Dzięki czyim badaniom zawdzięczamy widok wspaniale oszlifowanych
kamieni szlachetnych, najnowocześniejszych budynków, efektów pracy kamer,
czyli filmów, cieszymy nasze uszy muzyką z list przebojów? Kto, jeśli nie
chemicy, wynalazł szczepionki na większość znanych chorób, włókna sztuczne,
farby, tusze, kosmetyki, leki, gumy i masy plastyczne? Czy już wam,
humanistom, wyszły oczy na wierzch z wrażenia? Nie?? Aha, a co w takim razie
zrobili matematycy? Otóż bez matematyki, królowej nauk, fizyka nie ruszyłaby
z miejsca. To przecież tak samo jakby ktoś z was, humanistów, chciał napisać
wiersz po polsku, nie znając języka polskiego. Matematyka to najdoskonalszy
z języków, język uniwersalny, jaki Bóg w nieskończonym geniuszu swoim nam
podarował, abyśmy za jego pomocą mogli poznawać świat, który On stworzył.
Piękno matematyki polega na jej doskonałej logice, nie ma w niej miejsca na
błędy, wszystko jest idealnie rozplanowane. Przecież bez znajomości
podstawowych twierdzeń, postulatów i wzorów z geometrii, czy analizy
matematycznej i funkcjonalnej fizyk nie zrobiłby nic. Wystarczy podać
przykład obliczania trajektorii lotów satelitów, czy sond, aby docierały do
nas np. przez Internet wiadomości z najodleglejszych miejsc na Ziemi.
Matematycy swoją pracą stale rozwijają fizykę, a zatem i nasz ziemski świat.
Chciałbym jeszcze dodać (bo już słyszę głosy, wytykające nam niewiarę w
Boga, ateizm i zadufanie w swoim geniuszu i umyśle), że rozwój nauki,
techniki, poprawy bytu nie idzie w parze z ateistycznymi poglądami
naukowców. Większość z nich to ludzie głęboko wierzący, bo przecież badają
świat, stworzony przez Boga, poznają Jego nieskończony geniusz, jak On to
wszystko idealnie rozplanował, jak wszystko w przyrodzie i kosmosie
genialnie jest ze sobą powiązane. Większość największych uczonych, jak
Newton, Kopernik, Einstein było bardzo wierzących. Tylko niektórzy głupi
filozofowie, których pogańskie myśli są nam wpajane na historii i języku
polskim, była innego zdania i nimi naukowcy najczęściej po prostu gardzą.

Wiem, że zapewne po przeczytaniu poprzednich kilku zdań, humanistom szczęka
opadła i cholera wzięła i bardzo dobrze, bo żaden z nich nie może zaprzeczyć
temu, co napisałem (przynajmniej ja nie znalazłem żadnego argumentu na ich
korzyść, koledzy z mojej klasy również). I co, poganie? Cóż wy zrobiliście
dla ludzkości, historycy i literaci, wobec tego, co stworzyli matematycy,
fizycy i technicy? NIC!!! Przecież gdyby nie umysły ścisłe, ludzie żyliby
jak w średniowieczu, jeśli nie gorzej, bo przecież który humanista,
skonstruowałby choćby 1 urządzenie z wyżej wymienionych? Powiedzcie mi, wy
humaniści, co wy zrobiliście, aby ludzie żyli lepiej? Wasze odezwy narodowe,
poematy o Bóg wie czym, niezrozumiałe dla większości ludzi poezje, czy jak
wy to tam nazywacie, czy one zapobiegały konfliktom zbrojnym, przyczyniały
się do utrzymania pokoju na świecie (bo chyba głównie na tym polega wasze
zadanie), czy do czegokolwiek pożytecznego? NIE!!! Jak chcecie, to piszcie
sobie, co wam się podoba, ale, do jasnej cholery, nie narzucajcie tego innym
ludziom, zachowajcie to dla siebie!! Przez was porządni ludzie muszą ślęczeć
nad takim Mickiewiczem, Norwidem, czy nie wiadomo kim jeszcze, mimo że guzik
ich to obchodzi!

Już słyszę głosy, słuszne zresztą, że tak samo, jak do tworzenia, fizyka
przyczynia się do niszczenia. Wystarczy podać przykład wynalezienia prochu,
gazów bojowych, radioaktywności, reakcji łańcuchowej, czy wreszcie bomb
atomowych, wodorowych i termojądrowych, które człowiek wykorzystał przeciw
drugiemu człowiekowi. Przepraszam najmocniej, ale tu winę ponosi nie fizyka,
czy chemia, lecz ludzie. Prawa przyrody są niezmienne, takie, jakie je
stworzył Bóg i człowiek nic w tej materii nie zmieni. Praca umysłów ścisłych
ma służyć dobru ludzkości, a nie jej zagładzie. Myślicie, że Albert Einstein
wiedział na początku XX w., że wyprowadzony przez niego wzór równoważności
masy i energii posłuży za pół wieku do zagłady ludzi w Japonii? Ależ skąd!!
Na najbliższej konferencji fizyków wyznał, że czuje się współodpowiedzialny
za los tych ludzi. Skierował apel do wszystkich geniuszy, pracujących dla
potrzeb uzyskania nowej broni, czy udoskonalania atomowej: "Na nas,
uczonych, którzy wyzwolili tę potworną energię, spoczywa ogromna
odpowiedzialność, aby tak nią pokierować, żeby służyła dobru ludzkości, a
nie jej zagładzie". To samo przecież dotyczy laserów, mających zastosowanie
np. w medycynie, ale także w tworzeniu broni plazmowej. Nie nasza, ścisłych
umysłów, przecież wina, że są na świecie ludzie podli, egoiści, aczkolwiek
genialni, którzy jednak swe zdolności i talenty obracają przeciw innym!
Jeśli i to was, humaniści, nie przekonuje, jeśli nadal uważacie uparcie, że
fizyka i fizycy przyczyniają się jedynie do zagłady, że ich praca jest
niepotrzebna, to powiedzcie mi, że nie korzystacie z radia, telewizorów,
telefonów, komputerów, samochodów, oświetlenia elektrycznego, nie słuchacie
muzyki rozrywkowej, nie oglądacie filmów, nie zakładacie ubrań z włókien
polisyntetycznych, nie leczycie się lekami wyprodukowanymi w ostatniej
dekadzie, nie używacie kosmetyków, środków czyszczących i udowodnijcie mi
to, a wówczas uwierzę wam, odwołam wszystko to, co napisałem, dam wam spokój
i wtedy będziecie się mogli ze mnie nabijać.

I jeszcze 1, ostatnia rzecz, dotycząca edukacji w naszej szkole. Przyszedłem
do niej, bo tylko w niej w Ciechanowie był profil matfiz. Wiedziałem też, że
jest tu najwyższy poziom i dobrze. Po paru semestrach miałem już tego pełną
świadomość i na niski poziom nijak nie mogę narzekać. Ale jeśli chodzi o
program edukacyjny, mogę rzec tylko jedno - jest niesprawiedliwy i bardzo
krzywdzący dla mojego profilu. Już pod koniec I klasy porównałem plan lekcji
klas o profilu humanistycznym i matfiz i myślałem, że się przewidziałem.
Humanistom w II klasie odpada chemia, w III fizyka, a w IV mają tylko 2
godziny matematyki tygodniowo. A my nie dość, że w każdym roku mamy po 4
godziny polskiego i nie dość, że w IV klasie będziemy mieć jeszcze 2 godziny
historii w tygodniu, to jeszcze nam dojdzie jakiś pieprzony WOS! Pytam się,
do jasnej cholery, po co?! Humaniści nie mają w IV klasie fizyki, to niby
dlaczego my mielibyśmy mieć historię? Czemu nie odpadnie nam ona w III
klasie?! Przecież jest to przedmiot w ogóle przeciwny naszemu kierunkowi,
zabierający cenne godziny w szkole, potrzebny jak piąte koło u wozu, jak
fizyka w IV klasie humanistom, czyli po nic. Z tą różnicą, że humanistom
odjęto to koło, a nam nie. Powiecie pewnie, że nie zaszkodzi nam jeszcze
pouczyć się trochę historii, albo, że nam się coś odwidzi i będziemy zdawać
na maturze historię. To ja mówię: humanistom też nie zaszkodziłyby 2 godziny
fizyki w IV klasie, może i im się coś odmieni i będą chcieli zdawać fizę na
maturze? Teraz zwykle padało zdanie: "Ale my mamy matematykę..." A my mamy,
cholera, język polski! I co?! To jest skandal, żeby w III i IV klasie na
profilu matematyczno - fizycznym było więcej przedmiotów humanistycznych niż
ścisłych! Taka to jest sprawiedliwość w Krasiniaku? A jak jeszcze czasem
słyszę jęki humanistów, że na nowej maturze matma jest obowiązkowa, że nie
powinna być, bo nie wszyscy są uzdolnieni matematycznie, że nie lubią
matematyki i nie chcą jej zdawać, a język polski trzeba znać, bo to nasz
ojczysty język, to mnie kurwica bierze! To niby, do jasnej cholery, uczeń
liceum nie zna języka polskiego, nie umie mówić, pisać ani czytać po
polsku?! Przecież nie wszyscy są też uzdolnieni humanistycznie, żeby pisać
jakieś pieprzone wypracowania, których sens polega jedynie na tym, że dzięki
nim zda się maturę. A my, uczniowie na profilu matfiz, nie lubimy języka
polskiego, a jednak musimy go zdawać, więc i wy, humaniści, nie narzekajcie,
że mimo wstrętu do matematyki, będziecie musieli zdawać ten przedmiot! I
bardzo dobrze się stało, że nareszcie ktoś mądry z oświaty zrównał na
egzaminie dojrzałości przedmioty ścisłe z humanistycznymi, bo do tej pory
było bardzo niesprawiedliwie. Matematyka znana jest od końca epoki
lodowcowej, a polski zaledwie od 1000 lat, więc miała chyba większe prawo
być obowiązkowa na maturze, niż polski! Poza tym, jak już wcześniej
wspomniałem, po polsku każdy umie mówić, pisać i czytać, a tam taka ta
literatura do niczego nam, ani żadnym ludziom nie jest potrzebna, jest dla
zainteresowanych, dla tych, którzy chcą wiedzieć, co napisał ktoś, kiedyś
tam. I od tego jest profil humanistyczny. I jeszcze a propos matury z matmy;
będą 2 możliwe opcje: pierwsza, że zrobią maturę łatwą, tak, żeby nawet
humaniści mogli zdać, a wówczas my, matfiz, będziemy mieć same szóstki,
druga: zrobią maturę trudną, a wówczas żaden pieprzony humanista nie zda, bo
2 godziny matematyki w tygodniu to o wiele za mało, aby się porządnie
przygotować, chyba że podniosą im liczbę godzin tego przedmiotu, hi, hi,
hi...

I jeszcze 1 argument... Mówi się czasem, że nauki humanistyczne i sztuka(mam
na myśli malarstwo i rzeźbę) zaspokajają nasze potrzeby kulturalne,
wyrabiają dobry gust, smak, czy coś w tym rodzaju. Chodzimy na różne
wycieczki do muzeów literatury, wystaw malarstwa współczesnego, itd. Ja
osobiście nie spotkałem jeszcze żadnego ucznia, którego mogłoby to wszystko
interesować. Krzyczą wszyscy (ja też!) w klasie: "Chodźmy do kina!"
Wychowawca: "Nieee, pójdziemy do muzeum szlachty mazowieckiej." I zamiast
dobrze się bawić, gdy nasi starsi koledzy piszą próbne matury, musimy ziewać
z nudów po muzeach i patrzeć na zegarek, myśląc: "Kiedy my wreszcie stąd
wyjdziemy?". To, co napisałem w drugim zdaniu tego akapitu to gówno prawda.
Tak jest tylko w przypadku szczególnie zbzikowanych na tym punkcie, a takich
dziwaków jest niewielu. Wobec tego, co zaspokaja moje potrzeby kulturalne?
Metallica, grafika komputerowa, nowinki naukowe i - od czasu do czasu -
dobry film. Myślę, że podobnie jest z moimi rówieśnikami."





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-03-24 01:11:37

Temat: Re: Dlaczego nie warto byc humanista (dlugie)
Od: "Czapla" <c...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

oj,oj maly czlowieczku; poczytaj troche a dowiesz sie ze najwieksi w
historii swiata wynalazcy z zakresu techniki byli rowniez lub przede
wszystkim wielkimi humanistami; tworzysz podzial ktorego niema; twoje
przedmioty scisle tez sa historia bo sam bys tego nie wymyslil tylko
czerpiesz wiedze wlasnie z historii; poczytaj troche historie filozofii - to
madrzejsze i trudniejsze niz mat. i fiz.i wyprostuje twoje poglady;
najwieksi matematycy i fizycy zajmowali sie glownie filozofia
pozdrawiam

Użytkownik "Paweł Piotrowski" <p...@p...pl> napisał w wiadomości
news:99gdbl$2ls$1@news.tpi.pl...
> Witam wszystkich
>
> Jestem tu calkien nowy, gdyz interesuje sie innymi dziedzinami, lecz
> chcialbym przedstawic pewien wywod mojego kolegi, ktory prosil mnie o
> wyslanie tego w swiat, tak wiec prosze, przeczytajcie, przemyslcie i
> odpiszcie. Wiem ze moze to wywolac prawdziwa burze, ale po prostu jestesmy
> ciekawi, co wy na to.
> Aha, autorem jest Andrzej Zalewski, a ja, Pawel Piotrowski tylko mu
pomagam,
> choc podpisuje sie pod tymi slowami obiema rekoma:
>
> Dlaczego nie warto byc humanista ?
>
> "W II klasie liceum zacząłem zastanawiać się nad sensem edukacji
matematyki
> i fizyki oraz polskiego i historii. Tak na zdrowy rozsądek: czy to, czego
> się uczę do czegoś mi się w życiu przyda? Geografia - przynajmniej jakaś
> znajomość mapy, biologia - coś warto by było wiedzieć, języki obce - chyba
> najbardziej praktyczne przedmioty w szkole, chociaż niecierpię ich z całej
> duszy, resztę pomniejszych przedmiotów zostawię. Teraz matematyka, fizyka
i
> chemia - do czego będzie mi potrzebne obliczanie granic, asymptot, po co
mi
> skomplikowane zadania z przypadków ruchów wyidealizowanych, z pominięciem
> wszelkich oporów, czy czegoś takiego, skoro takich idealnych zjawisk w
> przyrodzie nie ma, a nawet jeśli byłyby, to i tak nie będę się nimi nie
> zajmował, bo fizykiem nie zostanę, po co mi równania reakcji chemicznych,
i
> tak ich nie będę w przyszłości przeprowadzał - tak myśli humanista,
człowiek
> ograniczony, myślami nie sięgający zbyt daleko. I ja tak na początku
> myślałem. Usprawiedliwiałem się tym, że po prostu lubię to robić i koniec.
> Nie mogłem jednak tego problemu tak zostawić, bo w konfrontacji z
> humanistami przegrałbym. Powiedziałbym o historii i polskim to samo, co
oni
> o matmie i fizie, że też są niepotrzebne, że i tak już nie pamiętam czasów
> antycznych, przyczyn wypraw krzyżowych lub też, co powiedział Horacy,
> Petrarka, Szekspir, Krasiński, Krasicki i inni im podobni, po cóż się
zatem
> tego uczyłem? Zakończyłoby się więc na remisie. Pod koniec II klasy
> przyszła, jak mi się wydawało, szczęśliwa myśl do głowy. Teraz wiem, że
jest
> to sedno sprawy, coś, dzięki czemu każdy humanista powinien schować się ze
> wstydu pod ziemię, a każdy kochający przedmioty ścisłe być dumny, że
właśnie
> takie ma zainteresowania. Doszedłem mianowicie do wniosku, że żaden
> przedmiot w szkole, poza językami obcymi, nie jest wart nauki w tym
sensie,
> że jako dorosły człowiek nie będzie się tymi sprawami zajmował, jeśli
> zostanie np. maklerem giełdowym. Nauka będzie takiemu człowiekowi
potrzebna,
> aby zdobyć pracę i koniec, nic więcej.
>
> Dochodzi tu jeszcze 1 wątek, mianowicie w Polsce naucza się młodych ludzi
> przedpotopową metodą "na pamięć". Tysiące uczniów wpaja sobie wiedzę,
której
> około 90% w ogóle w przyszłości nie wykorzysta. W krajach Europy
Zachodniej,
> czy w USA, uczy się młodych ludzi tego, co będzie im potrzebne i na ogół
> tylko tego. Właśnie dlatego uczniowie w moim wieku uczą się tam teraz nie
o
> liczbach zespolonych, ale chyba rozwiązywania równań liniowych. O
funkcjach
> cyklometrycznych, czy też rozwijaniu funkcji w szereg dowiadują się na
> studiach, podczas gdy my mamy to w liceum. Nic więc dziwnego, że jest tam
> więcej ludzi z "wyższym wykształceniem" - gdyby przyjechali do Polski,
> mieliby problemy ze zdaniem matury. Znam takie przypadki.
>
> Kontynuując mój niedokończony wątek...Bo czy taki makler będzie pamiętał
> cokolwiek o mezosomach, czy II wojnie punickiej, albo o I prawie Maxwella?
> Szczerze wątpię. To samo dotyczy nas. Pewnie niewielu lub zgoła nikt nie
> zostanie zawodowym fizykiem teoretykiem, czy krytykiem literackim. Po cóż
> więc uczyć się przedmiotów ścisłych i humanistycznych? Otóż jest
olbrzymia,
> niedoprzekroczenia przepaść między sensem nauki np. fizyki a sensem nauki
> historii. Bo skoro tego i tego nie warto się uczyć myśląc w kategoriach
> osobistych - uczniowskich, to wobec tego należy się zastanowić, jaki jest
> sens tych nauk w skali światowej, skali ludzkości. I tu jest właśnie owo
> sedno sprawy. Sądzę, że część z was już się domyśla. Niech każdy, kto
czyta
> ten artykuł, pomyśli, co by się zmieniło w historii ludzkości, gdyby nie
> fizyka i fizycy, historia i historycy. Otóż gdyby nie historia i historycy
> nie zmieniłoby się nic..., nic absolutnie (może tylko to, że nie byłoby
tego
> przedmiotu w szkole:), żylibyśmy tak, jak do tej pory, nie martwiąc się
> zbytnio, co się działo np. 600 lat temu, bo komu byłoby to potrzebne? I
tak
> nic już byśmy nie zmienili, a jest tyle obecnych problemów. Kto byłby
> ciekawy, mógłby oczywiście dochodzić jakichś faktów i dla własnej radochy
> analizować nikomu już niepotrzebne teksty, nieważne ustawy rządowe, itp.
> Chcę dać wyraźnie do zrozumienia, że historia jest nauką dla
> zainteresowanych i nie wiem czemu, jakiś chory maniak zrobił kiedyś z tego
> przedmiot obowiązkowy. A co mnie obchodzi, do jasnej cholery, to, co robił
> jakiś król, książę, hetman, czy inny klient, dlaczego wszczął wojnę z tym
a
> tamtym, a z innym zawarł pokój. Ludzie są tak nędznym obiektem do badania
> ich przeszłości, że szkoda gadać. Przez ostatnie kilka miesięcy usilnie
> szukałem argumentów, przemawiających za nauką historii, ale po
przeczytaniu
> tych z podręcznika i zeszytu z I klasy, kurwica mnie brała na taki
bezsens,
> jaki zionął z tych tekstów. Wszystkie one, po płytkim zastanowieniu,
> przemawiały akurat za tym, aby się jej nie uczyć, bo bez trudu
najmniejszego
> wszystkie zawarte w nich argumenty każdy może obalić! Niedawno na historii
> analizowaliśmy tekst konstytucji 3 maja - po co? Nie mam zielonego
pojęcia.
> Przecież ona nawet nie weszła w życie, a jeśli nawet, to już nie
obowiązuje!
> Ktoś mi może w tej chwili zarzuci brak patriotyzmu. Spoko, wiem, że
wolność
> zawdzięczamy naszym dziadkom i pradziadkom - cześć im i chwała za to,
należy
> im się szacunek, jak nikomu innemu w naszej historii. Ja patriotyzm
rozumiem
> właśnie w ten sposób. Ale uczyć się tego, co robili inni to już na pewno
nie
> patriotyzm. Mówi się, że historia kształtuje świadomość narodową, dzięki
> niej człowiek uczy się poczucia odpowiedzialności i sprawiedliwości. No,
to
> jakoś nie bardzo uformowała te cechy tym, którzy teraz są u władzy - nie
> trzeba sokolego oka, aby zobaczyć, jak fatalnie się dzisiaj dzieje w
> Rzeczypospolitej, jak ci złodzieje z sejmu, wielkich firm i
przedsiębiorstw
> żerują na nas jak mogą.
>
> Podobnie, jak z historią, rzecz ma się z językiem polskim, czy jak kto
woli,
> literaturą piękną. Język polski powinien zakończyć się na szkole
> podstawowej, na nauce poprawnego mówienia, czytania i pisania w ojczystym
> języku. Bo po cóż nam znajomość tego, co powiedział, czy napisał
Mickiewicz,
> Słowacki, Kochanowski, Wyspiański, czy inny Tetmajer? Ja nie mam zielonego
> pojęcia, a do 2002 roku był to jedyny stały i obowiązkowy przedmiot na
> maturze. Przecież wiedza z tej literatury i tak do niczego nie będzie nam
> potrzebna, jest dla zainteresowanych. W świecie ludzkim literatura, czy to
> polska, czy światowa, nic nie zmieniła, bez niej żylibyśmy tak samo, jak
do
> tej pory, jest zbędna! A nie wiem czemu, wokół całej sztuki, literatury i
> historii jest tyle hałasu, tyle się o tym mówi, co miesiąc, to jakiś
> konkurs, powstają jak grzyby po deszczu kawiarnie i kółka literackie, tak,
> jakby nikt nie przypuszczał, że przecież równie dobrze można spędzać czas,
> rozwiązując problemy ścisłe, równie dobrze mogą powstawać kluby fizyków i
> matematyków, a niestety tak nie jest. Mnie wkurza to okropnie. Gdzie się
> tylko nie spojrzy, gdzie się nie pójdzie, czego się nie usłyszy lub nie
> przeczyta w gazecie, tam wszędzie ci pieprzeni humaniści -
półinteligenty!!
> A o umysłach ścisłych ani widu ani słychu, o tych, którzy naprawdę mają
coś
> do powiedzenia w tworzeniu historii ludzkości. Humaniści - to najbardziej
> ironiczne słowo, jakie słyszałem, naród godny pożałowania, co nigdy nie
> zrobił nic dla dobra ludzkości!! I ci ludzie ośmielają się nazywać
> humanistami?!!
>
> Teraz zapewne samych zainteresowanych szlag trafia i bardzo dobrze. Pewnie
> krzyczą: "A co takiego zrobili ci fizycy i matematycy?" Jeśli tak myślą,
to
> jest to kolejny dowód ich półinteligencji. A kto, jeśli nie fizycy, odkrył
> elektryczność, prąd elektryczny, fale elektromagnetyczne, przemiany
cieplne,
> właściwości wiązek świetlnych, mechanikę i statykę ciał i dzięki nim
> technicy i konstruktorzy zastosowali je w urządzeniach: obwodach energii
> elektrycznej, oświetleniu pomieszczeń, radiach, telewizorach, kamerach,
> systemach audio, kasetach, płytach kompaktowych i winylowych, głośnikach,
> mikrofonach, komputerach, drukarkach, telefonach, samochodach, samolotach,
> piorunochronach, lodówkach, chłodziarkach, grzałkach, piecach, pilarkach,
> kosiarkach, mikroskopach, teleskopach, rakietach, statkach, promach,
> satelitach, laserach, systemach wczesnego ostrzegania i Bóg jeden wie w
czym
> jeszcze? Dzięki czyim badaniom zawdzięczamy widok wspaniale oszlifowanych
> kamieni szlachetnych, najnowocześniejszych budynków, efektów pracy kamer,
> czyli filmów, cieszymy nasze uszy muzyką z list przebojów? Kto, jeśli nie
> chemicy, wynalazł szczepionki na większość znanych chorób, włókna
sztuczne,
> farby, tusze, kosmetyki, leki, gumy i masy plastyczne? Czy już wam,
> humanistom, wyszły oczy na wierzch z wrażenia? Nie?? Aha, a co w takim
razie
> zrobili matematycy? Otóż bez matematyki, królowej nauk, fizyka nie
ruszyłaby
> z miejsca. To przecież tak samo jakby ktoś z was, humanistów, chciał
napisać
> wiersz po polsku, nie znając języka polskiego. Matematyka to
najdoskonalszy
> z języków, język uniwersalny, jaki Bóg w nieskończonym geniuszu swoim nam
> podarował, abyśmy za jego pomocą mogli poznawać świat, który On stworzył.
> Piękno matematyki polega na jej doskonałej logice, nie ma w niej miejsca
na
> błędy, wszystko jest idealnie rozplanowane. Przecież bez znajomości
> podstawowych twierdzeń, postulatów i wzorów z geometrii, czy analizy
> matematycznej i funkcjonalnej fizyk nie zrobiłby nic. Wystarczy podać
> przykład obliczania trajektorii lotów satelitów, czy sond, aby docierały
do
> nas np. przez Internet wiadomości z najodleglejszych miejsc na Ziemi.
> Matematycy swoją pracą stale rozwijają fizykę, a zatem i nasz ziemski
świat.
> Chciałbym jeszcze dodać (bo już słyszę głosy, wytykające nam niewiarę w
> Boga, ateizm i zadufanie w swoim geniuszu i umyśle), że rozwój nauki,
> techniki, poprawy bytu nie idzie w parze z ateistycznymi poglądami
> naukowców. Większość z nich to ludzie głęboko wierzący, bo przecież badają
> świat, stworzony przez Boga, poznają Jego nieskończony geniusz, jak On to
> wszystko idealnie rozplanował, jak wszystko w przyrodzie i kosmosie
> genialnie jest ze sobą powiązane. Większość największych uczonych, jak
> Newton, Kopernik, Einstein było bardzo wierzących. Tylko niektórzy głupi
> filozofowie, których pogańskie myśli są nam wpajane na historii i języku
> polskim, była innego zdania i nimi naukowcy najczęściej po prostu gardzą.
>
> Wiem, że zapewne po przeczytaniu poprzednich kilku zdań, humanistom
szczęka
> opadła i cholera wzięła i bardzo dobrze, bo żaden z nich nie może
zaprzeczyć
> temu, co napisałem (przynajmniej ja nie znalazłem żadnego argumentu na ich
> korzyść, koledzy z mojej klasy również). I co, poganie? Cóż wy zrobiliście
> dla ludzkości, historycy i literaci, wobec tego, co stworzyli matematycy,
> fizycy i technicy? NIC!!! Przecież gdyby nie umysły ścisłe, ludzie żyliby
> jak w średniowieczu, jeśli nie gorzej, bo przecież który humanista,
> skonstruowałby choćby 1 urządzenie z wyżej wymienionych? Powiedzcie mi, wy
> humaniści, co wy zrobiliście, aby ludzie żyli lepiej? Wasze odezwy
narodowe,
> poematy o Bóg wie czym, niezrozumiałe dla większości ludzi poezje, czy jak
> wy to tam nazywacie, czy one zapobiegały konfliktom zbrojnym, przyczyniały
> się do utrzymania pokoju na świecie (bo chyba głównie na tym polega wasze
> zadanie), czy do czegokolwiek pożytecznego? NIE!!! Jak chcecie, to piszcie
> sobie, co wam się podoba, ale, do jasnej cholery, nie narzucajcie tego
innym
> ludziom, zachowajcie to dla siebie!! Przez was porządni ludzie muszą
ślęczeć
> nad takim Mickiewiczem, Norwidem, czy nie wiadomo kim jeszcze, mimo że
guzik
> ich to obchodzi!
>
> Już słyszę głosy, słuszne zresztą, że tak samo, jak do tworzenia, fizyka
> przyczynia się do niszczenia. Wystarczy podać przykład wynalezienia
prochu,
> gazów bojowych, radioaktywności, reakcji łańcuchowej, czy wreszcie bomb
> atomowych, wodorowych i termojądrowych, które człowiek wykorzystał przeciw
> drugiemu człowiekowi. Przepraszam najmocniej, ale tu winę ponosi nie
fizyka,
> czy chemia, lecz ludzie. Prawa przyrody są niezmienne, takie, jakie je
> stworzył Bóg i człowiek nic w tej materii nie zmieni. Praca umysłów
ścisłych
> ma służyć dobru ludzkości, a nie jej zagładzie. Myślicie, że Albert
Einstein
> wiedział na początku XX w., że wyprowadzony przez niego wzór równoważności
> masy i energii posłuży za pół wieku do zagłady ludzi w Japonii? Ależ
skąd!!
> Na najbliższej konferencji fizyków wyznał, że czuje się
współodpowiedzialny
> za los tych ludzi. Skierował apel do wszystkich geniuszy, pracujących dla
> potrzeb uzyskania nowej broni, czy udoskonalania atomowej: "Na nas,
> uczonych, którzy wyzwolili tę potworną energię, spoczywa ogromna
> odpowiedzialność, aby tak nią pokierować, żeby służyła dobru ludzkości, a
> nie jej zagładzie". To samo przecież dotyczy laserów, mających
zastosowanie
> np. w medycynie, ale także w tworzeniu broni plazmowej. Nie nasza,
ścisłych
> umysłów, przecież wina, że są na świecie ludzie podli, egoiści, aczkolwiek
> genialni, którzy jednak swe zdolności i talenty obracają przeciw innym!
> Jeśli i to was, humaniści, nie przekonuje, jeśli nadal uważacie uparcie,
że
> fizyka i fizycy przyczyniają się jedynie do zagłady, że ich praca jest
> niepotrzebna, to powiedzcie mi, że nie korzystacie z radia, telewizorów,
> telefonów, komputerów, samochodów, oświetlenia elektrycznego, nie
słuchacie
> muzyki rozrywkowej, nie oglądacie filmów, nie zakładacie ubrań z włókien
> polisyntetycznych, nie leczycie się lekami wyprodukowanymi w ostatniej
> dekadzie, nie używacie kosmetyków, środków czyszczących i udowodnijcie mi
> to, a wówczas uwierzę wam, odwołam wszystko to, co napisałem, dam wam
spokój
> i wtedy będziecie się mogli ze mnie nabijać.
>
> I jeszcze 1, ostatnia rzecz, dotycząca edukacji w naszej szkole.
Przyszedłem
> do niej, bo tylko w niej w Ciechanowie był profil matfiz. Wiedziałem też,
że
> jest tu najwyższy poziom i dobrze. Po paru semestrach miałem już tego
pełną
> świadomość i na niski poziom nijak nie mogę narzekać. Ale jeśli chodzi o
> program edukacyjny, mogę rzec tylko jedno - jest niesprawiedliwy i bardzo
> krzywdzący dla mojego profilu. Już pod koniec I klasy porównałem plan
lekcji
> klas o profilu humanistycznym i matfiz i myślałem, że się przewidziałem.
> Humanistom w II klasie odpada chemia, w III fizyka, a w IV mają tylko 2
> godziny matematyki tygodniowo. A my nie dość, że w każdym roku mamy po 4
> godziny polskiego i nie dość, że w IV klasie będziemy mieć jeszcze 2
godziny
> historii w tygodniu, to jeszcze nam dojdzie jakiś pieprzony WOS! Pytam
się,
> do jasnej cholery, po co?! Humaniści nie mają w IV klasie fizyki, to niby
> dlaczego my mielibyśmy mieć historię? Czemu nie odpadnie nam ona w III
> klasie?! Przecież jest to przedmiot w ogóle przeciwny naszemu kierunkowi,
> zabierający cenne godziny w szkole, potrzebny jak piąte koło u wozu, jak
> fizyka w IV klasie humanistom, czyli po nic. Z tą różnicą, że humanistom
> odjęto to koło, a nam nie. Powiecie pewnie, że nie zaszkodzi nam jeszcze
> pouczyć się trochę historii, albo, że nam się coś odwidzi i będziemy
zdawać
> na maturze historię. To ja mówię: humanistom też nie zaszkodziłyby 2
godziny
> fizyki w IV klasie, może i im się coś odmieni i będą chcieli zdawać fizę
na
> maturze? Teraz zwykle padało zdanie: "Ale my mamy matematykę..." A my
mamy,
> cholera, język polski! I co?! To jest skandal, żeby w III i IV klasie na
> profilu matematyczno - fizycznym było więcej przedmiotów humanistycznych
niż
> ścisłych! Taka to jest sprawiedliwość w Krasiniaku? A jak jeszcze czasem
> słyszę jęki humanistów, że na nowej maturze matma jest obowiązkowa, że nie
> powinna być, bo nie wszyscy są uzdolnieni matematycznie, że nie lubią
> matematyki i nie chcą jej zdawać, a język polski trzeba znać, bo to nasz
> ojczysty język, to mnie kurwica bierze! To niby, do jasnej cholery, uczeń
> liceum nie zna języka polskiego, nie umie mówić, pisać ani czytać po
> polsku?! Przecież nie wszyscy są też uzdolnieni humanistycznie, żeby pisać
> jakieś pieprzone wypracowania, których sens polega jedynie na tym, że
dzięki
> nim zda się maturę. A my, uczniowie na profilu matfiz, nie lubimy języka
> polskiego, a jednak musimy go zdawać, więc i wy, humaniści, nie
narzekajcie,
> że mimo wstrętu do matematyki, będziecie musieli zdawać ten przedmiot! I
> bardzo dobrze się stało, że nareszcie ktoś mądry z oświaty zrównał na
> egzaminie dojrzałości przedmioty ścisłe z humanistycznymi, bo do tej pory
> było bardzo niesprawiedliwie. Matematyka znana jest od końca epoki
> lodowcowej, a polski zaledwie od 1000 lat, więc miała chyba większe prawo
> być obowiązkowa na maturze, niż polski! Poza tym, jak już wcześniej
> wspomniałem, po polsku każdy umie mówić, pisać i czytać, a tam taka ta
> literatura do niczego nam, ani żadnym ludziom nie jest potrzebna, jest dla
> zainteresowanych, dla tych, którzy chcą wiedzieć, co napisał ktoś, kiedyś
> tam. I od tego jest profil humanistyczny. I jeszcze a propos matury z
matmy;
> będą 2 możliwe opcje: pierwsza, że zrobią maturę łatwą, tak, żeby nawet
> humaniści mogli zdać, a wówczas my, matfiz, będziemy mieć same szóstki,
> druga: zrobią maturę trudną, a wówczas żaden pieprzony humanista nie zda,
bo
> 2 godziny matematyki w tygodniu to o wiele za mało, aby się porządnie
> przygotować, chyba że podniosą im liczbę godzin tego przedmiotu, hi, hi,
> hi...
>
> I jeszcze 1 argument... Mówi się czasem, że nauki humanistyczne i
sztuka(mam
> na myśli malarstwo i rzeźbę) zaspokajają nasze potrzeby kulturalne,
> wyrabiają dobry gust, smak, czy coś w tym rodzaju. Chodzimy na różne
> wycieczki do muzeów literatury, wystaw malarstwa współczesnego, itd. Ja
> osobiście nie spotkałem jeszcze żadnego ucznia, którego mogłoby to
wszystko
> interesować. Krzyczą wszyscy (ja też!) w klasie: "Chodźmy do kina!"
> Wychowawca: "Nieee, pójdziemy do muzeum szlachty mazowieckiej." I zamiast
> dobrze się bawić, gdy nasi starsi koledzy piszą próbne matury, musimy
ziewać
> z nudów po muzeach i patrzeć na zegarek, myśląc: "Kiedy my wreszcie stąd
> wyjdziemy?". To, co napisałem w drugim zdaniu tego akapitu to gówno
prawda.
> Tak jest tylko w przypadku szczególnie zbzikowanych na tym punkcie, a
takich
> dziwaków jest niewielu. Wobec tego, co zaspokaja moje potrzeby kulturalne?
> Metallica, grafika komputerowa, nowinki naukowe i - od czasu do czasu -
> dobry film. Myślę, że podobnie jest z moimi rówieśnikami."
>
>
>
>
>




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-03-24 23:41:24

Temat: Re: Dlaczego nie warto byc humanista (dlugie)
Od: "Paweł Piotrowski" <p...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam


Użytkownik Czapla <c...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:99gs38$531$...@n...tpi.pl...
> oj,oj maly czlowieczku; poczytaj troche a dowiesz sie ze najwieksi w
> historii swiata wynalazcy z zakresu techniki byli rowniez lub przede
> wszystkim wielkimi humanistami; tworzysz podzial ktorego niema; twoje
> przedmioty scisle tez sa historia bo sam bys tego nie wymyslil tylko
> czerpiesz wiedze wlasnie z historii; poczytaj troche historie filozofii -
to
> madrzejsze i trudniejsze niz mat. i fiz.i wyprostuje twoje poglady;
> najwieksi matematycy i fizycy zajmowali sie glownie filozofia
> pozdrawiam
>

Odpowiedz przesle w poniedzialek, gdyz dopiero wtedy bede sie widzial z
autorem textu.
Tobie na razie radze poczytac netykiete. Dla ulatwienia dodam - dzial
odpoiadanie na dlugie
posty, gdzie nie odwoluje sie dokladnie do textu tylko odpowiada.

Pozdrawiam
Pawel Piotrowski
p...@p...pl

ps. licze, ze stary czlowieku bedzie przyjete tak jak przezemnie "mlody
czlowieku" z przymrozeniem oka.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-03-26 13:53:16

Temat: Re: dlaczego nie warto byc humanista (dlugie)
Od: "Dragon" <r...@d...null> szukaj wiadomości tego autora

Jezeli ktos uwaza ponizszy tekst za zbyt filozoficzny, to jest jego wlasny
problem...

W trakcie studiowania tekstu, ktory rowno ponizal wszystkich humanistow,
zastanawialem sie , czy autor zdaje sobie sprawe z tego, co sie rozumie
przez slowo humanizm. Albowiem w swej nieskonczonej wiedzy scislej pominal
fakt, ze humanisci tworza takie cos co sie zwie prawem i porzadkiem. Bez
prawa owy autor zostalby zadzgany przez pierwszego lepszego przeciwnika jego
szkolnych wywodow; a jego rodzina skonczylaby jako szczeteczki dla zebow i
nikogo by to nie obchodzilo. Czy umysl "scisly" jest w stanie temu zapobiec
? Owszem, ale tylko wtedy gdy dostrzeze w czlowieku cos wiecej niz zwierze
podlegajace ewolucji. Dostrzec trzeba, ze oprocz samego siebie, sa inne
istoty ludzkie, ktore czuja, maja swoje pragnienia i sa wrazliwe na krzywdy.
A tutaj autor uzywajac prostackiej formy wypowiedzi zaczal krytykowac ludzi,
o ktorych istnieniu nie ma nawet zielonego pojecia.

Nie bede tutaj cytowal poszczegolnych elementow omawianego tekstu, gdyz
jeszcze ktos obrzuci mnie brakiem znajomosci netykiety.

Z wyrazami szacunku dla uzytkownikow grupy dyskusyjnej... Pan Smok


maila nie podaje ze wzgledu na powszechne wystepowanie flame'ow na postach


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-03-27 13:39:25

Temat: Re: Dlaczego nie warto byc humanista (dlugie)
Od: "Ronald Kuczek" <r...@b...de> szukaj wiadomości tego autora


Paweł Piotrowski <p...@p...pl> schrieb in im Newsbeitrag:
99gdbl$2ls$...@n...tpi.pl...
[...] Ciach,dajmy zyc modemom.
Witam,
Zgodnie z obietnica kontynuuje dyskusje przeniesiona z pl.hum.polszczyzna.
Bardzo sie Pawle mylisz. To na poczatek. Zanim jednak cokolwiek napisze
chcialbym
od Ciebie uslyszec czy jestes otwarty na argumenty przeciwne Twoim pogladom
,
czy tez nie. W drugim przypadku dam sobie (i innym szanownym uczestnikom
grupy) po prostu spokoj.
Pozdrowienia
Rony


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-04-06 14:32:26

Temat: Re: Dlaczego nie warto byc humanista (dlugie)
Od: "ela" <k...@o...edu.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ronald Kuczek" <r...@b...de> napisał w wiadomości
news:99q598$j79$1@news.netcologne.de...
>
> nie ma many


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-04-15 21:29:38

Temat: Re: Dlaczego nie warto byc humanista (dlugie)
Od: "ania" <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Paweł Piotrowski" <p...@p...pl> napisał w wiadomości
news:99gdbl$2ls$1@news.tpi.pl...
> Witam wszystkich
>
> Jestem tu calkien nowy, gdyz interesuje sie innymi dziedzinami, lecz
> chcialbym przedstawic pewien wywod mojego kolegi, ktory prosil mnie o
> wyslanie tego w swiat, tak wiec prosze, przeczytajcie, przemyslcie i
> odpiszcie. Wiem ze moze to wywolac prawdziwa burze, ale po prostu jestesmy
> ciekawi, co wy na to.
> Aha, autorem jest Andrzej Zalewski, a ja, Pawel Piotrowski tylko mu
pomagam,
> choc podpisuje sie pod tymi slowami obiema rekoma:
>
> Dlaczego nie warto byc humanista ?
>
> "W II klasie liceum zacząłem zastanawiać się nad sensem edukacji
matematyki
> i fizyki oraz polskiego i historii. Tak na zdrowy rozsądek: czy to, czego
> się uczę do czegoś mi się w życiu przyda? Geografia - przynajmniej jakaś
> znajomość mapy, biologia - coś warto by było wiedzieć, języki obce - chyba
> najbardziej praktyczne przedmioty w szkole, chociaż niecierpię ich z całej
> duszy, resztę pomniejszych przedmiotów zostawię. Teraz matematyka, fizyka
i
> chemia - do czego będzie mi potrzebne obliczanie granic, asymptot, po co
mi
> skomplikowane zadania z przypadków ruchów wyidealizowanych, z pominięciem
> wszelkich oporów, czy czegoś takiego, skoro takich idealnych zjawisk w
> przyrodzie nie ma, a nawet jeśli byłyby, to i tak nie będę się nimi nie
> zajmował, bo fizykiem nie zostanę, po co mi równania reakcji chemicznych,
i
> tak ich nie będę w przyszłości przeprowadzał - tak myśli humanista,
człowiek
> ograniczony, myślami nie sięgający zbyt daleko. I ja tak na początku
> myślałem. Usprawiedliwiałem się tym, że po prostu lubię to robić i koniec.
> Nie mogłem jednak tego problemu tak zostawić, bo w konfrontacji z
> humanistami przegrałbym. Powiedziałbym o historii i polskim to samo, co
oni
> o matmie i fizie, że też są niepotrzebne, że i tak już nie pamiętam czasów
> antycznych, przyczyn wypraw krzyżowych lub też, co powiedział Horacy,
> Petrarka, Szekspir, Krasiński, Krasicki i inni im podobni, po cóż się
zatem
> tego uczyłem? Zakończyłoby się więc na remisie. Pod koniec II klasy
> przyszła, jak mi się wydawało, szczęśliwa myśl do głowy. Teraz wiem, że
jest
> to sedno sprawy, coś, dzięki czemu każdy humanista powinien schować się ze
> wstydu pod ziemię, a każdy kochający przedmioty ścisłe być dumny, że
właśnie
> takie ma zainteresowania. Doszedłem mianowicie do wniosku, że żaden
> przedmiot w szkole, poza językami obcymi, nie jest wart nauki w tym
sensie,
> że jako dorosły człowiek nie będzie się tymi sprawami zajmował, jeśli
> zostanie np. maklerem giełdowym. Nauka będzie takiemu człowiekowi
potrzebna,
> aby zdobyć pracę i koniec, nic więcej.
>
> Dochodzi tu jeszcze 1 wątek, mianowicie w Polsce naucza się młodych ludzi
> przedpotopową metodą "na pamięć". Tysiące uczniów wpaja sobie wiedzę,
której
> około 90% w ogóle w przyszłości nie wykorzysta. W krajach Europy
Zachodniej,
> czy w USA, uczy się młodych ludzi tego, co będzie im potrzebne i na ogół
> tylko tego. Właśnie dlatego uczniowie w moim wieku uczą się tam teraz nie
o
> liczbach zespolonych, ale chyba rozwiązywania równań liniowych. O
funkcjach
> cyklometrycznych, czy też rozwijaniu funkcji w szereg dowiadują się na
> studiach, podczas gdy my mamy to w liceum. Nic więc dziwnego, że jest tam
> więcej ludzi z "wyższym wykształceniem" - gdyby przyjechali do Polski,
> mieliby problemy ze zdaniem matury. Znam takie przypadki.
>
> Kontynuując mój niedokończony wątek...Bo czy taki makler będzie pamiętał
> cokolwiek o mezosomach, czy II wojnie punickiej, albo o I prawie Maxwella?
> Szczerze wątpię. To samo dotyczy nas. Pewnie niewielu lub zgoła nikt nie
> zostanie zawodowym fizykiem teoretykiem, czy krytykiem literackim. Po cóż
> więc uczyć się przedmiotów ścisłych i humanistycznych? Otóż jest
olbrzymia,
> niedoprzekroczenia przepaść między sensem nauki np. fizyki a sensem nauki
> historii. Bo skoro tego i tego nie warto się uczyć myśląc w kategoriach
> osobistych - uczniowskich, to wobec tego należy się zastanowić, jaki jest
> sens tych nauk w skali światowej, skali ludzkości. I tu jest właśnie owo
> sedno sprawy. Sądzę, że część z was już się domyśla. Niech każdy, kto
czyta
> ten artykuł, pomyśli, co by się zmieniło w historii ludzkości, gdyby nie
> fizyka i fizycy, historia i historycy. Otóż gdyby nie historia i historycy
> nie zmieniłoby się nic..., nic absolutnie (może tylko to, że nie byłoby
tego
> przedmiotu w szkole:), żylibyśmy tak, jak do tej pory, nie martwiąc się
> zbytnio, co się działo np. 600 lat temu, bo komu byłoby to potrzebne? I
tak
> nic już byśmy nie zmienili, a jest tyle obecnych problemów. Kto byłby
> ciekawy, mógłby oczywiście dochodzić jakichś faktów i dla własnej radochy
> analizować nikomu już niepotrzebne teksty, nieważne ustawy rządowe, itp.
> Chcę dać wyraźnie do zrozumienia, że historia jest nauką dla
> zainteresowanych i nie wiem czemu, jakiś chory maniak zrobił kiedyś z tego
> przedmiot obowiązkowy. A co mnie obchodzi, do jasnej cholery, to, co robił
> jakiś król, książę, hetman, czy inny klient, dlaczego wszczął wojnę z tym
a
> tamtym, a z innym zawarł pokój. Ludzie są tak nędznym obiektem do badania
> ich przeszłości, że szkoda gadać. Przez ostatnie kilka miesięcy usilnie
> szukałem argumentów, przemawiających za nauką historii, ale po
przeczytaniu
> tych z podręcznika i zeszytu z I klasy, kurwica mnie brała na taki
bezsens,
> jaki zionął z tych tekstów. Wszystkie one, po płytkim zastanowieniu,
> przemawiały akurat za tym, aby się jej nie uczyć, bo bez trudu
najmniejszego
> wszystkie zawarte w nich argumenty każdy może obalić! Niedawno na historii
> analizowaliśmy tekst konstytucji 3 maja - po co? Nie mam zielonego
pojęcia.
> Przecież ona nawet nie weszła w życie, a jeśli nawet, to już nie
obowiązuje!
> Ktoś mi może w tej chwili zarzuci brak patriotyzmu. Spoko, wiem, że
wolność
> zawdzięczamy naszym dziadkom i pradziadkom - cześć im i chwała za to,
należy
> im się szacunek, jak nikomu innemu w naszej historii. Ja patriotyzm
rozumiem
> właśnie w ten sposób. Ale uczyć się tego, co robili inni to już na pewno
nie
> patriotyzm. Mówi się, że historia kształtuje świadomość narodową, dzięki
> niej człowiek uczy się poczucia odpowiedzialności i sprawiedliwości. No,
to
> jakoś nie bardzo uformowała te cechy tym, którzy teraz są u władzy - nie
> trzeba sokolego oka, aby zobaczyć, jak fatalnie się dzisiaj dzieje w
> Rzeczypospolitej, jak ci złodzieje z sejmu, wielkich firm i
przedsiębiorstw
> żerują na nas jak mogą.
>
> Podobnie, jak z historią, rzecz ma się z językiem polskim, czy jak kto
woli,
> literaturą piękną. Język polski powinien zakończyć się na szkole
> podstawowej, na nauce poprawnego mówienia, czytania i pisania w ojczystym
> języku. Bo po cóż nam znajomość tego, co powiedział, czy napisał
Mickiewicz,
> Słowacki, Kochanowski, Wyspiański, czy inny Tetmajer? Ja nie mam zielonego
> pojęcia, a do 2002 roku był to jedyny stały i obowiązkowy przedmiot na
> maturze. Przecież wiedza z tej literatury i tak do niczego nie będzie nam
> potrzebna, jest dla zainteresowanych. W świecie ludzkim literatura, czy to
> polska, czy światowa, nic nie zmieniła, bez niej żylibyśmy tak samo, jak
do
> tej pory, jest zbędna! A nie wiem czemu, wokół całej sztuki, literatury i
> historii jest tyle hałasu, tyle się o tym mówi, co miesiąc, to jakiś
> konkurs, powstają jak grzyby po deszczu kawiarnie i kółka literackie, tak,
> jakby nikt nie przypuszczał, że przecież równie dobrze można spędzać czas,
> rozwiązując problemy ścisłe, równie dobrze mogą powstawać kluby fizyków i
> matematyków, a niestety tak nie jest. Mnie wkurza to okropnie. Gdzie się
> tylko nie spojrzy, gdzie się nie pójdzie, czego się nie usłyszy lub nie
> przeczyta w gazecie, tam wszędzie ci pieprzeni humaniści -
półinteligenty!!
> A o umysłach ścisłych ani widu ani słychu, o tych, którzy naprawdę mają
coś
> do powiedzenia w tworzeniu historii ludzkości. Humaniści - to najbardziej
> ironiczne słowo, jakie słyszałem, naród godny pożałowania, co nigdy nie
> zrobił nic dla dobra ludzkości!! I ci ludzie ośmielają się nazywać
> humanistami?!!
>
> Teraz zapewne samych zainteresowanych szlag trafia i bardzo dobrze. Pewnie
> krzyczą: "A co takiego zrobili ci fizycy i matematycy?" Jeśli tak myślą,
to
> jest to kolejny dowód ich półinteligencji. A kto, jeśli nie fizycy, odkrył
> elektryczność, prąd elektryczny, fale elektromagnetyczne, przemiany
cieplne,
> właściwości wiązek świetlnych, mechanikę i statykę ciał i dzięki nim
> technicy i konstruktorzy zastosowali je w urządzeniach: obwodach energii
> elektrycznej, oświetleniu pomieszczeń, radiach, telewizorach, kamerach,
> systemach audio, kasetach, płytach kompaktowych i winylowych, głośnikach,
> mikrofonach, komputerach, drukarkach, telefonach, samochodach, samolotach,
> piorunochronach, lodówkach, chłodziarkach, grzałkach, piecach, pilarkach,
> kosiarkach, mikroskopach, teleskopach, rakietach, statkach, promach,
> satelitach, laserach, systemach wczesnego ostrzegania i Bóg jeden wie w
czym
> jeszcze? Dzięki czyim badaniom zawdzięczamy widok wspaniale oszlifowanych
> kamieni szlachetnych, najnowocześniejszych budynków, efektów pracy kamer,
> czyli filmów, cieszymy nasze uszy muzyką z list przebojów? Kto, jeśli nie
> chemicy, wynalazł szczepionki na większość znanych chorób, włókna
sztuczne,
> farby, tusze, kosmetyki, leki, gumy i masy plastyczne? Czy już wam,
> humanistom, wyszły oczy na wierzch z wrażenia? Nie?? Aha, a co w takim
razie
> zrobili matematycy? Otóż bez matematyki, królowej nauk, fizyka nie
ruszyłaby
> z miejsca. To przecież tak samo jakby ktoś z was, humanistów, chciał
napisać
> wiersz po polsku, nie znając języka polskiego. Matematyka to
najdoskonalszy
> z języków, język uniwersalny, jaki Bóg w nieskończonym geniuszu swoim nam
> podarował, abyśmy za jego pomocą mogli poznawać świat, który On stworzył.
> Piękno matematyki polega na jej doskonałej logice, nie ma w niej miejsca
na
> błędy, wszystko jest idealnie rozplanowane. Przecież bez znajomości
> podstawowych twierdzeń, postulatów i wzorów z geometrii, czy analizy
> matematycznej i funkcjonalnej fizyk nie zrobiłby nic. Wystarczy podać
> przykład obliczania trajektorii lotów satelitów, czy sond, aby docierały
do
> nas np. przez Internet wiadomości z najodleglejszych miejsc na Ziemi.
> Matematycy swoją pracą stale rozwijają fizykę, a zatem i nasz ziemski
świat.
> Chciałbym jeszcze dodać (bo już słyszę głosy, wytykające nam niewiarę w
> Boga, ateizm i zadufanie w swoim geniuszu i umyśle), że rozwój nauki,
> techniki, poprawy bytu nie idzie w parze z ateistycznymi poglądami
> naukowców. Większość z nich to ludzie głęboko wierzący, bo przecież badają
> świat, stworzony przez Boga, poznają Jego nieskończony geniusz, jak On to
> wszystko idealnie rozplanował, jak wszystko w przyrodzie i kosmosie
> genialnie jest ze sobą powiązane. Większość największych uczonych, jak
> Newton, Kopernik, Einstein było bardzo wierzących. Tylko niektórzy głupi
> filozofowie, których pogańskie myśli są nam wpajane na historii i języku
> polskim, była innego zdania i nimi naukowcy najczęściej po prostu gardzą.
>
> Wiem, że zapewne po przeczytaniu poprzednich kilku zdań, humanistom
szczęka
> opadła i cholera wzięła i bardzo dobrze, bo żaden z nich nie może
zaprzeczyć
> temu, co napisałem (przynajmniej ja nie znalazłem żadnego argumentu na ich
> korzyść, koledzy z mojej klasy również). I co, poganie? Cóż wy zrobiliście
> dla ludzkości, historycy i literaci, wobec tego, co stworzyli matematycy,
> fizycy i technicy? NIC!!! Przecież gdyby nie umysły ścisłe, ludzie żyliby
> jak w średniowieczu, jeśli nie gorzej, bo przecież który humanista,
> skonstruowałby choćby 1 urządzenie z wyżej wymienionych? Powiedzcie mi, wy
> humaniści, co wy zrobiliście, aby ludzie żyli lepiej? Wasze odezwy
narodowe,
> poematy o Bóg wie czym, niezrozumiałe dla większości ludzi poezje, czy jak
> wy to tam nazywacie, czy one zapobiegały konfliktom zbrojnym, przyczyniały
> się do utrzymania pokoju na świecie (bo chyba głównie na tym polega wasze
> zadanie), czy do czegokolwiek pożytecznego? NIE!!! Jak chcecie, to piszcie
> sobie, co wam się podoba, ale, do jasnej cholery, nie narzucajcie tego
innym
> ludziom, zachowajcie to dla siebie!! Przez was porządni ludzie muszą
ślęczeć
> nad takim Mickiewiczem, Norwidem, czy nie wiadomo kim jeszcze, mimo że
guzik
> ich to obchodzi!
>
> Już słyszę głosy, słuszne zresztą, że tak samo, jak do tworzenia, fizyka
> przyczynia się do niszczenia. Wystarczy podać przykład wynalezienia
prochu,
> gazów bojowych, radioaktywności, reakcji łańcuchowej, czy wreszcie bomb
> atomowych, wodorowych i termojądrowych, które człowiek wykorzystał przeciw
> drugiemu człowiekowi. Przepraszam najmocniej, ale tu winę ponosi nie
fizyka,
> czy chemia, lecz ludzie. Prawa przyrody są niezmienne, takie, jakie je
> stworzył Bóg i człowiek nic w tej materii nie zmieni. Praca umysłów
ścisłych
> ma służyć dobru ludzkości, a nie jej zagładzie. Myślicie, że Albert
Einstein
> wiedział na początku XX w., że wyprowadzony przez niego wzór równoważności
> masy i energii posłuży za pół wieku do zagłady ludzi w Japonii? Ależ
skąd!!
> Na najbliższej konferencji fizyków wyznał, że czuje się
współodpowiedzialny
> za los tych ludzi. Skierował apel do wszystkich geniuszy, pracujących dla
> potrzeb uzyskania nowej broni, czy udoskonalania atomowej: "Na nas,
> uczonych, którzy wyzwolili tę potworną energię, spoczywa ogromna
> odpowiedzialność, aby tak nią pokierować, żeby służyła dobru ludzkości, a
> nie jej zagładzie". To samo przecież dotyczy laserów, mających
zastosowanie
> np. w medycynie, ale także w tworzeniu broni plazmowej. Nie nasza,
ścisłych
> umysłów, przecież wina, że są na świecie ludzie podli, egoiści, aczkolwiek
> genialni, którzy jednak swe zdolności i talenty obracają przeciw innym!
> Jeśli i to was, humaniści, nie przekonuje, jeśli nadal uważacie uparcie,
że
> fizyka i fizycy przyczyniają się jedynie do zagłady, że ich praca jest
> niepotrzebna, to powiedzcie mi, że nie korzystacie z radia, telewizorów,
> telefonów, komputerów, samochodów, oświetlenia elektrycznego, nie
słuchacie
> muzyki rozrywkowej, nie oglądacie filmów, nie zakładacie ubrań z włókien
> polisyntetycznych, nie leczycie się lekami wyprodukowanymi w ostatniej
> dekadzie, nie używacie kosmetyków, środków czyszczących i udowodnijcie mi
> to, a wówczas uwierzę wam, odwołam wszystko to, co napisałem, dam wam
spokój
> i wtedy będziecie się mogli ze mnie nabijać.
>
> I jeszcze 1, ostatnia rzecz, dotycząca edukacji w naszej szkole.
Przyszedłem
> do niej, bo tylko w niej w Ciechanowie był profil matfiz. Wiedziałem też,
że
> jest tu najwyższy poziom i dobrze. Po paru semestrach miałem już tego
pełną
> świadomość i na niski poziom nijak nie mogę narzekać. Ale jeśli chodzi o
> program edukacyjny, mogę rzec tylko jedno - jest niesprawiedliwy i bardzo
> krzywdzący dla mojego profilu. Już pod koniec I klasy porównałem plan
lekcji
> klas o profilu humanistycznym i matfiz i myślałem, że się przewidziałem.
> Humanistom w II klasie odpada chemia, w III fizyka, a w IV mają tylko 2
> godziny matematyki tygodniowo. A my nie dość, że w każdym roku mamy po 4
> godziny polskiego i nie dość, że w IV klasie będziemy mieć jeszcze 2
godziny
> historii w tygodniu, to jeszcze nam dojdzie jakiś pieprzony WOS! Pytam
się,
> do jasnej cholery, po co?! Humaniści nie mają w IV klasie fizyki, to niby
> dlaczego my mielibyśmy mieć historię? Czemu nie odpadnie nam ona w III
> klasie?! Przecież jest to przedmiot w ogóle przeciwny naszemu kierunkowi,
> zabierający cenne godziny w szkole, potrzebny jak piąte koło u wozu, jak
> fizyka w IV klasie humanistom, czyli po nic. Z tą różnicą, że humanistom
> odjęto to koło, a nam nie. Powiecie pewnie, że nie zaszkodzi nam jeszcze
> pouczyć się trochę historii, albo, że nam się coś odwidzi i będziemy
zdawać
> na maturze historię. To ja mówię: humanistom też nie zaszkodziłyby 2
godziny
> fizyki w IV klasie, może i im się coś odmieni i będą chcieli zdawać fizę
na
> maturze? Teraz zwykle padało zdanie: "Ale my mamy matematykę..." A my
mamy,
> cholera, język polski! I co?! To jest skandal, żeby w III i IV klasie na
> profilu matematyczno - fizycznym było więcej przedmiotów humanistycznych
niż
> ścisłych! Taka to jest sprawiedliwość w Krasiniaku? A jak jeszcze czasem
> słyszę jęki humanistów, że na nowej maturze matma jest obowiązkowa, że nie
> powinna być, bo nie wszyscy są uzdolnieni matematycznie, że nie lubią
> matematyki i nie chcą jej zdawać, a język polski trzeba znać, bo to nasz
> ojczysty język, to mnie kurwica bierze! To niby, do jasnej cholery, uczeń
> liceum nie zna języka polskiego, nie umie mówić, pisać ani czytać po
> polsku?! Przecież nie wszyscy są też uzdolnieni humanistycznie, żeby pisać
> jakieś pieprzone wypracowania, których sens polega jedynie na tym, że
dzięki
> nim zda się maturę. A my, uczniowie na profilu matfiz, nie lubimy języka
> polskiego, a jednak musimy go zdawać, więc i wy, humaniści, nie
narzekajcie,
> że mimo wstrętu do matematyki, będziecie musieli zdawać ten przedmiot! I
> bardzo dobrze się stało, że nareszcie ktoś mądry z oświaty zrównał na
> egzaminie dojrzałości przedmioty ścisłe z humanistycznymi, bo do tej pory
> było bardzo niesprawiedliwie. Matematyka znana jest od końca epoki
> lodowcowej, a polski zaledwie od 1000 lat, więc miała chyba większe prawo
> być obowiązkowa na maturze, niż polski! Poza tym, jak już wcześniej
> wspomniałem, po polsku każdy umie mówić, pisać i czytać, a tam taka ta
> literatura do niczego nam, ani żadnym ludziom nie jest potrzebna, jest dla
> zainteresowanych, dla tych, którzy chcą wiedzieć, co napisał ktoś, kiedyś
> tam. I od tego jest profil humanistyczny. I jeszcze a propos matury z
matmy;
> będą 2 możliwe opcje: pierwsza, że zrobią maturę łatwą, tak, żeby nawet
> humaniści mogli zdać, a wówczas my, matfiz, będziemy mieć same szóstki,
> druga: zrobią maturę trudną, a wówczas żaden pieprzony humanista nie zda,
bo
> 2 godziny matematyki w tygodniu to o wiele za mało, aby się porządnie
> przygotować, chyba że podniosą im liczbę godzin tego przedmiotu, hi, hi,
> hi...
>
> I jeszcze 1 argument... Mówi się czasem, że nauki humanistyczne i
sztuka(mam
> na myśli malarstwo i rzeźbę) zaspokajają nasze potrzeby kulturalne,
> wyrabiają dobry gust, smak, czy coś w tym rodzaju. Chodzimy na różne
> wycieczki do muzeów literatury, wystaw malarstwa współczesnego, itd. Ja
> osobiście nie spotkałem jeszcze żadnego ucznia, którego mogłoby to
wszystko
> interesować. Krzyczą wszyscy (ja też!) w klasie: "Chodźmy do kina!"
> Wychowawca: "Nieee, pójdziemy do muzeum szlachty mazowieckiej." I zamiast
> dobrze się bawić, gdy nasi starsi koledzy piszą próbne matury, musimy
ziewać
> z nudów po muzeach i patrzeć na zegarek, myśląc: "Kiedy my wreszcie stąd
> wyjdziemy?". To, co napisałem w drugim zdaniu tego akapitu to gówno
prawda.
> Tak jest tylko w przypadku szczególnie zbzikowanych na tym punkcie, a
takich
> dziwaków jest niewielu. Wobec tego, co zaspokaja moje potrzeby kulturalne?
> Metallica, grafika komputerowa, nowinki naukowe i - od czasu do czasu -
> dobry film. Myślę, że podobnie jest z moimi rówieśnikami."
>

moge powiedziec tylko jedno -chciałabym mieć takie problemy jak ty.
bo krótko mówiąc są żadne.
jeżeli nie chcesz się jakiegoś przedmiotu uczyć to tego nie rób, liceum nie
jest obowiązkowe. jednak ma swoj program (liceum) i zarówno humaniścijak i
ścisłowcy pewne przedmioty muszą zaliczyć.
jak pójdziesz na studia bedziesz mógł wtedy wybierać.

a co do wystaw i muzeów, to wierz mi istnieją takie co "zaspokajają nasze
potrzeby kulturalne, wyrabiają dobry gust, smak, czy coś w tym rodzaju"

pozdrawiam
ania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-04-17 02:26:35

Temat: Re: Dlaczego nie warto byc humanista (dlugie)
Od: "Czapla" <c...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

tworcy tego tekstu nie mieli odwagi odpowiedziec na wiele podobnych
komentarzy jakis czas temu


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

=====MATURA 2002====
||||||||||||||| TESTY NA PRAWO JAZDY |||||||||||||||
Szukasz nowego oprogramowania?
Unia Europejska
ile za korepetycje we Wrocławiu?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju

zobacz wszyskie »